"Jeśli wobec Giertycha zastosowano Pegasusa, to sąd musiał uznać materiały śledczych za wiarygodne"

Wniosek o aresztowanie Romana Giertycha
Prokuratura Regionalna w Lublinie wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie znanego adwokata Romana Giertycha. Adwokat od roku nie stawia się na wezwania prokuratury. Wyznaczono mu dwadzieścia jeden terminów wezwań.
Jak przekazał prok. Blajerski, zgoda sądu umożliwiłaby poszukiwanie Giertycha listem gończym w związku ze sprawą dotyczącą przywłaszczenia 72 mln zł na szkodę giełdowej spółki Polnord. Z informacji przekazanych przez lubelską prokuraturę wynika, że śledczy zamierzają postawić prawnikowi dodatkowe zarzuty prania brudnych pieniędzy i wyrządzenia spółce 4,5 mln zł szkody pod pozorem umowy, na reprezentowanie Polnordu przez kancelarię prawną Giertycha przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.
Czytaj więcej: Prokuratura wystąpiła o tymczasowe aresztowanie Romana Giertycha
Cezary Gmyz: „Sąd musiał uznać materiały zgromadzone przez śledczych za wiarygodne”
Sprawę w rozmowie z "DoRzeczy.pl" skomentował dziennikarz i publicysta Cezary Gmyz. W opinii redaktora materiał zgromadzony w toku postępowania dotyczącego wyprowadzenia ze spółki Polnord oraz podejrzanej transakcji związanej z działką z Dopiewcu jest na tyle mocny, że Roman Giertych ma czego się obawiać i z tego względu stosuje szereg rozmaitych sztuczek, które mają mu pozwolić uniknąć wymiaru sprawiedliwości.
– Usiłuje sprowadzić tę sprawę do kontekstu politycznego. Prawda jest taka, że zarzuty, które próbuje postawić mu prokuratura nie mają nic wspólnego z polityką, poza tym, że Roman Giertych był kiedyś politykiem. Zarzuty dotyczą spraw, które mają charakter przestępstw w „białych kołnierzykach”, co nie zmienia oceny faktu, że nadal są to przestępstwa zagrożone wysokimi karami. Roman Giertych zachowuje się w sposób skrajnie tchórzliwy. Podobnie zachowują się jego bliscy. Jego żona zaprzeczała, że zna miejsce pobytu męża, podczas gdy zdjęcie sprzed Panteonu rzymskiego, które opublikowałem, wskazuje, że doskonale zna miejsce jego pobytu – wskazał Cezary Gmyz. Przypomniał, iż Giertych rozpowszechnia informację o rzekomym inwigilowaniu go z użyciem oprogramowania Pegasus, co pokazuje, że adwokat próbuje zarzuty sprowadzić do wątku politycznego.
– Przypomnę, że techniki operacyjnej – a taką jest użycie Pegasusa – można w Polsce używać wyłącznie za zgodą sądu. Zatem jeśli telefon Romana Giertycha został zainfekowany, to musiało się to odbyć po wnikliwej analizie sprawy przez sędziego. Żaden sędzia w Polsce nie wyda takiej zgody wobec osoby publicznej, w dodatku adwokata, jeżeli uzna, że materiał przedstawiony jest niewiarygodny. Jeżeli zatem naprawdę wobec Romana Giertycha użyto techniki Pegasusa, to sąd musiał uznać materiały zgromadzone przez śledczych za wiarygodne – podsumował redaktor.