Szokujące doniesienia ws. Iwony Wieczorek

Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-latka była na imprezie w sopockim klubie. Później ślad po niej zaginął.
Po raz ostatni została zarejestrowana przez kamery przy wejściu nr 63 na plażę w Gdańsku Jelitkowie i od tego czasu ślad po niej zaginął. Nadal nie podano oficjalnych wyników śledztwa ani nie odnaleziono ciała dziewczyny.
Prokuratura w Gdańsku umorzyła śledztwo w 2012 roku, po półtorarocznych poszukiwaniach, a w 2018 roku sprawą zajęła się Prokuratura Krajowa w Warszawie. Rok później zaginięcie Iwony Wieczorek zaczęło badać Archiwum X – Małopolski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Szokujące doniesienia ws. Iwony Wieczorek
Mimo postawienia zarzutów Pawłowi P., wciąż nie można mówić o przełomie w śledztwie. W sprawie pojawił się wątek tajemniczych nagrań z monitoringu.
O filmach z monitoringu z portalem i.pl rozmawiał Marcin T., ówczesny właściciel "Dream Clubu", dziś oskarżony w aferze dot. wykorzystywania seksualnego małoletnich dziewczyn.
W „Dream Clubie” był dobry monitoring. Kiedy imprezowicz wracał następnego dnia obejrzeć nagrania, bo na przykład zostawił tu portfel czy kurtkę, odtwarzano mu je w obecności menadżera i wszystko było na nich widać. Podobnie było z policją, która czasami sprawdzała, czy ktoś nie rozprowadza narkotyków i korzystała przy tym z naszych nagrań. W całym klubie było tych kamer kilkanaście i każdy zakamarek klubu był „okamerowany”
- wskazał.
Nie była to na pewno technologia, jaką kluby dysponują dziś, ale w zupełności wystarczająca. Stąd dziwię się pogłoskom o słabej jakości nagrań
– przyznał.
O marnej jakości nagrań mówili m.in. znajomi Iwony, którzy później wielokrotnie mieli je przeglądać. Policja i prokuratura nie wypowiadają się na ten temat, zasłaniając się dobrem śledztwa.