Maja Staśko nie czuje się bezpiecznie w Warszawie, bo Trzaskowski był „dupiarzem”

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski był gościem odcinka podcastu z serii „WojewódzkiKędzierski”. W trakcie rozmowy włodarz stolicy rozmawiał z prowadzącymi na tematy związane z polityką, lecz nie zabrakło także wątków prywatnych.
W trakcie programu Kuba Wojewódzki zapytał swojego gościa o słowo „bawidamek”, które rzekomo Trzaskowski miałby kojarzyć tylko z języka swojej babci. Odpowiedź byłego kandydata Koalicji Obywatelskiej na urząd prezydenta kraju mogła zaskoczyć.
– Bawidamkiem? Kto tak teraz mówi? Chodziło o słowo „dupiarz” – zaśmiał się.
Sprawa wywołała niemałe poruszenie.
Niestety nieformalna konwencja rozmowy z Kędzierski&Wojewódzki sprawiła, że opisując historie sprzed 30 lat słownictwem przeniosłem się do czasów liceum. Dla takich słów nie ma i nie powinno być miejsca w przestrzeni publicznej. Wszystkich, którzy poczuli się urażeni przepraszam [pisownia oryginalna – przyp. red.]
– pisze teraz Trzaskowski.
Do sprawy odniosła się m.in. Maja Staśko
Ten rechot Trzaskowskiego, gdy chwali się, że był „dupiarzem” – czyli miał wiele dup (kobiet) – przywołuje najgorsze wspomnienia. Obrzydliwy seksista, który wyszedł z rzekomo postępowego faceta chodzącego na Strajki Kobiet, jest prezydentem Warszawy. Nie czuję się tu bezpiecznie
– napisała na swoim Twitterze.
Ten rechot Trzaskowskiego, gdy chwali się, że był "dupiarzem" - czyli miał wiele dup (kobiet) - przywołuje najgorsze wspomnienia. Obrzydliwy seksista, który wyszedł z rzekomo postępowego faceta chodzącego na Strajki Kobiet, jest prezydentem Warszawy. Nie czuję się tu bezpiecznie.
— Maja Staśko (@majakstasko) June 7, 2022