[Tylko u nas] Prof. Bostjan Marko Turk: "Wartości europejskie" brukselskich mandarynów

Bruksela, wraz z przedstawicielami krajów zachodnich, stawia "wartości europejskie" w centrum zainteresowania, niezależnie od kosztów i konsekwencji. W ten sposób zaniedbują ważniejsze wartości, określając jako najważniejsze te, które są ledwie wspomniane w kluczowym traktacie lizbońskim.
Apokalipsa [Tylko u nas] Prof. Bostjan Marko Turk:
Apokalipsa / Pixabay.com

Traktat lizboński opiera się w szczególności na dwóch obowiązujących traktatach, a mianowicie na Traktacie z Maastricht (1993), znanym w unowocześnionej formie jako Traktat o Unii Europejskiej (2007), oraz na Traktacie Rzymskim (1957), znanym ponownie jako Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (2007), czyli TFUE. Tak więc dokument lizboński stanowi magna carta, wielką kartę obowiązków i praw, poza którą nie ma nic. 

Wartości te zostały zdefiniowane w preambule, tak aby były szczególnie wyróżnione. Na przykład: "Czerpiąc inspirację z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły uniwersalne wartości nienaruszalności i niezbywalnych praw człowieka, wolności, demokracji, równości i państwa prawa".  Nikt nie mógłby podważyć tych sformułowań, jak również tych zawartych w kolejnym ustępie: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego i poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości".  

 

Wartości i "wartości"

Dlaczego więc w tej konkretnej kwestii dochodzi do tak wielu konfliktów? 

Problem leży w nacisku na te wartości, gdyż wartości podstawowe są pomijane na rzecz tych, które się z nich wywodzą, czyli: "Czerpanie z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły wartości uniwersalne".  Wartości, do których odnosi się to sformułowanie, "wyewoluowały" więc z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy. Powstały one w ramach cywilizacji zachodniej i stanowią jej niezbywalną część. A jednak to właśnie te wartości są wstrzymywane przez brukselskich mandarynów. Zaprzeczają najważniejszym wartościom, zapisanym w preambule traktatu lizbońskiego, a podkreślają tylko dwie. Te dwie są wymienione jako ostatnie we wspomnianym artykule. Są to "poszanowanie praworządności" oraz "poszanowanie praw osób należących do mniejszości".

I jeszcze walka z CO2, która stała się magiczną formułą dla wszystkich, którzy próbują ją promować na europejskiej arenie publicznej lub którzy, jako anonimowi biurokraci, składają dossier na ten temat. Jeśli megalit z Rodos był jednym z siedmiu cudów starożytnego świata, to wojna z emisją dwutlenku węgla jest głównym, jeśli nie jedynym, mirażem naszych czasów. Wszystko jest jej podporządkowane. Jednak traktat lizboński poświęca temu zagadnieniu tylko jeden artykuł, dziewięćdziesiąty dziewiąty. Termin "zmiana klimatu" jest jeszcze bardziej krytyczny. Pojawia się tylko raz na 328 stronach tekstu, w kontekście artykułu 191, który mówi: "Polityka Unii zmierza do osiągnięcia następujących celów: popieranie działań na płaszczyźnie międzynarodowej zmierzających do rozwiązywania problemów regionalnych lub światowych. Angażuje się w kwestie środowiskowe, w szczególności w przeciwdziałanie zmianom klimatu".  Tak więc "zmiany klimatyczne" w ogóle nie znajdują się w agendzie UE, a jeśli już, to bardzo marginalnie. Jest to dowód na fundamentalną manipulację.  

To samo dotyczy tematu "poszanowania praworządności". Czym jest i kto go nie szanuje? Jeżeli Polska, szanując swoją konstytucję i stosując się do europejskich rezolucji w sprawie totalitaryzmu, uniemożliwia dalsze orzekanie sędziom, którzy naruszyli prawa człowieka, to jest to wyraźny znak poszanowania preambuły Traktatu Lizbońskiego. Tekst jest w tej kwestii jasny: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawa i poszanowania praw człowieka.  

 

Zagadka "poszanowania praworządności"

Ale zagadka "poszanowania praworządności" jest jeszcze bardziej skomplikowana. Co to za stan? To nie jest UE. Jej prawo nie jest też nadrzędne wobec systemów prawnych państw członkowskich, jak sama to określa: "Konflikt między prawem Unii a prawem krajowym może być rozwiązany tylko wtedy, gdy jeden porządek prawny ustąpi drugiemu. W tym sensie prawo Unii nie zawiera wyraźnego przepisu. Tak więc żaden z traktatów, na których opiera się Unia, nie przewiduje, że prawo unijne zastępuje prawo krajowe lub jest mu podporządkowane.  

I jeszcze: jeśli za kryterium przyjmiemy obywatelstwo, które jest podstawową kategorią państwa, to znowu dochodzimy do wniosku, że porządek prawny UE nie może być nadrzędny wobec porządku prawnego państw członkowskich. Traktat lizboński wyraźnie to określa, zwłaszcza art. 8, który należy do działu "Zasady demokratyczne". A więc: "Każdy obywatel państwa członkowskiego jest obywatelem Unii. Obywatelstwo Unii uzupełnia, a nie zastępuje obywatelstwo krajowe".   Państwo oznacza obywatelstwo, UE wyraźnie się go zrzeka (Por. sformułowanie: "nie zastępuje go"), co implikuje ipso facto, że UE nie jest (formalnie) państwem.  W związku z tym UE nie ma też konstytucji, ale traktat, który jest umową o współistnieniu. To właśnie postuluje sama UE, kiedy w rozdziale poświęconym konstytucji UE umieszcza słowo "konstytucja" w cudzysłowie i odnosi się do niego w sposób, który stwierdza jego nieistnienie: "Konstytucja" UE nie została jeszcze zapisana w zwięzłej podstawowej karcie konstytucyjnej od czasu niepowodzenia traktatu konstytucyjnego w dniu 29 października 2004 r., w przeciwieństwie do konstytucji większości państw członkowskich. Składa się na nią zbiór podstawowych zasad i wartości, które są uznawane za wiążące przez rządzących. Normy te są częściowo zapisane w traktatach europejskich lub w aktach prawnych przyjętych przez instytucje Unii, a częściowo wyrażone przez zwyczaj.   Ostatecznym aktem prawnym jest traktat lizboński. Państwa członkowskie są zatem jedynymi posiadaczami uprawnień prawnych: są strażnikami wartości, które dają UE suwerenność w określonych dziedzinach. Ich konstytucja musi, z natury rzeczy, być lepsza od "konstytucji" UE, po prostu dlatego, że ta ostatnia nie istnieje.  Jedyną logiczną formułą jest tu zatem pluralizm konstytucyjny w ramach UE.  Polska i Węgry szanują ją, co więcej: nie mogłyby jej lepiej szanować.

[Autor jest profesorem Uniwersytetu w Lublanie, członkiem Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk]
 


 

POLECANE
Przemysław Wipler uderza w rząd Tuska: Nie mają planu B Wiadomości
Przemysław Wipler uderza w rząd Tuska: Nie mają planu B

- Plan się posypał – nie mają swojego prezydenta i nie mają planu B – stwierdził poseł Przemysław Wipler, krytykując rząd Donalda Tuska.

To drugi taki przypadek w historii Francji. Były prezydent stracił najwyższe odznaczenie Wiadomości
To drugi taki przypadek w historii Francji. Były prezydent stracił najwyższe odznaczenie

Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy został pozbawiony Legii Honorowej, najwyższego francuskiego odznaczenia, po wyroku skazującego byłego szefa państwa za korupcję – wynika z opublikowanego w niedzielę dekretu, cytowanego przez AFP.

Robert Kubica wygrał legendarny wyścig Le Mans gorące
Robert Kubica wygrał legendarny wyścig Le Mans

Robert Kubica w barwach zespołu AF Corse zwyciężył w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w najbardziej prestiżowej kategorii Hypercar.

Nowa atrakcja w Muszynie? Decydujące badania już trwają Wiadomości
Nowa atrakcja w Muszynie? Decydujące badania już trwają

Muszyna, popularne uzdrowisko położone w województwie małopolskim, może wkrótce zyskać nową, wyjątkową atrakcję. Jak poinformował burmistrz Jan Golba, ostatnie badania geologiczne sugerują, że w rejonie miasta mogą znajdować się złoża wód geotermalnych. Ich potwierdzenie mogłoby otworzyć drogę do budowy basenów termalnych - inwestycji, która przyciągnęłaby jeszcze więcej turystów.

Nowe rozważania Giertycha ws. wyborów prezydenckich. Jest ostra reakcja internatów Wiadomości
Nowe rozważania Giertycha ws. wyborów prezydenckich. Jest ostra reakcja internatów

- Przeliczenie, jeżeli przyniosłoby brak odpowiedzi na pytanie kto wygrał wybory, może oznaczać nowe wybory - rozważał poseł Roman Giertych. W sieci pojawiło się wiele krytycznych komentarzy.

Złe wieści dla sztabu Trzaskowskiego. Zmiany w rządzie coraz bliżej Wiadomości
Złe wieści dla sztabu Trzaskowskiego. Zmiany w rządzie coraz bliżej

Donald Tusk zapowiedział ostatnio daleko idące zmiany w strukturze rządu. Nie chodzi wyłącznie o roszady personalne, choć i one nie są wykluczone. Premier podkreśla, że celem nie jest prosta wymiana ludzi, lecz gruntowna przebudowa samego modelu działania Rady Ministrów. - Jeszcze w lipcu ogłosimy nowe otwarcie. Nie mówię tutaj o zmianie nazwisk, ale przede wszystkim o zmianie struktury rządu - mówił Tusk.

Onet zapytał ekspertkę od savoir-vivre o Martę Nawrocką. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał Wiadomości
Onet zapytał "ekspertkę od savoir-vivre" o Martę Nawrocką. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał

Onet Plejada postanowił spytać Irenę Kamińską-Radomską, eksperta od savoir-vivre, co myśli o wizerunku nowej  pierwszej damy Polski. Dziennikarka Onetu musiała wysłuchać długiej wypowiedzi specjalistki, która nie szczędziła pochwał Marty Nawrockiej.  

Nie żyje przyjaciel księcia Williama Wiadomości
Nie żyje przyjaciel księcia Williama

Nie żyje 53-letni miliarder Sunjay Kapur. Podczas meczu polo połknął pszczołę. Owad ukąsił mężczyznę, co doprowadziło do wstrząsu anafilaktycznego. Prezes firmy Sona Comstar miał być też przyjacielem księcia Williama.

Komunikat dla mieszkańców Suwałk z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Suwałk

Mieszkańcy Suwałk (Podlaskie) do 30 czerwca mogą składać wnioski o wynajem mieszkań z perspektywą dojścia do własności w ramach programu "Od najemcy do właściciela". Nowy budynek, realizowany przez Zarząd Budynków Mieszkalnych, oferuje 39 lokali.

Radość w Pałacu Buckingham. Pilne doniesienia z rodziny królewskiej Wiadomości
Radość w Pałacu Buckingham. Pilne doniesienia z rodziny królewskiej

Wielka Brytania świętowała urodziny króla Karola III. Tradycyjna parada Trooping the Colour ponownie przyciągnęła tłumy na ulice Londynu, a w centrum uwagi znaleźli się członkowie rodziny królewskiej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Bostjan Marko Turk: "Wartości europejskie" brukselskich mandarynów

Bruksela, wraz z przedstawicielami krajów zachodnich, stawia "wartości europejskie" w centrum zainteresowania, niezależnie od kosztów i konsekwencji. W ten sposób zaniedbują ważniejsze wartości, określając jako najważniejsze te, które są ledwie wspomniane w kluczowym traktacie lizbońskim.
Apokalipsa [Tylko u nas] Prof. Bostjan Marko Turk:
Apokalipsa / Pixabay.com

Traktat lizboński opiera się w szczególności na dwóch obowiązujących traktatach, a mianowicie na Traktacie z Maastricht (1993), znanym w unowocześnionej formie jako Traktat o Unii Europejskiej (2007), oraz na Traktacie Rzymskim (1957), znanym ponownie jako Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (2007), czyli TFUE. Tak więc dokument lizboński stanowi magna carta, wielką kartę obowiązków i praw, poza którą nie ma nic. 

Wartości te zostały zdefiniowane w preambule, tak aby były szczególnie wyróżnione. Na przykład: "Czerpiąc inspirację z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły uniwersalne wartości nienaruszalności i niezbywalnych praw człowieka, wolności, demokracji, równości i państwa prawa".  Nikt nie mógłby podważyć tych sformułowań, jak również tych zawartych w kolejnym ustępie: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego i poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości".  

 

Wartości i "wartości"

Dlaczego więc w tej konkretnej kwestii dochodzi do tak wielu konfliktów? 

Problem leży w nacisku na te wartości, gdyż wartości podstawowe są pomijane na rzecz tych, które się z nich wywodzą, czyli: "Czerpanie z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, z którego wyrosły wartości uniwersalne".  Wartości, do których odnosi się to sformułowanie, "wyewoluowały" więc z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy. Powstały one w ramach cywilizacji zachodniej i stanowią jej niezbywalną część. A jednak to właśnie te wartości są wstrzymywane przez brukselskich mandarynów. Zaprzeczają najważniejszym wartościom, zapisanym w preambule traktatu lizbońskiego, a podkreślają tylko dwie. Te dwie są wymienione jako ostatnie we wspomnianym artykule. Są to "poszanowanie praworządności" oraz "poszanowanie praw osób należących do mniejszości".

I jeszcze walka z CO2, która stała się magiczną formułą dla wszystkich, którzy próbują ją promować na europejskiej arenie publicznej lub którzy, jako anonimowi biurokraci, składają dossier na ten temat. Jeśli megalit z Rodos był jednym z siedmiu cudów starożytnego świata, to wojna z emisją dwutlenku węgla jest głównym, jeśli nie jedynym, mirażem naszych czasów. Wszystko jest jej podporządkowane. Jednak traktat lizboński poświęca temu zagadnieniu tylko jeden artykuł, dziewięćdziesiąty dziewiąty. Termin "zmiana klimatu" jest jeszcze bardziej krytyczny. Pojawia się tylko raz na 328 stronach tekstu, w kontekście artykułu 191, który mówi: "Polityka Unii zmierza do osiągnięcia następujących celów: popieranie działań na płaszczyźnie międzynarodowej zmierzających do rozwiązywania problemów regionalnych lub światowych. Angażuje się w kwestie środowiskowe, w szczególności w przeciwdziałanie zmianom klimatu".  Tak więc "zmiany klimatyczne" w ogóle nie znajdują się w agendzie UE, a jeśli już, to bardzo marginalnie. Jest to dowód na fundamentalną manipulację.  

To samo dotyczy tematu "poszanowania praworządności". Czym jest i kto go nie szanuje? Jeżeli Polska, szanując swoją konstytucję i stosując się do europejskich rezolucji w sprawie totalitaryzmu, uniemożliwia dalsze orzekanie sędziom, którzy naruszyli prawa człowieka, to jest to wyraźny znak poszanowania preambuły Traktatu Lizbońskiego. Tekst jest w tej kwestii jasny: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawa i poszanowania praw człowieka.  

 

Zagadka "poszanowania praworządności"

Ale zagadka "poszanowania praworządności" jest jeszcze bardziej skomplikowana. Co to za stan? To nie jest UE. Jej prawo nie jest też nadrzędne wobec systemów prawnych państw członkowskich, jak sama to określa: "Konflikt między prawem Unii a prawem krajowym może być rozwiązany tylko wtedy, gdy jeden porządek prawny ustąpi drugiemu. W tym sensie prawo Unii nie zawiera wyraźnego przepisu. Tak więc żaden z traktatów, na których opiera się Unia, nie przewiduje, że prawo unijne zastępuje prawo krajowe lub jest mu podporządkowane.  

I jeszcze: jeśli za kryterium przyjmiemy obywatelstwo, które jest podstawową kategorią państwa, to znowu dochodzimy do wniosku, że porządek prawny UE nie może być nadrzędny wobec porządku prawnego państw członkowskich. Traktat lizboński wyraźnie to określa, zwłaszcza art. 8, który należy do działu "Zasady demokratyczne". A więc: "Każdy obywatel państwa członkowskiego jest obywatelem Unii. Obywatelstwo Unii uzupełnia, a nie zastępuje obywatelstwo krajowe".   Państwo oznacza obywatelstwo, UE wyraźnie się go zrzeka (Por. sformułowanie: "nie zastępuje go"), co implikuje ipso facto, że UE nie jest (formalnie) państwem.  W związku z tym UE nie ma też konstytucji, ale traktat, który jest umową o współistnieniu. To właśnie postuluje sama UE, kiedy w rozdziale poświęconym konstytucji UE umieszcza słowo "konstytucja" w cudzysłowie i odnosi się do niego w sposób, który stwierdza jego nieistnienie: "Konstytucja" UE nie została jeszcze zapisana w zwięzłej podstawowej karcie konstytucyjnej od czasu niepowodzenia traktatu konstytucyjnego w dniu 29 października 2004 r., w przeciwieństwie do konstytucji większości państw członkowskich. Składa się na nią zbiór podstawowych zasad i wartości, które są uznawane za wiążące przez rządzących. Normy te są częściowo zapisane w traktatach europejskich lub w aktach prawnych przyjętych przez instytucje Unii, a częściowo wyrażone przez zwyczaj.   Ostatecznym aktem prawnym jest traktat lizboński. Państwa członkowskie są zatem jedynymi posiadaczami uprawnień prawnych: są strażnikami wartości, które dają UE suwerenność w określonych dziedzinach. Ich konstytucja musi, z natury rzeczy, być lepsza od "konstytucji" UE, po prostu dlatego, że ta ostatnia nie istnieje.  Jedyną logiczną formułą jest tu zatem pluralizm konstytucyjny w ramach UE.  Polska i Węgry szanują ją, co więcej: nie mogłyby jej lepiej szanować.

[Autor jest profesorem Uniwersytetu w Lublanie, członkiem Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk]
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe