Fidei Defensor. Benedykt XVI był zbroją Bożą

Benedykt XVI był zbroją Bożą w trudnych dniach Kościoła katolickiego. Dla obserwatorów niepokojących się zmianami zachodzącymi w świecie i samym Kościele papież senior jawił się wręcz jako katechon powstrzymujący działania Antychrysta w świecie.
 Fidei Defensor. Benedykt XVI był zbroją Bożą
/ fot. pixabay.com

Benedykt XVI „gasł powoli i spokojnie” – jak mówił jego sekretarz abp Georg Gänswein. Odejście papieża seniora do domu Ojca wypada opisać nie tylko w kategoriach chronos, lecz także w kategoriach kairos. Oddychał on rzeczywistością w ten właśnie sposób, tzn. odczytywał ją w hermeneutyce zbawczego działania Chrystusa w dziejach.

Czas chronos i kairos

W optyce czasu chronos sekwencyjnego porządku zdarzeń stało się to, co musiało się stać. Papież senior odszedł do wieczności w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat w klasztorze Mater Ecclesiae, który wybrał na swoją rezydencję-pustelnię po ustąpieniu z urzędu w 2013 roku. Żył tam jak prosty mnich, służąc Kościołowi do końca modlitwą i cierpieniem. Benedykt XVI był 265. papieżem. W dniu wyboru miał 78 lat. Od czasów Klemensa XII był najstarszą osobą wybraną na papieża i pierwszym Niemcem na Stolicy Piotrowej od czasów Wiktora II. W dniach pogrzebu pożegnało go ponad sto tysięcy wiernych oraz głowy wielu państw. Trzeba zaznaczyć, że Benedykt XVI do końca pozostał papieżem. Zrezygnował z urzędu, ale nie z papiestwa. Do śmierci nosił białą sutannę, papieskie nakrycie głowy oraz pierścień i nie wrócił do dawnego nazwiska Joseph Ratzinger.

W posłudze Biskupa Rzymu i późniejszej rezygnacji bardzo wyraźnie zaznaczyła się ważna cecha jego charakteru, jaką była pokora. Gdy watykaniści mówili, że to wybór przechodni po wielkim i długim pontyfikacie Jana Pawła II, Benedykt nie zaprzeczał i w żaden sposób nie próbował spektakularnymi przedsięwzięciami zapisać się czymś wielkim w dziejach papiestwa, choć miał wszelkie ku temu zasoby, zaś urząd św. Piotra stwarza wiele okazji do ukazywania swojej wielkości. Gdy pojawił się na balkonie bazyliki św. Piotra, oznajmił, że chce być „pokornym robotnikiem winnicy Pańskiej”. Stylem swojego pontyfikatu i po nim pozostał wierny tym słowom do końca.

Ta pokora świadczy o jego wielkości, ponieważ obejmował urząd już jako najwybitniejszy żyjący teolog i intelektualista w Kościele katolickim, miał za sobą ogromny wkład w opracowanie i wydanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Za wielkim intelektem idzie pokusa wielkiej pychy, przestrzega przed tym święty Paweł w Liście do Koryntian: „«Wiedza» wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś «wie», to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy”. Benedykt XVI ustrzegł się tej pychy, nie popełnił błędu „uczonych w Piśmie”, wiedział, jak wiedzieć należy. W dzisiejszym przeintelektualizowanym Kościele zachodnim to wyraźny znak, by nie próbować zamknąć Boga we własnym umyśle. Ratzinger uprawiał „teologię na kolanach” i w posłuszeństwie wobec wiary, a mimo to cień jego wielości przykrywał rzesze współczesnych mu uczonych w Piśmie. Samoograniczanie się tak wielkiego umysłu wymaga dużego wysiłku, by zwalczyć w sobie pokusy idola intelektu, wiedzy i kompetencji. Oczywiście wszystkie te rzeczy są dobre i konieczne w rozwoju ludzkim, ale iluż ludzi dzisiaj jest niewolnikami własnej wielkości i idoli, które tę wielkość budują. Tą pokorą i prostotą życia Benedykt przypominał swojego poprzednika Jana Pawła II – ich życie, mimo że przebogate w wydarzenia, osobowo było proste.

Śmierć Benedykta XVI należy jednak odczytywać także w czasie kairos. Kairos to „ten właściwy czas”, czas konkretnych decyzji Boga w konkretnym czasie i okolicznościach ludzkich. To odpowiedni moment, ważny splot okoliczności, często decydujący, nieraz dramatyczny, ale zawsze ważny sygnał i znak z niebios dla ludzi. Mądry ten, który potrafi go dobrze odczytać. Sama data śmierci papieża dla wrażliwego intelektu znającego moc liczb, symboli i dat w Biblii odejście w ostatni dzień starego roku i w wigilię nowego roku daje mocno do myślenia i prowokuje metafizyczny niepokój.

Katechon

Wraz z odejściem papieża seniora Kościół bardziej konserwatywny i tradycyjny nie tylko traci swojego sojusznika, lecz wszyscy chrześcijanie tracą Fidei Defensor, obrońcę wiary. W przestrzeni walki duchowej odejście Benedykta jest bolesnym i osłabiającym doświadczeniem dla tych, którzy oddali się Bogu, a konsekwencje jego braku przekraczają nasze wyobrażenie o zmianach, jakie czekają Kościół i wierzących na dziesiątki lat w przyszłość. Św. Paweł pisał w liście do Efezjan: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko”.

Benedykt XVI był zbroją Bożą w trudnych dniach dla Kościoła katolickiego. Dla części obserwatorów niepokojących się zmianami zachodzącymi w świecie i samym Kościele papież senior jawił się wręcz jako katechon powstrzymujący działania Antychrysta w świecie.

– Benedykt XVI od dawna przejęty był figurą Antychrysta. W 2007 roku podczas rekolekcji wielkopostnych kard. Giacomo Biffi, arcybiskup Bolonii, powołał się na postać Antychrysta opisaną przez Sołowiowa sto lat temu. Antychryst został tam przedstawiony jako wielki truciciel, pozorny przyjaciel człowieka i wielkie wsparcie dla obrońców praw ludzkich i zwierząt, wielki ekumenista, ekologista, nawet wierzący i studiujący teologię w Tybindze. Na Benedykcie zrobiło to wielkie wrażenie, bo był on teologiem z Tybingi właśnie. Sam papież umieścił Antychrysta w drugiej pokusie Chrystusa na pustyni w książce „Jezus z Nazaretu”. Diabeł posługuje się tam Antychrystem, usiłując wciągnąć Chrystusa w debatę, by zaproponować Mu alternatywną drogę Zbawienia, nie przez krzyż. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, którego kard. Ratzinger był redaktorem naczelnym, w punktach 675 i 676 mowa jest o próbie Antychrysta, którą Kościół będzie musiał przejść przed chwalebnym powrotem Chrystusa. Antychryst nie walczy z religią i z Bogiem, on robi wszystko, by sobą zasłonić Chrystusa. W końcu w swoim ostatnim wywiadzie z Peterem Seewaldem papież powiedział, że mamy dzisiaj do czynienia z dyktaturą Antychrysta. Wyjaśnił, że za cenę wykluczenia z życia publicznego narzucane są ludziom wartości odwrotne do wartości ewangelicznych. Co ciekawe, pierwszym, który nazwał Benedykta katechonem, był włoski agnostyk, filozof i polityk Massimo Cacciari – wyjaśnia ks. prof. Robert Skrzypczak.

Katechon to ten, który powstrzymuje anomosa, ducha bezprawia. Benedykt XVI właśnie w ten sposób traktował swoją misję. – W posłudze sprzeciwiał się głównemu mainstreamowi, idąc „wbrew”, wzmacniał fundamenty nauczania chrześcijańskiego. Kerygmat, nowa ewangelizacja, nowe ruchy w Kościele potrzebują fundamentu. Joseph Ratzinger zdawał sobie z tego sprawę, dlatego cały swój pontyfikat oparł na umacnianiu trzech kolumn: wiary, nadziei i miłości. Nawet gdy przechodziliśmy przez trudne chwile, to mieliśmy oparcie. On wiedział, jak prawidłowo odczytywać czas kairos, i to dawało Kościołowi pewność w zderzeniu ze światem, mentalnością tego świata. Benedykt XVI był tym, który wiedział. Duch Antychrysta miał z nim duży problem. Zarówno Jan Paweł II, jak i Franciszek mogli na nim polegać, w sprawach trudnych radzili się Benedykta. Teraz papież Franciszek nie ma już nikogo takiego – dodaje ks. prof. Robert Skrzypczak.

W podobny sposób na intelektualno-doktrynalną posługę papieża seniora patrzy były zwierzchnik anglikanów arcybiskup Rowan Williams. „Wydaje się, że największą troską papieża Benedykta była kwestia zatarcia się w europejskiej myśli filozoficznej uniwersalnego pojęcia rozumu jako fundamentu powszechnej ludzkiej wspólnoty. Ta troska była czasem źle rozumiana, ale znaczące było to, że świecki filozof, taki jak Jürgen Habermas, mógł zaakceptować, że to papież oferował ważną i konstruktywną krytykę trendów w myśli współczesnej i że przypominał światu intelektualnemu o tym, jakie zasoby katolicka nauka może dać ludzkiej refleksji w ogóle” – mówił w rozmowie z „Teologią Polityczną” na okoliczność śmierci papieża.

Wiara dziecka

Benedykt XVI zasłużył w pełni na miano Fidei Defensor jeszcze z tego powodu, że miał jak niektórzy mówili inteligencję dwunastu profesorów, ale wiarę dziecka z Pierwszej Komunii. On był fundamentalnie złączony z Ewangelią i pewnie stąd brało się przekonanie o „pancernym kardynale”, co nie było prawdą. Jak na swoją wiarę i głębokie przejęcie losami Kościoła Benedykt i tak wyrażał swoje obawy w sposób łagodny i taktowny. Peter Seewald, jego biograf i przyjaciel, opowiedział o swojej niedawnej rozmowie z emerytowanym papieżem. Stwierdził, że papież „bardzo cierpi z powodu obecnej sytuacji w Kościele”, a wiele z nich przewidział przed laty. Jego ostatnie słowa brzmiały, „Jezu, kocham Cię”. Benedykt osobiście przeżywał dramaty związane z odchodzeniem współczesnego świata od Boga i rosnącego w siłę Antychrysta, dlatego w obronę wiary włożył wszystkie zasoby, jakie posiadał, a że miał ich dużo, toteż niektórzy odbierali tę obronę jako „pancerną”. Jako że był fundamentalnie związany z osobą Jezusa i Ewangelią, fundamentalnie bronił w depozycie wiary wartości podstawowych, które coraz bardziej są znakiem sprzeciwu dla świata, jak krzyż Chrystusa. „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” – mówi Jezus w Ewangelii św. Mateusza. Dlatego świadectwo Benedykta XVI o Bogu musiało być prawdziwe i wierne Ewangelii.

Po jego odejściu linia Kościoła bardziej liberalnego i otwartego na eksperymenty, jak choćby niektóre propozycje z Synodu dla Amazonii, będą zyskiwać jeszcze większą aprobatę Watykanu i będą jeszcze bardziej śmiałe. Chrześcijanie trwający twardo przy wartościach ewangelicznych już zaczynają pytać z niepokojem, kto nas teraz będzie oprowadzał po meandrach współczesnego świata i uczył prawidłowo odczytywać dziedzictwo Soboru Watykańskiego II?

Tekst pochodzi z 2 (1772) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Konferencja naukowa „Złudzenie niezawisłości. Sądy w państwie niepraworządnym” Wiadomości
Konferencja naukowa „Złudzenie niezawisłości. Sądy w państwie niepraworządnym”

27 maja 2025 r. w  Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL odbędzie się konferencja, na której gośćmi będą m.in Hubert Błaszczyk, Grzegorz Długi i Andrzej Jacko – sędziowie sądów powszechnych, represjonowani przez władzą polityczną PRL w okresie stanu wojennego za działalność opozycyjną (w tym w NSZZ „Solidarność”). 

Turcja: Partia Pracujących Kurdystanu podjęła ważną decyzję Wiadomości
Turcja: Partia Pracujących Kurdystanu podjęła ważną decyzję

Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) ogłosiła samorozwiązanie i złożenie broni, kończąc walkę m.in. z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.

Słynny naukowiec skazany na 20 lat za produkcję amfetaminy Wiadomości
Słynny naukowiec skazany na 20 lat za produkcję amfetaminy

Wyrok 20 lat więzienia za hurtową produkcję narkotyków usłyszał Ryszard J. ps. Profesor, były wykładowca akademicki. Musi też zapłacić 140 tys. zł grzywny i 30 tys. nawiązki na Monar.

Masakra z waszą rzetelnością. Awantura po programie TVN gorące
"Masakra z waszą rzetelnością". Awantura po programie TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Niemcy nawet nie pytają Polaków. Jest odpowiedź Bundeswehry ws. samochodów niemieckiej armii w Polsce z ostatniej chwili
Niemcy nawet nie pytają Polaków. Jest odpowiedź Bundeswehry ws. samochodów niemieckiej armii w Polsce

Rzecznik Federalnego Urzędu ds. Infrastruktury, Ochrony Środowiska i Usług Bundeswehry odniósł się do kwestii samochodów osobowych podlegających Bundeswehrze, które w ostatnich tygodniach były widziane w wielu regionach Polski.

Prezydent Zabrza odwołana ze stanowiska. Posłowie PiS: To jest jasny i czytelny sygnał polityka
Prezydent Zabrza odwołana ze stanowiska. Posłowie PiS: To jest jasny i czytelny sygnał

- To jest jasny i czytelny sygnał - powiedział poseł Jarosław Wieczorek komentując odwołanie prezydent Zabrza Agnieszki Rupniewskiej w referendum.

Sąd podtrzymał nakaz aresztowania Romanowskiego. Oddalono zażalenie obrony z ostatniej chwili
Sąd podtrzymał nakaz aresztowania Romanowskiego. Oddalono zażalenie obrony

Warszawski sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia obrony posła PiS Marcina Romanowskiego na decyzję o jego areszcie. Nie uwzględnił też wniosku obrony o wyłączenie jednego z sędziów.

To już oficjalnie. Prezydent Zabrza z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej odwołana w referendum Wiadomości
To już oficjalnie. Prezydent Zabrza z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej odwołana w referendum

Prezydent Zabrza Agnieszka Rupniewska została odwołana w referendum z zajmowanego stanowiska. Polityk startowała w wyborach samorządowych z rekomendacji KO.

Imigranci odesłani do Polski. Niemieckie służby wydały komunikat gorące
Imigranci odesłani do Polski. Niemieckie służby wydały komunikat

Niemiecka policja poinformowała, że w weekend zostali do Polski odesłani kolejni migranci.

Rosja grozi: Podejmiemy wobec Polski adekwatne kroki z ostatniej chwili
Rosja grozi: "Podejmiemy wobec Polski adekwatne kroki"

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, komentując decyzję o zamknięciu rosyjskiego konsulatu generalnego w Krakowie, oznajmiła, że "Warszawa świadomie niszczy relacje" między krajami i działa "przeciwko interesom obywateli". "Adekwatna odpowiedź na te nieadekwatne kroki nastąpi wkrótce" – zapowiedziała.

REKLAMA

Fidei Defensor. Benedykt XVI był zbroją Bożą

Benedykt XVI był zbroją Bożą w trudnych dniach Kościoła katolickiego. Dla obserwatorów niepokojących się zmianami zachodzącymi w świecie i samym Kościele papież senior jawił się wręcz jako katechon powstrzymujący działania Antychrysta w świecie.
 Fidei Defensor. Benedykt XVI był zbroją Bożą
/ fot. pixabay.com

Benedykt XVI „gasł powoli i spokojnie” – jak mówił jego sekretarz abp Georg Gänswein. Odejście papieża seniora do domu Ojca wypada opisać nie tylko w kategoriach chronos, lecz także w kategoriach kairos. Oddychał on rzeczywistością w ten właśnie sposób, tzn. odczytywał ją w hermeneutyce zbawczego działania Chrystusa w dziejach.

Czas chronos i kairos

W optyce czasu chronos sekwencyjnego porządku zdarzeń stało się to, co musiało się stać. Papież senior odszedł do wieczności w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat w klasztorze Mater Ecclesiae, który wybrał na swoją rezydencję-pustelnię po ustąpieniu z urzędu w 2013 roku. Żył tam jak prosty mnich, służąc Kościołowi do końca modlitwą i cierpieniem. Benedykt XVI był 265. papieżem. W dniu wyboru miał 78 lat. Od czasów Klemensa XII był najstarszą osobą wybraną na papieża i pierwszym Niemcem na Stolicy Piotrowej od czasów Wiktora II. W dniach pogrzebu pożegnało go ponad sto tysięcy wiernych oraz głowy wielu państw. Trzeba zaznaczyć, że Benedykt XVI do końca pozostał papieżem. Zrezygnował z urzędu, ale nie z papiestwa. Do śmierci nosił białą sutannę, papieskie nakrycie głowy oraz pierścień i nie wrócił do dawnego nazwiska Joseph Ratzinger.

W posłudze Biskupa Rzymu i późniejszej rezygnacji bardzo wyraźnie zaznaczyła się ważna cecha jego charakteru, jaką była pokora. Gdy watykaniści mówili, że to wybór przechodni po wielkim i długim pontyfikacie Jana Pawła II, Benedykt nie zaprzeczał i w żaden sposób nie próbował spektakularnymi przedsięwzięciami zapisać się czymś wielkim w dziejach papiestwa, choć miał wszelkie ku temu zasoby, zaś urząd św. Piotra stwarza wiele okazji do ukazywania swojej wielkości. Gdy pojawił się na balkonie bazyliki św. Piotra, oznajmił, że chce być „pokornym robotnikiem winnicy Pańskiej”. Stylem swojego pontyfikatu i po nim pozostał wierny tym słowom do końca.

Ta pokora świadczy o jego wielkości, ponieważ obejmował urząd już jako najwybitniejszy żyjący teolog i intelektualista w Kościele katolickim, miał za sobą ogromny wkład w opracowanie i wydanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Za wielkim intelektem idzie pokusa wielkiej pychy, przestrzega przed tym święty Paweł w Liście do Koryntian: „«Wiedza» wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś «wie», to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy”. Benedykt XVI ustrzegł się tej pychy, nie popełnił błędu „uczonych w Piśmie”, wiedział, jak wiedzieć należy. W dzisiejszym przeintelektualizowanym Kościele zachodnim to wyraźny znak, by nie próbować zamknąć Boga we własnym umyśle. Ratzinger uprawiał „teologię na kolanach” i w posłuszeństwie wobec wiary, a mimo to cień jego wielości przykrywał rzesze współczesnych mu uczonych w Piśmie. Samoograniczanie się tak wielkiego umysłu wymaga dużego wysiłku, by zwalczyć w sobie pokusy idola intelektu, wiedzy i kompetencji. Oczywiście wszystkie te rzeczy są dobre i konieczne w rozwoju ludzkim, ale iluż ludzi dzisiaj jest niewolnikami własnej wielkości i idoli, które tę wielkość budują. Tą pokorą i prostotą życia Benedykt przypominał swojego poprzednika Jana Pawła II – ich życie, mimo że przebogate w wydarzenia, osobowo było proste.

Śmierć Benedykta XVI należy jednak odczytywać także w czasie kairos. Kairos to „ten właściwy czas”, czas konkretnych decyzji Boga w konkretnym czasie i okolicznościach ludzkich. To odpowiedni moment, ważny splot okoliczności, często decydujący, nieraz dramatyczny, ale zawsze ważny sygnał i znak z niebios dla ludzi. Mądry ten, który potrafi go dobrze odczytać. Sama data śmierci papieża dla wrażliwego intelektu znającego moc liczb, symboli i dat w Biblii odejście w ostatni dzień starego roku i w wigilię nowego roku daje mocno do myślenia i prowokuje metafizyczny niepokój.

Katechon

Wraz z odejściem papieża seniora Kościół bardziej konserwatywny i tradycyjny nie tylko traci swojego sojusznika, lecz wszyscy chrześcijanie tracą Fidei Defensor, obrońcę wiary. W przestrzeni walki duchowej odejście Benedykta jest bolesnym i osłabiającym doświadczeniem dla tych, którzy oddali się Bogu, a konsekwencje jego braku przekraczają nasze wyobrażenie o zmianach, jakie czekają Kościół i wierzących na dziesiątki lat w przyszłość. Św. Paweł pisał w liście do Efezjan: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko”.

Benedykt XVI był zbroją Bożą w trudnych dniach dla Kościoła katolickiego. Dla części obserwatorów niepokojących się zmianami zachodzącymi w świecie i samym Kościele papież senior jawił się wręcz jako katechon powstrzymujący działania Antychrysta w świecie.

– Benedykt XVI od dawna przejęty był figurą Antychrysta. W 2007 roku podczas rekolekcji wielkopostnych kard. Giacomo Biffi, arcybiskup Bolonii, powołał się na postać Antychrysta opisaną przez Sołowiowa sto lat temu. Antychryst został tam przedstawiony jako wielki truciciel, pozorny przyjaciel człowieka i wielkie wsparcie dla obrońców praw ludzkich i zwierząt, wielki ekumenista, ekologista, nawet wierzący i studiujący teologię w Tybindze. Na Benedykcie zrobiło to wielkie wrażenie, bo był on teologiem z Tybingi właśnie. Sam papież umieścił Antychrysta w drugiej pokusie Chrystusa na pustyni w książce „Jezus z Nazaretu”. Diabeł posługuje się tam Antychrystem, usiłując wciągnąć Chrystusa w debatę, by zaproponować Mu alternatywną drogę Zbawienia, nie przez krzyż. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, którego kard. Ratzinger był redaktorem naczelnym, w punktach 675 i 676 mowa jest o próbie Antychrysta, którą Kościół będzie musiał przejść przed chwalebnym powrotem Chrystusa. Antychryst nie walczy z religią i z Bogiem, on robi wszystko, by sobą zasłonić Chrystusa. W końcu w swoim ostatnim wywiadzie z Peterem Seewaldem papież powiedział, że mamy dzisiaj do czynienia z dyktaturą Antychrysta. Wyjaśnił, że za cenę wykluczenia z życia publicznego narzucane są ludziom wartości odwrotne do wartości ewangelicznych. Co ciekawe, pierwszym, który nazwał Benedykta katechonem, był włoski agnostyk, filozof i polityk Massimo Cacciari – wyjaśnia ks. prof. Robert Skrzypczak.

Katechon to ten, który powstrzymuje anomosa, ducha bezprawia. Benedykt XVI właśnie w ten sposób traktował swoją misję. – W posłudze sprzeciwiał się głównemu mainstreamowi, idąc „wbrew”, wzmacniał fundamenty nauczania chrześcijańskiego. Kerygmat, nowa ewangelizacja, nowe ruchy w Kościele potrzebują fundamentu. Joseph Ratzinger zdawał sobie z tego sprawę, dlatego cały swój pontyfikat oparł na umacnianiu trzech kolumn: wiary, nadziei i miłości. Nawet gdy przechodziliśmy przez trudne chwile, to mieliśmy oparcie. On wiedział, jak prawidłowo odczytywać czas kairos, i to dawało Kościołowi pewność w zderzeniu ze światem, mentalnością tego świata. Benedykt XVI był tym, który wiedział. Duch Antychrysta miał z nim duży problem. Zarówno Jan Paweł II, jak i Franciszek mogli na nim polegać, w sprawach trudnych radzili się Benedykta. Teraz papież Franciszek nie ma już nikogo takiego – dodaje ks. prof. Robert Skrzypczak.

W podobny sposób na intelektualno-doktrynalną posługę papieża seniora patrzy były zwierzchnik anglikanów arcybiskup Rowan Williams. „Wydaje się, że największą troską papieża Benedykta była kwestia zatarcia się w europejskiej myśli filozoficznej uniwersalnego pojęcia rozumu jako fundamentu powszechnej ludzkiej wspólnoty. Ta troska była czasem źle rozumiana, ale znaczące było to, że świecki filozof, taki jak Jürgen Habermas, mógł zaakceptować, że to papież oferował ważną i konstruktywną krytykę trendów w myśli współczesnej i że przypominał światu intelektualnemu o tym, jakie zasoby katolicka nauka może dać ludzkiej refleksji w ogóle” – mówił w rozmowie z „Teologią Polityczną” na okoliczność śmierci papieża.

Wiara dziecka

Benedykt XVI zasłużył w pełni na miano Fidei Defensor jeszcze z tego powodu, że miał jak niektórzy mówili inteligencję dwunastu profesorów, ale wiarę dziecka z Pierwszej Komunii. On był fundamentalnie złączony z Ewangelią i pewnie stąd brało się przekonanie o „pancernym kardynale”, co nie było prawdą. Jak na swoją wiarę i głębokie przejęcie losami Kościoła Benedykt i tak wyrażał swoje obawy w sposób łagodny i taktowny. Peter Seewald, jego biograf i przyjaciel, opowiedział o swojej niedawnej rozmowie z emerytowanym papieżem. Stwierdził, że papież „bardzo cierpi z powodu obecnej sytuacji w Kościele”, a wiele z nich przewidział przed laty. Jego ostatnie słowa brzmiały, „Jezu, kocham Cię”. Benedykt osobiście przeżywał dramaty związane z odchodzeniem współczesnego świata od Boga i rosnącego w siłę Antychrysta, dlatego w obronę wiary włożył wszystkie zasoby, jakie posiadał, a że miał ich dużo, toteż niektórzy odbierali tę obronę jako „pancerną”. Jako że był fundamentalnie związany z osobą Jezusa i Ewangelią, fundamentalnie bronił w depozycie wiary wartości podstawowych, które coraz bardziej są znakiem sprzeciwu dla świata, jak krzyż Chrystusa. „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” – mówi Jezus w Ewangelii św. Mateusza. Dlatego świadectwo Benedykta XVI o Bogu musiało być prawdziwe i wierne Ewangelii.

Po jego odejściu linia Kościoła bardziej liberalnego i otwartego na eksperymenty, jak choćby niektóre propozycje z Synodu dla Amazonii, będą zyskiwać jeszcze większą aprobatę Watykanu i będą jeszcze bardziej śmiałe. Chrześcijanie trwający twardo przy wartościach ewangelicznych już zaczynają pytać z niepokojem, kto nas teraz będzie oprowadzał po meandrach współczesnego świata i uczył prawidłowo odczytywać dziedzictwo Soboru Watykańskiego II?

Tekst pochodzi z 2 (1772) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe