Minister Błaszczak w Sejmie: w Policji nie ma miejsca dla osób łamiących prawo
Minister zaznaczył, że jako zwierzchnik cywilny nie miał wglądu do materiałów dowodowych, w tym nagrań ujawnionych niedawno przez media. Wszystkie materiały były niezwłocznie przekazane do prokuratury. To od niej zależy dalszy tok śledztwa i kwestia postawienia zarzutów.
Szef MSWiA poinformował, że od razu po upublicznieniu nagrań przez media, skierował do Wrocławia specjalny zespół kontrolny. Po zapoznaniu się z jego ustaleniami, minister polecił niezwłoczne zwolnienie policjanta, który raził paralizatorem Igora Stachowiaka. Odwołał też ze stanowisk: komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę do spraw prewencji, obecnego Komendanta Miejskiego Policji we Wrocławiu wraz z zastępcą, a także funkcjonariusza, który pełnił te obowiązki rok temu.
- Oficerowie ci nie wykonali poleceń przełożonych wydanych rok temu po pierwszej kontroli. To spowodowało, że straciłem do nich zaufanie - powiedział minister - W Policji nie ma i nie będzie przyzwolenia na takie zachowania. Dla policjantów, którzy nie będą przestrzegać prawa i wysokich standardów służby nie ma miejsca w tej formacji. Nie będę również tolerował braku nadzoru przełożonych, cichego przyzwolenia na takie zachowania czy prób ich tuszowania – zadeklarował szef MSWiA.
Zadaniem nowego Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu, nadinsp. Tomasza Trawińskiego jest doprowadzić do rozliczenia wszystkich osób, które są odpowiedzialne za tą sytuację. Zdecydował on już o wydaleniu ze służby wszystkich policjantów, którzy uczestniczyli w zajściu we wrocławskim komisariacie.
Minister Błaszczak zaapelował też, aby nie oceniać wszystkich policjantów przez pryzmat tych tragicznych wydarzeń.
- Byłoby to głęboko nieuczciwe wobec ponad 100 tysięcy ludzi, którzy służą w tej formacji. Każdego dnia z oddaniem i poświęceniem pracują oni dla dobra wszystkich Polaków – przypomniał szef MSWiA.
Minister przypomniał te, że od kiedy objął swój urząd robi wszystko aby budować etos służby w Policji i pozostałych formacjach. Nagradza wyróżniających się funkcjonariuszy i zwalnia ze służby tych, którzy nie spełniają jej standardów.
Po 8 latach rządów koalicji PO-PSL, służby mundurowe były w stanie zapaści. To działania obecnego rządu pozwoliły zaradzić tej sytuacji. Program Modernizacji Służb Mundurowych skieruje do służb ponad 9 mld zł. Te środki pozwolą między innymi wyposażyć policjantów w kamery umieszczone na mundurach, które będą rejestrować interwencje. Na komendach i komisariatach pojawi się też profesjonalny monitoring.
- Nic nie będzie ukrywane. Dążymy do pełnej transparentności – podkreślił minister.
Szef MSWiA zwrócił uwagę na to, że w tej chwili ważne jest nie tylko wyjaśnienie sprawy Igora Stachowiaka. Należy również wyciągnąć z niej wnioski i upewnić się, że nie powtórzy się ona w przyszłości. W tym celu w MSWiA powstanie Biuro Nadzoru Wewnętrznego, które przejmie znaczną część kompetencji policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych. Będzie ono bezstronne i niezależne od innych struktur kontrolnych. Biuro oceni wszelkie nieprawidłowości w pracy służb, przypadki łamania prawa czy naruszenia etyki zawodowej. Dzięki temu służby nie będą już sędzią we własnej sprawie, a minister zyska realne narzędzie, żeby je nadzorować.
Minister Błaszczak podkreślił, że jego obowiązkiem jest rzetelne wyjaśnienie wydarzeń w Komisariacie Policji – Stare Miasto we Wrocławiu oraz przedstawienie rezultatów Polakom. Obecny rząd nie ucieka od odpowiedzialności i nie próbuje zamiatać niewygodnych spraw pod dywan. Minister przypomniał, że za rządów poprzedniej ekipy standardem było zgoła odmienne postępowanie. Przykładem może być słynna akcja „widelec” z 2008 r., w ramach której bezprawnie zatrzymano 752 osoby. Nad wieloma z nich znęcano się potem w komisariatach aby wymusić zeznania. Przykładem mogą być wydarzenia z 2009 r., kiedy to w Nakle pijany policjant bił zatrzymanego mężczyznę, czy policyjne prowokacje podczas corocznych Marszów Niepodległości 11 listopada. Sprawy te nie zostały prawidłowo wyjaśnione, a winni pozostają bezkarni. Ówczesny minister spraw wewnętrznych nie uznał za stosowne podać się do dymisji.
- Mamy świadomość, że w tak dużej formacji mogą zdarzyć się patologie – powiedział szef MSWiA na koniec swojego wystąpienia – My wyciągamy konsekwencje wobec winnych. My nazywamy patologię po imieniu i skutecznie na nią reagujemy.
Źródło: mswia.gov.pl