"Wniosek o azyl składa się na przejściu granicznym". Komisarz Johansson rozczarowała Die Zeit

W Polsce rozpętano histerię. Politycy opozycji, celebryci i "wiodące media" de facto usiłują udrożnić kanał przemytu ludzi do Polski. Ich narracja jest dziwnie zbieżna z propagandą Łukaszenki, a biorąc pod uwagę, że ten jest już tylko bezwolnym narzędziem w rękach Moskwy - Putina.
Z kolei przedstawiciele instytucji europejskich takich jak Frontex czy komisarz Komisji Europejskiej Ylva Johansson pozostają z polskimi służbami w kontakcie i chwalą je za podjęte działania.
Nie zadowala to niemieckich mediów, które traktują kryzys jako kolejny pretekst do stawiania Polski pod pręgierzem. W ten sposób można tez odebrać wywiad internetowej wersji Die Zeit z komisarz Ylvą Johansson.
ZEIT ONLINE: Pani komisarz Johansson, Polska najwyraźniej uniemożliwia uchodźcom przekroczenie granicy z Białorusią i odmawia im pomocy humanitarnej pomimo ządań Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wiele osób już zmarło na pograniczu - czyżby katastrofa z zapowiedzią? Dlaczego UE na to pozwala?
Ylva Johansson: Pamiętajmy jednak, co tam się tak na prawdę dzieje. Mamy do czynienia z zdesperowanym reżimem Łukaszenki, który znajduje się pod silną presją unijnych sankcji i który obecnie wykorzystuje ludzi w sposób całkowicie nie do przyjęcia. Białorusini początkowo traktują migrantów życzliwie, ale potem spychają ich do granicy UE i nie pozwalają im zawracać. Jako UE musimy w tej sprawie być stanowczy i chronić nasze granice. Ale jednocześnie musimy oczywiście szanować prawa podstawowe i mieć świadomość, że mamy do czynienia z ludźmi.
Die Zeit nie wiadomo na jakiej podstawie stawia tezę, że "Polska łamie prawo unijne i międzynarodowe":
ZEIT ONLINE: Ale Polska łamie prawo unijne i międzynarodowe. Ludzie są aktywnie powstrzymywani przed ubieganiem się o azyl i podobno również wypychani przez granicę na Białoruś.
Johansson: Wyraziłam swoje obawy, że polskie wojsko jest zaangażowane w tzw. push-backs. Minister temu zaprzeczył.
Die Zeit naciska na komisarz żeby "zmusić Polskę do poszanowania podstawowych praw UE":
ZEIT ONLINE: Brzmi to tak, jak gdyba UE była dość bezsilna wobec Polski. Po spotkaniu napisała pani na Twitterze: „Polska jako silny członek UE może pokazać, że umiejętność ochrony granicy może iść w parze ze zdolnością do poszanowania podstawowych praw UE”. Dlaczego „może pokazać”, a nie „musi pokazać” albo przynajmniej samo „pokazać”?
Johansson: Po kolei. Oczywiście Polska powinna pokazać, że jesteśmy w UE, ale nie zapominajmy, że faktycznie odpowiedzialny za to jest Łukaszenka. To on postawił ludzi w tej trudnej i niebezpiecznej sytuacji. Należy pamiętać, że to on jest tutaj tym złoczyńcą. Ale nie jesteśmy Białorusią. Jesteśmy Unią Europejską. Musimy trzymać się wartości i konwencji. Dlatego musimy również postawić wysokie standardy dla ochrony naszych granic zewnętrznych. I to było moje przesłanie na spotkaniu z ministrem spraw wewnętrznych.
Komisarz nie chciała również powtarzać tez propagandy "wiodących mediów" w Polsce:
ZEIT ONLINE: Dlaczego nie skrytykowała pani publicznie polskiego rządu za kryminalizację uchodźców jako terrorystów, a nawet rozpowszechnianie fałszywych materiałów wideo oskarżających jednego z nich o uprawianie seksu ze zwierzęciem?
Johansson: W rozmowie z polskim ministrem spraw wewnętrznych nie używałam takiego języka.
ZEIT ONLINE: I nie rozmawiała pani o tym także za zamkniętymi drzwiami?
Johansson: Nie. Mieliśmy wiele innych tematów do omówienia.
A "co gorsza" zauważyła, że wniosek o azyl "składa się na przejściu granicznym":
ZEIT ONLINE: Litwa zaproponowała wprowadzenie do prawa unijnego regulacji nadzwyczajnej, która pozwoliłoby na stosowanie legalnego "push-back". Czy jest pani zwolennikiem takiego podejścia?
Johansson: Zgodnie z kodeksem Schengen państwa członkowskie mają zarówno prawo, jak i obowiązek ochrony swoich granic przed nieuprawnionym przekraczaniem. Ale wniosek o azyl można złożyć tylko na przejściu granicznym. Takie są nasze zasady.
[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]