Waldemar Bartosz: Solidarność zawsze ma te same cele

– Część dawnych działaczy poszła w kompletnie inną stronę, część poszła w politykę i dziś ich cele polityczne nie mają nic wspólnego z celami związkowymi […]. Tak bywa. Ja nie mówię, że oni są zdrajcami, chociaż jest mi przykro, że tak rozminęli się z ideałami Solidarności. Szczególnie jest mi przykro, jeśli w swoich wypowiedziach zmieniają fakty – mówi Waldemar Bartosz, należący do Solidarności nieprzerwanie od 1980 roku, uczestnik wszystkich Krajowych Zjazdów Delegatów, a od 1989 roku pełniący funkcję przewodniczącego Zarządu Regionu Świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Waldemar Bartosz Waldemar Bartosz: Solidarność zawsze ma te same cele
Waldemar Bartosz / fot. M. Żegliński

– Pamięta Pan ten czas, kiedy Solidarność się tworzyła i umacniała. Czy wówczas przewidywał Pan, że Związek będzie trwał przez ponad 40 lat, a jego historia okaże się tak burzliwa?

– Z 1980 roku, a nawet czasów nieco wcześniejszych pamiętam narastający niepokój wśród społeczeństwa, ale też emocje związane z rodzącymi się środowiskami opozycyjnymi, a nawet związkowymi. Pamiętajmy, że istniały wówczas niewielkie co prawda, ale co najmniej dwie lub trzy grupy wolnych związków zawodowych. Jako młody człowiek współpracowałem z tymi środowiskami.

Jeżeli mówimy o 1980 roku, to generalnie to był zryw, a zryw rządzi się specyficznymi prawami. Dużo było wówczas pozytywnych emocji, które gnały nas do zmiany, i to na różnych płaszczyznach. Do zmian na poziomie zakładowym, bo przecież wdrażano przez nasz Związek wywalczony projekt Rad Zakładowych, przez struktury ponadzakładowe, aż do samorządności. Czy wtedy myśleliśmy o tym, jak te zmiany się zakończą? Nie do końca. W moim środowisku było przekonanie, że partia komunistyczna, ówczesny rząd nie będą bierne wobec tego, co się w Polsce dzieje. Że coś się musi stać, że na przemiany nie będzie zgody ani Warszawy, ani tym bardziej Moskwy. To było dla mnie jasne! Często nawet znajomi i krewni pytali mnie: „Ty się nie boisz, że cię na Syberię wywiozą?”. Ale dla nas było ważniejsze coś innego – cel. A celem była pozytywna zmiana w kraju.

Oczywiście, coś się jednak stało, wprowadzono stan wojenny i spotkały nas różne konsekwencje – więzienie, wyrzucenia z pracy i tak dalej. Ale to była cena, którą się płaciło za to działanie i myślę, że byliśmy na to gotowi. To dla nas nie było zaskoczenie. Płaciliśmy wówczas ten rachunek, wierząc, że Solidarność nie skończy się na stanie wojennym, że będzie czas przyszły, który rzeczywiście później nastąpił.

– Mieliście do siebie zaufanie?

– Wielkie, wielkie zaufanie. Zupełnie bez żadnych, że tak powiem, obaw, że ktokolwiek może, już nie mówię nawet zdradzić, ale działać przeciwko nam. Mieliśmy wielkie, bezgraniczne zaufanie. Ale oczywiście mieliśmy też świadomość, że mogą być przecież wtręty ubeckie, przecież wiedzieliśmy, w jakim państwie żyjemy. Wiedzieliśmy, co to jest SB, wspólnie szkoliliśmy się, jak się zachować w sytuacji, kiedy będziemy aresztowani, przesłuchiwani i tak dalej. Jednak naprawdę podstawową rzeczą, jednoznacznie dyktującą nasze zachowanie, był cel. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić, co się da, w tym czasie, który będziemy mieć.

– Czy te cele zmieniły się po 1989 roku? Wielu przestało wówczas wierzyć w Solidarność lub zaczęli interpretować jej idee często w sprzeczny ze sobą sposób. Pan w Solidarności trwa nieprzerwanie od 43 lat. Solidarność jest taka sama?

– Mam ukute takie sformułowanie, hasło, że Solidarność jest ta sama, aczkolwiek inna. To bardzo prosta rzecz. W czasach PRL-u pracodawca był jeden. To nawet nie był rząd, to była partia komunistyczna. Tak naprawdę to sekretarze rządzili również zakładami pracy, a jeśli był właściwie jeden pracodawca, to związek musiał się posługiwać innymi środkami. Rozmowy, negocjacje, protesty czy strajki – one były skierowane przeciwko tej władzy, bo ona również była pracodawcą. Dziś mamy kompletnie inną sytuację ustrojową i gospodarczą. Pracodawców dzisiaj są dziesiątki tysięcy, wobec tego musiała nastąpić zmiana sposobu działania Związku. W ogóle byłoby bardzo niedobrze, gdyby Związek zakonserwował się w sposobach myślenia i działania, jakie miał w 1980 roku. Bylibyśmy skansenem. Jest inaczej. Narzędzia się zmieniły, sposób działania się zmienił, ale cele Związku są takie same. Dla mnie to jest oczywiste.

– Jak Pan reaguje na komentarze na scenie politycznej, że Solidarność się skończyła, na rzucanie przez Lecha Wałęsę związkową legitymacją, na komentarze, że Związek zaprzepaścił ideały Sierpnia?

– Biedny Lech Wałęsa. Bardzo współczuję mu, że się nie przyznał do współpracy z bezpieką wcześniej. Cóż, tak bywa czasami z bohaterami, że sami schodzą z cokołów. Tak też się stało z Wałęsą. Jest on jednak tylko symbolem.

Nie jesteśmy wyjątkiem. Teraz jest głośno o Ukrainie, bo jest tam wojna, ale mało kto z nas pamięta początek niepodległości Ukrainy w roku 1990. To był zryw. To była jedna wielka fala. Wyjechałem wtedy na Ukrainę, trochę po to, by pomagać, ale przede wszystkim, żeby trochę z nimi pobyć. Przypominało mi to ruch solidarnościowy, z tą różnicą oczywiście, że nie był oparty na ruchu związkowym, ale na ruchu społecznym. I co dzisiaj jest z tego ruchu? Nie ma nic. Nikt nie pamięta o kimś takim, jak Wiaczesław Czornowił. Bardzo często w ruchach „rewolucyjnych”, a takim ruchem była przecież Solidarność, jak określiła ją profesor Jadwiga Staniszkis, dość często z różnych powodów ich przywódcy się wypalają.

U nas też tak jest. Część dawnych działaczy poszła w kompletnie inną stronę, część poszła w politykę i dziś ich cele polityczne nie mają nic wspólnego z celami związkowymi. Weźmy na przykład tendencje totalnie liberalne, one nie mają przecież wiele wspólnego z celami związkowymi. Tak bywa. Ja nie mówię, że oni są zdrajcami, chociaż jest mi przykro, że tak rozminęli się z ideałami Solidarności. Szczególnie jest mi przykro, jeśli w swoich wypowiedziach zmieniają fakty. Zupełnie inaczej mogą rozumieć sytuację, ale jeśli zmieniają fakty, to jest już nie w porządku. Uważają na przykład, że byli jedyni, że prawdziwej Solidarności już nie ma. Być może im to jest na rękę. Być może dzisiaj ta Solidarność bez przerwy istniejąca jest rodzajem wyrzutu dla nich. Być może dzisiaj ich cele polityczne, bo najczęściej to są dzisiaj politycy, są inne niż cele Solidarności, więc żeby próbować zrealizować swoje cele polityczne, muszą Solidarność próbować przynajmniej w oczach społecznych minimalizować. To są jednak takie tendencje, którymi nie ma co nadto się przejmować, tylko robić swoje. Solidarność nadal jest taka sama. Posługuje się innymi metodami, ale cele ma zawsze takie same.

Tekst pochodzi z 37 (1807) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Liverpool mistrzem Anglii Wiadomości
Liverpool mistrzem Anglii

Piłkarze Liverpoolu pokonując w niedzielę Tottenham Hotspur 5:1 w 34. kolejce angielskiej ekstraklasy zapewnili sobie 20. w historii mistrzostwo kraju. Żaden klub nie ma na koncie więcej tytułów, a tyle samo zgromadził Manchester United.

Gwiazda znanego kabaretu bardzo chora. Opublikowała krótki wpis Wiadomości
Gwiazda znanego kabaretu bardzo chora. Opublikowała krótki wpis

Kabaret Hrabi przekazał fanom poruszającą wiadomość. Joanna Kołaczkowska, która od lat jest nieodłączną częścią grupy i jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na scenie kabaretowej, nie pojawi się podczas nadchodzących koncertów. Powodem jest ciężka choroba – artystka zmaga się z nowotworem.

W Vancouver samochód wjechał w tłum ludzi. Wzrosła liczba ofiar Wiadomości
W Vancouver samochód wjechał w tłum ludzi. Wzrosła liczba ofiar

Kanadyjska policja poinformowała, że 11 osób zginęło, gdy samochód wjechał w tłum na festiwalu ulicznym w Vancouver. Wcześniej informowano o dziewięciu ofiarach śmiertelnych i wielu rannych.

Ławrow zabrał głos ws. Krymu i zaporoskiej elektrowni. Jasne stanowisko Rosji z ostatniej chwili
Ławrow zabrał głos ws. Krymu i zaporoskiej elektrowni. Jasne stanowisko Rosji

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wykluczył w wywiadzie dla telewizji CBS oddanie kontroli nad Zaporoską Elektrownią Jądrową i oznajmił, że kwestia rosyjskiej kontroli nad Krymem jest zamknięta. Wyraził jednak uznanie dla administracji Donalda Trumpa za jej wysiłki pokojowe.

Z ogromnym żalem. Smutne wieści dla fanów Roxie Węgiel Wiadomości
"Z ogromnym żalem". Smutne wieści dla fanów Roxie Węgiel

To miał być wyjątkowy wieczór dla fanów Roxie Węgiel.. Koncert w Toruniu miał być ostatnim przystankiem jej trasy "Break Tour". Niestety, występ został odwołany dosłownie w ostatniej chwili. Powodem są "nagłe, osobiste powody artystki" - poinformowała agencja DM Agency w oficjalnym komunikacie.

Niemcy w kłopocie. Nowe zagrożenie przybiera na sile pilne
Niemcy w kłopocie. Nowe zagrożenie przybiera na sile

Kokaina staje się w Niemczech coraz powszechniejszym narkotykiem. Jak alarmuje szef Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) Holger Muench, Europę - a w szczególności Niemcy - zalewa fala kokainy, ponieważ „rynek w Ameryce Północnej jest już nasycony, a handel narkotykami koncentruje się w większym stopniu na Europie”.

Barcelona zdobyła Puchar Króla. Zdjęcie Lewandowskiego robi furorę w sieci Wiadomości
Barcelona zdobyła Puchar Króla. Zdjęcie Lewandowskiego robi furorę w sieci

FC Barcelona ma kolejne powody do radości. W sobotę drużyna ze stolicy Katalonii po emocjonującym meczu pokonała Real Madryt 3:2 i sięgnęła po Puchar Króla. To już drugie trofeum Barcelony w tym sezonie - wcześniej, na początku roku, wygrała Superpuchar Hiszpanii.

Ukraina zaprzecza Rosji. Walki w obwodzie kurskim wciąż trwają z ostatniej chwili
Ukraina zaprzecza Rosji. "Walki w obwodzie kurskim wciąż trwają"

- Siły ukraińskie "kontynuują operacje" w obwodzie kurskim w Rosji - powiedział Wołodymyr Zełenski. Tym samym zaprzeczył doniesieniom rosyjskim na temat działań w tym rejonie. Prezydent Ukrainy wysłuchał w niedzielę sprawozdania naczelnego dowódcy sił ukraińskich, generała Ołeksandra Syrskiego, na temat sytuacji w poszczególnych rejonach frontu. 

Pogoda na najbliższe dni. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Pogoda na najbliższe dni. IMGW wydał komunikat

IMGW wydał nowy komunikat. Jaka pogoda nas czeka?

Pożar przedszkola w Koszalinie. Służby zarządziły ewakuację Wiadomości
Pożar przedszkola w Koszalinie. Służby zarządziły ewakuację

W niedzielę rano w zabytkowej willi przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie wybuchł pożar. Wiadomo, że na parterze budynku działa niepubliczne przedszkole "Zaczarowany Pałacyk", a wyżej znajdują się mieszkania na wynajem.

REKLAMA

Waldemar Bartosz: Solidarność zawsze ma te same cele

– Część dawnych działaczy poszła w kompletnie inną stronę, część poszła w politykę i dziś ich cele polityczne nie mają nic wspólnego z celami związkowymi […]. Tak bywa. Ja nie mówię, że oni są zdrajcami, chociaż jest mi przykro, że tak rozminęli się z ideałami Solidarności. Szczególnie jest mi przykro, jeśli w swoich wypowiedziach zmieniają fakty – mówi Waldemar Bartosz, należący do Solidarności nieprzerwanie od 1980 roku, uczestnik wszystkich Krajowych Zjazdów Delegatów, a od 1989 roku pełniący funkcję przewodniczącego Zarządu Regionu Świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Waldemar Bartosz Waldemar Bartosz: Solidarność zawsze ma te same cele
Waldemar Bartosz / fot. M. Żegliński

– Pamięta Pan ten czas, kiedy Solidarność się tworzyła i umacniała. Czy wówczas przewidywał Pan, że Związek będzie trwał przez ponad 40 lat, a jego historia okaże się tak burzliwa?

– Z 1980 roku, a nawet czasów nieco wcześniejszych pamiętam narastający niepokój wśród społeczeństwa, ale też emocje związane z rodzącymi się środowiskami opozycyjnymi, a nawet związkowymi. Pamiętajmy, że istniały wówczas niewielkie co prawda, ale co najmniej dwie lub trzy grupy wolnych związków zawodowych. Jako młody człowiek współpracowałem z tymi środowiskami.

Jeżeli mówimy o 1980 roku, to generalnie to był zryw, a zryw rządzi się specyficznymi prawami. Dużo było wówczas pozytywnych emocji, które gnały nas do zmiany, i to na różnych płaszczyznach. Do zmian na poziomie zakładowym, bo przecież wdrażano przez nasz Związek wywalczony projekt Rad Zakładowych, przez struktury ponadzakładowe, aż do samorządności. Czy wtedy myśleliśmy o tym, jak te zmiany się zakończą? Nie do końca. W moim środowisku było przekonanie, że partia komunistyczna, ówczesny rząd nie będą bierne wobec tego, co się w Polsce dzieje. Że coś się musi stać, że na przemiany nie będzie zgody ani Warszawy, ani tym bardziej Moskwy. To było dla mnie jasne! Często nawet znajomi i krewni pytali mnie: „Ty się nie boisz, że cię na Syberię wywiozą?”. Ale dla nas było ważniejsze coś innego – cel. A celem była pozytywna zmiana w kraju.

Oczywiście, coś się jednak stało, wprowadzono stan wojenny i spotkały nas różne konsekwencje – więzienie, wyrzucenia z pracy i tak dalej. Ale to była cena, którą się płaciło za to działanie i myślę, że byliśmy na to gotowi. To dla nas nie było zaskoczenie. Płaciliśmy wówczas ten rachunek, wierząc, że Solidarność nie skończy się na stanie wojennym, że będzie czas przyszły, który rzeczywiście później nastąpił.

– Mieliście do siebie zaufanie?

– Wielkie, wielkie zaufanie. Zupełnie bez żadnych, że tak powiem, obaw, że ktokolwiek może, już nie mówię nawet zdradzić, ale działać przeciwko nam. Mieliśmy wielkie, bezgraniczne zaufanie. Ale oczywiście mieliśmy też świadomość, że mogą być przecież wtręty ubeckie, przecież wiedzieliśmy, w jakim państwie żyjemy. Wiedzieliśmy, co to jest SB, wspólnie szkoliliśmy się, jak się zachować w sytuacji, kiedy będziemy aresztowani, przesłuchiwani i tak dalej. Jednak naprawdę podstawową rzeczą, jednoznacznie dyktującą nasze zachowanie, był cel. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić, co się da, w tym czasie, który będziemy mieć.

– Czy te cele zmieniły się po 1989 roku? Wielu przestało wówczas wierzyć w Solidarność lub zaczęli interpretować jej idee często w sprzeczny ze sobą sposób. Pan w Solidarności trwa nieprzerwanie od 43 lat. Solidarność jest taka sama?

– Mam ukute takie sformułowanie, hasło, że Solidarność jest ta sama, aczkolwiek inna. To bardzo prosta rzecz. W czasach PRL-u pracodawca był jeden. To nawet nie był rząd, to była partia komunistyczna. Tak naprawdę to sekretarze rządzili również zakładami pracy, a jeśli był właściwie jeden pracodawca, to związek musiał się posługiwać innymi środkami. Rozmowy, negocjacje, protesty czy strajki – one były skierowane przeciwko tej władzy, bo ona również była pracodawcą. Dziś mamy kompletnie inną sytuację ustrojową i gospodarczą. Pracodawców dzisiaj są dziesiątki tysięcy, wobec tego musiała nastąpić zmiana sposobu działania Związku. W ogóle byłoby bardzo niedobrze, gdyby Związek zakonserwował się w sposobach myślenia i działania, jakie miał w 1980 roku. Bylibyśmy skansenem. Jest inaczej. Narzędzia się zmieniły, sposób działania się zmienił, ale cele Związku są takie same. Dla mnie to jest oczywiste.

– Jak Pan reaguje na komentarze na scenie politycznej, że Solidarność się skończyła, na rzucanie przez Lecha Wałęsę związkową legitymacją, na komentarze, że Związek zaprzepaścił ideały Sierpnia?

– Biedny Lech Wałęsa. Bardzo współczuję mu, że się nie przyznał do współpracy z bezpieką wcześniej. Cóż, tak bywa czasami z bohaterami, że sami schodzą z cokołów. Tak też się stało z Wałęsą. Jest on jednak tylko symbolem.

Nie jesteśmy wyjątkiem. Teraz jest głośno o Ukrainie, bo jest tam wojna, ale mało kto z nas pamięta początek niepodległości Ukrainy w roku 1990. To był zryw. To była jedna wielka fala. Wyjechałem wtedy na Ukrainę, trochę po to, by pomagać, ale przede wszystkim, żeby trochę z nimi pobyć. Przypominało mi to ruch solidarnościowy, z tą różnicą oczywiście, że nie był oparty na ruchu związkowym, ale na ruchu społecznym. I co dzisiaj jest z tego ruchu? Nie ma nic. Nikt nie pamięta o kimś takim, jak Wiaczesław Czornowił. Bardzo często w ruchach „rewolucyjnych”, a takim ruchem była przecież Solidarność, jak określiła ją profesor Jadwiga Staniszkis, dość często z różnych powodów ich przywódcy się wypalają.

U nas też tak jest. Część dawnych działaczy poszła w kompletnie inną stronę, część poszła w politykę i dziś ich cele polityczne nie mają nic wspólnego z celami związkowymi. Weźmy na przykład tendencje totalnie liberalne, one nie mają przecież wiele wspólnego z celami związkowymi. Tak bywa. Ja nie mówię, że oni są zdrajcami, chociaż jest mi przykro, że tak rozminęli się z ideałami Solidarności. Szczególnie jest mi przykro, jeśli w swoich wypowiedziach zmieniają fakty. Zupełnie inaczej mogą rozumieć sytuację, ale jeśli zmieniają fakty, to jest już nie w porządku. Uważają na przykład, że byli jedyni, że prawdziwej Solidarności już nie ma. Być może im to jest na rękę. Być może dzisiaj ta Solidarność bez przerwy istniejąca jest rodzajem wyrzutu dla nich. Być może dzisiaj ich cele polityczne, bo najczęściej to są dzisiaj politycy, są inne niż cele Solidarności, więc żeby próbować zrealizować swoje cele polityczne, muszą Solidarność próbować przynajmniej w oczach społecznych minimalizować. To są jednak takie tendencje, którymi nie ma co nadto się przejmować, tylko robić swoje. Solidarność nadal jest taka sama. Posługuje się innymi metodami, ale cele ma zawsze takie same.

Tekst pochodzi z 37 (1807) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe