"Na ten sukces propagandowy Kaczyński czekał długo". Atak Niemców po przemówieniu Trumpa w Warszawie
Wizyta Trumpa w Polsce stanowiła potrójny atak na Niemcy: chciałby mieć inną Unię Europejską, domagał się wyższego wkładu Niemiec do budżetu NATO, a przede wszystkim zaatakował niemiecko-rosyjską kooperację energetyczną.
Podczas gdy w Hamburgu tysiące ludzi w ostrych akcjach protestacyjnych oczekują na przybycie Trumpa wołając "Welcome to hell", w Warszawie spotkał go wielki hołd ze strony tysięcy wiwatujących Polaków (...) Szef Białego Domu podczas przemówienia w samym centrum Warszawy zrewanżował się słowami: "Amerykański naród kocha Polskę". Gdyż kraj, który w swej historii rozrywany (miażdżony) był przez Rosję i Niemcy jest świetlistym przykładem zdolności do obrony zachodniej cywilizacji.
Przede wszystkim jednak Donald Trump mocno Polskę politycznie dowartościował, składając tam wizytę jeszcze przed spotkaniem z Angelą Merkel w Hamburgu. Polskę, która była w Unii Europejskiej mocno izolowana.
To zapewne wzmocni ochotę rządu w Warszawie, który znalazł się w ogniu krytyki w związku z zamachami na niezależne sądownictwo i media, do dalszych agresywnych działań na arenie Unii Europejskiej. Warszawa już dziś montuje koalicję wschodnioeuropejskich dysydentów wobec reform UE w kontrze do zachodnich Europejczyków.
Przy czym nawet bliska rządowi gazeta „Rzeczpospolita“ uważa, że Polska nie powinna zdawać się na Trumpa: "Trump jest fanatykiem i celebrytą, lubi gdy świat ogląda jak masy go świętują. I chce odpłacić krnąbrnej Europie Zachodniej pięknem za nadobne odwiedzając wpierw jej skromne peryferia. Wizyta w Warszawie jest czystą akcją marketingową (...) Powinniśmy się strzec przed zbyt wielką służalczością. To nie posunie nas w Europie ani kawałek dalej. Gdyż po odlocie Trumpa pozostaniemy z powrotem w naszej Europie".
"Potrójny atak na Niemcy"? Czy to nie Niemcy czasem zarzucają nam paranoję odbierania wszystkiego do siebie i brak dystansu? To, co nasuwa się po przeczytaniu tekstu w "Handelsblatt" to pytanie, czyż zaiste przysłowia nie są mądrością narodów? W tym wypadku przysłowie: uderzyć w stół, a nożyce się odezwą. A co do cytatu zapożyczonego z "bliskiej rządowi", pytanie czyjemu, gazety "Rzeczpospolita", to w końcu "serce i dusza Europy" czy jej "skromne peryferia", bo jako przeciętny zjadacz chleba doznaję właśnie dysonansu poznawczego? Przy okazji, jeśli te peryferia rzeczywiście takie skromne, to dlaczego tyle o nich bez przerwy szumu w zachodnich, szczególnie niemieckich, mediach?
Z kolei w "Der Tagesspiegel", wysokonakładowym dzienniku tego samego właściciela, co poprzednie medium, czyli Verlagsgruppe, w tekscie zatytułowanym: "Trump w Polsce. To do siebie pasuje" czytamy:
Amerykański prezydent spotkał się w Polsce z gorącym przyjęciem, gdyż powiedział: "W Polsce rozpoznaje się duszę Europy". To pasuje do polityki historycznej Kaczyńskiego.
Na ten sukces propagandowy Kaczyński czekał długo.(...) Setki zwolenników partii Kaczyńskiego zwiezionych zostało przed Pomnik Powstańców Warszawy z 1944. Rząd i kierownictwo partyjne zgromadzili się w loży honorowej, żeby posłuchać przemówienia Trumpa.
Niespodziewanie najpierw jednak głos zabrała zbyt lekko i zbyt kolorowo, jak na tak tragiczne miejsce ubrana Melania Trump. (...) Czyli to nie szczęśliwie uśmiechnięty gospodarz, prezydent Polski Andrzej Duda, miał zaszczyt przedstawić parę prezydencką, lecz rolę konferansjerki wzięła na siebie małżonka Trumpa. Stronnicy Kaczyńskiego milczeli w skupieniu.
Ameryka kocha Polskę, kocha Polaków, dziękujemy wam" - rozpoczął Trump odpowiednim ładunkiem balsamu na zbolałą polską duszę. Pod kierownictwem osadzonej przez Kaczyńskiego na czele rządu Beaty Szydło Polska przeżywa bowiem największy kryzys swego znaczenia w Europie od 1989 roku. Swą odmową przestrzegania zasad praworządności i wypełniania traktatów unijnych, do których zobowiązała się w chwili wstąpienia do UE, kraj ten stał się czarną owcą. [dosłownie "Buhmann", czyli ktoś kim straszy się dzieci-red]. Trump jednak wiedział doskonale, że tutaj zostanie przyjęty z otwartymi ramionami przed trudnym dlań szczytem G-20.
Przemowa przed pomnikiem Powstania Warszawskiego była zatem decyzją taktycznie genialną, nawet jeśli sprowokowało to protesty gminy żydowskiej w Polsce. Trump był bowiem pierwszym prezydentem amerykańskim od 1971 roku, który nie złożył wieńca przed pomnikiem Powstania w Getcie z 1943. Przez prawicowo-populistyczny rząd PiS miejsce to jest zresztą również marginalizowane.
Tu zatem nasz zachodni sąsiad stawia siebie już nie tylko na pozycji mentora zaniepokojonego kierunkiem polskiego szlaku polityczno-społecznego, ale również arbitra elegantiarum i tropiciela pełzającego, prawicowego antysemityzmu, który według, co by nie mówić, prawdziwego znawcy tematu żydowskich prześladowań- państwa niemieckiego, wyczuć można i u Donalda Trumpa i u polskich elit politycznych.
Polska za Donaldem Trumpem" - tak nazywa się grupa na Facebooku, która ma stworzyć dobry nastrój w kraju dla wizyty amerykańskiego prezydenta. Wielu przedsiębiorców zorganizowało nawet piknik dla mieszkańców Warszawy, a rząd ze swej strony zapowiedział serdeczne przywitanie. Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej (PiS) powiedział: "Mamy oto nowy sukces, wizytę Donalda Trumpa". Amerykańskie media donoszą, że na spotkanie z Trumpem rząd zwoził autobusami swoich zwolenników.
"Der Spiegel" interesująco nazwał już sam tytuł artukułu o tym samym wydarzeniu co poprzednie. "Występ w Warszawie. Deklaracja miłości dla kraju będącego problemem dla Europy"
To, że akurat Polskę wybrał sobie Donald Trump jako miejsce premiery swojej podróży do Europy (na szczyt G-20) nie jest przypadkiem, lecz kolejnym jasnym sygnałem jego krytycznego stosunku do UE - jako że polski rząd obok węgierskiego są tymi, którzy podzielają jego sceptyczny stosunek do UE. Okrzykami "Donald Trump, Donald Trump" amerykański prezydent został przyjęty przed pomnikiem Powstania Warszawskiego. "Polska jest sercem Europy" -zrewanżował się Trump. "Naród amerykański kocha Polaków" - przypochlebiał się gospodarzom
Przyjeżdżając do Polski amerykański prezydent odwiedził akurat ten kraj, z którym Komisja Europejska i wielu unijnych partnerów pozostaje w konflikcie w związku z kryzysem emigracyjnym czy przestrzeganiem zasad państwa prawa. Polska zaś ze swej strony regularnie uskarża się z powodu zbyt wielkiego mieszania się UE w jej wewnętrzne sprawy.
Wyczuć można w tych słowach już nie tylko powtarzający się permanentnie wobec Polaków i zadziwiający zawsze od nowa ton wyższości i przyznawania sobie a priori prawa do strofowania, niczym niesfornych uczniaków, ludzi mających prawo do własnych wyborów, ale i pewien rodzaj resentymentu. Trudno się jednak dziwić irytacji, otóż wysokie nakłady idące na rozmywanie historycznej prawdy dotyczącej niemieckiego udziału w dziajach XX wieku, szczodrość chęci do podziału odpowiedzialności za Holocaust oraz polityka wstydu dająca przecież tak obiecujące efekty, jednym ruchem jakiegoś Amerykanina biorą w łeb, bo z jego ust słuchają o historii Polski miliony ludzi na całym świecie za pośrednictwem kanałów telewizyjnych, rozgłośni, gazet, internetu. Na samym Twitterze jego posty śledzą setki tysięcy ludzi. Zaiste, zupełnie zrozumiałe, że w podobnej sytuacji nerwy mogą puscić nawet natwardszym graczom.
tłum. Marian Panic/ komentarz Aleksandra Jakubiak
źródło: handelsblatt.com, faz.net, tagesspiegel.de, spiegel.de