Artur Wosztyl dla Tysol.pl: Dr Lasek szydzi z "bezgłośnego wybuchu"? W Smoleńsku słyszałem detonacje
Por. Artur Wosztyl: Słuchałem korespondencji będąc w JAKu-40 do momentu kiedy załoga Tupolewa zaczęła skręcać na kurs lądowania. Wyszedłem z samolotu. Za mną załoga. Słyszałem jak Tupolew się zbliżał. Słyszałem charakterystyczny dźwięk pracy silników na niskim zakresie. Dźwięk narastał, im samolot był bliżej tym dźwięk był lepiej słyszalny. W pewnym momencie usłyszałem jak silniki zaczynają nabierać obrotów, tak jakby pilot szykował się do odejścia na drugi krąg. Silniki weszły na wyższy zakres. Być może startowy. Później zaczęły do nas dochodzić dzięki bardzo niepokojące. Trzaski, huki, dudnięcia (jakby ktoś balem uderzał w beczkę). Takie pojedyncze dźwięki, najpierw od siebie odseparowane, potem zaczęły narastać i nakładać się jedne na drugie. Później słyszałem dźwięk niszczonej konstrukcji. Detonacje. Ostatnim spośród tej sekwencji dźwięków był dźwięk jednego milknącego silnika. Jakby jeden silnik odpadł, albo stało się z nim coś innego. Jakby zostało odcięte paliwo i silnik schodził z obrotów, zamilkł i nastąpiła przeraźliwa cisza. To jest sekwencja dźwięków które pamiętam.
Czy mówił pan o detonacjach także podczas zeznań w śledztwie?
Oczywiście. Choć podczas pierwszego zeznania tych dźwięków nie opisywałem, czyniono mi z tego później zarzut jakobym zmienił zeznania, a po prostu 10 kwietnia kiedy zeznawałem miałem bardzo wiele różnych pytań i to akurat być może nie padło. W każdym razie te dźwięki opisywałem w późniejszych przesłuchaniach.
Na jakiej wobec tego podstawie krytycy prezentacji podkomisji z Maciejem Laskiem na czele, mogą więc kwestionować relacje świadków opowiadających o wybuchu?
Nie wiem, nie będę się wypowiadał za pana dr Laska. Mówię to co słyszałem i czego doświadczyłem na miejscu. Ktoś może mi zarzucić, że inni tego nie słyszeli, ale to nie są ludzie którzy się znają na lotnictwie, nie wypatrywali tego samolotu i być może nie zwrócili na to uwagi.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#
Antoni Macierewicz wezwał do debaty Macieja Laska. Maciej Lasek nie odpowiedział „nie”, ale powiedział, że z „amatorami może podyskutować kiedy przyjdą do niego na wykład”. O czym może świadczyć jego niechęć do debaty?
Nastawienie pana dr Laska jest powszechnie znane. Na wiele pytań nigdy mi nie odpowiedział, chociaż zadawałem mu je wprost. Nigdy nie odpowiedział mi na żadne pytanie. Pan dr Lasek nigdy nie dopuści do konfrontacji, ponieważ zdaje sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie da się obronić w Raporcie Millera.
Nie oszukujmy się, jeżeli są takie tezy ja te dotyczące generała Błasika, który był na siłę „wsadzony do kokpitu, który „jako jedyny znał wysokość”, który „wywierał presję” na załogę, wkładano w jego usta słowa, które okazały się sowami drugiego pilota, cała ta narracja, ten szum medialny pt. „jak nie wylądujemy to nas zabije”. I w pewnym monecie okazuje się, że na to że generał był w kokpicie ni ma żadnych dowodów. Ciało generała faktycznie znaleziono w pobliżu ciała ś.p. Nawigatora Ziętka, ale też pośród kilku innych ciał. To te wszystkie osoby były w kokpicie? Czy też ten rozkład ciał wskazuje raczej na to, że pan generał był razem z nimi na przykład w salonce?
Kolejna rzecz. Komisja Millera twierdzi, że to co się nagrało w kokpicie, że cocpit voice recorder nagrał wyłącznie to co się działo w kokpicie, co też jest manipulacją. A z drugiej strony niby się nagrał dźwięk uderzenia skrzydłem w brzozę. To się nagrywało coś z zewnątrz czy nie?
Jeszcze jedno. Stenogram z Instytutu Ekspertyz Sądowych. Należało się wykazać wyjątkowo złą wolą, żeby powiedzieć, że wątki rozmów, które są w tych stenogramach dotyczą tylko załogi. Ewidentnie rozmawiają też inni, w tym przez telefon satelitarny.
Takich rzeczy można przytoczyć całe mnóstwo.
Dziękuję za rozmowę