Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Czy aktorka Fido dostanie felieton w tygodniku "W Sieci"?

„Smoleńsk” to zwykły, jeden z wielu polskich filmów, ani gorszy, ani lepszy od całej reszty, bez scenariusza, bez dialogów, bez akcji, bez aktorów, bez dźwięku, zdjęć, bez wzruszeń wreszcie, i jedyne co go wyróżnia na korzyść, to to że faktycznie można go wysiedzieć do końca, czego ja jestem najlepszym dowodem.
       Ponieważ parokrotnie ostatnio poinformowano mnie, że dopóki osobiście nie obejrzę filmu „Smoleńsk”, nie mam prawa się na jego temat wypowiadać, mimo że współcześnie kręconych polskich filmów z zasady nie oglądam, poświęciłem i za jedyne 19,40 zł (zniżka dla seniora) obejrzałem ów film, i to jak najbardziej w całości, no i myślę, że wypada mi zabrać głos. Otóż przede wszystkim muszę oświadczyć, że pomijając pierwsze 15 minut, kiedy to można mieć jakieś nadzieje na to przynajmniej, że już za chwilę nie będziemy mieli ochoty z kina uciec i w pierwszej bramie z rozpaczy się upić, oraz tak okrutnie wykpioną katyńską scenę, kiedy to zmarli z Tupolewa spotykają się z zamordowanymi w Katyniu polskimi oficerami, która akurat jest być może sceną z całego filmu najlepszą, należy powiedzieć, że film „Smoleńsk” jest filmem bardzo niedobrym, napisanym i nakręconym według schematu, jaki znamy z tygodnika „W Sieci”, gdzie nie ma nic poza najbardziej nieprzyzwoitą propagandą, podawaną w dodatku w taki sposób, jakby jej autorzy uważali, że naprzeciwko siebie mają bandę kretynów, z którymi inaczej się nie da. Dzieło Pawlickiego i spółki to – pomijając oczywiście wszystkie te sceny dokumentalne, które znamy na pamięć od lat – przed wszystkim seria bardzo krótkich epizodów, połączonych ze sobą na zasadzie całkowitej dowolności, napisanych w taki sposób, jak swoje felietony we wspomnianym tygodniku piszą Jan Pietrzak, czy Ryszard Makowski, a których celem jest wyjaśnienie widzom, że wszystko to, co nam od sześciu lat wbija do głowy telewizja TVN24, to kłamstwo. A więc cały ów film to tak naprawdę nic innego, jak kolejna telewizyjna debata, gdzie z jednej strony sadza się eksperta Michała Fiszera, który nam tłumaczy, że Tupolew walnął w drzewo i urwało mu się skrzydło, a z drugiej Jana Pospieszalskiego, który argumentuje, że brzoza skrzydła nie mogła urwać.
      Przez ową epizodyczność film Pawlickiego jest zatem całkowicie pozbawiony fabuły, a przez to po krótkiej chwili staje się dokładnie tak samo interesujący, jak program „Kawa na ławę”, czy „Fakty po faktach”, z posłem Szejnfeldem z jednej strony i posłem Brudzińskim z drugiej. A to oczywiście sprawia, że większa jego część to walka widza z samym sobą, by nie wstać i nie pójść do domu.
      Druga rzecz, która robi autentycznie wrażenie, to zarówno sama postać dziennikarki i aktorstwo kobiety, która ją gra. I doprawdy nie umiem powiedzieć, co jest gorsze, czy ów dramaturgiczny pomysł, czy to aktorstwo. Mam bardzo poważne podejrzenie, że ta rola została ustawiona w taki właśnie sposób, bo najpierw scenarzyści nie potrafili wymyśleć jakiejś w miarę oryginalnej fabularnej podstawy dla swojej opowieści i w desperacji zdali się na pomysł znany jeszcze z „Człowieka z marmuru”, natomiast za tym, że do tej roli wynajęto ową Fido, muszą stać faktycznie jakieś nie do końca opisane związki rodzinne Jarosława Kaczyńskiego. I to jest absolutnie okropne. Fido wypełnia sobą niemal całość owego fragmentu filmu, który nie stanowi zdjęć archiwalnych, i przez cały czas widzimy tę jedną idiotycznie uśmiechniętą minę i walczymy, by nie dostać cholery. A jakby tego było mało, dziś się nagle dowiadujemy, że ona właśnie została asystentką posła do europarlamentu Karola Karskiego.
      Reszta filmu „Smoleńsk” natomiast to już zwykły, jeden z wielu polskich filmów, ani gorszy, ani lepszy od całej reszty, bez scenariusza, bez dialogów, bez akcji, bez aktorów, bez zdjęć, bez dźwieku, bez wzruszeń wreszcie, i jedyne co go wyróżnia na korzyść, to to że faktycznie można go wysiedzieć do końca, czego ja jestem najlepszym dowodem. A tego nie mogę powiedzieć o wielu filmach, które uważane są za najwybitniejsze osiągnięcia współczesnej polskiej kinematografii, takie jak „Drogówka”, „Dzień Świra”, „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, że już nie wspomnę o szeregu wybitnych polskich komedii, z których każdy normalny człowiek wieje dalej niż tam, gdzie pieprz rośnie. Powtarzam, „Smoleńsk” to film zły, głupi i prymitywny, natomiast jednego nie można mu odmówić, a mianowicie tego, że sposób w jaki oni próbują nas oszukać nie jest jakoś szczególnie cwany czy perfidny. Oni tak naprawdę ograniczają się do tego, by możliwie tanim kosztem i w maksymalnie przystępny sposób, powtórzyć wszystko to, co słyszymy od sześciu już lat od tak zwanych „naszych”. I co? Ja dziś mam Pawlickiemu z tej okazji wręczać jakieś medale? A może mam zacząć na własną rękę szukać tak zwanej „prawdy o Smoleńsku”, korzystając z pomocy najbardziej ekscentrycznych poszukiwaczy owej prawdy, którym, jak wiemy, film „Smoleńsk” też się nie podoba? Otóż mowy nie ma.
     Byłbym zapomniał. Ładna jest muzyka Michała Lorenza. Poza tym jednak proponuję czytać stare roczniki tygodnika „W Sieci”, na stronie internetowej TVP odnaleźć stare wydania „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego, a gdy chodzi o prawdę, kupić sobie na Allegro DVD pod tytułem „10.04.2010 – Bądźmy razem”. Wyjdzie taniej.
    
Serdecznie zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki.
     
 

 

POLECANE
Roksana Węgiel podzieliła się radosną nowiną. W sieci lawina gratulacji gorące
Roksana Węgiel podzieliła się radosną nowiną. W sieci lawina gratulacji

Minął już ponad rok, od kiedy Roksana Węgiel i Kevin Mglej powiedzieli sobie "tak". Ich ślub był jednym z najgłośniejszych wydarzeń w show-biznesie, a teraz para podzieliła się wspaniałymi nowinami. W sieci nie widać końca gratulacji

Zdjęcie z Waldemarem Żurkiem. Internauci zauważyli szokujący szczegół gorące
Zdjęcie z Waldemarem Żurkiem. Internauci zauważyli szokujący szczegół

Wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur wziął udział w jubileuszu 35-lecia Stowarzyszenia Sędziów "Themis". Zdjęcie z wydarzenia, które zamieścił w mediach społecznościowych, wywołało jednak lawinę komentarzy — nie tylko z powodu obecności ministrów, lecz także zaskakującego szczegółu zauważonego przez internautów.

Tragedia na drodze. Ciężarówka zmiażdżyła auto nauki jazdy z ostatniej chwili
Tragedia na drodze. Ciężarówka zmiażdżyła auto nauki jazdy

W wyniku zderzenia ciężarówki z samochodem nauki jazdy na starej drodze krajowej nr 3 pod Goleniowem (woj. zachodniopomorskie) zginęła jedna osoba. Kierowca ciężarówki został ranny i przewieziony do szpitala. Na miejscu pracowały służby ratunkowe.

Po co te uszczypliwości? Burza w sieci po programie TVN gorące
"Po co te uszczypliwości?" Burza w sieci po programie TVN

W jubileuszowym sezonie ''Dzień dobry TVN'' nie brakuje niespodzianek. Po latach do studia wracają znane twarze, które współtworzyły historię jednego z najpopularniejszych porannych programów w Polsce. Ich obecność wywołała wśród widzów niemałe emocje – od nostalgii po gorące dyskusje w sieci.

Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego

Warszawska Kolej Dojazdowa zapowiada czasowe zmiany w kursowaniu pociągów. Przez kilkanaście dni pasażerowie muszą przygotować się na utrudnienia, w tym zastępczą komunikację autobusową i zmienioną organizację ruchu.

Tragedia w Kielcach. Kobieta spadła ze skał w rezerwacie przyrody z ostatniej chwili
Tragedia w Kielcach. Kobieta spadła ze skał w rezerwacie przyrody

32-letnia kobieta zmarła po upadku ze skały w rezerwacie Ślichowice w Kielcach. Mimo ponad półtoragodzinnej reanimacji służbom ratunkowym nie udało się uratować jej życia. Policja prowadzi dochodzenie, aby ustalić dokładne okoliczności tragedii.

Ekspert: Gdyby wykładnię Żurka potraktować poważnie, mielibyśmy kompletną anarchię Wiadomości
Ekspert: Gdyby wykładnię Żurka potraktować poważnie, mielibyśmy kompletną anarchię

Wycofanie się z losowego przydzielania spraw sędziom wskazane przez Waldemara Żurka krytykuje Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch Polska w rozmowie z Interią. Ekspert ostrzega, że rozwiązania proponowane przez ministra sprawiedliwości stwarzają realne zagrożenie dla porządku prawnego w państwie. – Gdyby wykładnię Waldemara Żurka poważnie potraktowały organy państwa, to mielibyśmy kompletną anarchię, bo każdy szef każdej instytucji mógłby sobie sam decydować, który przepis danego dnia go obowiązuje, a który nie – mówi Bartosz Pilitowski. 

Rosja uderza w dzieci. Projekt ustawy już w Dumie Wiadomości
Rosja uderza w dzieci. Projekt ustawy już w Dumie

W rosyjskim parlamencie pojawił się nowy projekt zmian w prawie karnym, który wywołuje szerokie dyskusje zarówno w kraju, jak i za granicą. Propozycja dotyczy przepisów o działalności dywersyjnej i ma istotne konsekwencje dla najmłodszych obywateli.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej poinformował, że Polska zaczyna dostawać się pod wpływ niżu znad rejonu Wysp Brytyjskich. Z zachodu i południowego zachodu napływa coraz cieplejsze powietrze polarne morskie, co przyniesie wzrost temperatury, ale również silniejszy wiatr i lokalne przymrozki w nocy.

Kontrolerzy ZUS przyjdą bez zapowiedzi. Można stracić zasiłek opiekuńczy Wiadomości
Kontrolerzy ZUS przyjdą bez zapowiedzi. Można stracić zasiłek opiekuńczy

Zakład Ubezpieczeń Społecznych zyska nowe uprawnienia. Inspektorzy będą mogli przeprowadzać kontrole bez wcześniejszego uprzedzenia. W razie wykrycia nieprawidłowości świadczeniobiorcy grozi utrata prawa do zasiłku i obowiązek zwrotu pieniędzy.

REKLAMA

Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Czy aktorka Fido dostanie felieton w tygodniku "W Sieci"?

„Smoleńsk” to zwykły, jeden z wielu polskich filmów, ani gorszy, ani lepszy od całej reszty, bez scenariusza, bez dialogów, bez akcji, bez aktorów, bez dźwięku, zdjęć, bez wzruszeń wreszcie, i jedyne co go wyróżnia na korzyść, to to że faktycznie można go wysiedzieć do końca, czego ja jestem najlepszym dowodem.
       Ponieważ parokrotnie ostatnio poinformowano mnie, że dopóki osobiście nie obejrzę filmu „Smoleńsk”, nie mam prawa się na jego temat wypowiadać, mimo że współcześnie kręconych polskich filmów z zasady nie oglądam, poświęciłem i za jedyne 19,40 zł (zniżka dla seniora) obejrzałem ów film, i to jak najbardziej w całości, no i myślę, że wypada mi zabrać głos. Otóż przede wszystkim muszę oświadczyć, że pomijając pierwsze 15 minut, kiedy to można mieć jakieś nadzieje na to przynajmniej, że już za chwilę nie będziemy mieli ochoty z kina uciec i w pierwszej bramie z rozpaczy się upić, oraz tak okrutnie wykpioną katyńską scenę, kiedy to zmarli z Tupolewa spotykają się z zamordowanymi w Katyniu polskimi oficerami, która akurat jest być może sceną z całego filmu najlepszą, należy powiedzieć, że film „Smoleńsk” jest filmem bardzo niedobrym, napisanym i nakręconym według schematu, jaki znamy z tygodnika „W Sieci”, gdzie nie ma nic poza najbardziej nieprzyzwoitą propagandą, podawaną w dodatku w taki sposób, jakby jej autorzy uważali, że naprzeciwko siebie mają bandę kretynów, z którymi inaczej się nie da. Dzieło Pawlickiego i spółki to – pomijając oczywiście wszystkie te sceny dokumentalne, które znamy na pamięć od lat – przed wszystkim seria bardzo krótkich epizodów, połączonych ze sobą na zasadzie całkowitej dowolności, napisanych w taki sposób, jak swoje felietony we wspomnianym tygodniku piszą Jan Pietrzak, czy Ryszard Makowski, a których celem jest wyjaśnienie widzom, że wszystko to, co nam od sześciu lat wbija do głowy telewizja TVN24, to kłamstwo. A więc cały ów film to tak naprawdę nic innego, jak kolejna telewizyjna debata, gdzie z jednej strony sadza się eksperta Michała Fiszera, który nam tłumaczy, że Tupolew walnął w drzewo i urwało mu się skrzydło, a z drugiej Jana Pospieszalskiego, który argumentuje, że brzoza skrzydła nie mogła urwać.
      Przez ową epizodyczność film Pawlickiego jest zatem całkowicie pozbawiony fabuły, a przez to po krótkiej chwili staje się dokładnie tak samo interesujący, jak program „Kawa na ławę”, czy „Fakty po faktach”, z posłem Szejnfeldem z jednej strony i posłem Brudzińskim z drugiej. A to oczywiście sprawia, że większa jego część to walka widza z samym sobą, by nie wstać i nie pójść do domu.
      Druga rzecz, która robi autentycznie wrażenie, to zarówno sama postać dziennikarki i aktorstwo kobiety, która ją gra. I doprawdy nie umiem powiedzieć, co jest gorsze, czy ów dramaturgiczny pomysł, czy to aktorstwo. Mam bardzo poważne podejrzenie, że ta rola została ustawiona w taki właśnie sposób, bo najpierw scenarzyści nie potrafili wymyśleć jakiejś w miarę oryginalnej fabularnej podstawy dla swojej opowieści i w desperacji zdali się na pomysł znany jeszcze z „Człowieka z marmuru”, natomiast za tym, że do tej roli wynajęto ową Fido, muszą stać faktycznie jakieś nie do końca opisane związki rodzinne Jarosława Kaczyńskiego. I to jest absolutnie okropne. Fido wypełnia sobą niemal całość owego fragmentu filmu, który nie stanowi zdjęć archiwalnych, i przez cały czas widzimy tę jedną idiotycznie uśmiechniętą minę i walczymy, by nie dostać cholery. A jakby tego było mało, dziś się nagle dowiadujemy, że ona właśnie została asystentką posła do europarlamentu Karola Karskiego.
      Reszta filmu „Smoleńsk” natomiast to już zwykły, jeden z wielu polskich filmów, ani gorszy, ani lepszy od całej reszty, bez scenariusza, bez dialogów, bez akcji, bez aktorów, bez zdjęć, bez dźwieku, bez wzruszeń wreszcie, i jedyne co go wyróżnia na korzyść, to to że faktycznie można go wysiedzieć do końca, czego ja jestem najlepszym dowodem. A tego nie mogę powiedzieć o wielu filmach, które uważane są za najwybitniejsze osiągnięcia współczesnej polskiej kinematografii, takie jak „Drogówka”, „Dzień Świra”, „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, że już nie wspomnę o szeregu wybitnych polskich komedii, z których każdy normalny człowiek wieje dalej niż tam, gdzie pieprz rośnie. Powtarzam, „Smoleńsk” to film zły, głupi i prymitywny, natomiast jednego nie można mu odmówić, a mianowicie tego, że sposób w jaki oni próbują nas oszukać nie jest jakoś szczególnie cwany czy perfidny. Oni tak naprawdę ograniczają się do tego, by możliwie tanim kosztem i w maksymalnie przystępny sposób, powtórzyć wszystko to, co słyszymy od sześciu już lat od tak zwanych „naszych”. I co? Ja dziś mam Pawlickiemu z tej okazji wręczać jakieś medale? A może mam zacząć na własną rękę szukać tak zwanej „prawdy o Smoleńsku”, korzystając z pomocy najbardziej ekscentrycznych poszukiwaczy owej prawdy, którym, jak wiemy, film „Smoleńsk” też się nie podoba? Otóż mowy nie ma.
     Byłbym zapomniał. Ładna jest muzyka Michała Lorenza. Poza tym jednak proponuję czytać stare roczniki tygodnika „W Sieci”, na stronie internetowej TVP odnaleźć stare wydania „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego, a gdy chodzi o prawdę, kupić sobie na Allegro DVD pod tytułem „10.04.2010 – Bądźmy razem”. Wyjdzie taniej.
    
Serdecznie zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki.
     
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe