Alexander Degrejt: Saryusz bez szans? Nie sądzę
Możliwych scenariuszy jest kilka, ja wymienię tylko dwa najbardziej wedle mojej opinii prawdopodobne.
1. Jarosław Kaczyński chce, by Donald Tusk został wystawiony do wyścigu przez Angelę Merkel zyskując oficjalne poparcie niemieckich władz. To rozwiązanie dobre na "rynek krajowy", pozwalające rozgrywać opozycję "totalną", która forsując niemieckiego kandydata w oczach społeczeństwa stanęłaby przeciwo Polsce i polskiemu rządowi na forum międzynarodowym. Kłopot w tym, że w żaden sposób nie zmieniłoby to układu sił - ludzie związani z opozycją plasujący swoje poglądy jako "antyPiS" ich nie zmienią, wręcz przeciwnie, utwardzą się w swoich przekonaniach. Oni przecież na pomoc wzywali najbardziej antypolskich unijnych ideologów, domagali się sankcji przeciwko naszemu krajowi i siłowego odsunięcia PiS-u od władzy. Mówiąc krótko jest to gra niewarta świeczki, obliczona jedynie na przekonywanie już przekonanych czyli tych, którzy i tak Donalda Tuska uważają za polityka niemieckiego a w najlepszym wypadku europejskiego, zupełnie nie dbającego o polski interes.
2. Prezes Kaczyński już dawno dogadał się z europejskimi politykami co do obsadzenia stołka przewodniczącego Rady Europejskiej. Trzeba przypomnieć, bo zdaje się nie wszyscy biorą to pod uwagę, że dwa razy spotykał się on z Angelą Merkel, w tym raz - latem ubiegłego roku - nieoficjalnie i bez rozgłosu. Raczej nie rozmawiali wtedy o wyższości polskiego schabowego nad niemieckim bratwurstem a zajmowały ich sprawy poważne. Niemiecka kanclerz ma na głowie wybory we własnym kraju i potężną konkurencję, przychylność polskiego rządu jest jej bardzo potrzebna a za darmo jej od obecnych władz nie dostanie. A w zamian za poparcie Jacka Saryusza-Wolsiego? Moim zdaniem jest to bardzo prawdopodobne. Wybory na głowie mają też Holendrzy, Włosi... i tak dalej, kalendarz ułożył się bardzo korzystnie dla Jarosława Kaczyńskiego planującego podmiankę jednego Polaka na innego.
Wróćmy teraz do histerii Platformy Obywatelskiej i totalnej opozycji. Skąd ona się bierze? Przecież rząd wystawił ich człowieka, nie próbował zagarnąć stanowiska dla swojej partii a pozostawić je w dotychczasowych barwach partyjnych. Wyjaśnienie jest - moim zdaniem - bardzo proste: na wsparcie Jacka Saryusza-Wolskiego w próbach siłowego pozbawienia władzy partii, która wygrała demokratyczne wybory, liczyć nie mogą. W dodatku jego szanse, wprew lansowanym tezom, muszą być spore bo przecież gdyby Tuska miał zastąpić na stanowisku Guy Verhovstadt czy inny skrajnie lewacki polityk byłoby to "totalniakom" na rękę, on nie musiałby nawet próbować zachować pozorów w przeciwieństwie do byłego premiera, któremu pochodzenie i była funkcja przeszkadzają - przynajmniej trochę - w walce z polskim rządem. Dlatego ja spokojnie czekam na szczyt i dzień wyborów, dla kilku osób może się on skończyć totalnym zaskoczeniem i pobudką z ręką w przepełnionym po nocnych kłopotach jelitowych nocniku.
Alexander Degrejt www.babaichlop.pl