[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: "Unia zawiodła". Jaki interes w Turowie mają Niemcy? Sprawa zaczyna śmierdzieć

Wbrew powielanym przez zagraniczne media dyrdymałom, niektóre przytomne osoby w Niemczech zauważyły, że gromkie apele o likwidację kopalni Turów nie wynikają tylko z troski o klimat. „W sprawie Turowa Unia ponownie zawiodła” – zauważa choćby dziennik „Handelsblatt”.
kopalnia węgla brunatno Turów [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński:
kopalnia węgla brunatno Turów / Wikipedia CC BY-SA 2,5 Anna Uciechowska

Dotychczasowe negocjacje pomiędzy Warszawą a Pragą w sprawie kopalni oraz elektrowni Turów musiały mocno skonfundować kogoś, kto prostodusznie uwierzył w szybkie porozumienie. Problemy pogłębił wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nie uwolnił się jeszcze od nawyku ochoczego przymilania się Niemcom i gorliwego plecenia pętli na polski kark. Majowe orzecznie nakazuje Polsce natychmiastowe wstrzymanie działalności wspomnianej kopalni. Jeśli rząd Zjednoczonej Prawicy nie zamierza się dostosować do „zaleceń” sędziów z Luksemburga , zmuszą go do uiszczenia kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. 

Zdumiewające jest to, jak łatwo polskojęzyczne media z zagranicznym kapitałem przechodzą do porządku dziennego nad faktem, że kopalnia na Dolnym Śląsku stała się kozłem ofiarnym w grze wspólnych interesów Czech i Niemiec. W rzekomo „bilateralnym” sporze dotyczącym Turowa Berlin nie spełnia bynajmniej roli bezstronnego arbitra. O tym, że moment wywołania kryzysu międzynarodowego w sprawie polskiej kopalni nie był „przypadkowy”, mówił także na początku października premier Mateusz Morawiecki. Na Niemiecko-Polsko-Czeskim Forum Nauki w Dreźnie szef polskiego rządu wskazywał na wspólne gospodarcze wyzwania w trójkącie granicznym, które przed wyborami do czeskiej Izby Poselskiej nie były wolne od „politycznych afiliacji”. Co ciekawe, nawet niektóre niemieckie media zauważyły, że w przyjętej bez próby weryfikacji opowieści o polskiej kopalni odzywają się pewne zgrzyty.

Wszak nie od dziś wiadomo, że kłopoty z odwadnianiem mają również kopalnie odkrywkowe w Czechach i Niemczech, których rządy zresztą co rusz podkreślają konieczność współpracy w celu wspierania wspólnych interesów gospodarczych. Narzuca się więc podejrzenie, że nagłośnienie przez Pragę całej sprawy na brukselskim parkiecie miało pomóc premierowi Andrejowi Babišowi, który przed wyborami zmagał się z kryzysem wizerunkowym. 

Jak się okazuje, ta cała operacja Babišowi nie pomogła. Jednak tlący się od wielu miesięcy spór o Turów trwa w najlepsze. I co teraz? Węgiel z Rosji?  

– pyta dziennik ekonomiczny „Handelsblatt”.

Niemiecki dziennik zauważa, że sędziowie TSUE nie po raz pierwszy zawiedli nadzieje Polaków na uniezależnienie się od energetycznej hegemonii Rosji. 

Polska w wejściu do Unii Europejskiej upatrywała nie tyle sojusz stricte polityczny, co wspólnotę, zabezpieczającą ją przed zagrożeniem rosyjskiego imperializmu gospodarczego. A jak to wygląda w rzeczywistości? Rząd w Warszawie inwestuje spore sumy w zwiększenie autonomii energetycznej, a Unia – zamiast przyklaskiwać – wlepia mu za to mandaty, przyzwalając jednocześnie na finalizację gazociągu Nord Stream 2

– czytamy. 

Zdaniem dziennika „Handelsblatt” wyrok TSUE w sprawie kopalni Turów jest wysoce „zastanawiający” i pokazuje bezmiar odrealnienia, w jakie popadły instytucje unijne i niektórzy służalczy wobec nich niemieccy urzędnicy, którzy bezkrytycznie uwierzyli w propagandę lewicowych ekodziałaczy.

Niestety tylko nieliczni politycy i publicyści w Niemczech wyrażają podobne zdanie. Oficjalna narracja brzmi inaczej. W polsko-czeski spór o Turów włączyły się także władze Saksonii, które już w styczniu rozważały złożenie skargi do Komisji Europejskiej w sprawie działalności kopalni odkrywkowej. Miesiąc temu minister sprawiedliwości tegoż kraju związkowego, Katja Meier, zleciła przygotowanie „opinii prawnej”. Otóż informacje zaczerpnięte z biuletynów porozsyłanych przez zwolenników polskiej opozycji skłoniły polityk Zielonych do wysnucia wniosku, że wydobywanie węgla przy granicy z Saksonią może być „niezgodne z prawem”. 

Niemiecki rząd federalny nie mieszał się dotąd w tego rodzaju spory lub załatwiał te sprawy w ‘aksamitnych rękawiczkach’, bo doskonale wie, że w RFN też rośnie popyt na węgiel 

– utrzymuje Frank Hennig, publicysta konserwatywnego miesięcznika „Tichys Einblick”.

Jego zdaniem sprawa dotycząca kopalni Turowa jest kolejnym przykładem strategii Brukseli, która pod płaszczykiem „walki ze zmianą klimatu” wykonuje kolejny krok w „długim klimatycznym marszu przez instytucje”. Zresztą niemieccy i czescy politycy zdają sobie doskonale sprawę z tego, że w najbliższym czasie wyłączenie polskiej elektrowni jest praktycznie niemożliwe. 

Niektórzy nasi politycy chętnie pełnią rolę ‘szermierzy prawdy’ o globalnym ociepleniu, ale jeśli chodzi o ich własne kopalnie, będą ich bronić przed upadkiem i zaręczać, że są bezpieczne i zyskowne. Wydaje mi się, że polski rząd ugrząsł w pułapce. Ktoś w Unii zaczął w tej sprawie sporządzać rachunek zysków i strat” 

– zauważa Hennig.

Graniczące z Bogatynią okolice Żytawy w Saksonii, podobnie jak spora część obszaru Łużyc, obfitują w bogate złoża węgla brunatnego. Z odkrywkową metodą ich eksploatacji rozpoczęto w Niemczech już w XIX w. Dziś na północ od Żytawy, nieopodal wspomnianej polskiej kopalni, znajdują się trzy niemieckie elektrownie: „duma” komunistycznych niedobitków po NRD o nazwie „Schwarze Pumpe”, Boxberg oraz Jänschwalde. 

W Niemczech branża węgla brunatnego pozostaje ważnym czynnikiem gospodarczym. Według ustaleń Federalnego Urzędu Statystycznego w pierwszej połowie 2021 roku z węgla wytworzono w Niemczech więcej energii niż ze źródeł odnawialnych. W niemieckich kopalniach i elektrowniach pracuje ok. 20 tys. osób, choć pośrednio branża daje zatrudnienie ok. 70 tys. osób w całym kraju. Szczególnie we wschodnich krajach zwiąkowych, borykających się z procesem dezindustrializacji, bezrobociem i problemami demograficznymi, przemysł węglowy należy do najbardziej pożądanych pracodawców, a także – co we wrześniowej rozgrywce o Urząd Kanclerski okazało się nie mniej istotne – do głównych płatników zasilających budżet państwowy.

Ci niemieccy eksperci, którzy zgłębili tajniki przemysłu węglowego, zdają sobie też sprawę z zagrożeń środowiskowych, wynikających z ewentualnego natychmiastowego zatrzymania pracy kopalni Turów. Przygotowanie do jej likwidacji jest niewątpliwie procesem czasochłonnym, a jej przyspieszenie może wywołać nieodwracalne skutki, prowadzące np. do pogorszenia właściwości gruntów, a w najmniej sprzyjającym przypadku do wystąpienia olbrzymich osuwisk w różnych rejonach wyrobiska tudzież powstania dotkliwej w skutkach katastrofy ekologicznej. 

Według ustaleń dziennikarzy berlińskiego tygodnika „Focus”, którzy zadali sobie trud zbadania skutków „ekspresowego” wyłączenia jednej z elektrowni węglowych, zaprzestanie odwadniania odkrywki spowodować może trudne do okiełznania wypełnianie jej wodą pochodzącą w głównej mierze z dopływów podziemnych i opadów atmosferycznych, przy czym nie będzie ona mogła już wypływać na zewnątrz. Jednocześnie znacząco pogorszyłaby się jakość wody gruntowej. 

Z niemieckiego lub czeskiego punktu widzenia najważniejszy cel zostałby jednak osiągnięty. Bez odwadniania kopalni prowadzenie dalszej eksploatacji węgla w Turowie byłoby niemożliwe, a spełnienie żądań Pragi, podpartych werdyktami unijnych instytucji i zgłaszanych także już coraz śmielej w Berlinie, poskutkowałoby uniemożliwieniem ewentualnego ponownego uruchomienia prac górniczych. Jak wykazały bowiem wcześniejsze badania, po likwidacji kopalni może bardzo szybko nastąpić utrata stateczności zwałowiska wewnętrznego.

Rządzący w Niemczech i Czechach zarzekają się wprawdzie, jakoby kopalnia Turów nie stanowiła dla nich konkurencji, a domagając się jej likwidacji kierują się jedynie własnymi doświadczeniami w zakresie dekarbonizacji. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że polska kopalnia w trójkącie granicznym tkwi niczym cierń w samym sercu czesko-niemieckich interesów. Słowem – sprawa zaczyna śmierdzieć ma kilometr, gdy niemieccy lobbyści branży węglowej włączają się do „walki ze zmianą klimatu” w sąsiednich krajach.
 


 

POLECANE
Pałac Buckingham. Pilny komunikat księcia Williama z ostatniej chwili
Pałac Buckingham. Pilny komunikat księcia Williama

Książę William wzywa światowych liderów do pilnej ochrony oceanów na przededniu szczytu ONZ.

Pomyłka w komisji wyborczej. W poniedziałek posiedzenie PKW z ostatniej chwili
Pomyłka w komisji wyborczej. W poniedziałek posiedzenie PKW

W poniedziałek odbędzie się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej dot. wpisów błędnych liczb głosów w protokółach niektórych Obwodowych Komisji Wyborczych – poinformował członek PKW Ryszard Kalisz.

Ten hit wraca z drugim sezonem. TVN szuka nowych uczestników Wiadomości
Ten hit wraca z drugim sezonem. TVN szuka nowych uczestników

Nowy teleturniej TVN-u, który zadebiutował na antenie w maju, okazał się strzałem w dziesiątkę. „The Floor” zdobył ogromną popularność już od pierwszych odcinków, a teraz stacja oficjalnie potwierdziła: że powstanie drugi sezon. Ruszył już nabór dla chętnych, którzy chcieliby zmierzyć się z innymi uczestnikami i zawalczyć o 100 tys. złotych.

Brutalny atak nożownika w Niemczech z ostatniej chwili
Brutalny atak nożownika w Niemczech

Jedna osoba została ciężko ranna podczas ataku nożownika w sobotę późnym wieczorem w jednym z supermarketów w Berlinie. Jak poinformowała w niedzielę rano policja, sprawca ataku, 40-letni mężczyzna, został aresztowany.

Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa. Ważny komunikat GOPR Wiadomości
"Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa". Ważny komunikat GOPR

IMGW wydało w niedzielę ostrzeżenie II stopnia przed burzami na południu Podkarpacia, m.in. mogą pojawić się w Bieszczadach. Obserwujmy prognozy i patrzmy w niebo, tylko w ten sposób unikniemy niebezpieczeństwa – powiedział PAP ratownik bieszczadzkiej grupy GOPR Zdzisław Dębicki.

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą tylko u nas
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą

Opinie na temat Polski są w świecie zachodnim, wśród jego elit i ich mediów, zazwyczaj skrajne i bardzo zmienne. Jeszcze do niedawna Polska była czymś w rodzaju jądra ciemności w Europie, wymieniana jednym tchem z Węgrami jako kraj na skraju autorytaryzmu.

To jest największa duma dla każdego. Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą Wiadomości
"To jest największa duma dla każdego". Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą

Kamil Grosicki oficjalnie zakończył swoją przygodę z reprezentacją Polski. W meczu towarzyskim przeciwko Mołdawii rozegrał swoje 95. spotkanie w biało-czerwonych barwach. Polska wygrała 2:0 po bramkach Matty'ego Casha i Bartosza Slisza.

Po akcji Pajęczyna Rosjanie w panice chowają swoje bombowce pilne
Po akcji "Pajęczyna" Rosjanie w panice chowają swoje bombowce

Ukraińskie wojska zestrzeliły rosyjski myśliwiec Su-35; maszyna została strącona nad terytorium Rosji, w obwodzie kurskim – powiadomiły w sobotę Sztab Generalny i Siły Powietrzne Ukrainy.

Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis z ostatniej chwili
Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis

Była europoseł Platformy Obywatelskiej Danuta Hübner uderzyła w prezydenta elekta Karola Nawrockiego... ordynarnym fejkiem.

Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki polityka
Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki

W sejmowych kuluarach krąży pogłoski o potencjalnych zmianach na stanowisku premiera. Według nieoficjalnych doniesień, w przypadku braku wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, premiera mógłby zastąpić Radosław Sikorski, którego na fotelu szefa dyplomacji miałby z kolei zastąpić Rafał Trzaskowski.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: "Unia zawiodła". Jaki interes w Turowie mają Niemcy? Sprawa zaczyna śmierdzieć

Wbrew powielanym przez zagraniczne media dyrdymałom, niektóre przytomne osoby w Niemczech zauważyły, że gromkie apele o likwidację kopalni Turów nie wynikają tylko z troski o klimat. „W sprawie Turowa Unia ponownie zawiodła” – zauważa choćby dziennik „Handelsblatt”.
kopalnia węgla brunatno Turów [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński:
kopalnia węgla brunatno Turów / Wikipedia CC BY-SA 2,5 Anna Uciechowska

Dotychczasowe negocjacje pomiędzy Warszawą a Pragą w sprawie kopalni oraz elektrowni Turów musiały mocno skonfundować kogoś, kto prostodusznie uwierzył w szybkie porozumienie. Problemy pogłębił wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nie uwolnił się jeszcze od nawyku ochoczego przymilania się Niemcom i gorliwego plecenia pętli na polski kark. Majowe orzecznie nakazuje Polsce natychmiastowe wstrzymanie działalności wspomnianej kopalni. Jeśli rząd Zjednoczonej Prawicy nie zamierza się dostosować do „zaleceń” sędziów z Luksemburga , zmuszą go do uiszczenia kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. 

Zdumiewające jest to, jak łatwo polskojęzyczne media z zagranicznym kapitałem przechodzą do porządku dziennego nad faktem, że kopalnia na Dolnym Śląsku stała się kozłem ofiarnym w grze wspólnych interesów Czech i Niemiec. W rzekomo „bilateralnym” sporze dotyczącym Turowa Berlin nie spełnia bynajmniej roli bezstronnego arbitra. O tym, że moment wywołania kryzysu międzynarodowego w sprawie polskiej kopalni nie był „przypadkowy”, mówił także na początku października premier Mateusz Morawiecki. Na Niemiecko-Polsko-Czeskim Forum Nauki w Dreźnie szef polskiego rządu wskazywał na wspólne gospodarcze wyzwania w trójkącie granicznym, które przed wyborami do czeskiej Izby Poselskiej nie były wolne od „politycznych afiliacji”. Co ciekawe, nawet niektóre niemieckie media zauważyły, że w przyjętej bez próby weryfikacji opowieści o polskiej kopalni odzywają się pewne zgrzyty.

Wszak nie od dziś wiadomo, że kłopoty z odwadnianiem mają również kopalnie odkrywkowe w Czechach i Niemczech, których rządy zresztą co rusz podkreślają konieczność współpracy w celu wspierania wspólnych interesów gospodarczych. Narzuca się więc podejrzenie, że nagłośnienie przez Pragę całej sprawy na brukselskim parkiecie miało pomóc premierowi Andrejowi Babišowi, który przed wyborami zmagał się z kryzysem wizerunkowym. 

Jak się okazuje, ta cała operacja Babišowi nie pomogła. Jednak tlący się od wielu miesięcy spór o Turów trwa w najlepsze. I co teraz? Węgiel z Rosji?  

– pyta dziennik ekonomiczny „Handelsblatt”.

Niemiecki dziennik zauważa, że sędziowie TSUE nie po raz pierwszy zawiedli nadzieje Polaków na uniezależnienie się od energetycznej hegemonii Rosji. 

Polska w wejściu do Unii Europejskiej upatrywała nie tyle sojusz stricte polityczny, co wspólnotę, zabezpieczającą ją przed zagrożeniem rosyjskiego imperializmu gospodarczego. A jak to wygląda w rzeczywistości? Rząd w Warszawie inwestuje spore sumy w zwiększenie autonomii energetycznej, a Unia – zamiast przyklaskiwać – wlepia mu za to mandaty, przyzwalając jednocześnie na finalizację gazociągu Nord Stream 2

– czytamy. 

Zdaniem dziennika „Handelsblatt” wyrok TSUE w sprawie kopalni Turów jest wysoce „zastanawiający” i pokazuje bezmiar odrealnienia, w jakie popadły instytucje unijne i niektórzy służalczy wobec nich niemieccy urzędnicy, którzy bezkrytycznie uwierzyli w propagandę lewicowych ekodziałaczy.

Niestety tylko nieliczni politycy i publicyści w Niemczech wyrażają podobne zdanie. Oficjalna narracja brzmi inaczej. W polsko-czeski spór o Turów włączyły się także władze Saksonii, które już w styczniu rozważały złożenie skargi do Komisji Europejskiej w sprawie działalności kopalni odkrywkowej. Miesiąc temu minister sprawiedliwości tegoż kraju związkowego, Katja Meier, zleciła przygotowanie „opinii prawnej”. Otóż informacje zaczerpnięte z biuletynów porozsyłanych przez zwolenników polskiej opozycji skłoniły polityk Zielonych do wysnucia wniosku, że wydobywanie węgla przy granicy z Saksonią może być „niezgodne z prawem”. 

Niemiecki rząd federalny nie mieszał się dotąd w tego rodzaju spory lub załatwiał te sprawy w ‘aksamitnych rękawiczkach’, bo doskonale wie, że w RFN też rośnie popyt na węgiel 

– utrzymuje Frank Hennig, publicysta konserwatywnego miesięcznika „Tichys Einblick”.

Jego zdaniem sprawa dotycząca kopalni Turowa jest kolejnym przykładem strategii Brukseli, która pod płaszczykiem „walki ze zmianą klimatu” wykonuje kolejny krok w „długim klimatycznym marszu przez instytucje”. Zresztą niemieccy i czescy politycy zdają sobie doskonale sprawę z tego, że w najbliższym czasie wyłączenie polskiej elektrowni jest praktycznie niemożliwe. 

Niektórzy nasi politycy chętnie pełnią rolę ‘szermierzy prawdy’ o globalnym ociepleniu, ale jeśli chodzi o ich własne kopalnie, będą ich bronić przed upadkiem i zaręczać, że są bezpieczne i zyskowne. Wydaje mi się, że polski rząd ugrząsł w pułapce. Ktoś w Unii zaczął w tej sprawie sporządzać rachunek zysków i strat” 

– zauważa Hennig.

Graniczące z Bogatynią okolice Żytawy w Saksonii, podobnie jak spora część obszaru Łużyc, obfitują w bogate złoża węgla brunatnego. Z odkrywkową metodą ich eksploatacji rozpoczęto w Niemczech już w XIX w. Dziś na północ od Żytawy, nieopodal wspomnianej polskiej kopalni, znajdują się trzy niemieckie elektrownie: „duma” komunistycznych niedobitków po NRD o nazwie „Schwarze Pumpe”, Boxberg oraz Jänschwalde. 

W Niemczech branża węgla brunatnego pozostaje ważnym czynnikiem gospodarczym. Według ustaleń Federalnego Urzędu Statystycznego w pierwszej połowie 2021 roku z węgla wytworzono w Niemczech więcej energii niż ze źródeł odnawialnych. W niemieckich kopalniach i elektrowniach pracuje ok. 20 tys. osób, choć pośrednio branża daje zatrudnienie ok. 70 tys. osób w całym kraju. Szczególnie we wschodnich krajach zwiąkowych, borykających się z procesem dezindustrializacji, bezrobociem i problemami demograficznymi, przemysł węglowy należy do najbardziej pożądanych pracodawców, a także – co we wrześniowej rozgrywce o Urząd Kanclerski okazało się nie mniej istotne – do głównych płatników zasilających budżet państwowy.

Ci niemieccy eksperci, którzy zgłębili tajniki przemysłu węglowego, zdają sobie też sprawę z zagrożeń środowiskowych, wynikających z ewentualnego natychmiastowego zatrzymania pracy kopalni Turów. Przygotowanie do jej likwidacji jest niewątpliwie procesem czasochłonnym, a jej przyspieszenie może wywołać nieodwracalne skutki, prowadzące np. do pogorszenia właściwości gruntów, a w najmniej sprzyjającym przypadku do wystąpienia olbrzymich osuwisk w różnych rejonach wyrobiska tudzież powstania dotkliwej w skutkach katastrofy ekologicznej. 

Według ustaleń dziennikarzy berlińskiego tygodnika „Focus”, którzy zadali sobie trud zbadania skutków „ekspresowego” wyłączenia jednej z elektrowni węglowych, zaprzestanie odwadniania odkrywki spowodować może trudne do okiełznania wypełnianie jej wodą pochodzącą w głównej mierze z dopływów podziemnych i opadów atmosferycznych, przy czym nie będzie ona mogła już wypływać na zewnątrz. Jednocześnie znacząco pogorszyłaby się jakość wody gruntowej. 

Z niemieckiego lub czeskiego punktu widzenia najważniejszy cel zostałby jednak osiągnięty. Bez odwadniania kopalni prowadzenie dalszej eksploatacji węgla w Turowie byłoby niemożliwe, a spełnienie żądań Pragi, podpartych werdyktami unijnych instytucji i zgłaszanych także już coraz śmielej w Berlinie, poskutkowałoby uniemożliwieniem ewentualnego ponownego uruchomienia prac górniczych. Jak wykazały bowiem wcześniejsze badania, po likwidacji kopalni może bardzo szybko nastąpić utrata stateczności zwałowiska wewnętrznego.

Rządzący w Niemczech i Czechach zarzekają się wprawdzie, jakoby kopalnia Turów nie stanowiła dla nich konkurencji, a domagając się jej likwidacji kierują się jedynie własnymi doświadczeniami w zakresie dekarbonizacji. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że polska kopalnia w trójkącie granicznym tkwi niczym cierń w samym sercu czesko-niemieckich interesów. Słowem – sprawa zaczyna śmierdzieć ma kilometr, gdy niemieccy lobbyści branży węglowej włączają się do „walki ze zmianą klimatu” w sąsiednich krajach.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe