[Tylko u nas] Ekspert PISM: Rosja nie będzie już game changerem

- W Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie Rosjanie kreują swój wizerunek jako lustrzane odbicie do świata zachodniego, który w ich przekazie jest nadal nuta antyimperialna i antykolonialna. Kreml nieustannie mówi krajom globalnego Południa o agresywnej polityce USA i Europy, chęci ich zdominowania przez Waszyngton. W Afryce propaganda skierowana jest na zasługi ZSRS w walce z kolonializmem – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem prof. Agnieszka Legucka z PISM.
 [Tylko u nas] Ekspert PISM: Rosja nie będzie już game changerem
/ fot. archiwum Agnieszki Leguckiej

Miało być tak, że „wolny świat” zszokowany agresją Rosji nakłada na nią sankcje, ta z czasem bankrutuje i za kilka lat nawet się się rozpada? A gospodarka Rosji odrabia straty.
– Nie uważam, że rosyjska gospodarka odrabia straty. Wiele zależy od tego na jakich danych się opieramy i na jakich statystykach pracujemy. Ostatnie bardzo wnikliwe badania opublikowane przez Uniwersytet Yale wyraźnie pokazują, że obawy wskazujące niską skuteczność zachodnich sankcji na Rosję są nieprawdziwe. Jest odwrotnie, sankcje bardzo osłabiają rosyjską gospodarkę, szczególnie w sferze technologicznej i wojskowej. One nie działają tak szybko jak rosyjskie rakiety, ale na pewno ograniczają zdolności militarne Putina. W konkluzji z tego badania wynika, że Rosja jest bardziej uzależniona od Europy niż Europa od Rosji. Propaganda Kremla będzie się starała wykorzystywać lęk społeczeństw europejskich przed brakami w dostawach gazu pod koniec roku. Kolejny pakiet sankcji ma bowiem dotyczyć blokady dostaw surowców energetycznych, co może być gwoździem do trumny dla reżimu Putina.

Mówienie, że Rosja mimo sankcji odrabia straty może służyć rosyjskiej propagandzie, a może jest przez nią inspirowane?
– To się wpisuje w rosyjskie działania propagandowe. To idzie nawet dalej, w narracji rosyjskich władz mówi się, że sankcje wręcz służą Rosji, bo zmusiły ją do samodzielnego działania i odbudowywania zaniedbanych sektorów gospodarki i usług.

A tak, ten mit jest ciągle powtarzany. Nawet w miejsce Mc Donald's miał powstać rosyjski erzac.
– W Rosji powtarzają się apele, by postawić w końcu na rosyjskie technologie i prowadzić własną, suwerenną produkcję. Tylko, że to się nie sprawdzało i nie sprawdza. Te zabiegi są rachityczne między innymi dlatego, że modernizacyjne próby były i są robione pod dyktando polityczne, a nie gospodarcze. Rosja, żeby była nowoczesna potrzebuje innowacji w gospodarce, innowacyjna gospodarka może zaistnieć, gdy istnieje gospodarcza wolność, a wolność gospodarcza akurat w Rosji nie funkcjonuje bez wolności obywatelskich. Tego z kolei panicznie boi się rosyjska władza, bo władza w Rosji boi się swoich obywateli i dlatego zawsze rządzą tam reżimy niedemokratyczne. Ponadto od 2014 roku z Rosji jest ogromny drenaż mózgów, ci najzdolniejsi i najbardziej mobilni wyjeżdżają. Po inwazji na Ukrainę ten proces jeszcze przyspieszył, oblicza się, że po 24 lutego z Rosji wyjechało 500 tys. osób.

Jak silne są rosyjskie aktywa w świecie?
– Trudno je oszacować, ale na pewno są obecne i były budowane od lat. Najsilniejsze były w szarej strefie. Ich skalę można było zobaczyć przy okazji publikacji tzw. Panama Papers, gdzie ujawniono jak rosyjscy oligarchowie i osoby związane z Kremlem korumpują elity wielu państw m.in., w Austrii, we Francji, czy w Niemczech. Potem byliśmy świadkami ujawniania rosyjskich powiązań z przedstawicielami brytyjskiego biznesu i elit, co pokazał raport opublikowany po zamachu w Salisbury na byłego rosyjskiego oficera służb Siergieja Skripala i jego córkę. Wpływy rosyjskie na Wyspach były tak silne, że Londyn nazywano Moskwą nad Tamizą.

Ostatnio sobie uzmysłowiłem, że Uniwersytet Patrice'a Lumumby w Moskwie ma już 61 lat i nieustannie tworzy prorosyjską kuźnię kadr dla wielu egzotycznych państw na świecie.
– Zgadza się. Nie tylko uniwersytety, również rosyjska dyplomacja tworzy soft power, które bardzo mocno oddziałuje na Bliski Wschód i kraje afrykańskie. Przy czym w rożnych miejscach jest to inaczej budowane. W Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie Rosjanie kreują swój wizerunek jako lustrzane odbicie do świata zachodniego, w ich przekazie jest nadal nuta antyimperialna i antykolonialna. Zacytuję ostatnią wypowiedź Władimira Putina, która mnie trochę zmroziła. Otóż mówi on o „złotym miliardzie, który uzurpuje sobie prawo do dominacji tylko dlatego, że jest wyjątkowy”, chodzi mu zapewne o miliard mieszkańców świata demokratycznego. Rosja nieustannie mówi krajom globalnego Południa o agresywnej polityce USA i Europy, chęci ich zdominowania czy interwencjach militarnych prowadzonych wcześniej w różnych częściach świata przez Waszyngton. W Afryce propaganda skierowana jest na zasługi ZSRS w walce z kolonializmem.

W podcaście PISM „Niech Putin „nie traci twarzy”, o skuteczności rosyjskiej manipulacji” mówi Pani o próbach pozyskania opinii globalnego Południa przez Putina, na ile to jest skuteczne?
– To niestety jest skuteczne. W państwach globalnego południa jest bardzo silny antyamerykanizm i antykolonializm. W PISM wielokrotnie mamy spotkania z politykami czy ekspertami afrykańskimi, ostatnio np. z RPA, ale oni nie postrzegają Rosji jako państwa imperialnego i kolonialnego. W Ameryce Łacińskiej Kreml korzysta z bardzo silnego antyamerykanizmu, który tam jest zakorzeniony. To już reguła, że Rosjanie wykorzystują w świecie porażki amerykańskiej polityki. Ich skuteczność często wynika ze słabości lub porażek polityki Zachodu. Rosja też jednak popełnia błędy i po pewnym czasie nie chcą tam także Rosjan.

W ubiegłym roku w Belgradzie odbył się specjalny szczyt Ruchu Państw Niezaangażowanych. To też rosyjskie aktywa?
– Różnie można to oceniać. W czasach Związku Radzieckiego na pewno ten ruch wykorzystywany był do wzmacniania wpływów Rosji. Obecnie jest to bardziej zróżnicowane i zależne od kierunków, jakie wybierają poszczególne państwa. W samej Serbii wpływy rosyjskie wraz z jej propagandą są bardzo silne. Rosjanie są w stanie bardziej niektóre sytuacje konfliktowe rozgrzać, zagrać na nich swoją grę aniżeli inicjować wielkie zmiany polityczne w świecie. Rosja bardziej może dołączyć kilka swoich wagonów do pociągu, który już jedzie niż wywołać nowy kryzys. Putin nie ma zdolności podważania porządku międzynarodowego czy oddziaływania na świat tak, jak choćby Chiny.

Widać to po BRICS, to nie Rosja jest tutaj game changerem.
– Game changerem są Chiny i dysproporcja między Moskwą a Pekinem jest tak duża, że  wydaje mi się jakby Putin robił dobrą minę do złej gry. Rosjanie też mają obawy przed Chińczykami. W oficjalnej komunikacji Rosja puszcza Chiny przodem i mówi, że to pod przewodnictwem Państwa Środka nowy światowy ład będzie bardziej sprawiedliwy. Jednak gdy przyglądam się wewnętrznej debacie na ten temat wśród rosyjskich elit to nie widać tam pomysłu jak miałby wyglądać nowy porządek świata. Ciągle powtarzają się hasła o własnej suwerenności, chronieniu swojej odrębności i prawa do niej w przestrzeni międzynarodowej. Połączone jest to z poczuciem zagrożenia ze strony świata oraz wyższości wobec innych, nawet wobec Chińczyków. Na to nakłada się klęska demograficzna Rosji, zacofana gospodarka, problemy społeczne. Rosja nie ma jak zostać game chengerem i dobrze o tym wie, zagraża jej raczej wewnętrzna implozja.

Czy Rosja jest w stanie funkcjonować poza światem zachodnim i zbudowanymi przez niego instytucjami?
– Już to robi i sukcesywnie odcina się do Zachodu. Największym egzystencjalnym zagrożeniem dla Putina jest zachodnia demokracja, gdyż zakłada wolne wybory, prawa człowieka, wolność słowa, społeczeństwo obywatelskie i rządy prawa. On nie może się z tym zgodzić. Dlatego wybrał wektor chiński, który nie jest zagrożeniem dla jego autorytarnego systemu władzy.

Dziwi mnie ciche poparcie dla Rosji ze strony niektórych europejskich państw, bo Moskwa z Pekinem tworzą antydemokratyczną autorytarną międzynarodówkę.
– Teraz możemy mówić już w czasie przeszłym, ale poparcie dla dialogu z Rosją Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii wynikało trochę z innych pobudek. Każde z tych państw ma inne motywy popierania Rosji. Francja jako byłe mocarstwo kolonialne rozumie bóle fantomowe Rosji, bo wojna w Ukrainie jest typową postkolonialną wojną upadającego imperium. Paryż rozumie jak trudno rozstać się ze swoja byłą kolonią (w jej przypadku Algierią) dlatego z wyrozumiałością patrzy na zabiegi Kremla. W moim przekonaniu Francja była nawet gotowa podzielić się strefami wpływów, gdzie Paryż nadal trzymałby Afrykę, a Moskwa wzięłaby Ukrainę. Problem w tym, że Rosja zaczęła wchodzić do z Afryki ze swoimi ugrupowaniami paramilitarnymi i stamtąd wypiera wpływy Francji. Niemcy z kolei mogli wiele Rosji wybaczyć, nawet brak demokracji i poszanowania praw człowieka na rzecz tanich surowców, które czyniły niemiecką gospodarkę bardziej konkurencyjną od reszty Europy. Wrzuciły to w koszty, konieczne dla rozwoju niemieckiej transformacji. Z kolei zarówno Hiszpania czy Włochy postrzegały dialog z w Rosją jako konieczną sprawę dla realizacji swoich interesów i stabilizatora na wschodzie. To jeden z ważniejszych błędów koncepcyjnych Europejczyków: przekonanie, że Putin się nie zmieni, a będzie rządził długo, więc z „Rosją trzeba rozmawiać”, „nie można jej izolować”.

Świat multilateralny, o którym tak marzyły m.in., Rosja, Chiny, ale też Francja czy Niemcy jaki będzie dla Polski? On już jest?
– On już jest faktem i jako Polska czy Europa musimy przestać myśleć, że Rosję da się skutecznie odizolować czy zneutralizować. Musimy wiedzieć, że Zachód ma ograniczony wpływ na to czy Rosja będzie miała kontakty z Iranem, Turcją, Ameryką Łacińską czy Bliskim Wschodem. Nawet gdyby udało się odciąć część tych relacji, to Rosja nadal ma ogromne możliwości kontaktowania się i nawiązywania relacji z globalnym Południem. UE powinna jednak redukować ilość powiązań z Rosją, co już się dzieje, ponieważ te kontakty są przez Putina wykorzystywane przeciwko nam. Na razie zwycięża koncepcja środkowoeuropejska w podejściu do Rosji.

Co dalej z Pax Americana i rolą Stanów Zjednoczonych jako arbitra i gwaranta równowagi międzynarodowej?
– Myślę, że Ameryka znowu mocno związała się z Europą w momencie próby destabilizacji, a Europa zobaczyła, że Stany Zjednoczone mają chęć i potencjał, by ją bronić. Nie tak dawno prezydent Emmanuel Macron mówił o „śmierci mózgowej NATO”, teraz francuscy żołnierze są na wschodniej flance Sojuszu. Amerykanie wiedzą, że mimo różnic Europa i współpraca euroatlantycka to ich najbliższe i najbardziej naturalne środowisko. Mimo ciągłego ogłaszania zmierzchu Ameryki, ta ma się ciągle dobrze, ma ogromny potencjał technologiczny i przystosowawczy do nowych, zmieniających się warunków.

Koniec końców Francja i USA to ojczyzny demokracji i Europa gdy popatrzy wokół, to poza Ameryką nie znajdzie drugiego partnera dzielącego podobne wartości i filozofię rządzenia.
– Tak, przy większych kryzysach Europa z Ameryką stwierdzają w którymś momencie, że te same fundamenty cywilizacji są dla nich ważne, a Chiny czy Rosja raczej nie pomogą Europie chronić i propagować praw człowieka lub demokracji.

Kraje zgromadzone w BRICS walczą o budowanie alternatywnych sojuszy wobec tych zarządzanych przez świat euroatlantycki, dla Polski nie jest to chyba dobra wiadomość?
– Śledzę BRICS od bardzo dawna i mimo wspólnych deklaracji o współpracy, kraje tej organizacji toczą między sobą bardzo silna rywalizację. Nie tak dawno Chiny i Indie miały zatarg zbrojny. Jeśli w jakiejś organizacji nie ma nic pozytywnego, a łącza ją same nagatywy - w tym przypadku niechęć do świata euroatlantyckiego i antyamerykanizm - to w dłuższej perspektywie niewiele z tego wyjdzie. Takim krajom trudno stworzyć głęboką płaszczyznę integracji, jak to jest np. w przypadku UE.


 

POLECANE
Bartoszewski nie ma poświadczenia bezpieczeństwa ABW? Głos zabrał rzecznik MSZ Wiadomości
Bartoszewski nie ma poświadczenia bezpieczeństwa ABW? Głos zabrał rzecznik MSZ

- Wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski z PSL nigdy nie wystąpił z wnioskiem o wydanie poświadczenia bezpieczeństwa ze strony ABW - przekazał portal Niezalezna.pl.

Nie żyje polski reżyser Wiadomości
Nie żyje polski reżyser

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje znany polski reżyser Marcin Ziębiński. Miał tylko 57 lat

Niemcy szukają polskiego rekruta, ale marnie płacą tylko u nas
Niemcy szukają polskiego rekruta, ale marnie płacą

Niemcy będą musiały do 2030 zwiększyć swoje siły wojskowe z obecnie prawie 183 000 żołnierzy o blisko 50 000 - 60 000, jak powiedział minister obrony tego kraju Boris Pistorius. Nacisk kładziony jest na niemieckojęzycznych obywateli UE, którzy już mieszkają w Niemczech, np. z Polski, Włoch lub Rumunii (ok. 595 tys. osób).

Karol Nawrocki: To będzie prawdziwa służba polityka
Karol Nawrocki: To będzie prawdziwa służba

- Nadszedł czas, by pierwszym pomysłom nadać realny kształt – tak, by prezydentura, którą właśnie rozpoczynam, była prawdziwą służbą - podkreślił prezydent-elekt Karol Nawrocki w liście do czytelników "Super Expressu".

Kosiniak-Kamysz: Tezy o sfałszowaniu wyborów są nieuzasadnione pilne
Kosiniak-Kamysz: "Tezy o sfałszowaniu wyborów są nieuzasadnione"

Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do ostatnich wyborów i pogłosek, że rzekomo doszło do nieprawidłowości, które mogłyby wpłynąć na zmianę wyniku.

Nagły zwrot ws. Warner Bros. Discovery. Co to oznacza dla TVN? z ostatniej chwili
Nagły zwrot ws. Warner Bros. Discovery. Co to oznacza dla TVN?

Jak podaje amerykański portal Axios właściciel TVN, amerykański koncern Warner Bros. Discovery, ma ulec podziałowi na dwie firmy. Ma to być spowodowane spadkiem dochodów z tradycyjnej działalności telewizyjnej. Co to oznacza dla TVN?

Konflikt w kadrze. Przyjaciel Lewandowskiego zdradził kulisy z ostatniej chwili
Konflikt w kadrze. Przyjaciel Lewandowskiego zdradził kulisy

W niedzielę tuż po godz. 21 PZPN przekazał, że Robert Lewandowski nie będzie już kapitanem reprezentacji Polski. Chwilę potem napastnik poinformował, że rezygnuje z gry w reprezentacji. Całą sprawę komentuje Sławomir Peszko, były reprezentant Polski i wieloletni przyjaciel Roberta Lewandowskiego.

Wiadomości
Ile kosztuje ubezpieczenie samochodu dla 18-latka? Jak młody kierowca może obniżyć cenę OC?

Pierwsze auto, prawo jazdy i… niemiła niespodzianka. Większość 18-latków, którzy dopiero co odebrali uprawnienia do prowadzenia pojazdów, nie zdaje sobie sprawy, jak wysokie potrafi być ubezpieczenie OC. Często jest to jeden z największych wydatków związanych z rozpoczęciem samodzielnej jazdy. Skąd takie stawki i jak młody kierowca może z nimi walczyć? W tym artykule wyjaśniamy, ile kosztuje ubezpieczenie samochodu dla 18-latka, z czego wynikają ceny i jak realnie można je obniżyć.

Jacek Prusinowski został zaatakowany przez dziennikarzy. Boję się świata z cenzurą Wiadomości
Jacek Prusinowski został zaatakowany przez dziennikarzy. "Boję się świata z cenzurą"

W programie "Redakcja" TVP Info dziennikarz "Super Expressu" Jacek Prusinowski stał się obiektem ataku pozostałych uczestników dyskusji.

Robert Bąkiewicz oskarżony w związku z obroną kościołów przed dziczą Strajku Kobiet. Jest komentarz z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz oskarżony w związku z obroną kościołów przed dziczą Strajku Kobiet. Jest komentarz

W poniedziałek odbędzie się kolejna odsłona represji wobec ludzi, którzy mieli odwagę stanąć w obronie Kościoła i polskich wartości - czytamy we wczorajszym wpisie w mediach społecznościowych Roberta Bąkiewicza. W poniedziałek przed Sądem Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia zaczęła się rozprawa z oskarżenia lewicowej aktywistki Andżeliki Domańskiej wobec Roberta Bąkiewicza.

REKLAMA

[Tylko u nas] Ekspert PISM: Rosja nie będzie już game changerem

- W Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie Rosjanie kreują swój wizerunek jako lustrzane odbicie do świata zachodniego, który w ich przekazie jest nadal nuta antyimperialna i antykolonialna. Kreml nieustannie mówi krajom globalnego Południa o agresywnej polityce USA i Europy, chęci ich zdominowania przez Waszyngton. W Afryce propaganda skierowana jest na zasługi ZSRS w walce z kolonializmem – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem prof. Agnieszka Legucka z PISM.
 [Tylko u nas] Ekspert PISM: Rosja nie będzie już game changerem
/ fot. archiwum Agnieszki Leguckiej

Miało być tak, że „wolny świat” zszokowany agresją Rosji nakłada na nią sankcje, ta z czasem bankrutuje i za kilka lat nawet się się rozpada? A gospodarka Rosji odrabia straty.
– Nie uważam, że rosyjska gospodarka odrabia straty. Wiele zależy od tego na jakich danych się opieramy i na jakich statystykach pracujemy. Ostatnie bardzo wnikliwe badania opublikowane przez Uniwersytet Yale wyraźnie pokazują, że obawy wskazujące niską skuteczność zachodnich sankcji na Rosję są nieprawdziwe. Jest odwrotnie, sankcje bardzo osłabiają rosyjską gospodarkę, szczególnie w sferze technologicznej i wojskowej. One nie działają tak szybko jak rosyjskie rakiety, ale na pewno ograniczają zdolności militarne Putina. W konkluzji z tego badania wynika, że Rosja jest bardziej uzależniona od Europy niż Europa od Rosji. Propaganda Kremla będzie się starała wykorzystywać lęk społeczeństw europejskich przed brakami w dostawach gazu pod koniec roku. Kolejny pakiet sankcji ma bowiem dotyczyć blokady dostaw surowców energetycznych, co może być gwoździem do trumny dla reżimu Putina.

Mówienie, że Rosja mimo sankcji odrabia straty może służyć rosyjskiej propagandzie, a może jest przez nią inspirowane?
– To się wpisuje w rosyjskie działania propagandowe. To idzie nawet dalej, w narracji rosyjskich władz mówi się, że sankcje wręcz służą Rosji, bo zmusiły ją do samodzielnego działania i odbudowywania zaniedbanych sektorów gospodarki i usług.

A tak, ten mit jest ciągle powtarzany. Nawet w miejsce Mc Donald's miał powstać rosyjski erzac.
– W Rosji powtarzają się apele, by postawić w końcu na rosyjskie technologie i prowadzić własną, suwerenną produkcję. Tylko, że to się nie sprawdzało i nie sprawdza. Te zabiegi są rachityczne między innymi dlatego, że modernizacyjne próby były i są robione pod dyktando polityczne, a nie gospodarcze. Rosja, żeby była nowoczesna potrzebuje innowacji w gospodarce, innowacyjna gospodarka może zaistnieć, gdy istnieje gospodarcza wolność, a wolność gospodarcza akurat w Rosji nie funkcjonuje bez wolności obywatelskich. Tego z kolei panicznie boi się rosyjska władza, bo władza w Rosji boi się swoich obywateli i dlatego zawsze rządzą tam reżimy niedemokratyczne. Ponadto od 2014 roku z Rosji jest ogromny drenaż mózgów, ci najzdolniejsi i najbardziej mobilni wyjeżdżają. Po inwazji na Ukrainę ten proces jeszcze przyspieszył, oblicza się, że po 24 lutego z Rosji wyjechało 500 tys. osób.

Jak silne są rosyjskie aktywa w świecie?
– Trudno je oszacować, ale na pewno są obecne i były budowane od lat. Najsilniejsze były w szarej strefie. Ich skalę można było zobaczyć przy okazji publikacji tzw. Panama Papers, gdzie ujawniono jak rosyjscy oligarchowie i osoby związane z Kremlem korumpują elity wielu państw m.in., w Austrii, we Francji, czy w Niemczech. Potem byliśmy świadkami ujawniania rosyjskich powiązań z przedstawicielami brytyjskiego biznesu i elit, co pokazał raport opublikowany po zamachu w Salisbury na byłego rosyjskiego oficera służb Siergieja Skripala i jego córkę. Wpływy rosyjskie na Wyspach były tak silne, że Londyn nazywano Moskwą nad Tamizą.

Ostatnio sobie uzmysłowiłem, że Uniwersytet Patrice'a Lumumby w Moskwie ma już 61 lat i nieustannie tworzy prorosyjską kuźnię kadr dla wielu egzotycznych państw na świecie.
– Zgadza się. Nie tylko uniwersytety, również rosyjska dyplomacja tworzy soft power, które bardzo mocno oddziałuje na Bliski Wschód i kraje afrykańskie. Przy czym w rożnych miejscach jest to inaczej budowane. W Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie Rosjanie kreują swój wizerunek jako lustrzane odbicie do świata zachodniego, w ich przekazie jest nadal nuta antyimperialna i antykolonialna. Zacytuję ostatnią wypowiedź Władimira Putina, która mnie trochę zmroziła. Otóż mówi on o „złotym miliardzie, który uzurpuje sobie prawo do dominacji tylko dlatego, że jest wyjątkowy”, chodzi mu zapewne o miliard mieszkańców świata demokratycznego. Rosja nieustannie mówi krajom globalnego Południa o agresywnej polityce USA i Europy, chęci ich zdominowania czy interwencjach militarnych prowadzonych wcześniej w różnych częściach świata przez Waszyngton. W Afryce propaganda skierowana jest na zasługi ZSRS w walce z kolonializmem.

W podcaście PISM „Niech Putin „nie traci twarzy”, o skuteczności rosyjskiej manipulacji” mówi Pani o próbach pozyskania opinii globalnego Południa przez Putina, na ile to jest skuteczne?
– To niestety jest skuteczne. W państwach globalnego południa jest bardzo silny antyamerykanizm i antykolonializm. W PISM wielokrotnie mamy spotkania z politykami czy ekspertami afrykańskimi, ostatnio np. z RPA, ale oni nie postrzegają Rosji jako państwa imperialnego i kolonialnego. W Ameryce Łacińskiej Kreml korzysta z bardzo silnego antyamerykanizmu, który tam jest zakorzeniony. To już reguła, że Rosjanie wykorzystują w świecie porażki amerykańskiej polityki. Ich skuteczność często wynika ze słabości lub porażek polityki Zachodu. Rosja też jednak popełnia błędy i po pewnym czasie nie chcą tam także Rosjan.

W ubiegłym roku w Belgradzie odbył się specjalny szczyt Ruchu Państw Niezaangażowanych. To też rosyjskie aktywa?
– Różnie można to oceniać. W czasach Związku Radzieckiego na pewno ten ruch wykorzystywany był do wzmacniania wpływów Rosji. Obecnie jest to bardziej zróżnicowane i zależne od kierunków, jakie wybierają poszczególne państwa. W samej Serbii wpływy rosyjskie wraz z jej propagandą są bardzo silne. Rosjanie są w stanie bardziej niektóre sytuacje konfliktowe rozgrzać, zagrać na nich swoją grę aniżeli inicjować wielkie zmiany polityczne w świecie. Rosja bardziej może dołączyć kilka swoich wagonów do pociągu, który już jedzie niż wywołać nowy kryzys. Putin nie ma zdolności podważania porządku międzynarodowego czy oddziaływania na świat tak, jak choćby Chiny.

Widać to po BRICS, to nie Rosja jest tutaj game changerem.
– Game changerem są Chiny i dysproporcja między Moskwą a Pekinem jest tak duża, że  wydaje mi się jakby Putin robił dobrą minę do złej gry. Rosjanie też mają obawy przed Chińczykami. W oficjalnej komunikacji Rosja puszcza Chiny przodem i mówi, że to pod przewodnictwem Państwa Środka nowy światowy ład będzie bardziej sprawiedliwy. Jednak gdy przyglądam się wewnętrznej debacie na ten temat wśród rosyjskich elit to nie widać tam pomysłu jak miałby wyglądać nowy porządek świata. Ciągle powtarzają się hasła o własnej suwerenności, chronieniu swojej odrębności i prawa do niej w przestrzeni międzynarodowej. Połączone jest to z poczuciem zagrożenia ze strony świata oraz wyższości wobec innych, nawet wobec Chińczyków. Na to nakłada się klęska demograficzna Rosji, zacofana gospodarka, problemy społeczne. Rosja nie ma jak zostać game chengerem i dobrze o tym wie, zagraża jej raczej wewnętrzna implozja.

Czy Rosja jest w stanie funkcjonować poza światem zachodnim i zbudowanymi przez niego instytucjami?
– Już to robi i sukcesywnie odcina się do Zachodu. Największym egzystencjalnym zagrożeniem dla Putina jest zachodnia demokracja, gdyż zakłada wolne wybory, prawa człowieka, wolność słowa, społeczeństwo obywatelskie i rządy prawa. On nie może się z tym zgodzić. Dlatego wybrał wektor chiński, który nie jest zagrożeniem dla jego autorytarnego systemu władzy.

Dziwi mnie ciche poparcie dla Rosji ze strony niektórych europejskich państw, bo Moskwa z Pekinem tworzą antydemokratyczną autorytarną międzynarodówkę.
– Teraz możemy mówić już w czasie przeszłym, ale poparcie dla dialogu z Rosją Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii wynikało trochę z innych pobudek. Każde z tych państw ma inne motywy popierania Rosji. Francja jako byłe mocarstwo kolonialne rozumie bóle fantomowe Rosji, bo wojna w Ukrainie jest typową postkolonialną wojną upadającego imperium. Paryż rozumie jak trudno rozstać się ze swoja byłą kolonią (w jej przypadku Algierią) dlatego z wyrozumiałością patrzy na zabiegi Kremla. W moim przekonaniu Francja była nawet gotowa podzielić się strefami wpływów, gdzie Paryż nadal trzymałby Afrykę, a Moskwa wzięłaby Ukrainę. Problem w tym, że Rosja zaczęła wchodzić do z Afryki ze swoimi ugrupowaniami paramilitarnymi i stamtąd wypiera wpływy Francji. Niemcy z kolei mogli wiele Rosji wybaczyć, nawet brak demokracji i poszanowania praw człowieka na rzecz tanich surowców, które czyniły niemiecką gospodarkę bardziej konkurencyjną od reszty Europy. Wrzuciły to w koszty, konieczne dla rozwoju niemieckiej transformacji. Z kolei zarówno Hiszpania czy Włochy postrzegały dialog z w Rosją jako konieczną sprawę dla realizacji swoich interesów i stabilizatora na wschodzie. To jeden z ważniejszych błędów koncepcyjnych Europejczyków: przekonanie, że Putin się nie zmieni, a będzie rządził długo, więc z „Rosją trzeba rozmawiać”, „nie można jej izolować”.

Świat multilateralny, o którym tak marzyły m.in., Rosja, Chiny, ale też Francja czy Niemcy jaki będzie dla Polski? On już jest?
– On już jest faktem i jako Polska czy Europa musimy przestać myśleć, że Rosję da się skutecznie odizolować czy zneutralizować. Musimy wiedzieć, że Zachód ma ograniczony wpływ na to czy Rosja będzie miała kontakty z Iranem, Turcją, Ameryką Łacińską czy Bliskim Wschodem. Nawet gdyby udało się odciąć część tych relacji, to Rosja nadal ma ogromne możliwości kontaktowania się i nawiązywania relacji z globalnym Południem. UE powinna jednak redukować ilość powiązań z Rosją, co już się dzieje, ponieważ te kontakty są przez Putina wykorzystywane przeciwko nam. Na razie zwycięża koncepcja środkowoeuropejska w podejściu do Rosji.

Co dalej z Pax Americana i rolą Stanów Zjednoczonych jako arbitra i gwaranta równowagi międzynarodowej?
– Myślę, że Ameryka znowu mocno związała się z Europą w momencie próby destabilizacji, a Europa zobaczyła, że Stany Zjednoczone mają chęć i potencjał, by ją bronić. Nie tak dawno prezydent Emmanuel Macron mówił o „śmierci mózgowej NATO”, teraz francuscy żołnierze są na wschodniej flance Sojuszu. Amerykanie wiedzą, że mimo różnic Europa i współpraca euroatlantycka to ich najbliższe i najbardziej naturalne środowisko. Mimo ciągłego ogłaszania zmierzchu Ameryki, ta ma się ciągle dobrze, ma ogromny potencjał technologiczny i przystosowawczy do nowych, zmieniających się warunków.

Koniec końców Francja i USA to ojczyzny demokracji i Europa gdy popatrzy wokół, to poza Ameryką nie znajdzie drugiego partnera dzielącego podobne wartości i filozofię rządzenia.
– Tak, przy większych kryzysach Europa z Ameryką stwierdzają w którymś momencie, że te same fundamenty cywilizacji są dla nich ważne, a Chiny czy Rosja raczej nie pomogą Europie chronić i propagować praw człowieka lub demokracji.

Kraje zgromadzone w BRICS walczą o budowanie alternatywnych sojuszy wobec tych zarządzanych przez świat euroatlantycki, dla Polski nie jest to chyba dobra wiadomość?
– Śledzę BRICS od bardzo dawna i mimo wspólnych deklaracji o współpracy, kraje tej organizacji toczą między sobą bardzo silna rywalizację. Nie tak dawno Chiny i Indie miały zatarg zbrojny. Jeśli w jakiejś organizacji nie ma nic pozytywnego, a łącza ją same nagatywy - w tym przypadku niechęć do świata euroatlantyckiego i antyamerykanizm - to w dłuższej perspektywie niewiele z tego wyjdzie. Takim krajom trudno stworzyć głęboką płaszczyznę integracji, jak to jest np. w przypadku UE.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe