Janusz Wolniak: Teatr mój widzę mały
Teatr bez reklamy
Rzeczywiście, sztuki teatralne nie mają w porównaniu z filmami żadnej reklamy. Co zatem jest magnesem przyciągającym do teatru? Skandal! Prowokacja! Już nie goła baba, już nie latający z genitaliami na wierzchu aktor. Teraz uderza się w uczucia religijne i narodowe. Wszystko w imię sztuki, wszystko dla sztuki, wszystko dlatego, by widz poczuł się wyzwolony. Pytanie tylko, z czego?
W imię jakich wartości reżyser przedstawienia każe aktorom plugawić symbole religijne i narodowe? Dlaczego Ci artyści godzą się na takie ekscesy? No, powiedzmy, to ich zawód. Ale dlaczego publiczność z takich przedstawień nie wyjdzie, nie zaprotestuje? Czy w Polsce wyrosło już pokolenie ludzi całkowicie obojętnych na wartości, na idee? Czy dla odbiorców współczesnych sztuk jest wszystko jedno, co tam na scenie się dzieje? Czy ci ludzie zatracili zdolność rozróżniania dobra od zła, sfery sacrum od profanum?
Klasyczne sztuki
Ze świecą dzisiaj szukać klasycznych sztuk. Wszędzie tylko pseudoawangardowe ekscesy. Nic dziwnego, że młodzież w większości tam nie chodzi, bo i po co? Ci zaś, którzy tam bywają zachowują się ja wyznawcy jakiejś sekty. Chłoną bezkrytycznie jak gąbka, wszystko co im się tam serwuje.
Wiem, że teatr poza sztukami komediowymi, nie będzie nigdy propozycją dla masowego odbiorcy. Dzisiaj jednak nawet młodzież szkolna nie ma szans, by tam literacko się edukować. Oczywiście życie nie znosi próżni. Lektury szkolne grane są często przez przedsiębiorczych aktorów w wędrownych teatrach. Dlaczego jednak nie na deskach profesjonalnych scen, finansowanych z publicznych pieniędzy?
Ekscesy na scenie
Może nie wszyscy Czytelnicy tego tekstu, wiedzą czym ja się oburzam. Nie tylko ja zresztą. Nawet liberalna sieć Polskapresse opublikowała tekst o ekscesach w Teatrze, nomen omen Polskim w Bydgoszczy, gdzie na scenie aktorka z krocza wyjęła polska flagę a inny aktor uosabiający Chrystusa gwałcił muzułmanką. Czy tak ma wyglądać teatr?
Toż to pole popisu dla prokuratura i Policji, by więcej do takich ekscesów nie dopuściła. Sam opis, co tam miało miejsce pokazuje, że dla prowokatorów nie ma nic świętego, nie ma żadnych granic. Wszystko rzekomo w imię wolności sztuki.
Dla nich nie liczy się nakaz moralny, dekalog, ale również i prawo karne. W tej dzisiejszej, nowoczesnej Europie już dawno uznano, że obrażanie uczuć religijnych nie jest żadnym wykroczeniem przeciw jakimkolwiek normom społecznym, a tym samym żadnym przestępstwem. Przeznacza się ogromne środki, by wmówić ludziom, że nie ma żadnych zasad.
Jan Paweł II przestrzegał nas przed cywilizacją śmierci. Wielu uważało te przestrogi za wydumane. Dzisiaj gołym okiem widać jak łatwo wpaść w pułapkę relatywizmu moralnego, jak nie trudno pozbyć się zasad.
Oby ten obecny świat w miarę prędko zrozumiał, jak to fałszywa droga. Droga donikąd.
Janusz Wolniak