UE utworzyła zręby ponadnarodowej państwowości. Suwerenność państw członkowskich odchodzi w niebyt
Co musisz wiedzieć:
- Unijnym instytucjom udało się stworzyć zręby ponadnarodowej państwowości
- Począwszy od Traktatu z Maastricht mamy do czynienia ze stopniową implementacją nowego komunizmu
- Trzonem ideowym UE jest "Manifest z Ventotene" Altiero Spinellego, zgodnie z którym "rewolucyjna dyktatura" ma stworzyć "nową demokrację"
- Procedowane na forum UE zmiany traktatowe mają położyć kres istnieniu państw członkowskich (już zostały wydane dwie dyrektywy w sprawie ich przyjęcia)
Jeżeli spojrzymy na zachodzące na forum Unii Europejskiej procesy, to zobaczymy, że są one dokonywane w sposób powolny, aby obywatele zdążyli się oswoić z myślą o czekających ich zmianach. Ta socjotechnika nie jest nowa i co najgorsze – jest skuteczna. Społeczeństwa państw członkowskich dały się umieścić w konstrukcie o nazwie Unia Europejska (nie mylić ze Wspólnotą Roberta Schumana) od czasu przyjęcia Traktatu z Maastricht (podpisanego w 1992 roku). Jego twórcy – grupa ideowych spadkobierców trockisty Altiero Spinellego – nie zawarli w nim jednak expressis verbis swoich komunistycznych postulatów, ponieważ społeczeństwa, mające jeszcze w pamięci istnienie Związku Sowieckiego, nie zgodziłyby się na takie rozwiązania. Wtedy już jednak mamy do czynienia z początkiem struktur posiadających potencjał zbudowania w przyszłości ponadnarodowej państwowości – wraz z Traktatami z Maastricht wszedł do wspólnoty państw pełzający totalitaryzm, który bardzo powoli odsłaniał swoje oblicze aż do słynnego Traktatu Lizbońskiego (2009). Ten ostatni wyposażył ideologię w narzędzia do takiego reformowania Unii Europejskiej, aby była zgodna z wizją Altiero Spinellego. I tak mieliśmy do czynienia z wyrywaniem przez unijne instytucje kompetencji, aby z pogwałceniem prawa budować obecne struktury unijnego superpaństwa, tworzonego pod egidą Niemiec.
Wspólny system fiskalny
Komunizm ma to do siebie, że wykorzystuje piękne idee dla wznoszenia murów swojego systemu. Nie inaczej jest w przypadku Unii Europejskiej. Wykorzystano narrację ochrony środowiska, aby stworzyć zręby systemu fiskalnego i wyposażyć UE w coś, czego nigdy nie miała – własny budżet. Pamiętajmy, że pieniądze unijne pochodziły zawsze ze składek państw członkowskich, a sama wspólnota nigdy nie miała wypracowanej wartości dodanej. Teraz to się zmieniło. Zostały wprowadzone opłaty środowiskowe, podatek od plastiku, system pozwoleń na emisję CO2 (ETS), za chwilę zaś, bo w 2027 roku, podatek ETS2 wraz z dyrektywą budynkową, której implementacja potrwa do przyszłego roku. Zgoda państw na to, aby UE nakładała podatki na ich obywateli jest niczym więcej, jak oddaniem jej nad nimi zwierzchnictwa.
Kolejnym instrumentem tworzenia ponadnarodowego systemu fiskalnego są wspólnotowe kredyty. Najpierw słynny Fundusz Odbudowy (Recovery Fund), który w założeniach miał pomóc gospodarkom w odbudowie po pandemii Covid-19, a w rzeczywistości posłużył Komisji Europejskiej jako lewar do wymuszania dalszego pozbywania się przez kraje ich suwerenności. Teraz zaciągany jest kolejny kredyt – na wspólnotową obronę – który – podobnie, jak było w przypadku tego pierwszego – państwa będą sobie go nawzajem żyrować. Może się zatem zdarzyć, że Polska będzie spłacała długi innych państw. Tak na marginesie, jest to też sposób na gospodarczy i fiskalny drenaż.
Funkcjonowanie zaczyna również instytucja o nazwie AMLA, tworzona we Frankfurcie nad Menem, która będzie kontrolowała wszystkie przepływy finansowe w Unii Europejskiej, czyli de facto przejmie po części obowiązki urzędów skarbowych państw członkowskich.
Ale przyjrzyjmy się wspólnotowym zbrojeniom.
Wspólnotowe zbrojenia i armia
Pomysł stworzenia wspólnej europejskiej armii ma już co najmniej 20 lat, a wynika on wprost z Manifestu z Ventotene Altiero Spinellego, w którym ów włoski komunista pisze wprost, że wspólna, europejska armia będzie miała za zadanie nie obronę granic, ale tłumienie społecznych niepokojów przewidywanych w chwili narzucania przez „rewolucyjną dyktaturę” „nowej demokracji”. Do tego pomysłu stale wracają kolejne zmiany unijnych urzędników i polityków, ale dotychczas był on w zasadzie nie do zrealizowania. Żadne państwo nie decyduje się na przeniesienie swojej obrony na poziom ponadnarodowy, ponieważ wojsko jest zarówno gwarancją, jak i wyznacznikiem suwerenności. Bez wojska nie ma państwowości, ponieważ nie ma resortu siłowego zdolnego do jego obrony w czasie agresji. Państw nie stać na to, aby utrzymać dwie armie – krajową i unijną – więc mogą postawić jedynie na jedną z nich.
Komisja Europejska znalazła jednak i na to sposób. Pod płaszczykiem zagrożenia rosyjską agresją lewicowo-liberalny mainstream zdecydował o zaciągnięciu wspólnotowego kredytu na zbrojenia, które miałyby być wykorzystane w sytuacji rosyjskiego ataku. Narracja UE jest obliczona na efekt emocjonalny i pozostaje nielogiczna, ponieważ zakupów dla wojska nie dokonuje się bez przygotowania wcześniejszych scenariuszy ewentualnościowych potencjalnego konfliktu zbrojnego. Tymczasem to Komisja Europejska wyznacza, jaki sprzęt można zakupić, a jakiego nie – amerykański i każdy spoza Europy został wykluczony, co oznacza, iż celem nie jest rzeczywista obrona, ale zapewnienie odbiorców europejskim firmom zbrojeniowym. Tak zakupów dla armii się nie robi, chyba że wychodzi się z założenia, że wojsko to będzie wykorzystywane tylko wewnątrz Unii Europejskiej i na jej potrzeby (patrz: Manifest z Ventotene).
Wydaje się zatem, że projekt stworzenia wspólnotowych sił zbrojnych zostanie domknięty – na razie nie ma ku temu politycznej koniunktury, ale plan jest i widać go na podstawie dokumentów i posunięć unijnych instytucji. Również Biała Księga o przyszłości Europy z 2017 roku i jej późniejsza wersja z 2019 roku, powołując się na dokument z Ventotene przewidują utworzenie wspólnego wojska w miejscu wojsk narodowych.
Sądownictwo i prawodawstwo
W zasadzie od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej wszelkie ustawy czy rozporządzenia są opatrywane adnotacją o zgodności z prawem Unii Europejskiej. Już sam ten fakt stanowi o ograniczeniu naszej suwerenności, ponieważ w aktach normatywnych umieszczamy odniesienie do prawa instytucji, którą tym samym postrzegamy za nadrzędną. Nic zatem dziwnego, iż Ursula von der Leyen jednym wpisem w mediach społecznościowych oświadczyła, że prawo unijne jest nadrzędne nad prawem państw członkowskich. Pozwoliliśmy na to, aby taka interpretacja zdominowała obszar prawno-ustrojowy. Był to błąd, który teraz będzie nas słono kosztował. Ale nie jedyny.
Również udawanie się z pytaniami prejudycjalnymi, czy prowadzenie sporów w TSUE postawiło nas w sytuacji prawnego petenta, z której teraz trudno jest wybrnąć. Wprawdzie sądownictwo nie zostało przyznane UE jako jedna z jej prerogatyw, ale praktyka prawna doprowadziła do sytuacji, w której unijni urzędnicy nie mieli żadnych problemów z tym, aby orzec o przyznaniu sobie prawa do sposobu funkcjonowania sądownictwa. Tym samym wydarty nam został kolejny wyznacznik naszej suwerenności.
Środowisko
Tracimy kontrolę nawet nad funkcjonowaniem lasów czy środowiska naturalnego, do których UE nie ma kompetencji traktatowych. Słynny LULUCF wyznacza sposób gospodarowania glebą, drzewami, roślinami, biomasą i drewnem. Unijni urzędnicy przyczynili się do zniszczenia polskiego dobra naturalnego, jakim była część Puszczy Białowieskiej, a polskie władze potulnie się na to zgodziły. Podobnie jest w innych obszarach środowiska naturalnego, gdzie różnego rodzaju unijne dyrektywy próbują regulować jego funkcjonowanie w sposób sztuczny, sprzeczny z nauką, ale zgodny z ideologiczną wizją, którą narzuca się poszczególnym krajom.
Rolnictwo
Także w obszarze rolnictwa nasza suwerenność została w poważnym stopniu ograniczona. Wspólnotowa Polityka Rolna doprowadziła do sytuacji, w której do urzędnicy w Brukseli decydują o sposobie jego funkcjonowania. Obecnie unijni urzędnicy usilnie pracują nad zniszczeniem istniejących pozostałości europejskiego rolnictwa i dążą do sytuacji, w której żywność będzie dostarczana spoza UE. Koncepcją tą objęte są wszystkie państwa Unii, co też świadczy o tym, że ponadnarodowe superpaństwo o nazwie UE doskonale działa, chociaż w przestrzeni medialnej jeszcze ta nazwa stosowana nie jest. Ale do czasu.
Zmiany traktatowe
Przyjęte z pogwałceniem prawa zmiany traktatowe, które teraz czekają jedynie na ostateczne zatwierdzenie przez konwent, obejmują przede wszystkim zniesienie zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w kluczowych obszarach (jak polityka zagraniczna i bezpieczeństwo, podatki, edukacja), zwiększenie kompetencji Parlamentu Europejskiego (w tym prawo inicjatywy ustawodawczej), a także usprawnienie procesu decyzyjnego poprzez zwiększenie liczby decyzji podejmowanych większością kwalifikowaną. Zdecydowanie ma się również zwiększyć rola Komisji Europejskiej, natomiast edukacja ma posłużyć do stworzenia „nowego człowieka europejskiego”. W zapisie propozycji uwzględniono również wycofanie krajów UE z NATO, ponieważ miałaby powstać nowa struktura obronna, co zresztą właśnie się dzieje – eurokraci mówią o tworzeniu wspólnotowej obrony przeciwrakietowej i przeciwdronowej, a to dopiero początek.
Jeżeli te zmiany zostaną przyjęte, a zostaną, jeżeli nie będzie ostrego sprzeciwu społecznego, wówczas państwa europejskie staną się landami europejskimi, województwami ogołoconymi już ze wszystkich prerogatyw.
Najsilniejszym państwem w Unii Europejskiej są Niemcy, a podporządkowując sobie finansowo poprzez walutę euro pozostające w jej zależności państwa europejskie wymuszają na nich wiele decyzji, których niepodległe nigdy by nie podjęły (słynny przykład Grecji i jej kredytów). Europejskie superpaństwo nabiera prędkości, natomiast suwerenność państw członkowskich w zasadzie już teraz odchodzi w niebyt.
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego
- Blisko 5,1 mln zł. Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego
- PKO BP wydał komunikat
- Wyłączenia prądu na Pomorzu. Ważny komunikat
- Rząd chce zmian, wyborcy KO mówią „nie”. Jest sondaż ws. zniesienia dwukadencyjności w samorządach
- Adam Andruszkiewicz: Prezydent Karol Nawrocki nie pozwoli cenzurować internetu




