„To był błąd. (…) Mam nadzieję, że marszałek wyciągnie wnioski”. Siemoniak publicznie upomina Grodzkiego

W ubiegłym tygodniu marszałek Senatu wraz z delegacją przebywał z wizytą w Stanach Zjednoczonych. Marszałkowi towarzyszyli: wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (PPS), przewodnicząca Komisji Zdrowia senator Beata Małecka-Libera (KO), przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Publicznych senator Kazimierz Kleina (KO) oraz wiceprzewodniczący Komisji Nauki, Edukacji i Sportu senator Robert Dowhan (KO). Grodzki wraz z delegacją wzięli udział m.in. w Kongresie 60 Milionów w Miami na Florydzie; w programie wizyty był także 50. Międzynarodowy Bal Poloneza.
Wizyta spotkała się z krytyką, ponieważ Grodzki nie odbył podczas niej znaczących spotkań nawet z miejscowymi władzami. Ponadto odbyła się w okresie napięcia związanego z możliwością ewentualnej inwazji rosyjskiej na Ukrainie i dyplomatycznych starań przywódców państw Zachodu o uspokojenie sytuacji.
"Rozumiem, że część dziennikarzy, część opinii publicznej źle przyjęła to, że delegacja Senatu pojechała do Polonii w Miami" - powiedział w środę w RMF FM wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. "Pewnie są lepsze momenty" - przyznał. Jak jednak zastrzegł, "Senat zajmuje się Polonią" i to spotkanie z nią było celem wizyty. "Każdy Polonus jest ważny, nawet, jeśli żadnej funkcji nigdzie nie sprawuje" - podkreślił Siemoniak.
Ocenił jednak, że "to źle, iż delegacja nie składała się z przedstawicieli wszystkich klubów czy nie odzwierciedlała układu sił w Senacie". "Takie powinny być delegacje sejmowe i senackie. To uważam za błąd. Niech Senat wyciągnie z tego wnioski. Niech marszałek Senatu wyciągnie z tego wnioski" - przyznał Siemoniak.
Jago zdaniem Kancelaria Senatu powinna też wyjaśnić, dlaczego przy okazji wizyty "nie zadbano o to, żeby marszałek Senatu miał możliwość rozmowy z różnymi ważnymi osobami".
Zagraniczny wyjazd grupy opozycyjnych senatorów nie przypadł do gustu członkom PO, co - jako pierwszy - opisał "Wprost". "Grodzki pojechał tam chyba na plażę oraz bal, bo i ten był w planach. Organizowanie wyjazdu delegacji z Polski, kiedy nawet nie chciał się z nim spotkać gubernator czy rektor uczelni, jest śmieszne" - powiedział informator tygodnika. "I zostało źle odebrane przez Polonię amerykańską, która wspiera PO. Pisali do mnie z pytaniem, dlaczego Grodzki ośmiesza partię" - dodał.
Jak z kolei Interia napisała, że sytuacja była na tyle napięta, iż zainteresował się nią sam lider PO Donald Tusk. "Szef nie chciał, żeby sprawa wypłynęła do mediów, a Kancelaria Senatu chwali się tym wyjazdem na swojej stronie internetowej. W jaki sposób miałbym to skomentować?" - podkreśla w artykule Interii jeden z bliskich współpracowników lidera PO. Politycy, którzy wylecieli do Miami wraz z marszałkiem Grodzkim podkreślili w rozmowie z Interią, że senatorowie partii rządzącej odmówili udziału w delegacji. (PAP)