Łysakowski Wyklęci przypisy cz.1
Przypisy:
[1] Danuta Siedzikówna ps. "Inka", nazwisko konspiracyjne – Danuta Obuchowicz ur. 3 września 1928 skazana na śmierć 3 sierpnia i zastrzelona o godzinie 6.15 przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego 28 sierpnia 1946 wraz z Feliksem Selmanowiczem ps. Zagończyk, w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku. Relacjonujący egzekucję, ksiądz Marian Prusak, wspomina, że ostatnie słowa "Inki" brzmiały: Niech żyje Polska! Niech żyje "Łupaszko"! . W toku badań udowodniono jednoznacznie, że nie strzelała do rannych milicjantów, a wręcz przeciwnie udzielała im pomocy. Po 1989 roku pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej postawił przed obliczem sprawiedliwości prokuratora wojskowego Wacława Krzyżanowskiego (tego właśnie, który oskarżał i żądał kary śmierci dla „Inki”), zarzucając mu udział w komunistycznej zbrodni sądowej. W sądzie II instancji został on uniewinniony, a mimo kasacji wyroku na „Ince”, która może być dzisiaj stawiana za wzór młodemu pokoleniu Polaków, do dziś nie został skazany.
[2] Zdzisław Badocha PS. „Żelazny”, ur. 22 marca 1923 r. w Dąbrowie Górniczej, zginął trafiony odłamkami granatu w trakcie walki z UB i MO. 28 czerwca 1946 r. w majątku Czernin zadenuncjowany wcześniej przez znajdującą się w rękach UB Reginę Żylińską – żołnierz Armii Krajowej, w latach powojennych dowódca 2. szwadronu 5 Wileńskiej Brygady AK, ps. "Żelazny".
[3] Feliks Selmanowicz ps. “Zagończyk” - uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., dowódca plutonu V Brygady Wileńskiej AK na okręg gdańsko-olsztyński. Urodzony 6 czerwca 1904 r. w Wilnie w rodzinie rzemieślniczej. Aresztowany 17 lipca 1946 r. w Gdańsku. Oskarżony, klasycznie przez komunistów, o posiadanie broni, udział w nielegalnej organizacji, dążenie do obalenia ustroju, wydawanie rozkazów dokonywania napadów zbrojnych, oraz sporządzanie i rozpowszechnianie ulotek. 17 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał go na najwyższy wymiar kary. Prośba o łaskę, skierowana do Bieruta 18 sierpnia, została odrzucona (wydaje się, że wyrok został wykonany jeszcze przed jej rozpatrzeniem – tak więc można założyć, że był też „znany” z góry jeszcze nim został wydany). Egzekucja odbyła się w piwnicy gdańskiego więzienia 28 sierpnia 1946 r., (niekiedy błędnie podawana jest data 26.08.46). Pochowany został prawdopodobnie wraz z zamordowaną wraz z nim „Inką” na terenie gdańskiego cmentarza garnizonowego – nie ma jednak co do tego 100% pewności. – Tekst pisany był w roku 2012 – wtedy jeszcze nie wiedziano gdzie spoczywają zwłoki zamordowanych – co precyzyjnie wiemy dzisisiaj– po ich odkryciu i uroczystym pogrzebie (odbył się w Gdańsku dnia 28.08.2016) .
[4] Zygmunt Edward Szendzielarz, ps. "Łupaszka" . ur. 12 marca 1910 w Stryju, zamordowany 8 lutego 1951 w Warszawie w więzieniu mokotowskim przy ulicy Rakowieckiej – major kawalerii Wojska Polskiego i Armii Krajowej. W jednej z powojennych ulotek tak pisał o sobie i swoich żołnierzach: „ […] Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich [...] My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków Domagających się wolności i sprawiedliwości." W pierwszych dniach października 1993 orzeczeniem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie unieważniono większość wydanych na niego wyroków śmierci, a 10 grudnia w wyniku apelacji do Sądu Najwyższego ich resztę.
[5] Fragment z znajdującej się w moim księgozbiorze książki „Towarzyszom walki MO – W XV rocznicę Milicji Obywatelskiej”, praca zbiorowa pod redakcją ppłk. Henryka Gutowskiego (akta tego oficera znajdują się w Archiwum IPN pod sygnaturą IPN BU 0218/1136) , Warszawa 1959, . Fragment pochodzi z rozdziału „Stara Kiszewa zagrożona s. 174/5/6,. Na pierwszej stronie książki znalazła się następujący odręczny wpis następującej treści: „Funkcjonariuszom, wszystkim towarzyszom broni, rodzinom poległych, tą książkę poświęconą walce o Polskę Ludową, ofiarowuję na wieczną pamięć o tych co w tej walce polegli – W. Wicha minister spraw wewnętrznych „
#NOWA_STRONA#
[6] „ Upraszam najwyższy Sąd o powtórne rozpatrzenie mojej sprawy. Wyrokiem Sądu Rejonowego w dniu 16 marca 1950 r. zostałam skazana na 9 lat więzienia. Kara ta jak również motywy wyroku są dla mnie straszne gdyż odbierają mi honor Polki i honor uczciwego człowieka, jaką byłam i jestem. […]”. Z listu Mieczysławy Janoty wysłanego z więzienia Warszawa / Mokotów (dnia 15 marca 1950 roku). Pani Janota żołnierz AK została skazana za to, że jako łączniczka i sekretarka przepisywała i podpisywała meldunki dotyczące działaczy lewicowych sygnując je pseudonimem „Ruszka”. Dokumentacja w teczce GK IPN 315 / 541, s. 48, (numeracja w teczce odręczna – P.Ł),
[7] Żołnierze wyklęci - kim byli i czemu tak bała się ich PRL-owska Polska?
niewiarygodne.pl 01.12.2011 11:44 , pisownia blogerskich wpisów zachowana bez mian.
[8] „[…] Podobnie też nie informowałem Skoneckiego i Jastrzębskiego (członkowie konspiracyjnego zarządu „Miecza i Pługa” – drugi z wymienionych agent sowieckich służb tajnych pracujący jako funkcjonariusz gestapo – twierdzi się, że „pierwowzór J23” – Hansa Klossa – P.Ł.) Hrynkiewicz zamierza zlikwidować jakąś starą Żydówkę,[…]”, z protokołu przesłuchania Aleksandra Łaktiewa przez oficera śledczego MBP Jana Misiurskiego (dnia 27 stycznia 1951 roku) , IPN GK 317 / 759 s.28, w kolejnym przypisie wzmiankuję też o innych tego typu sprawach i planach Hrynkiewicza. Wspomnijmy tu jeszcze krótko o Jastrzębskim odwołując się do akt znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej: „[…] Podtrzymuję wniosek oskarżonego (Aleksandra Łaktiewa) o dopuszczenie dowodu z przesłuchania świadków 1) Artura Rittera obecnie Jastrzębskiego naczelnika wydziału przemysłowego w KC PZPR, ostatnio Dyrektora Kontroli PPR (sic !) w Warszawie na okoliczność […], że oskarżony z polecenia tego świadka brał udział w Mipie, mając powierzone specjalne zadania jako wtyczka PPR u,[…]”, z listu adwokata Buczkowskiego do Sądu Wojewódzkiego dla m.St Warszawy z dnia 21września 1953 roku, IPN GK 317 / 758, s.14,
[9] W aktach sądzonego za „realną” kolaborację Mariana Malkowskiego (członka przedwojennej KPP, a później organizacji „Miecz i Pług” gdzie był kierowcą głośnego konfidenta Gestapo i agenta sowieckich służb tajnych wspominanego wyżej Hrynkiewicza znajduje się następujący fragment –„ […] Pod koniec września 1943 r. Hrynkiewicz oznajmił Spychalskiemu, że nawiązuje kontakt z niemiecką policją >>w celu rozszyfrowania tam odcinka roboty antykomunistycznej <<. Spychalski uznał, że plan jest >>bardzo śmiały<<, ale wart zrealizowania. Wedle notatki sporządzonej na podstawie informacji zebranych przez NKWD Hrynkiewicz miał znajomości wśród funkcjonariuszy Abwehry, których poznał z inicjatywy dawnego kierownictwa Miecza i Pługa. Jesienią 1943 r. doszło do spotkania Hrynkiewicza ze współpracownikiem Abwehry Włodzimierzem Bondorowskim i oficerem gestapo Wolfgangiem Birknerem. To postacie ze wszech miar interesujące. Carski podporucznik Bondorowski był jednym z >>białych<< Rosjan pracujących dla Abwehry. Natomiast porucznik Birkner był specjalistą w przygotowywaniu prowokacji policyjnych i znawcą polskiego podziemia. Szczątkowe zapisy w literaturze historycznej pozwalają zidentyfikować go jako oficera Wydziału IV-N Gestapo w Warszawie przebywającego tu od października 1939 r. Wydział ten dysponował stworzonymi przez siebie sieciami wywiadowczymi, które zajmowały się sprawami szczególnej wagi. Wiele wskazuje na to, że 3 lipca 1941 r. Birkner w roli szefa Wydziału IV-N wyjechał do Białegostoku, by wesprzeć działającą tam Einsatzgruppe B - 28-osobowy oddział Komando Białystok. "Przez ponad miesiąc Birkner >>oczyszczał<< rejon Białegostoku i Bielska Podlaskiego, głównie mordując Żydów" - pisze historyk Edmund Dmitrów (>>Wokół Jedwabnego<<, Warszawa 2002). W trakcie spotkania Hrynkiewicz, Bondorowski i Birkner uzgodnili, że gestapo będzie wspomagać wciąż istniejący Miecz i Pług, dostarczając członkom tej organizacji broń, przepustki i pieniądze. W zamian naziści żądali pomocy w zwalczaniu organizacji lewicowych. Hrynkiewicz wspólnie z członkiem nowego kierownictwa Miecza i Pługa Władysławem Byszkiem trzykrotnie odbierał od Niemców pieniądze - w sumie około 2 mln zł. Z Birknerem i Bondorowskim spotykał się >>przeważnie późnym wieczorem przy kolacjach, które były kosztowne<<. Fundował je Birkner - przekonany, że Hrynkiewicz jest lojalnym współpracownikiem gestapo. […]” z tekstu Roberta Spałka zamieszczonego w Gazecie Wyborczej Gazeta nr - 03/02/2007 „Szpieg Komunistów agent gestapo”) znajdujemy następujący fragment zeznań jednego ze świadków opisujący „zdania” jakie mieli wyznaczeni członkowie wspomnianego „Miecza i Pługa”: „ […] Chodziło więc […] o bliższe dane o takich osobach jak handlujący walutą jubilerzy itp. Miałem też od >>Aleksandra<< (to jeden z konspiracyjnych pseudonimów Hrynkiewicza – P.Ł.) polecenie wyszukiwania ukrywających się Żydów, którzy – jak mi powiedziano – mieli być najpierw obrabowani później likwidowani […].”. Z zeznań Zdzisława Żywieckiego złożonych dnia 7 września 1951 roku przed oficerem śledczym Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego porucznikiem Janem Misińskim, IPN GK 317 / 723 s. 57. Myślę, że w tym przypadku zeznania te można traktować jako wiarygodne, a polecenie okradania i następnie mordowania Żydów miał wydać osobiście Hrynkiewicz. Dodajmy tu, że po 1956 roku zarówno ten ostatni jak i jego szofer Malkowski, nie tylko, zostali uniewinnieni ze stawianych im zarzutów współpracy z niemieckim okupantem ale i „nominowani” prawie na bohaterów narodowych (skazywani i mordowani żołnierze podziemia niepodległościowego tyle szczęścia nie mieli): „ […] Z prawomocnego wyroku Sądu Najwyższego […] wynika, że Hrynkiewicz , […] w 1942 roku otrzymał do kierownika wywiadu antyhitlerowskiego Polskiej Partii Robotniczej Czesława Skonieckiego za pośrednictwem członka partii Artura Jastrzębskiego polecenie wejścia do prohitlerowskiej organizacji >>Miecz i Pług<< w celu dokonania >>rozpoznania<< […]. Wykonując otrzymane polecenie partyjne Bogusław Hrynkiewicz dostał się do organizacji […] zajął tam jedno z czołowych stanowisk […], wszedł w kontakt z Gestapo z kpt. Birknerem i Sportlerem. Kontakty te ocenione zostały przez kierownictwo wywiadu P.P.R. jako rzecz pożyteczna. […] Z przytoczonych ustaleń wynika, że działalność osk – go Malkowskiego […] skierowana na zabezpieczenie przez Hrynkiewicza zadań pożytecznych dla Narodu Polskiego. […]”, sentencja wyroku (z dnia 10 stycznia 1957 roku) Sądu Wojewódzkiego dla m.St. Warszawy Wydz. IV Karny w sprawie Mariana Malkowskiego IPN GK 317 / 723, s. 92/93/94 (w dokumentach jest też inna paginacja s. 70/71/72). Kopalnią wiedzy na temat udziału zwykłych bandytów i patologii w szeregach PPR a tym samym kolejno GL i AL. są dokumenty, które ostatnio odnalazłem wśród akt „sierpniówek”. Jest to fenomenalny (i niezbadany jeszcze przez nikogo – będę starał się tym zając bo materiał jest z punktu widzenia historyka „zachwycający”) zbiór dotyczących „Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa” i jego warszawskiej ekspozytury „Start” działającej w strukturach Armii Krajowej opisujący działania wywiadowcze i kontrwywiadowcze na terenie Warszawy i okolic w latach wojny. Jak dokumenty dostały się w ręce UB tego w tej chwili nie wiemy faktem jest , że stały się materiałem obciążającym w procesach „sierpniowych”. Akta można znaleźć, między innymi, pod sygnaturą IPN GK 317 / 733.
[10] Klasycznym przykładem niech będzie tu proces i wyrok na Blankę Kaczorowską ur. 13 października 1922 w Brześciu Litewskim – miała umrzeć 2004 we Francji – była komunistyczną, agentką i agentką Gestapo w działająca w strukturach Armii Krajowej. W roku 1942 została członkinią grupy operacyjnej "H", którą dowodził Ludwik Kalkstein (za, którego wyszła za mąż w listopadzie 1942 / akta Klaksteina znajdują się w IPN pod sygnaturami IPN GK 317/892 i IPN GK 317/893), używała wówczas pseudonimu „Sroka”. Grupa ta zdekonspirowała wiele struktur konspiracji i wydała w ręce Niemców w czerwcu 1943 dowódcę AK generała Stefana Grota-Roweckiego. 25 marca 1944 zaocznym wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego skazana na karę śmierci. Wyroku nie wykonano, gdyż Kaczorowska była w ciąży. Gestapo zaś dość szybko ukryło ją i do końca wojny przebywała pod opieką Niemców. Po wojnie władze komunistyczne znające jej przeszłość świadomie umożliwiły jej normalną egzystencję, w 1948 znalazła się pod parasolem ochronnym roztoczonym nad nią przez Włodzimierza Sokorskiego (znanego między innymi z burzliwego i niestandardowego, jak na czasy komunizmu, trybu życia) ówczesnego ministra kultury i sztuki. Obroniła dyplom z historii sztuki i w roku 1951 rozpoczęła pracę jako urzędniczka w Państwowym Instytucie Badania Sztuki Ludowej i Folkloru. W 1952 aresztowana przez UB została osądzona i skazana. Sąd warszawski skazał ją w 1953 na dożywocie. Wkrótce jednak wyrok został zmniejszony do 15 lat pozbawienia wolności, a następnie do 10. Wyszła z więzienia po pięciu latach, w 1958.W końcu czerwca 1959 zaś została współpracownikiem Departamentu II (wywiadu) Służby Bezpieczeństwa jako agentka "Katarzyna". Była aktywna jako „TW” do 1963 roku. Jej agenturalna działalność została wznowiona po raz kolejny w latach 1967-1972. W 1971 wyjechała do Francji. Według relacji bliskich zmarła w 2004 roku. Warto pisząc o Blance Kaczorowskiej zwrócić uwagę na akta jej procesu, znajdujące się w nich jej zeznania i uzasadnienie wyroku na nią, w którym sąd zasadniczo zajął się krytykowaniem II RP, antykomunistycznego podziemia w czasie II wojny światowej w ograniczonym stopniu interesując się podła działalnością oskarżonej w czasie okupacji niemieckiej: IPN GK 317 / 597 i IPN GK 317 / 598,
#NOWA_STRONA#
[11] Akta sprawy Andrzeja Stanisława Napierskiego IPN GK 318 / 52: „[…] Nadto Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony nie był jeszcze karany, przyznał się do winy i okazał skruchę, że już w gestapo mówił do współwięźniów >>wydałem was bo nie mogłem ścierpieć bicia<<. […]”, z uzasadnienia wyroku Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, 19 kwietnia 1951 roku, s.103 / 39 (podwójna /odręczna paginacja w aktach),
[12] „[…] Zresztą było już wówczas rzeczą powszechnie wiadomą i oskarżony nie mógł o tym nie wiedzieć, że członkowie organizacji lewicowych, a zwłaszcza członkowie PPR i AL. Byli ze szczególną zawziętością ścigani zarówno przez Niemców jak i przez >>Delegaturę<< i jej organy terenowe. Dlatego też Łysakowski biorąc przedstawiony wyżej udział w zwalczaniu ruchu rewolucyjnego, świadomie szedł na rękę władzy państwa niemieckiego. Na pełną świadomość zbrodniczej działalności wskazuje nadto fakt, że oskarżony jako człowiek zaufany i gorliwy / św. Krak/ od października 1943 r równocześnie pracował na rzecz KWC , z czego wynika, że wszechstronnie orientował się w działalności organów >>Delegatury<< […]. ” z akt sprawy (IPN GK 317/781) przeciwko Henrykowi Łysakowskiemu (oskarżonemu o współpracę z gestapo jaką miał prowadzić jako urzędnik Państwowego Korpusu bezpieczeństwa w Warszawie) – sentencja wyroku sądu (z dnia 2.08.1951 roku – 10 lat więzienia), s. 41/42,. Oskarżony i skazany w napisanej przez siebie samego w więzieniu na Mokotowie skardze kasacyjno rewizyjnej (7 sierpnia 1951 roku) na uzasadnienie wyroku odpowiadał w logiczny sposób następująco: „[…] Motyw sądu w uzasadnieniu wyroku, że powinienem wiedzieć o współpracy PKB z Niemcami na odcinku walki z lewicą, jest dowolnym przypuszczeniem Sądu nie opartym na żadnych przesłankach dowodowych. Jeśli natomiast wziąć pod uwagę, że wśród członków PKB panowała powszechna opinia, że organizacja ta jest niepodległościowa i antyniemiecka, to nasuwa się pytanie na jakiej podstawie ja mogłem przypuszczać, że PKB współpracuje z władzami niemieckimi na odcinku walki z lewicą. […]”, dokument znajduje się w teczce pod wyżej podaną sygnaturą na stronie 47,. Sąd najwyższy odrzucając prośbę skazanego (dnia 7 maja 1953 roku) cynicznie wykpił w zasadzie jego argumentację wskazując, że: „[…] Zarzuty rewizji są nie uzasadnione. Ad. 1 Istotnie przewód sądowy nie wykazał, aby oskarżony był zorientowany w bezpośredniej (w tekście dopisano odręcznie >>bez<< – PŁ) współpracy delegatury z gestapo i tego wyrok oskarżonemu bynajmniej nie przypisuje, podnosząc, że wykazy członków organizacji lewicowych, zwłaszcza P.P.R., GL i AL. Oraz ich lokali organizacyjnych […] przesyłane przez oskarżonego […] trafiały za pośrednictwem Delegatury tzw Rządu do gestapo, wskazuje jedynie na obiektywne skutki zbrodniczej działalności oskarżonego, polegające na udziale w walce z obozem lewicowym, objętym bezpośrednim zamiarem oskarżonego.”, akta o podanej wyżej sygnaturze s. 64,
[13] Z wyroku Sądu Najwyższego (12 marca 1952 – rozprawa rewizyjna) na Jana Łozińskiego, Kazimierza Zaleskiego, Jana Maciążka, Mieczysława Adamskiego, Józefa Pogorzały, Aleksandra Arkuszewskiego i Władysława Raczyńskiego, IPN 310/37/2, s. 60, (numeracja własna dokumentu)
[14] Akta Jana Petrykowskiego żołnierza AK skazanego za mord na członkach PPR na 5 lat więzienia (wyrok wydany w listopadzie 1952 roku), IPN GK 318 / 325, s.109,
[15] Z prośby o łaskę Henryka Łysakowskiego skierowanej do Prokuratora generalnego PRL dnia 17 października 1953 roku „[…] Wychowany bowiem w atmosferze drobnomieszczańskiej […] nie miałem szczęścia włączyć się w prawdziwie demokratyczny ruch klasy robotniczej , który uzbroiłby mnie w należytą odporność i czujność na działania różnych klik politycznych. To też kiedy w [pierwszych latach wojny […] szukałem drogi do prawdziwie patriotycznej organizacji – zostałem pod płaszczykiem celów charytatywnych wprowadzony do związku, który, jak się później okazało, służył złej sprawie. […]” z akt IPN GK 31/781 s. 71. Henryk Łysakowski wyrokiem sądu dla m. ST. Warszawy z dnia 28 sierpnia 1957 roku został uniewinniony ze stawianych mu czynów , dodajmy przy tym, że nie pomogła w tym jego „skrucha”, ukazana wyżej, lecz zmiana warunków politycznych po 1956 roku.
#NOWA_STRONA#
[16] Z mowy obrończej adwokata Nowogrodzkiego w sprawie Józefa Pajora i innych (PKB/”Start” - P.Ł.) prowadzonej przed Sądem Karnym Miasta Stołecznego Warszawy dnia 20 grudnia 1951 roku, akta IPN GK 317 / 731 s. 1 / 2 / 3 / 4,
[17] Tłumaczenie niemieckiego memorandum: „ Memorandum Zjednocz. Polsk. Organizacji Wojskowych >>Miecz i Pług<<” wysłanego z kancelarii szefa SS policji do gabinetu ministra Lammersa w maju 1943 roku – znajduje się w aktach Mariana Malkowskiego IPN GK 317 / 723 s. 72 / 82 ( w tych aktach występuje podwójna numeracja stron – zawierają one także oryginał cytowanego pisma).
[18] Paweł Kosiński, Niemiecki obraz polskich partyzantów, Biuletyn, IPN nr. 8-9 (129-130), sierpień wrzesień 2011, s.112,
[19] „[…] a) do PPRż pociągnięci zostali dawni członkowie KPP, ukrywający się Żydzi i sympatycy komunizmu o orientacji prosowieckiej, element zbrodniczy oraz nieuświadomieni, zwabieni wysoką za usługi […]”, z podziemnego druku (stworzonego na użytek PKB), „Polska Informacja Antykomunistyczna” (styczeń 1943, Rok I, nr.1) znajdującego się w aktach IPN pod sygnaturą IPN GK 317/806 s. 336 (paginacja odręczna).
[20] Krystyna Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943 – 1948, Lublin 1989. Książka ta wydawana była wcześniej przez oficyny podziemne i publikujące za granicą.
#NOWA_STRONA#
[21] Patrz tekst Andrzeja Chmielarza „NKWD przeciwko polskiemu podziemiu niepodległościowemu” zamieszczony w „Biuletyn Informacyjny, Miesięcznik Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej” marzec 2011, nr.3, s.59 / 63,
[22] Co paradoksalne. profetycznie przewidział w swoich dziennikach, te zdarzenia opisując je charakterystycznym dla swoich czasów i sposobu narracji napuszonym stylem, minister propagandy III Rzeszy Josef Goebbels - gdy 9 kwietnia 1943 roku pisał o tym co następuje: „Polecę, by te polskie groby masowe zobaczyli neutralni dziennikarze z Berlina. Polecę ściągnąć tam również polskich intelektualistów. Niech przekonają się na własne oczy co ich czeka, gdyby rzeczywiście spełnić się miało wielokrotnie przez nich żywione życzenie, aby bolszewicy pobili Niemców”.
[23] W artykule zatytułowanym „Nauka z awanturniczej przygody” zamieszczonym w czasopiśmie „Bolszewik”, 15.10.1944, opublikowanym już po upadku Powstania anonimowy autor podpisujący dwoma literami A.P. (chodziło tu prawdopodobnie o Aleksandra Poskrebyszewa lub Poskriebyszewa – osobistego sekretarza Stalina – P.Ł.) tak charakteryzował postawę i wizję postępowania „wodza światowego proletariatu” wobec dramatu rozgrywającego się w Warszawie: „ […] renegaci polscy spróbowali za pomocą rozpętanego powstania warszawskiego rzucić do gry swą ostatnią kartę atutową […] naczelne dowództwo sowieckie nie mogło […] nie wiedzieć o przygotowywaniu powstania […] kiedy nasze wojska znajdowały się najbliżej Warszawy ! […] Natychmiastowa likwidacja powstania, jak również włamanie się do miasta, były w danej chwili niepożądane, przeciwnie zdawano sobie sprawę ze składu elementów powstańczych i ich nastawienia politycznego. Dlatego tow. Stalin wysłał dnia 5 sierpnia 1944 r. następującą depeszę do dowództwa I Białoruskiego Frontu, marszałka Unii Sowieckiej Rokossowskiego – Zatrzymać ofensywę na Warszawę, czekać na dalsze rozkazy – Ta mądra decyzja naszego Wodza dyktowana byłą ważnymi pobudkami politycznymi. Było to jedyne i mądre rozwiązanie w duchu leninowskim, które polegało na tym , aby spowodować konflikt Niemców z polskimi ugrupowaniami politycznymi i uzyskać w ten sposób wszelkie możliwe korzyści polityczne i wojskowe […] ”.
[24] Tekst Piotra Lisiewicza zatytułowany „Walka o nowy typ sędziego” zamieszczony w „Niezależnej Gazecie Polskie / Nowym Państwie” nr. 7 / 2011, s. 6,
[25] Artykuł przywołany wyżej s.5,. Tematykę związaną z „reformowaniem” struktur wymiaru sprawiedliwości w Polsce Ludowej porusza również praca Grzegorza Jakubowskiego „Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944 – 1950” , Warszawa 2002,
#NOWA_STRONA#
[26] Artykuł przywołany wyżej s.5,. Tematykę związaną z „reformowaniem” struktur wymiaru sprawiedliwości w Polsce Ludowej porusza również praca Grzegorza Jakubowskiego „Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944 – 1950” , Warszawa 2002,
[27] „Po wyroku” wstępniak zamieszczony (sygnowany literami st.g) w „Życiu Warszawy” na stronie 1 dnia 11 lipca 1948 roku.
[28] Jak się niżej przekonamy pojęcie „wstecz” było przez komunistów traktowane bardzo szeroko co zdecydowanie ułatwiało rozprawę z potencjalnymi i realnym przeciwnikami.
[29] Odwołując się do badań Leszka Gondka można stwierdzić, że podziemny wymiar sprawiedliwości rozpatrzył prawie 5 tys. spraw, wydając 3-3,5 tys. wyroków śmierci, z których wykonano ok. 2,5 tys. Realizowano też pozasądowe i pozaprawne likwidacje szczególnie groźnych dla podziemia agentów. Te akcje, sygnowano literą "C" (od czyszczące / czyszczenie). Wiadomo też, że w okresie od stycznia 1943 r. do czerwca 1944 r. (wyłączając z tego kwiecień 1943 roku) „AK” zlikwidowała 2015 osób.
[30] Wspomina o tych sprawach w swoim tekście: „Dekret >>o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy<<” zamieszczonym w Gazecie Wyborczej (7.07.1995) Bartłomiej Kozłowski, tekst widoczny jest też na stronie internetowej: http://kalendarium.polska.pl/wydarzenia/article.html...
#NOWA_STRONA#
[31] Nie rozumiem przyczyny tych (nie wyjaśnionych) zmian – chęć wywołaniu „u ludu miłości do dobrej władzy” to chyba zbyt mało, by to wyjaśnić, a i czas na „luzowanie” terroru nie był z punktu widzenia komunistów właściwy, wskazuje na to późniejsze od wprowadzonych zmian nasilenie represji wobec społeczeństwa w ogóle a wobec konspiracji „w szczególe”, czy też może pokazywano właśnie, że władza jest „litościwa i wspaniałomyślna” a w rzeczywistości tymi nowelizacjami poszerzano tylko możliwości represyjne państwa.
[32] „Lepszy” pod tym względem był pochodzący z 1946 r. akt prawny „O odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego”, który za przestępstwo uznawał na przykład uchwalenie konstytucji kwietniowej z 1935 r.
[33] Dla ewentualnego, i późniejszego, porównania należy zauważyć, że we Francji po wojnie, że za kolaborację skazano we Francji po wojnie ok. 40 tys. osób na karę więzienia, przeszło 50 tys. na karę infamii, a sądy cywilne wydały ok. 7 tys. kar śmierci, z których wykonano ok. 800. Do tego dochodziły jeszcze egzekucje 700 osób, zaordynowane przez sądy wojskowe. Na terenie Królestwa Holandii, oraz w Danii i Norwegii przywrócono po wojnie karę śmierci, zniesioną w XIX w. W Holandii funkcjonowały różne sądów: specjalne sądy karne i trybunały ludowe. Pierwsze z nich skazały na kary więzienia prawie 15 tys. kolaborantów, drugie - najczęściej na pozbawienie praw obywatelskich - prawie 50 tys. osób. Wydano 154 wyroki śmierci, z których wykonano 40. W Danii, po wojnie, aresztowano pod zarzutem kolaboracji ok. 22 tys. osób. Potem sądy wymierzyły ok. 14 tysiącom Duńczyków kary więzienia, do kwietnia 1948 r. z zapadłych 46 wyroków śmierci wykonano 23. W Belgii na kary więzienia skazano za współpracę z niemieckim okupantem ok. 57 tys. osób, z 1247 wyroków śmierci wykonano 242. W Norwegii wszczęto po wojnie postępowanie "za zdradę kraju", w stosunku do ok. 93 tys. Prawie 40% z nich potem zwolniono. 17 tys. Norwegów skazano na kary więzienia, osadzono też w więzieniach 28 tys. osób bez procesu. 25 osób stracono w tym kraju. Na Węgrzech współpracujących z III Rzeszą po wojnie skazano za kolaborację 19 273 osoby na karę więzienia, z 322 wyroków śmierci wykonano 146.
[34] W sugestywny sposób określił te działania, pomysły oraz ich realizację (łącząc je z tym co dzieje się dzisiaj w naszej przestrzeni publicznej) Antoni Z. Kamiński w swoim tekście „Zapluty karzeł reakcji” zamieszczonym w internetowym Salonie 24 dnia 14 marca 2011 roku: „ […] "Rewizjonistyczna" interpretacja historii okresu wojny w Polsce jest bliska propagandzie lat stalinizmu i bodaj nie jest to przypadek. Wtedy "Armia Krajowa była zaplutym karłem reakcji", "nie walczyła z Niemcami, lecz stała z bronią u nogi"; społeczeństwo polskie, z wyjątkiem lewicy, miało kolaborować z okupantem; II Rzeczpospolita była krajem faszystowskim, itp. Dodajmy do tego odpowiedzialność Polaków za eksterminację ludności żydowskiej i obraz jest pełny. Jeśli zaś Polacy nie brali w niej bezpośredniego udziału, to na tej zbrodni skorzystali materialnie. Nasz "rewizjonizm" powiela jednym słowem propagandę stalinowską. Na mocy takich zarzutów komunistyczne władze więziły i mordowały dziesiątki tysięcy żołnierzy i działaczy polskiego podziemia.[…] Książki i artykuły "rewizjonistów" historycznych publikują i promują wydawnictwa i prasa głównego nurtu polskiego życia publicznego, Wydawnictwo "Znak", czy "Gazeta Wyborcza". Protesty przeciwko wypaczaniu prawdy są skuteczne o tyle, że choć protestujący klasyfikowani są jako "ludzie ciemnogrodu", "szowiniści", to jednak dopuszcza się do głosu wypowiedzi i artykuły polemiczne - we właściwych oczywiście proporcjach. Niekiedy odpowiedź na krytykę brzmi: "Polska jest krajem wolności słowa i każdy ma prawo do swoich poglądów". To prawda, lecz wydawnictwa propagujące te poglądy biorą na siebie odpowiedzialność za ich treść moralną i poziom merytoryczny. Nikt nie ma obowiązku publikacji pomówień i paszkwili. Także inne uzasadnienie wysuwane przez ludzi z tych wydawnictw, iż czynią tak, by wywołać debatę nad polską historią nie przekonuje. To, jakby pan A powiedział panu B, iż jego matka była rozpustnicą, a następnie tłumaczył, iż nie chciał obrażać matki, tylko wywołać rozmowę na jej temat. Środowiska celujące w historycznej rewizji łączy jeszcze jedno: zdecydowany sprzeciw wobec lustracji oraz wyraźnie tolerancyjny stosunek do zbrodni okresu komunistycznego. Czy jest to przypadkowy zbieg okoliczności? Nie sądzę, by tak było. Twierdzę, że celem owego zakłamywania zbiorowej pamięci jest odwrócenie uwagi od zbrodni komunizmu. Ograniczona skuteczność protestów przeciw tej fali neostalinowskiej propagandy dowodzi, nieobecności w społecznej wyobraźni mitu polskiego bohaterstwa w II wojnie światowej. Jest to również dowód na słabość nowej, polskiej inteligencji. Starą inteligencję, jako warstwę społeczną, zniszczyły wspólnie dwudziestowieczne totalitaryzmy. Miała ona swoje wady, ale przynajmniej stworzyła etos moralny, który pozwolił jej bronić narodowej godności nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Nowa, zrodzona przez PRL, oderwana od swych społecznych korzeni, szuka swego etosu i swej tożsamości w fałszywych wartościach.[…]”. Ciąg dalszy tego wywodu znajdujemy także w internetowym wydaniu „salonu 24” w tekście wspomnianego Autora zatytułowanym „ Post Scriptum do dyskusji o >>zaplutym karle<<” zamieszczonym tam 29 marca 2011.
[35] Edward Marcin Kemnitz *10 października 1907 roku w Warszawie + 10 marca 2002 roku w Montrealu. Prawnik (studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczął w roku 1926 – zakończył je w roku 1932), ekonomista, działacz społeczny, członek „Pogotowia Patriotów Polskich” (1924), działacz „Obozu Wielkiej Polski”, założyciel i członek „Obozu Narodowo Radykalnego” po zabójstwie Bronisława Pierackiego aresztowany wraz z takimi członkami ONR jak: Bolesław Piasecki, Zygmunt Dziarmaga, Mieczysław Prószyński, Jerzy Hagmajer, Włodzimierz Sznarbachochwski i osadzony w Berezie Karuskiej.
W 1939 roku walczy jako dowódca plutonu piechoty broni Modlina. Działa w konspiracji pod pseudonimem „Marcin” , działa w strukturach „Służby Cywilnej Narodu”, jest czynny w pracach „Żegoty” za co, między innymi został odznaczony (wraz ze swym ojcem) przez Instytut „Yad Vashem” medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, medal oddał do muzeum klasztoru na Jasnej Górze.
Po zakończeniu wojny przybierając pseudonim „Szczeciński” jest aktywny w konspiracji antykomunistycznej. Czynny w konspiracyjnym NSZ, działa jako Komendant „Okręgu Pomorze Armii Polskiej”. Szybko aresztowany przez „UB” i skazany z paragrafów dekretu z dnia 31.VIII.1944 – „ O wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego” spędza wiele lat w ciężkich więzieniach: Wronki, Sztum, Mokotów. Po wyjściu na wolność uczy języka angielskiego „u Metodystów” w Warszawie.
Po 1956 roku i długich staraniach paraliżowanych przez „SB” udaje mu się wyjechać w 1964 roku do Kanady, gdzie pozostaje do śmierci będąc aktywnym działaczem Polonijnym. Przez cały okres pobytu w „nowej” Polsce represjonowany i obserwowany przez „UB” i „SB”, obserwacji nie zaniechano też po jego wyjeździe z Kraju, czego dowody znajdujemy w jego aktach prowadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa. Przebywając poza granicami Polski bardzo aktywnie uczestniczy w życiu Polonii, za co w roku 2001 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP. Akta poświęcone Edwardowi Kemnitzowi znajdują się w archiwum pod sygnaturą „IPN-0192/140 t.1”
#NOWA_STRONA#
[36] IPN-0192/140 t.1, s. 205,