Dramatyczne wyznanie senator PiS. „Otarłam się o śmierć”

– Do dziś nie wiem, jak to się stało. Przeprowadziłam się z córką do mieszkania, w którym przewody kominowe były przebadane, piecyk gazowy też był w porządku. Mieszkałyśmy tam od ok. pół roku. W prezencie od znajomych dostałam na nowe mieszkanie czujnik czadu. Początkowo pomyślałam: po co, skoro mamy wszystko sprawdzone i przebadane – powiedziała w rozmowie z dziennikiem „Fakt” senator PiS.
Tobiszewska dodała, że zamiast zamontować czujnik, to schowała go do szuflady. – Pół roku później przyszli do mnie Ci sami znajomi i zapytali, czemu nie zamontowałam tego czujnika. Tłumaczyłam, że nie mam, bo nie potrzebuję i oni dosłownie siłą nakłonili mnie, żebym włożyła te baterie i uruchomiła czujnik. I dodali, że jeśliby się kiedyś nie daj Boże włączył, to mam uciekać z mieszkania i wzywać służby – podkreśliła.
Dramatyczne chwile
Okazało się, że alarm… rozległ się już dzień później. Senator zaznaczyła, że w pewnym momencie zobaczyła, że córka się przewróciła. – Złapałam ją szybko i wyniosłam na korytarz. Ja też zaczęłam źle się czuć. Trafiłyśmy do szpitala pod tlen – przyznała.
Dorota Tobiszowska podkreśliła, że otarła się o śmierć, ponieważ pomiar był niezwykle wysoki. – Jestem bardzo wdzięczna, że żyjemy – dodała.