[Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: O tym zmarłym nie da się powiedzieć nic dobrego
O zmarłym nie da się powiedzieć wiele dobrego. Nawet więcej: nie da się powiedzieć nic dobrego. Oczywiście mam na myśli jego działalność publiczną, bo być może w życiu prywatnym był inny. Tego nie wiem.
W mediach społecznościowych jedyne pochwały zmarłego, jakie da się znaleźć w reakcjach na wiadomość o jego śmierci, dotyczą jego inteligencji. Urban jest chwalony za swoją inteligencję.
Te pochwały to dość popularny błąd wynikający z niezrozumienia, czym jest inteligencja.
Inteligencja Urbana
Urban był rzeczywiście inteligentny, błyskotliwy, złośliwy. Jednak inteligencja to nie jest żadna zasługa. To cecha wrodzona organizmu, zarazem też narzędzie. Dane przez Naturę, Opatrzność, Przypadek lub Boga (jak kto woli). Cecha i narzędzie takie jak długie nogi, doskonały wzrok, znakomity słuch muzyczny, poczucie rytmu, uroda czy wytrzymałość na wysiłek fizyczny.
Inteligencję można wykorzystywać do osiągania konkretnych celów. Łatwiej je osiągać, gdy jest się inteligentnym. Ale inteligencja sama w sobie nie przesądza o tym, jakie cele wybierzemy. Te cele mogą być etycznie dobre albo złe. Oczywiście mogą też być moralnie obojętne. I przy tym wyborze celów człowiek jest już ważny: on wybiera cele, do których osiągnięcia użyje inteligencji. Ma wolną wolę. I te jego decyzje podlegają ocenie. Jerzy Urban często, zbyt często, wybierał z pełną świadomością złe cele. Stawał po stronie zła – wszyscy pamiętają, jak wybrał dla siebie rolę sojusznika i rzecznika komunistycznych morderców w czasie stanu wojennego. Jak inteligentnie im służył, jak pomagał ukrywać ich zbrodnie. Swoją inteligencję używał do oszukiwania społeczeństwa, do ukrywania przestępstw władzy lub usprawiedliwiania jej kłamstw. Do odbierania ludziom nadziei. Jako wspomagający morderców miał krew na rękach. W tym samym czasie, gdy opozycjoniści używali swojej inteligencji do obalenia komunizmu i PRL-u. A jeszcze inni po prostu do przetrwania ciężkich czasów w latach osiemdziesiątych, gdy Urban wygłosił swoje słynne, cyniczne zdanie o rządzie, który „sam się wyżywi”.
Inteligencja ułatwia ludziom drogę do cynizmu. Urban był cynikiem. I szydercą. Szydercy to ci, którzy przekonują swoją mową i działaniami, że wszelkie wysiłki na rzecz dobra nie mają sensu. Cynicy widzą w tych wysiłkach jedynie naiwność i słabość. Stary aforyzm mówi, że „cynizm to rozczarowany idealizm”. Nie wiemy, na czym polegał i czego dotyczył utracony idealizm Urbana. O ile kiedykolwiek istniał. Urban zacierał wszelkie ślady w swojej biografii, które mogły wskazywać trop.
Jego inteligencja powinna jednak mówić mu wyraźnie, że krzywdzi ludzi. Bo przecież krzywdził. Może mówiła. Jako cynik zapewne odpowiadał na to słowami Zorina: „Jestem wolny od uprzedzeń. Nienawidzę wszystkich jednakowo”. I nienawidził.
Na pewno – ze swoją inteligencją – miał pełną świadomość, że właśnie takim zostanie zapamiętany.