Przemysław Waingertner: Analiza (nie?)poważna
Bo jakże? Puszkę Pandory otworzył w 2015 r. PiS, który oszukał opozycję, gdyż po dojściu do władzy zaczął… realizować swoje obietnice, podstępnie wytrącając z ręki przeciwników argument, iż były one jedynie wyborczą kiełbasą. Perfidia „kaczystów” poszła dalej – w odróżnieniu od gabinetu nieboszczek AWS i Unii Wolności, który zrealizował „cztery wielkie reformy”, ale z powodzeniem przeprowadził tylko samorządowo-administracyjną – dwa lata rządów kończąc sukcesami. A opozycji pozostaje atakowanie rządzących za to, że… dotrzymują słowa. Tudzież, że dobre zmiany są złe, ponieważ… no, są złe (lub, że są dobre, ale rozpoczęła je tak naprawdę obecna opozycja, czego poza nią nikt nie zauważył). Albo zastępowanie argumentów epitetami. Albo rozgłaszanie pokrzepiających ją samą rewelacji o rzekomych podziałach (zawsze „głębokich”!) w PiS-ie. I formułowanie fundamentalnych, absolutnie dyskredytujących rządzących zarzutów, dotyczących tweetu prezydenta bądź broszki premier Szydło.
Pielgrzymka Prezesa, czyli o pożytkach z totalnej opozycji
Z drugiej strony wielkim współautorem sukcesu PiS-u jest… „totalna opozycja”. Jednym z jej dwóch filarów jest PO, która od dwóch lat sprawia wrażenie przekonanej, iż wybory przegrała przez przypadek, bycie konstruktywną opozycją jest poniżej jej godności i czeka tylko na powrót do władzy za bezdurno, w wyniku jałowego negowania wszystkiego, co proponują rządzący, jak najszybciej i w jakikolwiek sposób. Trzeba jednak sprostować formułowane pod jej adresem niesprawiedliwe zarzuty o bezideowość i programowe wolty.
Przemysław Waingertner
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (26/2017) do kupienia w wersji cyfrowej TUTAJ
#REKLAMA_POZIOMA#