Marcin Bąk: Stróże prawa w szable zbrojni

Policjant jest kimś trochę podobnym do żołnierza ale tylko trochę. Ma zapewniać bezpieczeństwo obywateli i zwalczać zagrożenie. O ile jednak żołnierze od zawsze wyposażani byli w broń jednoznacznie śmiercionośną i szkoleni w zabijaniu przeciwników, to policjanci mają zabijać tylko w ostateczności, starając raczej obezwładnić napastnika niż zabić. Chociaż i tutaj bywają odstępstwa, policjanci w systemach totalitarnych strzelają bez zawahania do protestujących a z kolei żołnierze podczas wojny starają się nieraz wziąć żywych jeńców. Sławny japoński szermierz i zabijaka, Musashi Miyamoto, zachwalał w swoim traktacie „Ksiega Pięciu Kręgów” zalety włóczni, jako broni, dzięki której można łatwiej brać przeciwników do niewoli. Generalnie jednak odmienne nieco zadania żołnierzy i policjantów wpływają na ich odmienne wyposażenie.
Milicja Miejska
Ciekawym jest przyjrzeć się początkom polskiej policji i jej wyposażeniu do zadań porządkowych. Zanim jeszcze powołana została w II Rzeczpospolitej Policja Państwowa istniały już formacje o charakterze porządkowym, pełniące podobne funkcje. Na terenie miasta Warszawy powołana została, jeszcze podczas okupacji niemieckiej w lutym 1916 roku, Milicja Miejska miasta Warszawy. Stała się ona w znacznej mierze kuźnią kadr i swoistym poligonem doświadczalnym dla późniejszych funkcjonariuszy noszących charakterystyczne, grantowe mundury polskiej policji. Milicjanci traktowani byli przez Niemców jako formacja pomocnicza, początkowo nie posiadali w ogóle broni palnej. Oficerowie wyposażeni zostali w szable i czasem posiadali prywatne rewolwery. Ciekawym elementem uzbrojenia milicjantów warszawskich była tak zwana półszabla czyli tasak. Broń przypominająca kształtem rękojeści klasyczną szablę ale o krótszej klindze. Tasaki dla Milicji Miejskiej Miasta Warszawy zostały specjalnie zamówione i wykonane w niemieckiej wytwórni broni w Solingen. Do dzisiaj można ich trochę znaleźć na aukcjach antykwarycznych. Na klindze noszą charakterystyczny znak syrenki. Tasaki czyli półszable piechoty, jak i inna broń biała, zdarzały się wtedy w różnych formacjach policyjnych na świecie. Ta archaiczna zdawać by się mogło broń nie była jednak całkiem bezużyteczna. Ale o tym dalej.
„Gimnastyka policyjna”
Pod takim właśnie tytułem ukazał się w 1917 roku podręcznik autorstwa Stanisława Szczepkowskiego dla warszawskiej Milicji Miejskiej. Niewielka broszura zawierała wybór technik walki wręcz, najbardziej nadających się do szkolenia funkcjonariuszy w technikach interwencyjnych, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli. Autor, warszawski nauczyciel gimnastyki, połączył w jeden system elementy japońskiego ju-jitsu, zapasów i francuskiego kickboxingu czyli savate. Na licznych zdjęciach, ukazujących opisywane techniki, funkcjonariusz Milicji Miejskie występuje ze swoją bronią służbową czyli półszablą.
Biała broń pozostała na wyposażeniu powołanej po odzyskaniu niepodległości Policji Państwowej, choć pełniła rolę pomocniczą wobec broni palnej. Karabiny różnych typów, w jakie uzbrojono policjantów, posiadały bagnety. W długie szable kawaleryjskie wyposażona została policja konna, która znacznie skuteczniej działała podczas tłumienia demonstracji ulicznych i strajków. W początku lat dwudziestych opracowano również model półszabli dla szeregowych policji, był to wariant dobrze znanej broni kawaleryjskiej wz 21 o krótszej jednak klindze, nadający się do roli tasaka policyjnego. Broń ta, wyprodukowana w niewielkiej ilości egzemplarzy przez warszawską firmę Borowskiego, trafia się czasem w antykwariatach i u prywatnych kolekcjonerów.
Półszabla w początkach XX wieku nie była jeszcze czymś zupełnie nieadekwatnym w wyposażeniu policjanta. Ta broń we wprawnym ręku potrafi być bardzo skuteczna, zarówno w ataku jak i w obronie. Mówiąc o policyjnym tasaku, warto pamiętać, jakie były realia tego czasu w wielkim mieście. Bardzo trudno będzie nam znaleźć na zdjęciach z epoki mężczyznę, który nie miałby laski spacerowej – eleganckiej trzciny w wydaniu dżentelmena czy grubej lagi w ręku warszawskiego cwaniaka. Do tego dochodziły bronie typowo już bandyckie czyli kastet, nóż, brzytwa czy żyletka wprawiona w laskę. Półszabla dawała dość skuteczną możliwość zasłonienia się przed ciosem taką bronią, pod warunkiem posiadania odpowiednich umiejętności.
W wydanym w 1924 roku podręczniku dla Policji Państwowej „Walka wręcz. Boks. Szermierka. Musztra Policyjna” autorstwa Władysława Dańczaka zaleca się dla funkcjonariuszy ćwiczenia z walki szablą i karabinem wyposażonym w bagnet.
W dzisiejszych czasach broń biała nie ma już żadnego znaczenia wobec nowoczesnego sprzętu i nowoczesnych technik interwencyjnych pozostających do dyspozycji funkcjonariuszy. Samo ćwiczenie szermierki może być jednak ciekawym uzupełnieniem ogólnego wyszkolenia fizycznego policjantów, wzmacnia bowiem koordynacje ruchową, uczy samodyscypliny i poprawia pewność siebie. Dlatego być może, wielu funkcjonariuszy ćwiczy rekreacyjnie szermierkę, czy to sportową w klubach czy historyczną w grupach rekonstrukcyjnych.