[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: „Sztuka czekania”, czyli jak wygrać wojnę z Brukselą

Czytanie opracowań historycznych, zwłaszcza wielkich polskich historyków z pierwszej połowy XX wieku, jest oprócz poznawania procesów historycznych – fantastyczną lekcją polityki. Na swój użytek stworzyłem w związku z tym swoistą klasyfikację – wielkim traktatem historycznym jest takie dzieło, które jest lekcją pozwalającą rozróżniać politykę realną od pseudoromantycznych fantasmagorii.
gmach Komisji europejskiej [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: „Sztuka czekania”, czyli jak wygrać wojnę z Brukselą
gmach Komisji europejskiej / Pixabay.com/ grafika modyfikowana

Jedną z podstawowych dystynkcji owej polityki realnej pozostaje coś, co w skrócie określa się właśnie „sztuką czekania”. I nie chodzi tu bynajmniej o bierność czy nieróbstwo, a już zwłaszcza wasalizowanie się (po to, by inni podejmowali za nas decyzje). Chodzi o to, że czy to w polityce wewnętrznej, czy – zwłaszcza – międzynarodowej, ilość zmiennych, na które nie ma się żadnego wpływu, jest naprawdę olbrzymia. Istnieje zawsze pokusa uzyskania wpływu na zbyt wielką ilość spraw, co w konsekwencji powoduje rozproszenie sił i w konsekwencji niezdolność do uzyskiwania efektów. 

Sztuką jest więc umiejętne skoncentrowanie swoich sił na wąskim odcinku i uzyskanie tam przełamania w swoim interesie. Takie przesilenie w wybranym punkcie może spowodować lawinowo korzystne konsekwencje. 

Oprócz koncentracji sił trzeba też jednak wiedzieć, kiedy uderzać. Wykorzystać to, że nawet pozornie mocarny przeciwnik, rozproszony na wiele frontów, nie da rady z naszym skoncentrowanym uderzeniem. 
Jak widać, polityka korzysta też z podstaw sztuki wojennej, ale w istocie obydwoma płaszczyznami rządzą bardzo podobne reguły.

 

Wojna z BBP

Jesteśmy od 2016 roku na wojnie z Komisją Europejską i Trybunałem Sprawiedliwości oraz głównymi siłami obecnego europejskiego establishmentu. Trwająca szósty rok wojna nie przyniosła do tej pory żadnej ze stron decydującego sukcesu. Już tylko to jest wielkim sukcesem Prawa i Sprawiedliwości, bowiem w historii przynajmniej Unii Europejskiej nie jest znany przypadek, aby ktokolwiek tak długo i tak skutecznie toczył wojnę z Brukselą, Berlinem i Paryżem (BBP) na raz. I to mimo tego, że owe obce siły uruchomiły na olbrzymią skalę swoją agenturę w Polsce. Inaczej więc niż w XVIII wieku, skorumpowanie znacznej części polskiej elity politycznej nie daje spodziewanych rezultatów. Co więcej, nie udało się „zagłodzić Polski”, bowiem ta, prowadząc suwerenną politykę gospodarczą, finansową czy monetarną, nie dała się złamać ani wrogim rządom, ani gangsterskim grupom finansowym, które potrafiły radzić sobie w chwilach poważnych przełomów, np. nawet z Włochami.

Rok 2022 zapowiada się jednak jako decydujący w tej wojnie. Głównie dlatego, że strona agresywna dostrzega pozytywną dla siebie koniunkturę wynikającą z równoległej agresji rosyjskiej na Polskę i jej otoczenie. Z perspektywy BBP jest to dogodny moment, aby wyprowadzić w stosunku do Polski decydujące ciosy, doprowadzając wreszcie do takich zmian w naszym kraju. Zmian, które sprowadzą nas do roli, którą dla nas tam zaprojektowano – rezerwuaru taniej, dobrze wykształconej i pracowitej siły roboczej oraz sporego rynku zbytu dla niekonkurencyjnych na światowych rynkach wytworów niemieckich i francuskich upadających przemysłów.

Wracając do wstępnych uwag, chciałbym się skoncentrować na wyborze czasu konfrontacji, czyli „sztuce czekania”. Z tego bowiem będą wynikać wnioski, gdzie i kiedy skoncentrować nasze siły. Zaczniemy od Brukseli, bowiem właśnie stamtąd formalnie będą kierowane najcięższe ciosy. Zostawmy teraz, jakie oddziały rzuci przeciw nam ten ośrodek – poszukajmy słabości po stronie przeciwnika. A jest ich cały katalog.

 

Bruksela gaśnie

Pierwszą konstatacją jest to, iż siła oddziaływania tego ośrodka gaśnie z miesiąca na miesiąc. Przyczyn jest wiele, ale najważniejszą są pieniądze, a właściwie ich brak. Czasy, kiedy Bruksela oddziaływała jako gestor środków, są już przeszłością. Dzisiaj kłopoty poszczególnych krajów powodują kurczenie się wpływów, a chętnych do oddawania źródeł dochodów raczej nie ma. Bruksela jak kania dżdżu łaknie własnych przychodów, bo bez tego całkowicie straci swoją moc oddziaływania. I to jest pierwsza nasza przewaga – bez naszej aprobaty uzyskanie sukcesu w tej materii nie jest możliwe. Jeśli chcą nas dyscyplinować środkami, musimy im pokazać, że nie kiwną palcem w sprawie przychodów bezpośrednich bez naszej zgody.

Wobec Brukseli formułowane są również z wielu stron oczekiwania, że w końcu uczyni coś z kryzysem migracyjnym, kryzysem strefy Euro, sprawiedliwymi regułami gry między Południem i Północą UE, strukturalnym bezrobociem na Południu czy w końcu ogranie się ze sprowokowanym „polityką klimatyczną” kryzysem energetycznym. Na horyzoncie pojawia się kryzys na rynku żywności. Nie musimy wkładać ręki w drzwi – powinniśmy stać z boku tych konfliktów i zadbać o to, by jak najdłużej i jak najmocniej absorbowały uwagę BBP. I czekać, jak kolejne miesiące będą osłabiać strefę Euro gospodarczo i społecznie. Im bardziej nasi przeciwnicy będą się angażować w te sprawy, tym mniej sił im zostanie na walkę z nami.

 

Konflikty wewnętrzne

Wreszcie konflikty wewnętrzne w wymiarze politycznym i ustrojowym. Obecnie trwa wielka wojna wewnętrzna związana z chęcią pozbawienia EPL zbudowanych przez tę formację wpływów w instytucjach europejskich. Pamiętać trzeba, że właściwie od czasów Komisji Delorsa, „chadecy” dzierżą władzę w Brukseli w sposób niemal niepodzielny. Dzisiaj po klęsce w Niemczech i kilku innych krajach socjaliści i liberałowie poczuli szansę na zmianę tej sytuacji. Atak francuskiego „Liberation” na „chadeckie” elity UE przypomina akcję, która doprowadziła w 1999 roku do obalenia Komisji Santera. Można przypuszczać, że w tym planie celem głównym pozostaje Ursula von der Leyen. Śmierć przewodniczącego PE i rotacja na stanowisku przewodniczącego RE otwierają drogę do potencjalnie nowych, kolejnych rozdań.

Uwerturą tych zmian była anihilacja Tuska jako lidera EPL. Przywództwo tej formacji ma bowiem świadomość, że w nadchodzących rozgrywkach potrzebuje na czele poważnej postaci, a nie wykonawcy pleceń podstarzałej emerytki. Sam EPL ma w grze poza kierownictwem partii szefostwo frakcji w PE oraz obsadę przewodniczącego PE. Socjaliści i liberałowie chcieliby dokonać skoku na funkcję przewodniczącego KE, na co wielką ochotę ma silnie krytykowany za indolencję faworyt Macrona Charles Michel. Macron prezydując UE w tym półroczu i walcząc o reelekcję, chciałby odnieść taki spektakularny sukces (Francja nie miała poważnych stanowisk w KE i RE od czasów Delorsa). No ale w grze są socjaliści, którzy marzą o ponownym wylewarowaniu Timmermansa po to, by przyspieszyć realizację „zielonej polityki” i federalizacji. Tutaj mają silne wsparcie zielonych i komunistów.

 

Wspierajmy wszystkich

Ilość zmiennych w tej układance jest naprawdę spora, ale to, co leży najbardziej w polskim interesie. to… wspieranie aspiracji wszystkich. Tak silne i zdecydowane, aby spowodowany tym bałagan trwał jak najdłużej. Im dłużej będą zajmowali się sobą, tym mniej czasu poświęcą nam. Nie mamy skuteczniejszego narzędzia wstrzymywania działań BBP, jak obfite dolewanie oliwy do ognia brukselskiego tygla walki o władzę. W naszym interesie leży dziś upadek obecnej Komisji Europejskiej, maksymalne przeciągnięcie „uzgodnień” w sprawie nowych obsad stanowisk i dołączenie do agendy tej walki, sprawy korupcji w Trybunale Sprawiedliwości.

Te konflikty i wewnętrzne walki spowodują, że nasze siły radykalnie wzrosną w konfrontacji z bardzo osłabionym agresorem. Do tego nie można wykluczyć, iż spirala napięć spowoduje, iż pojawi się dla nas dogodny moment, aby silnym i skoncentrowanym atakiem przeprowadzić nasze cele. Nasza duża, zakulisowa aktywność powinna dać nam sporo paliwa dla rozstrzygającej konfrontacji. 

 

[śródtytuły od redakcji –przyp. red.]
 


 

POLECANE
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos

Tuż po północy pracownia Ipsos opublikowała wyniki late poll. Rafał Trzaskowski zdobył 31,1 proc. głosów, a Karol Nawrocki 29,1 proc. i to oni zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Joe Biden ciężko chory. Agresywna forma raka z ostatniej chwili
Joe Biden ciężko chory. "Agresywna forma raka"

Były prezydent USA Joe Biden zmaga się z agresywnym rakiem prostaty Gleason 9 z przerzutami do kości.

Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała

Wynik jest z naszego punktu widzenia bardzo korzystny i dający otwarcie na zwycięstwo - powiedział dziś w rozmowie z Tysol.pl Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż z ostatniej chwili
Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż

Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich może liczyć na 46 proc. głosów. Karol Nawrocki cieszy się poparciem 44 proc. — wynika z sondażu Opinia24 dla TVN24.

Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego pilne
Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Kanadzie - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,65 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - 27,73 proc.

Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy pilne
Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: "Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy"

Jak wynika z sondażu exit poll wykonanego przez Ipsos dla TVP, TVN24 i Polsat News, Adrian Zandberg uzyskał 5,2 proc. poparcia zajmując piąte miejsce w niedzielnych wyborach prezydenckich.

Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa z ostatniej chwili
Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa

Sławomir Mentzen zabrał głos po ogłoszeniu wyników exit poll pierwszej tury wyborów prezydenckich.

Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Stanach Zjednoczonych - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,3 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - niecałe 30 proc.

Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski z ostatniej chwili
Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski

Karol Nawrocki w I turze wyborów prezydenckich zwyciężył w w sześciu województwach, a Rafał Trzaskowski w 10 - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego przez Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP.

Chcę się zwrócić osobiście. Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji z ostatniej chwili
"Chcę się zwrócić osobiście". Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji

– To czas na uratowanie Polski, to czas na uratowanie Polski. Oboje przecież chcemy Polski suwerennej, silnej, bogatej i bezpiecznej – zwrócił się do Sławomira Mentzena tuż po ogłoszeniu wyników exit poll Karol Nawrocki.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: „Sztuka czekania”, czyli jak wygrać wojnę z Brukselą

Czytanie opracowań historycznych, zwłaszcza wielkich polskich historyków z pierwszej połowy XX wieku, jest oprócz poznawania procesów historycznych – fantastyczną lekcją polityki. Na swój użytek stworzyłem w związku z tym swoistą klasyfikację – wielkim traktatem historycznym jest takie dzieło, które jest lekcją pozwalającą rozróżniać politykę realną od pseudoromantycznych fantasmagorii.
gmach Komisji europejskiej [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: „Sztuka czekania”, czyli jak wygrać wojnę z Brukselą
gmach Komisji europejskiej / Pixabay.com/ grafika modyfikowana

Jedną z podstawowych dystynkcji owej polityki realnej pozostaje coś, co w skrócie określa się właśnie „sztuką czekania”. I nie chodzi tu bynajmniej o bierność czy nieróbstwo, a już zwłaszcza wasalizowanie się (po to, by inni podejmowali za nas decyzje). Chodzi o to, że czy to w polityce wewnętrznej, czy – zwłaszcza – międzynarodowej, ilość zmiennych, na które nie ma się żadnego wpływu, jest naprawdę olbrzymia. Istnieje zawsze pokusa uzyskania wpływu na zbyt wielką ilość spraw, co w konsekwencji powoduje rozproszenie sił i w konsekwencji niezdolność do uzyskiwania efektów. 

Sztuką jest więc umiejętne skoncentrowanie swoich sił na wąskim odcinku i uzyskanie tam przełamania w swoim interesie. Takie przesilenie w wybranym punkcie może spowodować lawinowo korzystne konsekwencje. 

Oprócz koncentracji sił trzeba też jednak wiedzieć, kiedy uderzać. Wykorzystać to, że nawet pozornie mocarny przeciwnik, rozproszony na wiele frontów, nie da rady z naszym skoncentrowanym uderzeniem. 
Jak widać, polityka korzysta też z podstaw sztuki wojennej, ale w istocie obydwoma płaszczyznami rządzą bardzo podobne reguły.

 

Wojna z BBP

Jesteśmy od 2016 roku na wojnie z Komisją Europejską i Trybunałem Sprawiedliwości oraz głównymi siłami obecnego europejskiego establishmentu. Trwająca szósty rok wojna nie przyniosła do tej pory żadnej ze stron decydującego sukcesu. Już tylko to jest wielkim sukcesem Prawa i Sprawiedliwości, bowiem w historii przynajmniej Unii Europejskiej nie jest znany przypadek, aby ktokolwiek tak długo i tak skutecznie toczył wojnę z Brukselą, Berlinem i Paryżem (BBP) na raz. I to mimo tego, że owe obce siły uruchomiły na olbrzymią skalę swoją agenturę w Polsce. Inaczej więc niż w XVIII wieku, skorumpowanie znacznej części polskiej elity politycznej nie daje spodziewanych rezultatów. Co więcej, nie udało się „zagłodzić Polski”, bowiem ta, prowadząc suwerenną politykę gospodarczą, finansową czy monetarną, nie dała się złamać ani wrogim rządom, ani gangsterskim grupom finansowym, które potrafiły radzić sobie w chwilach poważnych przełomów, np. nawet z Włochami.

Rok 2022 zapowiada się jednak jako decydujący w tej wojnie. Głównie dlatego, że strona agresywna dostrzega pozytywną dla siebie koniunkturę wynikającą z równoległej agresji rosyjskiej na Polskę i jej otoczenie. Z perspektywy BBP jest to dogodny moment, aby wyprowadzić w stosunku do Polski decydujące ciosy, doprowadzając wreszcie do takich zmian w naszym kraju. Zmian, które sprowadzą nas do roli, którą dla nas tam zaprojektowano – rezerwuaru taniej, dobrze wykształconej i pracowitej siły roboczej oraz sporego rynku zbytu dla niekonkurencyjnych na światowych rynkach wytworów niemieckich i francuskich upadających przemysłów.

Wracając do wstępnych uwag, chciałbym się skoncentrować na wyborze czasu konfrontacji, czyli „sztuce czekania”. Z tego bowiem będą wynikać wnioski, gdzie i kiedy skoncentrować nasze siły. Zaczniemy od Brukseli, bowiem właśnie stamtąd formalnie będą kierowane najcięższe ciosy. Zostawmy teraz, jakie oddziały rzuci przeciw nam ten ośrodek – poszukajmy słabości po stronie przeciwnika. A jest ich cały katalog.

 

Bruksela gaśnie

Pierwszą konstatacją jest to, iż siła oddziaływania tego ośrodka gaśnie z miesiąca na miesiąc. Przyczyn jest wiele, ale najważniejszą są pieniądze, a właściwie ich brak. Czasy, kiedy Bruksela oddziaływała jako gestor środków, są już przeszłością. Dzisiaj kłopoty poszczególnych krajów powodują kurczenie się wpływów, a chętnych do oddawania źródeł dochodów raczej nie ma. Bruksela jak kania dżdżu łaknie własnych przychodów, bo bez tego całkowicie straci swoją moc oddziaływania. I to jest pierwsza nasza przewaga – bez naszej aprobaty uzyskanie sukcesu w tej materii nie jest możliwe. Jeśli chcą nas dyscyplinować środkami, musimy im pokazać, że nie kiwną palcem w sprawie przychodów bezpośrednich bez naszej zgody.

Wobec Brukseli formułowane są również z wielu stron oczekiwania, że w końcu uczyni coś z kryzysem migracyjnym, kryzysem strefy Euro, sprawiedliwymi regułami gry między Południem i Północą UE, strukturalnym bezrobociem na Południu czy w końcu ogranie się ze sprowokowanym „polityką klimatyczną” kryzysem energetycznym. Na horyzoncie pojawia się kryzys na rynku żywności. Nie musimy wkładać ręki w drzwi – powinniśmy stać z boku tych konfliktów i zadbać o to, by jak najdłużej i jak najmocniej absorbowały uwagę BBP. I czekać, jak kolejne miesiące będą osłabiać strefę Euro gospodarczo i społecznie. Im bardziej nasi przeciwnicy będą się angażować w te sprawy, tym mniej sił im zostanie na walkę z nami.

 

Konflikty wewnętrzne

Wreszcie konflikty wewnętrzne w wymiarze politycznym i ustrojowym. Obecnie trwa wielka wojna wewnętrzna związana z chęcią pozbawienia EPL zbudowanych przez tę formację wpływów w instytucjach europejskich. Pamiętać trzeba, że właściwie od czasów Komisji Delorsa, „chadecy” dzierżą władzę w Brukseli w sposób niemal niepodzielny. Dzisiaj po klęsce w Niemczech i kilku innych krajach socjaliści i liberałowie poczuli szansę na zmianę tej sytuacji. Atak francuskiego „Liberation” na „chadeckie” elity UE przypomina akcję, która doprowadziła w 1999 roku do obalenia Komisji Santera. Można przypuszczać, że w tym planie celem głównym pozostaje Ursula von der Leyen. Śmierć przewodniczącego PE i rotacja na stanowisku przewodniczącego RE otwierają drogę do potencjalnie nowych, kolejnych rozdań.

Uwerturą tych zmian była anihilacja Tuska jako lidera EPL. Przywództwo tej formacji ma bowiem świadomość, że w nadchodzących rozgrywkach potrzebuje na czele poważnej postaci, a nie wykonawcy pleceń podstarzałej emerytki. Sam EPL ma w grze poza kierownictwem partii szefostwo frakcji w PE oraz obsadę przewodniczącego PE. Socjaliści i liberałowie chcieliby dokonać skoku na funkcję przewodniczącego KE, na co wielką ochotę ma silnie krytykowany za indolencję faworyt Macrona Charles Michel. Macron prezydując UE w tym półroczu i walcząc o reelekcję, chciałby odnieść taki spektakularny sukces (Francja nie miała poważnych stanowisk w KE i RE od czasów Delorsa). No ale w grze są socjaliści, którzy marzą o ponownym wylewarowaniu Timmermansa po to, by przyspieszyć realizację „zielonej polityki” i federalizacji. Tutaj mają silne wsparcie zielonych i komunistów.

 

Wspierajmy wszystkich

Ilość zmiennych w tej układance jest naprawdę spora, ale to, co leży najbardziej w polskim interesie. to… wspieranie aspiracji wszystkich. Tak silne i zdecydowane, aby spowodowany tym bałagan trwał jak najdłużej. Im dłużej będą zajmowali się sobą, tym mniej czasu poświęcą nam. Nie mamy skuteczniejszego narzędzia wstrzymywania działań BBP, jak obfite dolewanie oliwy do ognia brukselskiego tygla walki o władzę. W naszym interesie leży dziś upadek obecnej Komisji Europejskiej, maksymalne przeciągnięcie „uzgodnień” w sprawie nowych obsad stanowisk i dołączenie do agendy tej walki, sprawy korupcji w Trybunale Sprawiedliwości.

Te konflikty i wewnętrzne walki spowodują, że nasze siły radykalnie wzrosną w konfrontacji z bardzo osłabionym agresorem. Do tego nie można wykluczyć, iż spirala napięć spowoduje, iż pojawi się dla nas dogodny moment, aby silnym i skoncentrowanym atakiem przeprowadzić nasze cele. Nasza duża, zakulisowa aktywność powinna dać nam sporo paliwa dla rozstrzygającej konfrontacji. 

 

[śródtytuły od redakcji –przyp. red.]
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe