Łódź: Trwa zbiórka podpisów ws. referendum o odwołanie Zdanowskiej. "Działa na szkodę mieszkańców i majątku miasta"

"Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika przerażający obraz działań pani prezydent, działań ewidentnie na szkodę miasta" – oświadczyła na wtorkowej konferencji prasowej pełnomocniczka komitetu referendalnego, który chce odwołania prezydent Łodzi, Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. Jej zdaniem "wybrani łodzianie, głównie związani panią prezydent" mogą kupić lokale użytkowe w dobrej lokalizacji w cenie niższej "niż mieszkania na wtórnym rynku w blokowiskach".
Według niej w przeszłości prezydent Zdanowska udzielała też "bardzo wysokich, 50-procentowych bonifikat, które wynosiły nawet pół miliona zł, tylko dlatego - jak mówiła Wojciechowska van Heukelom - że sprzedawała (...) je na rzecz osób sobie znanych".
W jej ocenie przykładem takiego działania była sprzedaż w 2015 roku lokali użytkowych w zrewitalizowanej, zabytkowej kamienicy przy Piotrkowskiej 147. "To właśnie tam lokale w cenie 2 tys. 225 zł za mkw. zostały sprzedane. (...) Jeden z nich zbyto w drodze bezprzetargowej. 50-procentowa bonifikata udzielona na ten lokal to 470 tys. zł. Pani prezydent udzieliła jej bez konsultacji z kimkolwiek. Lokal nabył jeden z działaczy Platformy Obywatelskiej, znany łódzki biznesmen pochodzenia libańskiego. Inne lokale nabyli wydawcy Angory" - twierdzi inicjatorka referendum.
Według niej, kiedy Rada Miejska w Łodzi zorientowała się, że takie sytuacje mają miejsce, podjęła uchwałę o sprzedaży lokali użytkowych w porównywalnej kamienicy na ul. Piotrkowskiej z 1-procentową bonifikatą. Jak jednak dodała, na stronie Urzędu Miasta Łodzi pojawił się ostatnio przetarg, gdzie w kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 147 lokal użytkowy został wystawiony na sprzedaż za 2 tys. 212 zł za mkw.
"I to nie jest jedyny przypadek, kiedy w Łodzi lokale rozchodzą się w taki sposób. Dotyczy to także lokali mieszkalnych, z których jeden został przyznany panu Krzysztofowi Makowskiego, znanemu łódzkiemu politykowi, radnemu. To 210 mkw. na strychu, który mógł zmieścić kilka mieszkań i kilku łodzian mogło mieć zaspokojone swoje potrzeby mieszkaniowe, w tym samotne matki" – uważa Wojciechowska van Heukelom.
Poproszony przez PAP o komentarz do jej słów rzecznik prasowy prezydent miasta Łodzi Marcin Masłowski ocenił, iż pomysłodawcy referendum po raz kolejny szukają pseudosensacji, by przypomnieć o swoim istnieniu.
"Być może pani Agnieszka Wojciechowska również chciała wykupić lokal z bonifikatą, w której miało siedzibę jej Stowarzyszenie" - powiedział. "Niestety, warunkiem takiego wykupu jest brak zadłużenia, a Stowarzyszenie pani Wojciechowskiej zalega Miastu blisko 100 tys. zł z tytułu opłat za lokal" – podkreślił Masłowski.
Wyjaśnił ponadto, że z bonifikat wprowadzonych uchwałami Rady Miasta lub bonifikat ustawowych skorzystało przez ostatnie 10 lat tysiące łodzian, którzy wykupili ponad 16 tysięcy mieszkań i lokali użytkowych.
"Dokładnie na tej samej zasadzie 50-procentową bonifikatą wynikającą w tym wypadku wprost z Ustawy o Ochronie Zabytków był objęty sześć lat temu lokal przy ul. Piotrkowskiej 147" – przekonywał rzecznik.
W Łodzi od trzech tygodni trwa zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania Hanny Zdanowskiej (KO). Aby je zarządzić pod wnioskiem musi podpisać się 10 proc. uprawnionych do głosowania - czyli przeszło 51 tys. łodzian. Komitet na zebranie wymaganej liczby podpisów ma czas do 2 września.
Organizatorzy nie podają informacji na temat liczby zebranych do tej pory podpisów.
"Zbiórka chwilami idzie ciężko, choćby dlatego, że są wakacje" – przyznała Wojciechowska van Heukelom. Wśród zarzutów wobec Zdanowskiej jej przeciwnicy najczęściej wymieniają złe - ich zdaniem - zarządzanie miastem i zadłużanie Łodzi, wadliwe inwestycje, zbyt duże pensje niektórych urzędników. (PAP)