Polska to nie jest miejsce dla innowacji (1)
Politycy także boją się rodzimych rozwiązań. Sfera publiczna woli zamawiać wytwory zagranicznej myśli technicznej niż oryginalnej polskiej.
Poza blokadami kulturowymi istnieją także deficyty instytucjonalne, brak rozwiniętej tkanki instytucji finansowych, wyspecjalizowanych w inwestowaniu w nowe idee i rozwiązania. Fundusze zainteresowane finansowaniem polskich start-upów pojawiają się w Polsce. Jednak ich całkowity kapitał nie jest znaczny, a poziom zwrotu na inwestycjach ujemny. Oznacza to, iż kapitał nie tylko państwowy, ale także prywatny, nie potrafi skutecznie wesprzeć nowatorskich projektów.
Państwo polskie również nie docenia potencjału kapitału intelektualnego własnych obywateli. Widać to po podejściu choćby do tzw. budżetów obywatelskich. Pomysłodawcy ciekawych rozwiązań mają produkt swojej myśli oddać samorządowi za darmo.
Realizacja pomysłu jednak nie odbywa się już za darmo. Zarabiają urzędnicy i wykonawcy. Wobec pomysłodawcy stosuje się natomiast szantaż emocjonalny, by nie upominał się o należne mu wynagrodzenie z tytułu własności intelektualnej.
Armia polska także nie wytworzyła mechanizmów wsparcia dla polskich innowacyjnych produktów. To, czy na stan polskiej armii wejdzie ten czy inny produkt polskiej myśli, zależy od woli i determinacji pojedynczych osób, a nie sprawnie funkcjonującego systemu.
To dzięki ludziom dobrej woli powstały, we współpracy wojska z przemysłem, zestawy rakietowe Piorun, przeciwpancerny zestaw rakietowy Pirat, armato-haubica 155 mm Krab, karabinek automatyczny Grot.
Niestety, wiele projektów potrzebnych i nowatorskich zostało porzuconych. Parę przykładów.
1. Bezpilotowy helikopter ILX-27 o dużej ładowności, potrafiący przenosić ludzi
Realizacją projektu zajęło się konsorcjum w skład którego weszli: Instytut Lotnictwa z Warszawy, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych i Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 z Łodzi, które w przypadku podjęcia decyzji o produkcji seryjnej byłyby wykonawcą. Pod koniec 2009 roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w ramach programu 0048/R/T00/2009/08 „Bezzałogowy śmigłowiec-robot do zadań specjalnych”, dało środki finansowe na prowadzenie prac badawczo-rozwojowych. Po realizacji grantu, w ramach którego wykonano latający prototyp, nie podjęto decyzji o kontynuowaniu prac, a zespół projektowy uległ rozproszeniu. Zmarnowano 25 milionów złotych z kieszeni polskiego podatnika.
Gdyby doszło do seryjnej produkcji tych dronów, dostawy leków, żywności i potrzebnego sprzętu w odciętym Mariupolu, byłyby możliwe. Siły ukraińskie mogłyby także przeprowadzić operację ewakuacji obrońców Azowstalu. Niestety z powodu błędnych decyzji decydentów, projekt ILX-27 nie doczekał realizacji. Koszt zakupu kompletnego śmigłowca – ok. 10 milionów zł (ok. 1/5 kosztu zakupu śmigłowca wielozadaniowego np. Black Hawk).
2. Czołg Anders
Firma OBRUM z Gliwic zaprezentowała pierwszy, w całości skonstruowany w kraju, lekki czołg o napędzie gąsienicowym. Uzbrojony w unikalną bezzałogową wieżę z armatą 120 mm, mógł być wykorzystywany jako wóz wsparcia bojowego. Modułowe rozwiązania pozwalały na różne konfiguracje. Konstrukcja pozwoliła na wydzielenie przedziału desantowego dla ośmiu żołnierzy. Po wyposażeniu w dwuosobową wieżę Hitfist z działkiem 30, pojazd mógł być bojowym wozem piechoty.
Niestety, mimo otrzymaniu finansowania ze środków Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, nie zdecydowano się na produkcję tej nowoczesnej jednostki. Na podjęcie takiej decyzji miało wpływ przekonanie, iż armia polska będzie brała udział tylko w misjach zagranicznych. Nie brano pod uwagę możliwości działań wojennych w Europie.
3. Dwucalowy kryształ azotku galu
Firma Ammono miała produkować kryształy azotku galu. Płytki, wycinane z tych kryształów, mają zastosowanie jako podłoża w technologii Blu-ray i LED-ach dużej mocy. Dodatkowo nadałyby się do konwerterów prądu w autach hybrydowych i elektrycznych. Azotek galu jest znacznie lepszym półprzewodnikiem niż krzem. Gdyby go wyparł, mógłby dwukrotnie zwiększyć zasięg elektrycznych aut. Azotek galu ma też zastosowanie w technologii radarowej.
Według opinii dr. Roberta Dwilińskiego, współtwórcy technologii wytwarzania kryształów azotku galu, „mimo deklaracji stawiania na innowacyjność, państwo nadal nie chce inwestować w technologie długoterminowo, bo to niesie duże ryzyko. – Ale inaczej się nie da … Albo podejmuje się ryzyko, albo stawia się na produkcję cegieł. Wtedy ryzyka nie ma”.
4. Aerostaty helowe na uwięzi
Firma Adaptronica sp. z o.o., od lat współpracująca z Instytutem Podstawowych Problemów Techniki PAN, usiłuje wprowadzić na rynek innowacyjne produkty, wypracowane w ciągu 14 lat swojej działalności. Jednym z nich, mającym duży potencjał zwiększenia bezpieczeństwa strategicznych obiektów czy terenów, są helowe aerostaty na uwięzi. Są to urządzenia, pozwalające na monitorowanie danego obszaru z wysokości ok. 100-300 m nad ziemią dzięki wysokiej klasy kamerom o dużym zasięgu obserwacji, która może być prowadzona w zasadzie w trybie ciągłym 24h na dobę. Wymagane jest uzupełnienie nieuniknionych ubytków helu raz na kilkanaście dni, co skutkuje przerwą technologiczną ok. 2 godzin.
Zdaniem prezesa firmy Adaptronica „rozwój innowacji wymaga systemowej, długoterminowej współpracy wszystkich aktorów, uczestniczących w procesie finansowania badań i wdrażania ich rezultatów”.
Jednostki naukowe są skoncentrowane na bezrefleksyjnej pogoni za ’punktozą’ publikacyjną, napędzaną odgórnymi rozporządzeniami. Przeszkadza to w efektywnym wdrażaniu pomysłów w Polsce wskutek niepotrzebnego ujawniania szczegółów technologicznych w artykułach naukowych. Korzystają na tym często podmioty zagraniczne.
Polskie firmy z kolei są zorientowane na produkt przynoszący zysk raczej w krótkim terminie, co zniechęca czy wręcz uniemożliwia postrzeganie rozwoju innowacji w długookresowej perspektywie. Propozycje, jak z tego wybrnąć, pojawią się w kolejnym tekście.
autor: Mariusz Patey