Karuzela z Blogerami. Grzegorz J. „Bob Denard” Kałuża: Zaćmienie Słońca to zjawisko naturalne
Niemiecka ściema jest też zjawiskiem naturalnym, wynikłym z oportunistycznej tradycji epoki po drugiej wojnie światowej. Ta dwoistość przejawia się w całej niemieckiej polityce zagranicznej. To kraj, który nominalnie uznaje swoją odpowiedzialność za zbrodnie i zniszczenia podczas drugiej wojny światowej, a równocześnie bez zażenowania odmawia Polsce reparacji wojennych. Czegóż jednak oczekiwać po państwie, które równolegle wysyła na Tajwan delegację posłów Bundestagu z zapewnieniami o wsparciu dla niezależności wyspy od Chin kontynentalnych i swojego kanclerza Olafa Scholza do Pekinu, aby zapewniał, że dla Niemiec tylko Chińska Republika Ludowa jest partnerem. Komunistyczne Chiny uznają Tajpej za zbuntowaną prowincję, grożąc zbrojnym podbojem. Tak samo wygląda niemiecka obecność w NATO. Kraj, któremu pobyt wojsk amerykańskich i brytyjskich podczas zimnej wojny zapewnił przetrwanie w obliczu potężnych sił Północnej Grupy Wojsk Sowieckich w Polsce i NRD, dziś uważa obecność oddziałów USA i brytyjskich na kontynencie za zbędne, a sobie rezerwuje prawo do „specjalnych stosunków” z Rosją. Realia to rurociągi Nord Stream 1 i 2, a całe gadanie o unijnej solidarności energetycznej to tylko zakusy na przymus pomocy Niemcom ‒ w razie braku gazu ‒ ze strony bardziej przewidujących krajów.
Niemcy uważają całą Europę za swoje zaplecze gospodarcze i źródło taniej siły roboczej. Aby zachować ten status, uważają, że mają prawo do blokowania rozwoju i bezpieczeństwa takich krajów jak Polska. Stąd dywersja polityczna w postaci wspierania opozycji poprzez finansowe naciski urzędów Unii Europejskiej. Można wręcz uznać, że elity Niemiec zaakceptowały ofertę Aleksandra Dugina podziału kontynentu na część rosyjską i niemiecką, z likwidacją niepodległych państw Europy Środkowej i uznania prawa Niemiec do trwałego przewodnictwa w Unii Europejskiej Zachodu Europy. Ten powrót do bismarckowskiego podziału z czasów I wojny światowej tłumaczy absurdalne tytułowanie Rosji „drogim sąsiadem” w mediach niemieckich. Gdy Niemiec używa pojęcia „europejski”, to myśli „niemiecki”. Stąd bezwzględność wobec problemów finansowych Grecji oraz groźby wobec obejmującej władzę prawicy we Włoszech i Szwecji. Niemiecka nielojalność wobec reszty Europy na rzecz Rosji jest zapowiedzią takiej samej postawy w globalnym konflikcie chińsko-amerykańskim. Niemcy będą emisariuszem interesów Chin, udając sojusznika USA. Każdy kraj Europy Środkowej, który zaufa Niemcom, znajdzie u siebie kapitał i wpływy Rosji, a każdy kraj Zachodu, który popełni ten błąd, będzie skazany na wpływy gospodarcze i polityczne komunistycznych Chin. Niemcy to kraj nieustannego etycznego zaćmienia, chorobliwego egoizmu. Oby ich postawa wobec Polski, kraju, którego polityczna rewolta Solidarności umożliwiła zjednoczenie Niemiec, była przestrogą dla reszty świata.