Polska to nie jest miejsce dla innowacji (2)

Czas korzystania z renty zacofania powoli dobiega końca. Jeżeli chcemy stworzyć konkurencyjną gospodarkę, opartą na nowych technologiach, to musimy uruchomić państwowe celowe fundusze inwestujące w rozwój innowacyjnych pomysłów.

 

Zanim zajmiemy się tym, jak wyjść z polskiej innowacyjnej niemocy, ponarzekajmy jeszcze trochę.

Jednostki administracji państwowej, zarządzające funduszami (głównie europejskimi) na innowacje, nie ułatwiają zadania. Proces wdrożenia innowacyjnych rozwiązań grzęźnie w bagnie biurokracji w wyniku narzucenia sztywnych reguł na poziomie wnioskowania, finansowania i rozliczania badań. Tymczasem branża, jak żadna inna, potrzebuje elastyczności na co dzień i ambitnej wieloletniej wizji.

Rozwój innowacji technologicznych wiąże się często z dużymi nakładami finansowymi przy zwiększonym ryzyku. Przy ograniczonych nakładach finansowych, języczkiem u wagi staje się efektywne zarządzanie i szeroko pojęta kooperacja.

Polska posiada surowce, które są wydobywane i w postaci nieprzetworzonej sprzedawane. Przykładem jest KGHM. Produkuje miedź i metale szlachetne, ale mamy w Polsce bardzo mało firm produkujących zaawansowane, przetworzone produkty z miedzi.

Mamy wciąż duże pokłady węgla. Węgiel jest zbyt drogi, by go jedynie spalać. To przecież surowiec wykorzystywany w wielu branżach. W Polsce, pomimo dużych tradycji górniczych, mamy mało firm rozwijających zaawansowane technologie przetwarzania węgla.

Brak kapitału, niedojrzałość polskiego rynku, a w konsekwencji zwiększone ryzyko dla inwestycji w innowacyjne rozwiązania, to tylko część prawdy. Głównym problem jest brak odpowiednio przygotowanych instytucji finansowych, państwowych i prywatnych, dla wspierania innowacji. Powstania produktu myśli nie można zaplanować. Nie można w pełni kontrolować czasu i miejsca gdzie on powstanie. Dlatego najszybciej rozwijają się państwa, które potrafią, kiedy już się pojawi, skutecznie go wdrożyć i eksploatować w gospodarce.

Posiadamy wielki niewykorzystany potencjał intelektualny. Tysiące inżynierów, informatyków, naukowców i projektantów. I z roku na rok drożejącą pracę, co wyeliminuje w niedalekiej przyszłości dotychczasową rentę zacofania.

Zatem co powinniśmy zrobić, żeby przebić polski szklany sufit niemożności i zbudować gospodarkę opartą na wiedzy?

Przede wszystkim postawić na rozwój instytucji finansowych, potrafiących odnaleźć obiecujące projekty. To one powinny pomóc w ich komercjalizacji. Takie instytucje, w odróżnieniu od różnych inicjatyw grantowych, powinny być rozliczane ze wzrostu wartości swoich aktywów. Ich sukces finansowy wymaga łączenia wiedzy z różnych obszarów: finansów, nauki, rynku.

Polacy, funkcjonujący w bezpiecznych niszach, muszą z nich wyjść i nauczyć się współpracować. Przy uczelniach już zaczęły powstawać fundusze, wychwytujące pomysły pracowników i studentów, mające potencjał komercjalizacji. Problemem jest wysokość kapitałów, a także znalezienie finansowania dla kolejnej fazy życia projektów, która potrzebuje stabilnego finansowania i znacznie wyższych budżetów. Fundusze, poza nielicznymi, niestety nie osiągają założonej stopy zwrotu. Problemem jest niedostateczna specjalizacja i brak znajomości często wyspecjalizowanych niszowych rynków, w które celują polskie start-upy.

Utrzymanie dużego udziału państwa w niektórych branżach gospodarki może paradoksalnie wesprzeć tworzenie się środowiska przyjaznego innowacjom.

Na przykład Ministerstwo Obrony Narodowej, poprzez fundusz zaawansowanych technologii wojskowych, mogłoby finansować rozwiązania wspierające polską obronność i jednocześnie na nich zarabiać. Byłoby akceleratorem dla tworzenia prywatnych przedsiębiorstw dla obronności. Obecność w funduszu przedstawicieli wojska gwarantowałaby implementację produktów, poprawiających konkurencyjność polskiej armii.

Bardziej dojrzałe rozwiązania, wymagające znaczących nakładów w średnim horyzoncie czasu, mogłyby być przejmowane przez fundusz typu mezzanine, powiązany z  Polską Grupą Zbrojeniową.

Fundusz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wspierałby rozwiązania dla bezpieczeństwa wewnętrznego państwa.

Fundusz PKP mógłby finansować prace, poprawiające jakość usług polskich spółek kolejowych. Specjaliści ze spółek, znający specyfikę kolejową, na pewno lepiej sprawdziliby się w ocenie potencjału wpływających propozycji niż specjaliści bankowi.

Fundusz KGHM, inwestując w pomysły wykorzystania oferowanych przez spółkę produktów, przyczyniałby się do wydłużania łańcuchów wartości w Polsce w oparciu o miedź.

Fundusz Polskiej Grupy Węglowej, inwestując w różne pomysły zastosowań węgla, uchroniłby miejsca pracy w górnictwie, bo dałby impuls dla rozwoju sektora przetwórstwa węgla, niezwiązanego z energetyką.

Pamiętajmy, że najprostsza droga do eksportu polskich produktów myśli, to akceptacja własnego rynku i polskich rozwiązań przez polskich użytkowników, prywatnych i instytucjonalnych.

Również w miastach mogłyby powstawać fundusze dla projektów miejskich. Włączeni w ich prace specjaliści z miasta, inżynierowie architekci i urbaniści, lepiej oceniliby czy dane rozwiązanie jest przydatne dla tkanki miejskiej. I tak, hipotetyczny Fundusz Warszawski, wyspecjalizowany w finansowaniu różnych rozwiązań dla miasta, zadbałby by finansowane przez niego projekty były wdrażane przez urząd miasta. Każdy sukces przyczyniłby się do tworzenia kolejnych inicjatyw.

Już sobie wyobrażam, że taki fundusz wsparłby produkcję poduszkowców wodnych dla przewozu ludzi Wisłą, odblokowując tym samym trasy dojazdowe z Góry Kalwarii czy Łomianek.

Zacznijmy wreszcie twórczo myśleć i na tym zarabiać.

autor: Mariusz Patey

 


 

POLECANE
Polacy mają dość? Fatalny sondaż dla Donalda Tuska z ostatniej chwili
Polacy mają dość? Fatalny sondaż dla Donalda Tuska

Po przegranej Rafała Trzaskowskiego aż 43,4 proc. Polaków chce dymisji Donalda Tuska z funkcji premiera – pokazuje sondaż SW Research dla tygodnika "Wprost".

Alert RCB dla całej Polski. Będzie niebezpiecznie z ostatniej chwili
Alert RCB dla całej Polski. Będzie niebezpiecznie

W sobotę 7 oraz w niedzielę 8 czerwca możliwe są całej Polsce gwałtowne burze z silnym wiatrem, deszczem, podtopieniami – alarmuje RCB.

Zabarykadował się z bronią. Akcja policji w Krakowie z ostatniej chwili
Zabarykadował się z bronią. Akcja policji w Krakowie

W jednym z mieszkań mężczyzna zabarykadował się z niebezpiecznym narzędziem – informuje RMF FM. Trwa akcja policji. Na miejscu są negocjatorzy oraz oddział antyterrorystów.

Niemcy trują odpadami. Wójt z Polski alarmuje z ostatniej chwili
"Niemcy trują odpadami". Wójt z Polski alarmuje

Niemiecka rafineria w Schwedt po decyzjach niemieckich władz będzie truła jeszcze bardziej. Polska markuje działania i jest lekceważona przez niemieckich politycznych sojuszników – pisze "Gazeta Polska" w artykule "Niemcy trują odpadami. Schwedt zabija kwaśnymi deszczami".

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I i II stopnia przed burzami dla 16 województw – burze, grad, wiatr do 100 km/h.

Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

Wizz Air uruchomił loty z Katowic do Kiszyniowa, Pizy i Madrytu oraz zwiększył bazę samolotów A320 do sześciu – czytamy w komunikacie lotniska.

Tadeusz Płużański: Bugajski zrównał Pileckiego z jego oprawcami tylko u nas
Tadeusz Płużański: Bugajski zrównał Pileckiego z jego oprawcami

Telewizja Polska – dziś w likwidacji - co na jakiś czas pokazuje sztukę Ryszarda Bugajskiego pt. "Śmierć rotmistrza Pileckiego", reżysera znanego szerszej widowni głównie z "Przesłuchania". O bohaterskim rotmistrzu chciał nakręcić film, lecz podobno z braku funduszy musiał zadowolić się spektaklem w Teatrze Telewizji. Problem jest jednak poważniejszy – Bugajski związany od koniec życia z tzw. Komitetem Obrony Demokracji zrównał Pileckiego z jego oprawcami.

Prezydent rozmawiał z Trumpem: Zapewniłem, że zwycięstwo Nawrockiego... z ostatniej chwili
Prezydent rozmawiał z Trumpem: "Zapewniłem, że zwycięstwo Nawrockiego..."

Andrzej Duda rozmawiał z Donaldem Trumpem. Podkreślił, że wygrana Karola Nawrockiego zapewni kontynuację proamerykańskiego kursu Polski.

Tȟašúŋke Witkó: Karol Nawrocki musi zdążyć do Waszyngtonu przed Friedrichem Merzem tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Karol Nawrocki musi zdążyć do Waszyngtonu przed Friedrichem Merzem

Na niecały tydzień przed rosyjsko-ukraińskimi rozmowami pokojowymi w Stambule, znalazł się wśród Republikanów mądry człek – senator Lindsey Olin Graham – który powiedział wprost, że bez drakońskich sankcji nałożonych na Kreml i jego handlowych sojuszników, przy stole negocjacyjnym Rosja będzie kluczyć zwodzić i markować dobre chęci, zaś w tym czasie jej wojska poczynią kolejne postępy na froncie. Skąd Graham to wie?

Skandal na Forum Polsko-Niemieckim. Ambasada RP w Berlinie wydała komunikat z ostatniej chwili
Skandal na Forum Polsko-Niemieckim. Ambasada RP w Berlinie wydała komunikat

Podczas uroczystości w polskiej ambasadzie w Berlinie doszło do niebywałego skandalu – reżyser Elwira Niewiera stwierdziła, że Karol Nawrocki "nie wygrałby wyborów bez wsparcia ze strony rosyjskiej propagandy". Ambasada RP w Berlinie odpowiada lakonicznie – wypowiedź polskiej reżyser "miała charakter prywatny".

REKLAMA

Polska to nie jest miejsce dla innowacji (2)

Czas korzystania z renty zacofania powoli dobiega końca. Jeżeli chcemy stworzyć konkurencyjną gospodarkę, opartą na nowych technologiach, to musimy uruchomić państwowe celowe fundusze inwestujące w rozwój innowacyjnych pomysłów.

 

Zanim zajmiemy się tym, jak wyjść z polskiej innowacyjnej niemocy, ponarzekajmy jeszcze trochę.

Jednostki administracji państwowej, zarządzające funduszami (głównie europejskimi) na innowacje, nie ułatwiają zadania. Proces wdrożenia innowacyjnych rozwiązań grzęźnie w bagnie biurokracji w wyniku narzucenia sztywnych reguł na poziomie wnioskowania, finansowania i rozliczania badań. Tymczasem branża, jak żadna inna, potrzebuje elastyczności na co dzień i ambitnej wieloletniej wizji.

Rozwój innowacji technologicznych wiąże się często z dużymi nakładami finansowymi przy zwiększonym ryzyku. Przy ograniczonych nakładach finansowych, języczkiem u wagi staje się efektywne zarządzanie i szeroko pojęta kooperacja.

Polska posiada surowce, które są wydobywane i w postaci nieprzetworzonej sprzedawane. Przykładem jest KGHM. Produkuje miedź i metale szlachetne, ale mamy w Polsce bardzo mało firm produkujących zaawansowane, przetworzone produkty z miedzi.

Mamy wciąż duże pokłady węgla. Węgiel jest zbyt drogi, by go jedynie spalać. To przecież surowiec wykorzystywany w wielu branżach. W Polsce, pomimo dużych tradycji górniczych, mamy mało firm rozwijających zaawansowane technologie przetwarzania węgla.

Brak kapitału, niedojrzałość polskiego rynku, a w konsekwencji zwiększone ryzyko dla inwestycji w innowacyjne rozwiązania, to tylko część prawdy. Głównym problem jest brak odpowiednio przygotowanych instytucji finansowych, państwowych i prywatnych, dla wspierania innowacji. Powstania produktu myśli nie można zaplanować. Nie można w pełni kontrolować czasu i miejsca gdzie on powstanie. Dlatego najszybciej rozwijają się państwa, które potrafią, kiedy już się pojawi, skutecznie go wdrożyć i eksploatować w gospodarce.

Posiadamy wielki niewykorzystany potencjał intelektualny. Tysiące inżynierów, informatyków, naukowców i projektantów. I z roku na rok drożejącą pracę, co wyeliminuje w niedalekiej przyszłości dotychczasową rentę zacofania.

Zatem co powinniśmy zrobić, żeby przebić polski szklany sufit niemożności i zbudować gospodarkę opartą na wiedzy?

Przede wszystkim postawić na rozwój instytucji finansowych, potrafiących odnaleźć obiecujące projekty. To one powinny pomóc w ich komercjalizacji. Takie instytucje, w odróżnieniu od różnych inicjatyw grantowych, powinny być rozliczane ze wzrostu wartości swoich aktywów. Ich sukces finansowy wymaga łączenia wiedzy z różnych obszarów: finansów, nauki, rynku.

Polacy, funkcjonujący w bezpiecznych niszach, muszą z nich wyjść i nauczyć się współpracować. Przy uczelniach już zaczęły powstawać fundusze, wychwytujące pomysły pracowników i studentów, mające potencjał komercjalizacji. Problemem jest wysokość kapitałów, a także znalezienie finansowania dla kolejnej fazy życia projektów, która potrzebuje stabilnego finansowania i znacznie wyższych budżetów. Fundusze, poza nielicznymi, niestety nie osiągają założonej stopy zwrotu. Problemem jest niedostateczna specjalizacja i brak znajomości często wyspecjalizowanych niszowych rynków, w które celują polskie start-upy.

Utrzymanie dużego udziału państwa w niektórych branżach gospodarki może paradoksalnie wesprzeć tworzenie się środowiska przyjaznego innowacjom.

Na przykład Ministerstwo Obrony Narodowej, poprzez fundusz zaawansowanych technologii wojskowych, mogłoby finansować rozwiązania wspierające polską obronność i jednocześnie na nich zarabiać. Byłoby akceleratorem dla tworzenia prywatnych przedsiębiorstw dla obronności. Obecność w funduszu przedstawicieli wojska gwarantowałaby implementację produktów, poprawiających konkurencyjność polskiej armii.

Bardziej dojrzałe rozwiązania, wymagające znaczących nakładów w średnim horyzoncie czasu, mogłyby być przejmowane przez fundusz typu mezzanine, powiązany z  Polską Grupą Zbrojeniową.

Fundusz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wspierałby rozwiązania dla bezpieczeństwa wewnętrznego państwa.

Fundusz PKP mógłby finansować prace, poprawiające jakość usług polskich spółek kolejowych. Specjaliści ze spółek, znający specyfikę kolejową, na pewno lepiej sprawdziliby się w ocenie potencjału wpływających propozycji niż specjaliści bankowi.

Fundusz KGHM, inwestując w pomysły wykorzystania oferowanych przez spółkę produktów, przyczyniałby się do wydłużania łańcuchów wartości w Polsce w oparciu o miedź.

Fundusz Polskiej Grupy Węglowej, inwestując w różne pomysły zastosowań węgla, uchroniłby miejsca pracy w górnictwie, bo dałby impuls dla rozwoju sektora przetwórstwa węgla, niezwiązanego z energetyką.

Pamiętajmy, że najprostsza droga do eksportu polskich produktów myśli, to akceptacja własnego rynku i polskich rozwiązań przez polskich użytkowników, prywatnych i instytucjonalnych.

Również w miastach mogłyby powstawać fundusze dla projektów miejskich. Włączeni w ich prace specjaliści z miasta, inżynierowie architekci i urbaniści, lepiej oceniliby czy dane rozwiązanie jest przydatne dla tkanki miejskiej. I tak, hipotetyczny Fundusz Warszawski, wyspecjalizowany w finansowaniu różnych rozwiązań dla miasta, zadbałby by finansowane przez niego projekty były wdrażane przez urząd miasta. Każdy sukces przyczyniłby się do tworzenia kolejnych inicjatyw.

Już sobie wyobrażam, że taki fundusz wsparłby produkcję poduszkowców wodnych dla przewozu ludzi Wisłą, odblokowując tym samym trasy dojazdowe z Góry Kalwarii czy Łomianek.

Zacznijmy wreszcie twórczo myśleć i na tym zarabiać.

autor: Mariusz Patey

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe