„Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy”. 34 lata temu doszło do największej katastrofy lotniczej w Polsce

Samolot leciał z Warszawy do Nowego Jorku. Powodem tragedii okazał się pęknięty wał turbiny, który zupełnie zniszczył jeden z silników, a w drugim wywołał pożar. Pilot chwilę po starcie, kiedy zorientował się, co się dzieje, próbował zawrócić na lotnisko Okęcie i wylądować awaryjnie. Zabrakło 40 sekund.
– Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy – brzmiały ostatnie słowa wypowiedziane przez kapitana Zygmunta Pawlaczyka kontrolerom lotów na Okęciu o godz. 11:12. Piloci do końca zachowali zimną krew, robiąc wszystko, co możliwe, aby uratować pasażerów i załogę.
W wyniku katastrofy śmierć na miejscu poniosły 183 osoby – wszystkie znajdujące się na pokładzie samolotu – a sam samolot został zniszczony. Zniszczone zostały również drzewa w Lesie Kabackim na obszarze prostokąta o wymiarach około 370 × 50 metrów.
Jest to największa katastrofa lotnicza pod względem liczby ofiar w historii polskiego lotnictwa.