„Moje serce powoli umiera”. Dramat Owsiaka po przegranym procesie z Barbarą Pielą

Chodzi o spór trwający od 12 stycznia 2019 r. To właśnie wtedy Telewizja Polska wyemitowała krótki film pt. „Metoda na siema”, w którym główną rolę odgrywały plastelinowe podobizny szefa WOŚP Jerzego Owsiaka oraz byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy został przedstawiony jako nakręcana kukiełka, pakująca do worka pieniądze ze zbiórek i powtarzająca „Hej, siema”.
Barbarę Pielę pozwali zarówno Gronkiewicz-Waltz, jak i Owsiak, co ona sama uznała jako wyraz cenzury. Postępowanie zostało umorzone, ale autorka „Plastusiów” postanowiła zareagować na liczne zniesławiające ją wypowiedzi w mediach i pozwała szefa WOŚP. Owsiak oskarżył ją m.in. o antysemityzm, a także przyczynienie się do śmierci Pawła Adamowicza.
W poniedziałek Barbara Piela przekazała, że wygrała sprawę przeciwko Jerzemu Owsiakowi.
„Wygrałam proces z Jerzym Owsiakiem! Doszło do naruszenia dóbr osobistych – na konferencji prasowej 13-4/01/19 zawarł bezpodstawne sugestie łączące mnie ze zbrodniami Auschwitz i przyczyną śmierci Pawła Adamowicza. Animacja nie miała charakteru antysemickiego. Dziękuję mecenasowi Wdowczykowi i świadkowi M. Kurce” – napisała w mediach społecznościowych.
Emocjonalny wpis Owsiaka
Okazało się, że powyższy wyrok sądu jest prawdziwym dramatem dla lidera WOŚP, który opublikował emocjonalny wpis na Facebooku.
Ten news to grom z jasnego nieba! Mam ogień w sercu. I coraz trudniej go podtrzymać. Moje serce powoli umiera. Kolejny kawałek odpada i już nic go nie podniesie. Nie trzeba bić, masakrować, przypalać żywym ogniem, aby zabić. Nie trzeba noża, kuli czy pętli na szyi. Są słowa, które - jak kula - rozrywają serce w drobny mak! Są stany ciągłej narracji, które potrafią ranić do żywego. TVP od kilku lat taką narrację opanowało do perfekcji. Nazywamy to szczujnią. Dzień w dzień o tej samej porze. Niestety wydaliśmy na to cichą zgodę. Niewielu z nas mówi NIE na ten potok brudów i łajdactw!
– pisze Owsiak w obszernym wpisie.
Pamiętacie wymazane serduszko Orkiestry? Na nasze protesty nikt nie zareagował - telewizja i wszystkie tzw. organy od etyki. A pamiętacie cykl plastelinowych filmów po „Wiadomościach”? Każdy z nich z przesłaniem o oszustach, bandziorach, złodziejach i głupkach, jakimi są ci, którzy nie akceptują pis-owskiej rzeczywistości. Ja też byłem bohaterem takich plastelinowych filmów, a w nich pospolity oszust i złodziej w czerwonych spodniach i żółtej koszuli. Mam diabelską i haczykowatą twarz. Jestem okropny i ohydny. Upycham w kieszeni kasę z puszki finałowej. Na banknocie Gwiazda Dawida. Mistrzostwo szczucia i pogardy. To wtedy serce kołata przerażone. To wtedy potrafi kawałek z niego umrzeć. Nawet telewizja uznała, że autorka tego filmiku przesadziła. Szczujnia na chwilę się zatrzymała. Tylko na chwilę
– skarży się lider WOŚP. Następnie stwierdził, że kilka dni po emisji tego odcinka Orkiestra grała 27. finał, i właśnie wtedy zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Kolejna cząstka serca nieruchomieje. To nie szaleniec z kosmosu dokonuje tego zabójstwa. To człowiek wykrzykujący swoją nienawiść do Prezydenta. Dla mnie podobna do nienawiści kierowanej pod moim adresem w plastelinowym filmie…
– czytamy we wpisie.
„Mówię o języku i jego nazistowskich korzeniach”
Mówię o tym. O języku i jego nazistowskich korzeniach. O przerażających skutkach takiej narracji. Autorka filmu czuje się obrażona moją obroną na jej atak. Podaje sprawę do sądu. Wszyscy na sali sądowej oglądamy ten film ponownie. Traumatyczne przeżycie. Cała rozprawa jak z powieści Kafki. Pytania, co mogło mnie obrazić. Odpowiedzi, że Gwiazda Dawida była na banknocie taka maleńka. Dwie godziny detalicznego rozkładania tego okropnego filmu na czynniki pierwsze. Zapada wyrok. Musze przeprosić autorkę plastelinowych opowieści. Wszystko to, co powiedziałem w swojej obronie, mogło ją obrazić. Słowa przeprosin mają paść w ogólnopolskich mediach
– pisze Owsiak. Na zakończenie zapowiedział, że „będzie walczył, choć kolejny raz serce przechodzi lodem i zamiera”.
Będę walczył, bo kiedy wydamy cichą zgodę na tę telewizyjną szczujnię, to już krok do zobojętnienia, które jak betonowy głaz długo będzie nie do ruszenia. I chociażby także po to, aby pokazać, jak ważnym jest to, co robimy razem. Póki ogień w sercu…
– podsumował lider WOŚP.