Tadeusz Płużański: Łukaszenka niszczy polskie cmentarze
Zaczęło się 1 lipca br., kiedy nierozpoznani łukaszenkowcy rozebrali polskie groby w Jodkowiczach (powiat berestowski). Potem był 4 lipca i barbarzyństwo w Mikuliszkach (powiat oszmiański). 8 lipca Wołkowysk i 9 lipca Kaczichachy (powiat karelicki). 22 lipca dewastacja cmentarza w Stryjówce pod Grodnem. 25 sierpnia za cel wzięto cmentarz Armii Krajowej w Surkontach (powiat werenowski). W końcu w Piaskowcach zniszczenia tablicy poświęconej Polakom, poległym w walce z wojskami NKWD.
Wróćmy do Mikuliszek. Miejsce cmentarza wybrano nieprzypadkowo, bo partyzanci wileńskiej AK znajdowali tu spoczynek obok powstańców z 1863 r. „Było szaro lub ciemno, gdy już gotowi do wymarszu, na cmentarzu w Mikulaszach żegnaliśmy poległych kolegów. Była salwa honorowa i śpiewaliśmy »Śpij kolego w ciemnym grobie«. Całodzienne przeżycia, zmęczenie i żal spowodowały, że w czasie śpiewania łzy lały mi się po twarzy. Spojrzałem na najbliższych – twarze ich też były mokre. Jakże inaczej brzmiała w tych okolicznościach ta trochę oklepana wojskowa piosenka” – jeden z polskich pochówków wspominał Tadeusz Żuk „Kot”.
Surkonty. "Kotwicz"
W Surkontach z kolei zginął wybitny polski żołnierz mjr Maciej Kalenkiewicz ps. "Kotwicz". Był polskim inżynierem, podpułkownikiem Wojska Polskiego, żołnierzem Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego, „Hubala”, pomysłodawcą wykorzystywania w celach dywersyjnych świetnie wyszkolonych skoczków spadochronowych – cichociemnych (sam był jednym z nich), oficerem AK, dowódcą partyzanckim w Okręgu Nowogródek Armii Krajowej.
21 sierpnia 1944 r., pod Surkontami, oddział AK Macieja Kalenkiewicza stoczył bitwę z batalionem NKWD. Było to pierwsze starcie Wojska Polskiego z sowietami od czasu ich agresji na Rzeczpospolitą we wrześniu 1939 r.
Sowieci otoczyli wieś, ale niespodziewanie zostali ostrzelani przez Polaków w trakcie pokonywania podmokłych terenów otaczających Surkonty. Ostrzał zmusił ich do ucieczki, przegrupowania sił i oczekiwania na nadejście posiłków.
Major "Kotwicz" pozostał we wsi z ciężko rannymi towarzyszami broni. Pozostali akowcy wycofali się na bezpieczne pozycje.
Po kilku godzinach sowieci ponowili atak, tym razem wsparty nalotem bombowym. Szybko zdobyli wieś, którą następnie spalili i zabili pozostałych przy życiu Polaków. Prócz mjr Macieja Kalenkiewicza po polskiej stronie poległo 36 żołnierzy i kilkunastu cywilów. Po stronie sowieckiej zginęło prawdopodobnie kilkadziesiąt osób.