Paweł Ratajczak: Epitafium dla wiewiórki
fot. Paweł Ratajczak
Okazuje się, że jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. I to na wielu płaszczyznach. Po pierwsze fotografia została zmanipulowana, tak jak manipulowane są frekwencje KOD. Wystarczy jednak spojrzenie z inne perspektywy by… Tak, tutaj mamy identyczną sytuację. Zdjęcie wykonane w parku Szczęśliwickiego przedstawia co prawda martwe zwierze, ale konar okazuje się być odciętą gałęzią, pewnie ze względu na prace porządkowe jak to to zwykle bywa na przedwiośniu.
Okazuje się także, że minister Szyszka to nie mężczyzna tylko kobieta i nie Szyszka tylko Gronkiewicz-Waltz w której „jurysdykcji” znajdują się miejskie skwery, parki etc. Nie przeszkodziło to oczywiście na sienie wrogiego defetyzmu i pisanie wypowiedzi mijających się daleko z prawdą. Do tego jednak jesteśmy już przyzwyczajeni. Natomiast jest jeszcze jeden aspekt tej nieszczęsnej sprawy na który chciałbym zwrócić uwagę szanownych czytelników.
Zastanawia mnie zaciekła walka o nasze dobra naturalne i stawianie ich wyżej niż ludzkie życie. O co chodzi? Już tłumaczę. Wielu z samozwańczych obrońców polskich lasów jest równocześnie zagorzałymi zwolennikami aborcji. I tu mam poniekąd problem. Skoro płód ludzki nie jest ludzki to czymże jest zwykłe drzewo? Czy stawianie znaku większości między drzewem, a człowiekiem (na korzyść dzrzewa) to zabieg celowy czy zwykła ignorancja? A może jest w tym działaniu coś więcej?
Po krótkim premysleniu wychodzi na to, że jak zwykle sprowadza się wszystko do jednego mianownika. Tak jak wiewiórka może zostać wykorzystana w grze politycznej, tak drzewa są taką kartą na pewno… Na szczęście w obecnych czasach internet czuwa i wyłapuje takie prymitywne prowaokacje od razu.