Zbigniew Kuźmiuk: Walki na ulicach Rotterdamu, a Tusk i Timmermans, zapadli się pod ziemię
Starli się mieszkający w Rotterdamie Turcy i holenderska policja, w związku z tym, że nie został wpuszczony do tego kraju turecki minister, który miał mieć spotkanie z turecką diasporą związane z kwietniowym referendum konstytucyjnym.
Przynajmniej 200 tysięcy Turków mieszkających w Holandii ma podwójne obywatelstwo i w związku z tym może głosować w wyborach i referendach odbywających się w Turcji i to na spotkanie z ich przedstawicielami wybrał się wspomniany minister.
Holenderski zakaz lądowania tureckiego samolotu z ministrem na pokładzie, spowodował wyjście Turków na ulice Rotterdamu, zamieszki, a w konsekwencji użycie przez policję armatek wodnych i gazów łzawiących, a w ramach retorsji Turcja wydaliła holenderskiego ambasadora.
2. Wczoraj wprawdzie już walk na ulicach Rotterdamu nie było, ale sytuacja pomiędzy obydwoma krajami jest bardzo napięta, trudno powiedzieć jak ten konflikt może się skończyć, ponieważ Turcja żąda od Holandii publicznych przeprosin.
Cała sytuacja cieszy zapewne tureckiego prezydenta Erdogana, który już publicznie mówi, że w krajach Europy Zachodniej łamane są podstawowe demokratyczne standardy, a ich obywatele nie mogą korzystać ze swobód zapisanych w Konstytucjach.
Najbardziej ucieszony może być jednak w środowy wieczór przywódca holenderskiej antyimigranckiej partii Wolności Geert Wilders, któremu gwałtownie przybywa wyborców tuż przed finałem parlamentarnej kampanii wyborczej.
Wilders może nawet te wybory wygrać, trudno jednak wyrokować, czy będzie w stanie utworzyć rządową większość, ponieważ większość partii startujących w tych wyborach złożyła deklaracje, że z partią Wolności współpracować nie będzie.
Niezależnie jednak od ostatecznego rozstrzygnięcia jest pewne w nowym holenderskim parlamencie partia Wolności będzie miała kilkudziesięciu posłów i będzie to wpływać na decyzje podejmowane przez nowy rząd tego kraju.
3. W ostatnich dniach mimo tak napiętej sytuacji wręcz w sercu Unii Europejskiej zabrakło głosu zarówno nowo wybranego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska jak i bardzo wpływowego i głośnego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa.
Ten pierwszy powinien sobie chyba zdawać sprawę, że rozzłoszczony przez postępowanie Holendrów, turecki prezydent Erdogan może w każdej chwili wypowiedzieć umowę z UE w sprawie niewypuszczania ze swojego kraju imigrantów przez Morze Egejskie do Grecji
A to grozi ich zalewem podobnym do tego roku 2015 i stworzeniem sytuacji, z którą na pewno nie poradzą sobie ani Grecy ani inne państwa położone na tzw. szlaku bałkańskim, którym znowu rozpocznie się wędrówka ludów.
Donald Tusk się nie odzywa, zniknął, tak jakby problem go nie dotyczył, a to przecież on ściskał niedawno rękę prezydentowi Erdoganowi i obiecywał już parokrotnie wprowadzenie krótkoterminowych unijnych wiz dla Turków.
4. Nie zabiera także głosu wiceprzewodniczący Timmermans, skądinąd przedstawiciel Holandii w KE, który jest bardzo skory do napominania innych krajów, jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa.
W ostatnich miesiącach doświadcza jego bezkompromisowości w tym zakresie właśnie Polska, wcześniej doświadczały inne kraje np. Węgry, ale w stosunku do własnego kraju jest wyjątkowo wstrzemięźliwy.
Timmeramans niedawno obiecywał ministrowi Waszczykowskiemu, że jeżeli tylko w jego kraju Holandii będzie łamana demokracja, to pierwszy wyjdzie na ulice, żeby protestować, ale jakoś do tej pory nikt go na ulicach Rotterdamu nie zauważył.
Zbigniew Kuźmiuk