Łapiński z PiS: Fatalnie by to wyglądało, gdybym teraz chodził i płakał, że nie dano mi jakiejś posady

Polityk przyznał, że sprawa Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika MON i jednego z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza, zaszkodziła partii rządzącej.
– Misiewicz irytował ludzi. Że młody, bez wykształcenia, rozbija się po knajpach służbową limuzyną
– tłumaczył poseł.
– Dobija mnie, że kampanijny trud wielu osób, w tym mój, jest marnotrawiony. Nie po to harowałem, by teraz nasza praca była przekreślana przez niemądre wypowiedzi, głupie decyzje czy niegodne zachowania ludzi, których wtedy wokół nas nie było
– powiedział Łapiński.
Podkreślił też, że choć swoją pracą przyczynił się do sukcesu wyborczego PiS, teraz znalazł się w "strategicznej rezerwie kadrowej". Jak dodał, dziś nie ma już wpływu na pijar ani rządu, ani partii.
– Nigdy nie jest powiedziane, że jak pracujesz w kampanii, to musisz zostać nagrodzony. Była praca do zrobienia, wykonaliśmy ją i już. Fatalnie by to wyglądało, gdybym teraz chodził i płakał, że nie dano mi jakiejś posady. Nikt mi nigdy tego nie obiecywał, nie mam pretensji, nie ma tematu
– oświadczył Łapiński.
/ Źródło: dorzeczy.pl