Komisja Europejska działa jak chińska agentura. W tle miliony euro od lobbystów z Pekinu
 
  Co musisz wiedzieć:
- Wszystkie państwa, które chcą mieć wpływ na świecie, tworzą swoją agenturę i Chiny nie są wyjątkiem
- Działania KE nie tylko, że uderzają w gospodarki państw członkowskich, ale umożliwiają Chinom prowadzenie w Europie gospodarczej ekspansji
- Zielony Ład doprowadzi do sytuacji, w której cały przemysł metalurgiczny w Europie zostanie zniszczony, a jego miejsce zajmie import z Chin.
Budowanie chińskich wpływów w Unii Europejskiej obejmuje szerokie działania, w tym inwestowanie w PR i działania stricte lobbingowe, tworzenie nieformalnych grup wspierających chińskie interesy (np. "Grupa przyjaźni Chiny-UE") oraz próby wpływania na politykę poprzez działania w Parlamencie Europejskim. Władze w Pekinie przeznaczają na ten cel miliony euro. Działania te budzą obawy, szczególnie w kontekście podejrzenia o korupcję i łapówki w związku z lobbingiem, o czym świadczą prowadzone śledztwa, np. w Belgii.
- Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- Koniec niemieckiego snu o wodorze?
- Ks. Romanelli z Gazy: trwamy na pustyni ruin
- Tusk do Ziobry: Albo w areszcie, albo w Budapeszcie. Poseł PiS odpowiada: Albo w Brukseli, albo w celi
- Komunikat ZUS dla emerytów
- Przerwy w dostawach prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Małopolski
- Wacław Felczak – kurier, który wskazał drogę Viktorowi Orbánowi
- Wyłączenia prądu na Pomorzu. Ważny komunikat
- Adam Andruszkiewicz: Prezydent Karol Nawrocki nie pozwoli cenzurować internetu
Agentura wpływu
Pozwolenie na swobodne działanie lobbystów w UE od lat budzi poważne obawy o transparentność i uczciwość podejmowanych na forum Unii Europejskiej działań. Lobbyści nie składają żadnych sprawozdań finansowych, a same instytucje unijne też informują o działaniach lobbystycznych w sposób bardzo ogólnikowy. Wiele było spraw, w których zachodziło podejrzenie korupcji związanej z działalnością lobbingową, ale proceder trwa w najlepsze i nie ma politycznej woli, aby skończyć z tą patologią. Więcej nawet – lobbyści bardzo często występują w roli ekspertów UE odnośnie do ustanawianego na forum wspólnoty prawa, nawet wówczas, gdy zachodzi ewidentny konflikt interesów. Chińscy lobbyści są jednymi z wielu, ale są bardzo skuteczni i potrafią działać niczym świetnie wyszkolona agentura, która pozyskuje sobie unijnych polityków i urzędników i wykorzystuje jako agenturę wpływu. Widać to wyraźnie, jeżeli uważnie przeanalizujemy działania i decyzje podejmowane na forum UE, w szczególności zaś uderza to w Komisji Europejskiej.
Zielone szaleństwo
Ponad 90 proc. metali ziem rzadkich wykorzystywanych w UE pochodzi z importu z Chin. Komisja Europejska forsując – drogie zresztą w eksploatacji zielone rozwiązania, jak chociażby fotowoltaika czy elektromobilność – dodatkowo pogłębiła uzależnienie wspólnoty od dostaw z Chin. Co więcej, dalej zamierza je pogłębiać, ponieważ od 2035 roku sprzedawane na rynku europejskim będą mogły być jedynie pojazdy bezemisyjne, czyli przy obecnym stanie technologii – elektryczne. Jeżeli weźmiemy pod uwagę gwałtownie rosnące koszty produkcji samochodów w UE – głównie ze względu na klimatyczne obostrzenia – to jest oczywiste, że europejski rynek zaleją tanie samochody z Chin, gdzie gospodarka jest wolna od zielonej ideologii, a co za tym idzie produkcja pozostaje o wiele tańsza. Wydaje się też wielce prawdopodobne, że Chińczycy będą sprzedawać te samochody po wyższej cenie niż we własnym kraju, ponieważ działania KE skutecznie wykoszą wszelką motoryzacyjną konkurencję w Europie.
Zielony Ład doprowadzi do sytuacji, w której cały przemysł metalurgiczny w Europie zostanie zniszczony, a jego miejsce zajmie import z Chin. Mówienie o „bezemisyjnym przemyśle” (tzn. nie emitującym CO2) wydaje się być działaniem w rzeczywistości obliczonym na umożliwienie Chińczykom gospodarczego podboju Europy i nie ma nic wspólnego z ratowaniem planety. Rzecz jasna chińscy lobbyści – i nie stanowi to żadnej tajemnicy – w pełni popierają „zielone” rozwiązania w Unii Europejskiej, bardzo często za nimi lobbując, gdyż w ten sposób nie tylko zapewniają swojemu przemysłowi rynki zbytu, ale usuwają w cień konkurenta, który kilkadziesiąt lat temu przewyższał je rozwojem. Jeszcze w połowie 2025 roku gospodarki UE i Chin były porównywalne, ale dzisiaj ten trend się odwraca, a KE czyni wysiłki, aby nigdy UE nie wyprzedziła Chin.
Żywność
Również forsowany przez Komisję Europejską pomysł wprowadzenia na rynek unijny owadów i owadziej mąki to ukłon w kierunku Chin, które spożywanie owadów mają w swojej tradycji. Znajdują się tam liczne fabryki owadów jadalnych. Zresztą Unia Europejska już w tej chwili importuje z Chin owady (w różnej formie) jako dodatek do pasz i żywności. UE zezwoliła na wykorzystanie przetworzonych białek z owadów hodowlanych (np. mącznika młynarka i świerszcza domowego) w paszach dla drobiu i świń. Mąkę owadzią znajdziemy również w niektórych produktach spożywczych dla ludzi. Można je nawet kupić suszone w formie przekąski.
Zgodnie z planem KE owady mają docelowo zastąpić Europejczykom mięso.
Rolnictwo
Także uderzanie w europejskie rolnictwo jest z korzyścią dla Chin. Jeżeli bowiem Unia Europejska straci bezpieczeństwo żywnościowe – a straci je niszcząc małe i średnie gospodarstwa, których na jej terenie pozostało stosunkowo niewiele – to łatwo będzie doprowadzić do sytuacji, w której nie żywność z Ukrainy czy MERCOSUR znajdzie się na europejskich stołach, ale właśnie z Chin. Będzie ona z pewnością tańsza niż ta oferowana przez operujące na Ukrainie i w Ameryce Południowej zachodnie holdingi chcące zmonopolizować rynek żywności, a cena może w pewnym momencie skłonić obywateli do zmiany swoich przyzwyczajeń żywieniowych na korzyść azjatyckich smaków.
W chińskim szachu
Wprawdzie Donald Trump usunął bariery w handlu między USA a Chinami, ale umowa ta nie dotyczy Unii Europejskiej. Komisja Europejska dopiero przygotowuje się do rozmów z Pekinem w tej sprawie. Nie będą to łatwe negocjacje, gdyż Ursula von der Leyen nie cieszy się w Chinach szacunkiem – przy okazji ostatniej wizyty strona chińska podstawiła dla niej autobus zamiast limuzyny. Było to potężne upokorzenie, ale też wyraz jej pozycji – Chińczycy gardzą tymi, którzy działają wbrew interesom własnej wspólnoty i ewidentnie dali temu wyraz. Prawdopodobnie i tym razem będzie ona występowała w roli petenta.
Obszar ekspansji
Chiny postrzegają Europę jako obszar swojej ekspansji gospodarczej. KE wprawdzie nakłada cła na niektóre chińskie towary, ale tym sposobem nie chroni rodzimych producentów, dobijanych jej biurokracją i ideologicznymi obostrzeniami. KE – wbrew temu, co sama twierdzi – nie ułatwia inwestycji, szczególnie w obszar elektroniki i AI, w czym Chiny wyprzedzają ją dość mocno. Skutkiem tego Europejczycy są masowo szpiegowani przez chińską elektronikę – czy to jest smartfon, komputer, czy „inteligentny” odkurzacz – a służby państw UE niespecjalnie zajmują sobie tym faktem głowę. Nawet, jeżeli taki odkurzacz czy laptop jest wykorzystywany w najwyższych urzędach państwowych.
Podwójna gra
Chiny z jednej strony kreują się jako państwo inwestujące w energetykę odnawialną i zielone technologie, co spotyka się zresztą z zachwytem ze strony unijnych ideologów, z drugiej zaś są największym producentem i konsumentem węgla na świecie. Odpowiadają za ponad połowę zużycia tego surowca. Obok wiatraków budują potężne elektrownie opalane węglem i rozwijają przemysł metalurgiczny. Pekin to mistrz PR i podwójnej gry, którą skutecznie prowadzi z Zachodem. KE stale nabiera się na narrację Pekinu, przy czym nie do końca wiadomo, z jakich przyczyn. Są dwa wyjścia: albo jest tak owładnięta zieloną ideologią, że dla niej poświęci wszystko, nawet interesy UE, albo jest na usługach Pekinu. Trzeciego wyjścia nie ma, gdyż zachowanie Ursuli von der Leyen jest tak irracjonalne, że wygląda na działanie osoby będącej chińskim agentem wpływu.

 
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
           
           
           
           
          


