Grzegorz Kuczyński: Putin próbuje zemścić się na Saakaszwilim rękoma gruzińskich paputczików
12 sierpnia 2008 roku. Do Moskwy leci ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Chce przekonać Rosjan do wstrzymania inwazji na Gruzję. Ostatecznie udaje się wynegocjować warunki rozejmu, dla Tbilisi – delikatnie mówiąc – nienajlepsze. Gospodarze nie kryli przed Sarkozym, że celem ataku było obalenie prezydenta Micheila Saakaszwilego. Jak wynika z relacji doradcy francuskiego prezydenta, Jeana-Davida Levitte’a, Władimir Putin (wówczas premier Rosji) miał powiedzieć, że „powiesi tego Saakaszwilego za jaja” tak „jak Amerykanie powiesili Saddama Husajna”. Wtedy się to nie udało, ale co się odwlecze…
Utrata Abchazji i Osetii Południowej
Wojna Pięciodniowa 2008 roku okazała się bowiem punktem zwrotnym w rządach Saakaszwilego. Klęska militarna i ostateczna utrata Abchazji i Osetii Południowej, jak też rozczarowanie wielu Gruzinów brakiem silnego wsparcia ze strony USA, uderzyły w popularność prezydenta i jego partii UNM, które wcześniej przeprowadziły szereg imponujących reform. Dzięki tym zmianom, od kwestii gospodarczych, podatkowych, antykorupcyjnych po te z dziedziny bezpieczeństwa i polityki zagranicznej (jednoznaczny kurs na Zachód), Gruzja ze słabego, skorumpowanego, postsowieckiego kraju stała się wzorem do naśladowania dla innych byłych republik Sojuza chcących przenieść się ze świata postsowieckiego i zdominowanego przez Rosję w świat wolności, świat Zachodu. Za to właśnie Putin znienawidził Saakaszwilego. Za to musiał być on ukarany. W 2008 roku – w wielkim stopniu dzięki stanowczości śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego towarzyszy z Europy Środkowej i Wschodniej – to się nie udało.
Na Kaczyńskim i Juszczence Putin zemścił się już niedługo potem. Ten pierwszy zginął w Smoleńsku, ten drugi musiał oddać władzę kremlowskiej marionetce Janukowyczowi. Saakaszwili nie porządził dużo dłużej. W drugiej fazie dominacji jego obozu politycznego dochodziło do coraz częstszych nadużyć wobec opozycji. Należy też zaznaczyć, że coraz brutalniejsze działania władz prowokowały coraz agresywniejsze działania opozycji, często inspirowanej z Kremla. Do tego nastąpił okres tzw. resetu, więc ktoś taki, jak Saakaszwili nie mógł już liczyć na silne poparcie USA, nie wspominając o Niemczech czy Francji, które od początku blokowały możliwość integracji Gruzji z NATO.
Bidzina Iwaniszwili
W 2012 roku partia Saakaszwilego przegrała wybory parlamentarne – dość nieoczekiwanie. Rok później z urzędem pożegnał się sam prezydent, po dwóch kadencjach z rzędu. Szybko wyjechał z Gruzji. Tam już bowiem ruszyły na całego rozliczenia rządów UNM. Nowym przywódcą został Bidzina Iwaniszwili, najbogatszy Gruzin, oligarcha z powiązaniami biznesowymi w Rosji (choćby posiadacz akcji Gazpromu). Zbudowana przez niego koalicja Gruzińskie Marzenie uzyskała po 2013 roku pełnię władzy. Na nieszczęście dla Gruzji.
Stopniowo Iwaniszwili pozbywał się z koalicji sojuszników zdecydowanie prozachodnich i antyrosyjskich (wielu z nich to dawni koalicjanci Saakaszwilego, rozczarowani drugą fazą jego rządów), kupował wyborców i wygrywał wybory za wyborami. Dziś Gruzja jest na cenzurowanym UE i USA, za cofanie pewnych reform, za korupcję, inwigilację dziennikarzy i dyplomatów, współpracę ws. bezpieczeństwa np. z Łukaszenką, politykę de facto prorosyjską (widać to choćby w postawie wobec inwazji Rosji na Ukrainę), wreszcie za polityczne prześladowania.
Prześladowanie Saakaszwilego
Za takie uznaje się procesy wytaczane Saakaszwilemu. W pierwszym wydano wyrok zaocznie: sześć lat. Były prezydent znajdował się wtedy już na emigracji politycznej. Większość z niej spędził na Ukrainie, angażując się w politykę reform po zwycięstwie Rewolucji Godności. Uzyskał też obywatelstwo ukraińskie. Nie wiadomo, dlaczego postanowił wrócić we wrześniu 2021 do ojczyzny. Być może padł ofiarą prowokacji, być może uznał, że nawet siedząc w celi stanie się silniejszy politycznie w Gruzji, niż przebywając za granicą. W każdym bądź razie widać, że chyba nie docenił przeciwnika.
Sam Saakaszwili twierdzi, że jest ofiarą zemsty Putina realizowanej rękami rosyjskich paputczików w Gruzji. Władze nie chcą pozwolić na zawieszenie wyroku i leczenie zagraniczne, choć raport niezależnych lekarzy mówi wyraźnie, że za miesiąc, dwa, zmiany w organizmie Saakaszwilego staną się nieodwracalne. Były prezydent ma kłopoty neurologiczne, anemię, schudł w rok 40 kg. Od maja przebywa w szpitalu w Tbilisi. Trafił tam ze szpitala więziennego, w którym z kolei wylądował niedługo po aresztowaniu. Jego stan zdrowia błyskawicznie zaczął się pogarszać. Niedawno ujawniono raport amerykańskiego toksykologa, który miał dostęp do próbek pobranych przez lekarzy od Saakaszwilego. W organizmie wykryto obecność rtęci i arsenu. Wszystko wskazuje na to, że Saakaszwili w więzieniu był (jest?) podtruwany. Jeśli dodać do tego nieugięte stanowisko władz Gruzji, i to mimo nacisków Zachodu, opozycji i Ukrainy, to wygląda na to, że Putin jest coraz bliżej osiągnięcia celu.