Florian Czarnyszewicz – samotny geniusz z Argentyny

To jeden najważniejszych polskich pisarzy XX wieku, który, jak wielu jemu podobnych, był zapomniany przez kolejne dziesiątki lat PRL i III RP. Jego pisarstwo przepełnione głęboką wiarą katolicką, gorącym patriotyzmem i antykomunizmem, porywa klasyczną formą i świeżością spojrzenia. Najważniejsze dzieło pisarza – Nadberezyńcy jest uważane za ostatnią epopeję polskiej literatury, porównywana nawet z Panem Tadeuszem.
 Florian Czarnyszewicz – samotny geniusz z Argentyny
/ YouTube/TVP
Kiedy w 1942 roku w dalekim argentyńskim Buenos Aires światło dzienne ujrzała debiutancka powieść Floriana Czarnyszewicza Nadberezyńcy, jej autor miał już wtedy czterdzieści dwa lata i był prostym robotnikiem w rzeźni położonej w Berriso koło La Platy. Historia jego życia rozpoczęła się jednak zupełnie gdzie indziej, tam gdzie dzieje się akcja Nadberezyńców.

Florian Czarnyszewicz urodził się 2 lipca 1900 roku w szlacheckim zaścianku niedaleko Bobrujska (obecnie wschodnia Białoruś). Były to obszary między Berezyną a Dnieprem, gdzie dość liczne, choć mniejszościowe, polskie wsie, zaścianki i chutory, otoczone ludnością białoruską, świadczyły o dawnej obecności na tych ziemiach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Tutejsza ludność polska, od czasu II rozbioru (1793) poddana władzy rosyjskiej, zmagała się z presją rusyfikacji, braku polskich szkół i z naciskiem przejścia na prawosławie. Znaczna jednak część tamtejszej polskiej społeczności oparła się tendencjom rusyfikacji (bądź też białorutenizaji), w czym pomagało mocne przywiązanie do tradycji, patriotyzmu i katolickiej wiary przodków. W takiej atmosferze dorastał Florian Czarnyszewicz, którego rodzina niewątpliwie należała do tej części polskiej społeczności, która zachowała silną polską tożsamość.

Florian Czarnyszewicz był synem Franciszka i Apolonii z domu Miluta. Miał czwórkę rodzeństwa: starszego brata Feliksa (ur. 1899), dwóch młodszych braci: Stanisława i Bernarda oraz najmłodszą siostrę Wiktorię. Feliks Czarnyszewicz wyjechał w roku 1914 do Ameryki, gdzie zmienił nazwisko na Blancha. Jego córka – Susan Ray była matką przyszłego wokalisty zespołu Aerosmith – Stevena Tylera. Z kolei córką Stevena Tylera jest znana aktorka – Liv Tyler. Oprócz Floriana i Feliksa cała rodzina Czarnyszewiczów pozostała w Związku Sowieckim. Ojciec pisarza umarł prawdopodobnie jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Wiadomo, że jeden z braci Floriana był deportowany w głąb ZSRS. Matka i siostra Floriana przeżyły wojnę, doświadczając jednak dramatycznych przeżyć.   

Na podstawie losów Stacha Bałaszewicza z Nadberezyńców, uznawanego za porte parole autora, przyjmuje się, że rodzina Czarnyszewiczów prowadziła leśny chutor, po czym przeprowadziła się do szlacheckiego zaścianka (powieściowej Smolarni), w rzeczywistości: Przesieka Druga, na wschód od miasteczka Kliczew (powieściowa Wończa). Florian ukończył czteroklasową miejską szkołę rosyjską. Ponadto kształcił się polskich tajnych szkółkach, gdzie z czasem sam zaczął nauczać. Te doświadczenia opisał później w Nadberezyńcach przy okazji przeżyć jednego z głównych bohaterów powieści – Stacha Bałaszewicza. 

Ogromnym impulsem dla odbudowy polskości na tych obszarach była działalność i walki I Koprusu Polskiego gen. Dowbora-Muśnickiego, który na opanowanych terenach rozciągniętych pomiędzy Słuckiem na zachodzie a Mohylewem i Rohaczewem nad Dnieprem na wschodzie, stworzył w latach 1917-1918 polską enklawę, od lutego 1918 roku ze stolicą w Bobrujsku. Jak pisał sam Czarnyszewicz w Nadberezyńcach: No bo jakżeż mógł nie cieszyć się człowiek? Gdzie nie spojrzy, w którą stronę się nie obróci: od Zielonki do cmentarza, od Nazarówki do wież kościelnych – wszędzie łopocze w takt twojego stęsknionego serca biało-czerwona chorągiew, srożą się białe orły, rysują się szkarłatem polskie napisy, dźwięczy słodką nutą harfy mowa polska, dochodzi echem alleluja chór pieśni żołnierskiej. O wiosnoż nasza dowborowa! Dumo nasza! Nagrodo za długoletnie szykany i krzywdy ciemiężców! Najsłodszy kwiecie naszego żywota! Wspomnienie, kojące ból tęsknicy, w długiej dalekiej tułaczce!

Rozbrojenie Korpusu przez Niemców w maju 1918 roku było końcem „Rzeczpospolitej bobrujskiej”. Nieco ponad rok później do rodzinnych stron Czarnyszewicza znów przybliżyły się polskie oddziały – tym razem już jako Wojsko Polskie odrodzonej Rzeczpospolitej. Niestety po przekroczeniu Berezyny i opanowaniu Kliczewa, wielkopolskie oddziały cofnęły się na linię Berezyny, przekraczając ja tylko dla doraźnych wypadów i podjazdów, sięgających, jak pisał sam autor, aż do rzeki Druć (prawego dopływu Dniepru), stanowiącej granicę I rozbioru Polski. Tym niemniej dużo polskiej młodzieży z tych terenów przedostało się za polską linię frontu i rozpoczęło służbę w polskich formacjach. Od tego też momentu rozpoczyna się praca Floriana Czarnyszewicza dla Polski – najpierw w roli wywiadowcy, prowadzącego działalność szpiegowską między Berezyną a Dnieprem, a także zwalczającego bolszewickich agentów po polskiej stronie. Kiedy w lipcu 1920 roku ruszył na Polskę bolszewicki najazd, Czarnyszewicz służył już jako żołnierz w regularnej walce. Wziął udział w bitwie pod Warszawą, a następnie w Bitwie Niemeńskiej (walki o Grodno i Lidę). Wojnę zakończył udziałem w tzw. buncie gen. Żeligowskiego, będącego w istocie zaplanowanym przez Józefa Piłsudskiego zajęciem Wilna.   
   
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej Czarnyszewicz został zdemobilizowany. Znalazł zatrudnienie w Policji Państwowej na posterunku w Wojstomiu w powiecie święciańskim (Wileńszczyzna, w tamtym okresie – efemeryczne państewko Litwy Środkowej). Dodatkowo dokształcał się uzupełniając braki wykształcenia w zakresie języka polskiego, historii i literatury polskiej. 

Dla Czarnyszewicza i wielu jego bliskich, zwycięska wojna oraz kończący ją traktat ryski z 1921 roku był życiową tragedią – po stronie sowieckiej pozostały jego rodzinne strony, skazane w kolejnych latach na sowiecki terror i unicestwienie, między innymi w akcji antypolskiej NKWD z 1937 roku. Tak wspominał losy mieszkających tam Polaków, inny pisarz rodem z tamtych stron – Michał Kryspin Pawlikowski: Jesteśmy więc na średnim biegu Berezyny, w pół drogi mniej więcej między Borysowem na północy i Bobrujskiem na południu. […]. Na lewym, tj. wschodnim, brzegu puszcze i lasy ciągną się pasem szerokim, przerywanym od czasu do czasu łatami pól uprawnych i łąk. Tam też, rozsiane wśród wsi i wiosek chłopskich, leżą niezliczone zaścianki, zagrody i „okolice” szlachty zaściankowej, osiadłej tu od niepamiętnych czasów. Szlachta ta, mało różnica się ekonomicznie od okolicznego włościaństwa, zachowała do końca najczystszą mowę polską, obyczaj polski i wiarę przodków. Po wojnie roku 1919–1920, gdy front polsko-sowiecki biegł przez czas pewien linią Berezyny, całą niemal młodzież tych zaścianków wymordowano za udział w partyzantce po stronie polskiej. A resztę szlachty deportowano masowo do Karelii wschodniej, do Syberii, do Kazachstanu. W roku 1924 już ani jeden „Zaścianek Dobrzyński” nie istniał nad Berezyną

W czasie swojej służby w policji Florian Czarnyszewicz poznał Stanisławę Ptosko, mieszkającą w Nowosadach, z którą wziął ślub w roku 1922. Doczekali się swojego jedynego dziecka – Władysławy (ur. 1923). Postać żony była pierwowzorem Domki z powieści Losy pasierbów. Na przełomie 1923 i 1924 roku sytuacja finansowa rodziny uległa gwałtownemu pogorszeniu. Florian Czarnyszewicz stracił pracę w policji, jak sam deklarował z uwagi na gorliwą służbę i niechęć do nieetycznych zachowań. Dodatkowo bolało określanie go jako obcokrajowca. Próbował pracy w roli wiejskiego „adwokata” piszącego chłopom pisma urzędowe. To z kolei doświadczenie wykorzystał w powieści Chłopcy z Nowoszyszek. To zajecie nie przyniosło jednak wystarczających dochodów. W takiej sytuacji list od rodziny żony z Argentyny wpłynął na dramatyczną decyzję Czarnyszewiczów o opuszczeniu Polski i udaniu się do tego odległego kraju, miejsca dość licznej emigracji ludności z całej Europy Środkowej i Wschodniej.     

W roku 1924 zdecydował się na opuszczenie Polski. Podróż odbyli Czarnyszewiczowie na pokładzie włoskiego statku „Atlanta”, wyruszając z portu w Trieście z końcem lipca 1924 roku. Do Buenos Aires dotarli 20 sierpnia 1924 roku. Pierwsze miesiące pobytu były bardzo trudne. Florian pracował dorywczo, m. in. na kolei i przy żniwach. W lutym 1925 roku dostał wreszcie stała pracę w dużym amerykańskim zakładzie – rzeźni i chłodni Frigorifico Armour de La Plata S.A. w Berisso (60 kilometrów od Buenos Aires). Przepracował tam 31 lat jako prosty robotnik. Wykonując ciężką fizyczną pracę nabawił się astmy, wady serca, bólów głowy, kaszlu i ogólnego osłabienia. 

Pomimo ciężkiej pracy, rujnującej jego zdrowie, Czarnyszewicz był czynnie zaangażowany w działalność organizacji polonijnych, pełniąc w nich wysokie funkcje. Badacze jego biografii wskazują na ogromne zainteresowanie działalnością społeczną. W roku 1925 wstąpił do „Towarzystwa Polskiego”, a po połączeniu tej organizacji z „Kołem Polskim” w Związek Polaków w Berisso, również w tym związku się udzielał przez trzydzieści lat aż do przejścia na emeryturę, będąc prezesem, wieloletnim członkiem zarządu a także sekretarzem związku. W 1930 roku oddano do użytku nowy budynek Domu Polskiego, którego jednym z ofiarodawców był Czarnyszewicz. Zaangażowanie w działalność organizacji polonijnych traktował Czarnyszewicz jako zaszczytny patriotyczny obowiązek, niezbędny dla zachowania tożsamości narodowej w trudnych warunkach emigracji zarobkowej w odległym kraju. Jak wspominał działacz polonijny S. Pyzik: Na zebraniach, które odbywaliśmy odznaczał się […] [Czarnyszewicz] wielkim poczuciem potrzeb emigranta, daleko idącą skromnością i nieśmiałością, lecz także odwagą w krytykowaniu istniejących stosunków na terenach placówek urzędowych polskich i władz w kraju, które zmuszały swym postępowaniem iść z workami emigranta tysiącom wiernych synów naszych polskich Kresów. Nigdy nie podnosił głosu przemawiając. Zawsze cichy, ledwie dosłyszalny, ale także zawsze pełen energii i rzeczowej krytyki.

Angażował się przez kilka lat w pozyskiwanie prenumeratorów dziennika Głos Polski osobiście chodząc w tej sprawie od domu do domu. Pisywał również sporadycznie artykuły dla tej gazety a nawet był członkiem jej komitetu redakcyjnego. Zamieścił również artykuł w Kurierze Polskim. Poruszał przede wszystkim tematykę dotyczącą działań organizacji polonijnych.
 
W okresie międzywojennym Czarnyszewicz zaczął pisać swój pamiętnik. Prawdopodobnie wstrząsające informacje o represjach wobec swojej rodziny w ZSRS, jakie dotknęły Polaków w roku 1937, sprawiły, że pamiętnik przekształcił się w powieść, w której pod zmyślonymi nazwiskami i miejscowościami ukrył doświadczenia własne i jego bliskich. Tak powstała arcypowieść Czarnyszewicza – Nadberezyńcy.

W czasie II wojny światowej córka Czarnyszewicza, wychowana w duchu patriotycznym, zapewne pod wpływem ojca, trafiła do Anglii, gdzie w 1944 roku odbyła przeszkolenie w Pomocniczej Lotniczej Służbie Kobiet, po czym służyła jako radiooperatorka na lotnisku w Newton. Do Argentyny powróciła w 1949 roku. Wraz ze schyłkiem II wojny światowej środowisko polskie w Argentynie musiało zmierzyć się z nową sytuacją polityczną i stosunkiem do władzy sowieckiej w Polsce. Po cofnięciu uznania dla polskiego rządu w Londynie przez Argentynę, sympatycy komunizmu poprzez różne organizacje próbowali przejąć aktywa polskiej emigracji, w tym Dom Polski. Związek Polaków w Argentynie pokazał jednak swoją siłę demonstrując i upamiętniając Bitwę Warszawską z roku 1920. W tych antykomunistycznych działaniach brał udział również Florian Czarnyszewicz. W czerwcu 1949 roku Zjazd Polonii Argentyńskiej wybrał go na honorowego przewodniczącego Prezydium Zjazdu.

W 1951 roku poznał Józefę Radzymińską, pisarkę walczącą w Powstaniu Warszawskim, która udzielała mu znaczącej pomocy w jego działalności literackiej, pomagając w nawiązaniu kontaktów ze środowiskiem pisarzy i wydawców emigracyjnych. Również dzięki niej Czarnyszewicz nawiązał kontakt z ważnymi postaciami polskiej kultury na emigracji, jak Melchior Wańkowicz, Michał Kryspin Pawlikowski (obaj pochodzący z tych samych stron co Czarnyszewicz), czy Maria i Józef Czapscy. Entuzjastyczną recenzję Nadberezyńców napisał Czesław Miłosz. Z kolei Józef Mackiewicz, czołowy przedstawiciel antykomunistycznej emigracji, poddawał twórczość Czarnyszewicza krytyce, jako zbyt polską, nieuwzględniającą specyfiki dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Co warte odnotowania, w tym samym czasie przebywał i tworzył w Argentynie Witold Gombrowicz, którego zarówno postawa jak i twórczość jest całkowicie różna od tego co prezentował sobą Florian Czarnyszewicz. Gombrowicz narzekał również na to, że Czarnyszewicz jest bardziej popularny w Argentynie niż on. 

W 1954 roku Czarnyszewicz został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi Rządu Polskiego na uchodźtwie. Z czasem coraz bardziej schorowany, obrał sobie górskie miasteczko Villa Carlos Paz koło Cordoby, jako miejsce zamieszkania w czasie emerytury, na którą przeszedł w 1956 roku. W nowym miejscu czekała Czarnyszewiczów ciężka praca przy budowie i zagospodarowaniu domu. Czarnyszewicz zaprzestał udzielania się w Związku Polaków w Berriso, z uwagi na znaczną odległość od nowego miejsca zamieszkania. Bywał natomiast sporadycznie w środowiskach polonijnych w Buenos Aires, a częściej wśród Polaków w Cordobie, gdzie angażował się w działalność tamtejszego „Towarzystwa Polskiego”. W 1958 roku pisał: Myśli lecą na wschód słońca. Ze smutkiem jednak spostrzegam, że tęsknotę za moją Smolarnią wypalił już czas. Dziś już więcej tęsknię do Berisso, gdzie przeżyłem 32 lata i do Buenos Aires, gdzie mam wielu szczerych przyjaciół. Ale tam daleko. Z końcem lat 50. zaczęła odwiedzać Czarnyszewiczów Janina Surynowa-Wyczółkowska, emigracyjna pisarka przebywająca w Argentynie.  

W 1962 roku w listach kierowanych do Marii Czapskiej Czarnyszewicz sygnalizował coraz większe problemy zdrowotne. Rozwijała się astma, depresja i dolegliwości serca. Pomimo to nadal troszczył się o pielęgnowanie patriotyzmu w młodym pokoleniu emigracji (artykuł Elita gorących serc). W roku 1963 światło dzienne ujrzała czwarta i ostatnia jego powieść – Chłopcy z Nowoszyszek. Dalsze plany pisarskie przerwało pogorszenie stanu zdrowia.

Florian Czarnyszewicz zmarł 18 sierpnia 1964 roku w swoim domu na zawał serca. Został pochowany na miejscowym cmentarzu. Tam też pochowano jego żonę Stanisławę, która zmarła w 1984 roku oraz córkę Władysławę, która zmarła bezpotomnie w 2000 roku.   
     
Na twórczość Czarnyszewicza składają się cztery powieści, stanowiące powiązaną ze sobą całość, stąd określane mianem tetralogii: Nadberezyńcy (1942), Wicik Żywica (1953), Losy pasierbów (1958) oraz Chłopcy z Nowoszyszek (1963).  Wszystkie pisane w nurcie klasycznej, jeszcze XIX wiecznej koncepcji powieści realistycznej, wolne są od wszelkich modnych w czasie ich tworzenia eksperymentów literackich. Józef Czapski pisał: Czytając Czarnyszewicza w zamęcie pojęć, zawsze względnych, gdzie tak wygodnie się rozrasta za nic nieodpowiedzialny nihilizm, książki Czarnyszewicza dają ten czysty diament przeżyć pełnych, zazębionych o sprawy wieczne, gdzie za każde tak i za każde nie człowiek się nie waha oddać życie, bo w nie wierzy, i taki właśnie stosunek do świata wśród najgorszych klęsk stwarza istnienie, które można uczcić i pokochać.

Czarnyszewicz, określał siebie skromnie jako „wieśniaka ze wschodniej Białorusi” oraz jako literacką „samosiejkę”. Ujmował otoczenie swoją skromnością i delikatnością: był wysokim, ale raczej szczupłym mężczyzną. Sprawiał wrażenie nieśmiałego, odzywał się i przemawiał cichym głosem. Spokojny i opanowany, wypowiadał się rzeczowo, konkretnie, odważnie, krytycznie a nawet bezkompromisowo. Bronił swoich przekonań. Zaangażowany społecznie, nie zadbał o siebie, rujnując sobie zdrowie ciężką pracą w przemysłowej chłodni. Skromny, miły i sympatyczny. Nie gonił za pieniądzem. Nie nadużywał, a może i wcale nie pił alkoholu. Nie grał w karty. Na emeryturze lubił prace w ogródku, sadzenie i pielęgnację roślin. Religijny i patriotyczny. Józefa Radzymińska wspominała Czarnyszewicza pisząc: cichutki, nieśmiały, nadmiernie szczupły, wysoki, schorowany, blady, lecz jakże sympatyczny, bliski.

Czarnyszewicz był przez lata pisarzem niemal zupełnie nieznanym szerszej publiczności na emigracji. Wpłynęło na to zapewne miejsce zamieszkania – znaczna odległość od centrów polonijnego życia w Europie czy w USA. Z powodów oczywistych, twórczość Czarnyszewicza, jako głęboko antykomunistyczna, chrześcijańska i patriotyczna, objęta była całkowitą cenzurą w PRL. Pierwsze krajowe omówienia Nadberezyńców pojawiły się w Polsce w latach 80. Dopiero jednak wydanie w 2010 roku tej najwybitniejszej jego powieści w Wydawnictwie Arcana spowodowała powolny proces popularyzacji jego twórczości. W kolejnych latach Wydawnictwo LTW wydało trzy pozostałe jego powieści.

(KRP)
 
Opracowano m. in. na podstawie: tekstów prof. Macieja Urbanowskiego (posłowia) do powieści F. Czarnyszewicza:
Florian Czarnyszewicz, Chłopcy z Nowoszyszek. Powieść, opracowanie, przypisy i posłowie M. Urbanowski, wyd. II, LTW, Łomianki 2014, B. Bajków, Florian Czarnyszewicz: przyczynek do biografii, „Arcana” 2017, nr 6, D. Maksimiuk, „Społecznik” z Argentyny, „Arcana” 2017, nr 6, D. Maksimiuk, Listy „pisarza robotnika” do „inżyniera poety”, „Arcana” 2017, nr 6.

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Pilecki kontra Bartoszewski tylko u nas
Tadeusz Płużański: Pilecki kontra Bartoszewski

24 kwietnia 2015 r. w Warszawie zmarł Władysław Bartoszewski. Człowiek, który próbował przywłaszczyć sobie zasługi rtm. Witolda Pileckiego. Pilecki - dobrowolny więzień niemieckiego KL Auschwitz - został zamordowany strzałem w tył głowy 25 maja 1948 ….

RKW: Uchwała PKW otwiera szeroko drzwi fałszerstwom wyborczym gorące
RKW: Uchwała PKW otwiera szeroko drzwi fałszerstwom wyborczym

W dniu 23 kwietnia br. została opublikowana przez Państwową Komisję Wyborczą Uchwała Nr 165/2025 w sprawie wytycznych dla Obwodowych Komisji Wyborczych (OKW) w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej 2025.

Tȟašúŋke Witkó: Szyderczy śmiech rosyjskiej duszy tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Szyderczy śmiech rosyjskiej duszy

Marco Antonio Rubio, 72. sekretarz stanu USA, jest obecnie jednym z moich większych rozczarowań, jeśli chodzi o ocenę kadr tworzących administrację Donalda Trumpa. Gorzej od niego wypada jedynie Steven Charles Witkoff, Specjalny Wysłannik Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód, ale żadne to pocieszenie dla Rubio – człowieka odpowiedzialnego za całokształt polityki zagranicznej atomowego mocarstwa i wciąż światowego hegemona, które ponownie aspiruje do bezdyskusyjnego przewodzenia wolnym narodom.

Grecja nie chce imigrantów z Niemiec. Twarde stanowisko po wyroku sądu z ostatniej chwili
Grecja nie chce imigrantów z Niemiec. Twarde stanowisko po wyroku sądu

Niemiecki sąd zezwala na deportacje migrantów do Grecji, ale Ateny odmawiają ich przyjęcia, żądając najpierw sprawiedliwego podziału odpowiedzialności w UE – informuje Die Welt.

Prognoza pogody na weekend. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
Prognoza pogody na weekend. Oto, co nas czeka

IMGW wydało komunikat dotyczący pogody na najbliższy weekend - 26 i 27 kwietnia 2025 r.

Wówczas nikt nie wierzył. Zestawiono kadry z wieców Dudy i Nawrockiego z ostatniej chwili
"Wówczas nikt nie wierzył". Zestawiono kadry z wieców Dudy i Nawrockiego

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki spotkał się w piątek z mieszkańcami Koszalina, gdzie witały go tłumy. Publicysta Wojciech Mucha przypomniał wiec wyborczy z lutego 2015 roku przyszłego prezydenta Andrzeja Dudy.

Senator Piotr Woźniak usunięty z klubu Lewicy z ostatniej chwili
Senator Piotr Woźniak usunięty z klubu Lewicy

Klub Lewicy podczas posiedzenia zdecydował o usunięciu ze swoich szeregów senatora Piotra Woźniaka.

Powinniśmy wtedy przesłuchać Ziobrę. Sroka przyznaje się do błędu z ostatniej chwili
"Powinniśmy wtedy przesłuchać Ziobrę". Sroka przyznaje się do błędu

– Dzisiaj analizując wstecz to, co się wydarzyło i w którym miejscu bylibyśmy dzisiaj — tak, uważam, że powinniśmy wtedy przesłuchać Zbigniewa Ziobrę – stwierdziła w piątek szefowa komisji ds. Pegasusa Magdalena Sroka.

Marcin Romanowski objął ważne stanowisko na Węgrzech z ostatniej chwili
Marcin Romanowski objął ważne stanowisko na Węgrzech

Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, który uzyskał azyl polityczny na Węgrzech, stanął na czele Polsko-Węgierskiego Instytutu Wolności w Budapeszcie.

Niespokojnie na granicy. Nowy komunikat Straży Granicznej Wiadomości
Niespokojnie na granicy. Nowy komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Jak donosi, nie ustają ataki agresywnych migrantów.

REKLAMA

Florian Czarnyszewicz – samotny geniusz z Argentyny

To jeden najważniejszych polskich pisarzy XX wieku, który, jak wielu jemu podobnych, był zapomniany przez kolejne dziesiątki lat PRL i III RP. Jego pisarstwo przepełnione głęboką wiarą katolicką, gorącym patriotyzmem i antykomunizmem, porywa klasyczną formą i świeżością spojrzenia. Najważniejsze dzieło pisarza – Nadberezyńcy jest uważane za ostatnią epopeję polskiej literatury, porównywana nawet z Panem Tadeuszem.
 Florian Czarnyszewicz – samotny geniusz z Argentyny
/ YouTube/TVP
Kiedy w 1942 roku w dalekim argentyńskim Buenos Aires światło dzienne ujrzała debiutancka powieść Floriana Czarnyszewicza Nadberezyńcy, jej autor miał już wtedy czterdzieści dwa lata i był prostym robotnikiem w rzeźni położonej w Berriso koło La Platy. Historia jego życia rozpoczęła się jednak zupełnie gdzie indziej, tam gdzie dzieje się akcja Nadberezyńców.

Florian Czarnyszewicz urodził się 2 lipca 1900 roku w szlacheckim zaścianku niedaleko Bobrujska (obecnie wschodnia Białoruś). Były to obszary między Berezyną a Dnieprem, gdzie dość liczne, choć mniejszościowe, polskie wsie, zaścianki i chutory, otoczone ludnością białoruską, świadczyły o dawnej obecności na tych ziemiach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Tutejsza ludność polska, od czasu II rozbioru (1793) poddana władzy rosyjskiej, zmagała się z presją rusyfikacji, braku polskich szkół i z naciskiem przejścia na prawosławie. Znaczna jednak część tamtejszej polskiej społeczności oparła się tendencjom rusyfikacji (bądź też białorutenizaji), w czym pomagało mocne przywiązanie do tradycji, patriotyzmu i katolickiej wiary przodków. W takiej atmosferze dorastał Florian Czarnyszewicz, którego rodzina niewątpliwie należała do tej części polskiej społeczności, która zachowała silną polską tożsamość.

Florian Czarnyszewicz był synem Franciszka i Apolonii z domu Miluta. Miał czwórkę rodzeństwa: starszego brata Feliksa (ur. 1899), dwóch młodszych braci: Stanisława i Bernarda oraz najmłodszą siostrę Wiktorię. Feliks Czarnyszewicz wyjechał w roku 1914 do Ameryki, gdzie zmienił nazwisko na Blancha. Jego córka – Susan Ray była matką przyszłego wokalisty zespołu Aerosmith – Stevena Tylera. Z kolei córką Stevena Tylera jest znana aktorka – Liv Tyler. Oprócz Floriana i Feliksa cała rodzina Czarnyszewiczów pozostała w Związku Sowieckim. Ojciec pisarza umarł prawdopodobnie jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Wiadomo, że jeden z braci Floriana był deportowany w głąb ZSRS. Matka i siostra Floriana przeżyły wojnę, doświadczając jednak dramatycznych przeżyć.   

Na podstawie losów Stacha Bałaszewicza z Nadberezyńców, uznawanego za porte parole autora, przyjmuje się, że rodzina Czarnyszewiczów prowadziła leśny chutor, po czym przeprowadziła się do szlacheckiego zaścianka (powieściowej Smolarni), w rzeczywistości: Przesieka Druga, na wschód od miasteczka Kliczew (powieściowa Wończa). Florian ukończył czteroklasową miejską szkołę rosyjską. Ponadto kształcił się polskich tajnych szkółkach, gdzie z czasem sam zaczął nauczać. Te doświadczenia opisał później w Nadberezyńcach przy okazji przeżyć jednego z głównych bohaterów powieści – Stacha Bałaszewicza. 

Ogromnym impulsem dla odbudowy polskości na tych obszarach była działalność i walki I Koprusu Polskiego gen. Dowbora-Muśnickiego, który na opanowanych terenach rozciągniętych pomiędzy Słuckiem na zachodzie a Mohylewem i Rohaczewem nad Dnieprem na wschodzie, stworzył w latach 1917-1918 polską enklawę, od lutego 1918 roku ze stolicą w Bobrujsku. Jak pisał sam Czarnyszewicz w Nadberezyńcach: No bo jakżeż mógł nie cieszyć się człowiek? Gdzie nie spojrzy, w którą stronę się nie obróci: od Zielonki do cmentarza, od Nazarówki do wież kościelnych – wszędzie łopocze w takt twojego stęsknionego serca biało-czerwona chorągiew, srożą się białe orły, rysują się szkarłatem polskie napisy, dźwięczy słodką nutą harfy mowa polska, dochodzi echem alleluja chór pieśni żołnierskiej. O wiosnoż nasza dowborowa! Dumo nasza! Nagrodo za długoletnie szykany i krzywdy ciemiężców! Najsłodszy kwiecie naszego żywota! Wspomnienie, kojące ból tęsknicy, w długiej dalekiej tułaczce!

Rozbrojenie Korpusu przez Niemców w maju 1918 roku było końcem „Rzeczpospolitej bobrujskiej”. Nieco ponad rok później do rodzinnych stron Czarnyszewicza znów przybliżyły się polskie oddziały – tym razem już jako Wojsko Polskie odrodzonej Rzeczpospolitej. Niestety po przekroczeniu Berezyny i opanowaniu Kliczewa, wielkopolskie oddziały cofnęły się na linię Berezyny, przekraczając ja tylko dla doraźnych wypadów i podjazdów, sięgających, jak pisał sam autor, aż do rzeki Druć (prawego dopływu Dniepru), stanowiącej granicę I rozbioru Polski. Tym niemniej dużo polskiej młodzieży z tych terenów przedostało się za polską linię frontu i rozpoczęło służbę w polskich formacjach. Od tego też momentu rozpoczyna się praca Floriana Czarnyszewicza dla Polski – najpierw w roli wywiadowcy, prowadzącego działalność szpiegowską między Berezyną a Dnieprem, a także zwalczającego bolszewickich agentów po polskiej stronie. Kiedy w lipcu 1920 roku ruszył na Polskę bolszewicki najazd, Czarnyszewicz służył już jako żołnierz w regularnej walce. Wziął udział w bitwie pod Warszawą, a następnie w Bitwie Niemeńskiej (walki o Grodno i Lidę). Wojnę zakończył udziałem w tzw. buncie gen. Żeligowskiego, będącego w istocie zaplanowanym przez Józefa Piłsudskiego zajęciem Wilna.   
   
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej Czarnyszewicz został zdemobilizowany. Znalazł zatrudnienie w Policji Państwowej na posterunku w Wojstomiu w powiecie święciańskim (Wileńszczyzna, w tamtym okresie – efemeryczne państewko Litwy Środkowej). Dodatkowo dokształcał się uzupełniając braki wykształcenia w zakresie języka polskiego, historii i literatury polskiej. 

Dla Czarnyszewicza i wielu jego bliskich, zwycięska wojna oraz kończący ją traktat ryski z 1921 roku był życiową tragedią – po stronie sowieckiej pozostały jego rodzinne strony, skazane w kolejnych latach na sowiecki terror i unicestwienie, między innymi w akcji antypolskiej NKWD z 1937 roku. Tak wspominał losy mieszkających tam Polaków, inny pisarz rodem z tamtych stron – Michał Kryspin Pawlikowski: Jesteśmy więc na średnim biegu Berezyny, w pół drogi mniej więcej między Borysowem na północy i Bobrujskiem na południu. […]. Na lewym, tj. wschodnim, brzegu puszcze i lasy ciągną się pasem szerokim, przerywanym od czasu do czasu łatami pól uprawnych i łąk. Tam też, rozsiane wśród wsi i wiosek chłopskich, leżą niezliczone zaścianki, zagrody i „okolice” szlachty zaściankowej, osiadłej tu od niepamiętnych czasów. Szlachta ta, mało różnica się ekonomicznie od okolicznego włościaństwa, zachowała do końca najczystszą mowę polską, obyczaj polski i wiarę przodków. Po wojnie roku 1919–1920, gdy front polsko-sowiecki biegł przez czas pewien linią Berezyny, całą niemal młodzież tych zaścianków wymordowano za udział w partyzantce po stronie polskiej. A resztę szlachty deportowano masowo do Karelii wschodniej, do Syberii, do Kazachstanu. W roku 1924 już ani jeden „Zaścianek Dobrzyński” nie istniał nad Berezyną

W czasie swojej służby w policji Florian Czarnyszewicz poznał Stanisławę Ptosko, mieszkającą w Nowosadach, z którą wziął ślub w roku 1922. Doczekali się swojego jedynego dziecka – Władysławy (ur. 1923). Postać żony była pierwowzorem Domki z powieści Losy pasierbów. Na przełomie 1923 i 1924 roku sytuacja finansowa rodziny uległa gwałtownemu pogorszeniu. Florian Czarnyszewicz stracił pracę w policji, jak sam deklarował z uwagi na gorliwą służbę i niechęć do nieetycznych zachowań. Dodatkowo bolało określanie go jako obcokrajowca. Próbował pracy w roli wiejskiego „adwokata” piszącego chłopom pisma urzędowe. To z kolei doświadczenie wykorzystał w powieści Chłopcy z Nowoszyszek. To zajecie nie przyniosło jednak wystarczających dochodów. W takiej sytuacji list od rodziny żony z Argentyny wpłynął na dramatyczną decyzję Czarnyszewiczów o opuszczeniu Polski i udaniu się do tego odległego kraju, miejsca dość licznej emigracji ludności z całej Europy Środkowej i Wschodniej.     

W roku 1924 zdecydował się na opuszczenie Polski. Podróż odbyli Czarnyszewiczowie na pokładzie włoskiego statku „Atlanta”, wyruszając z portu w Trieście z końcem lipca 1924 roku. Do Buenos Aires dotarli 20 sierpnia 1924 roku. Pierwsze miesiące pobytu były bardzo trudne. Florian pracował dorywczo, m. in. na kolei i przy żniwach. W lutym 1925 roku dostał wreszcie stała pracę w dużym amerykańskim zakładzie – rzeźni i chłodni Frigorifico Armour de La Plata S.A. w Berisso (60 kilometrów od Buenos Aires). Przepracował tam 31 lat jako prosty robotnik. Wykonując ciężką fizyczną pracę nabawił się astmy, wady serca, bólów głowy, kaszlu i ogólnego osłabienia. 

Pomimo ciężkiej pracy, rujnującej jego zdrowie, Czarnyszewicz był czynnie zaangażowany w działalność organizacji polonijnych, pełniąc w nich wysokie funkcje. Badacze jego biografii wskazują na ogromne zainteresowanie działalnością społeczną. W roku 1925 wstąpił do „Towarzystwa Polskiego”, a po połączeniu tej organizacji z „Kołem Polskim” w Związek Polaków w Berisso, również w tym związku się udzielał przez trzydzieści lat aż do przejścia na emeryturę, będąc prezesem, wieloletnim członkiem zarządu a także sekretarzem związku. W 1930 roku oddano do użytku nowy budynek Domu Polskiego, którego jednym z ofiarodawców był Czarnyszewicz. Zaangażowanie w działalność organizacji polonijnych traktował Czarnyszewicz jako zaszczytny patriotyczny obowiązek, niezbędny dla zachowania tożsamości narodowej w trudnych warunkach emigracji zarobkowej w odległym kraju. Jak wspominał działacz polonijny S. Pyzik: Na zebraniach, które odbywaliśmy odznaczał się […] [Czarnyszewicz] wielkim poczuciem potrzeb emigranta, daleko idącą skromnością i nieśmiałością, lecz także odwagą w krytykowaniu istniejących stosunków na terenach placówek urzędowych polskich i władz w kraju, które zmuszały swym postępowaniem iść z workami emigranta tysiącom wiernych synów naszych polskich Kresów. Nigdy nie podnosił głosu przemawiając. Zawsze cichy, ledwie dosłyszalny, ale także zawsze pełen energii i rzeczowej krytyki.

Angażował się przez kilka lat w pozyskiwanie prenumeratorów dziennika Głos Polski osobiście chodząc w tej sprawie od domu do domu. Pisywał również sporadycznie artykuły dla tej gazety a nawet był członkiem jej komitetu redakcyjnego. Zamieścił również artykuł w Kurierze Polskim. Poruszał przede wszystkim tematykę dotyczącą działań organizacji polonijnych.
 
W okresie międzywojennym Czarnyszewicz zaczął pisać swój pamiętnik. Prawdopodobnie wstrząsające informacje o represjach wobec swojej rodziny w ZSRS, jakie dotknęły Polaków w roku 1937, sprawiły, że pamiętnik przekształcił się w powieść, w której pod zmyślonymi nazwiskami i miejscowościami ukrył doświadczenia własne i jego bliskich. Tak powstała arcypowieść Czarnyszewicza – Nadberezyńcy.

W czasie II wojny światowej córka Czarnyszewicza, wychowana w duchu patriotycznym, zapewne pod wpływem ojca, trafiła do Anglii, gdzie w 1944 roku odbyła przeszkolenie w Pomocniczej Lotniczej Służbie Kobiet, po czym służyła jako radiooperatorka na lotnisku w Newton. Do Argentyny powróciła w 1949 roku. Wraz ze schyłkiem II wojny światowej środowisko polskie w Argentynie musiało zmierzyć się z nową sytuacją polityczną i stosunkiem do władzy sowieckiej w Polsce. Po cofnięciu uznania dla polskiego rządu w Londynie przez Argentynę, sympatycy komunizmu poprzez różne organizacje próbowali przejąć aktywa polskiej emigracji, w tym Dom Polski. Związek Polaków w Argentynie pokazał jednak swoją siłę demonstrując i upamiętniając Bitwę Warszawską z roku 1920. W tych antykomunistycznych działaniach brał udział również Florian Czarnyszewicz. W czerwcu 1949 roku Zjazd Polonii Argentyńskiej wybrał go na honorowego przewodniczącego Prezydium Zjazdu.

W 1951 roku poznał Józefę Radzymińską, pisarkę walczącą w Powstaniu Warszawskim, która udzielała mu znaczącej pomocy w jego działalności literackiej, pomagając w nawiązaniu kontaktów ze środowiskiem pisarzy i wydawców emigracyjnych. Również dzięki niej Czarnyszewicz nawiązał kontakt z ważnymi postaciami polskiej kultury na emigracji, jak Melchior Wańkowicz, Michał Kryspin Pawlikowski (obaj pochodzący z tych samych stron co Czarnyszewicz), czy Maria i Józef Czapscy. Entuzjastyczną recenzję Nadberezyńców napisał Czesław Miłosz. Z kolei Józef Mackiewicz, czołowy przedstawiciel antykomunistycznej emigracji, poddawał twórczość Czarnyszewicza krytyce, jako zbyt polską, nieuwzględniającą specyfiki dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Co warte odnotowania, w tym samym czasie przebywał i tworzył w Argentynie Witold Gombrowicz, którego zarówno postawa jak i twórczość jest całkowicie różna od tego co prezentował sobą Florian Czarnyszewicz. Gombrowicz narzekał również na to, że Czarnyszewicz jest bardziej popularny w Argentynie niż on. 

W 1954 roku Czarnyszewicz został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi Rządu Polskiego na uchodźtwie. Z czasem coraz bardziej schorowany, obrał sobie górskie miasteczko Villa Carlos Paz koło Cordoby, jako miejsce zamieszkania w czasie emerytury, na którą przeszedł w 1956 roku. W nowym miejscu czekała Czarnyszewiczów ciężka praca przy budowie i zagospodarowaniu domu. Czarnyszewicz zaprzestał udzielania się w Związku Polaków w Berriso, z uwagi na znaczną odległość od nowego miejsca zamieszkania. Bywał natomiast sporadycznie w środowiskach polonijnych w Buenos Aires, a częściej wśród Polaków w Cordobie, gdzie angażował się w działalność tamtejszego „Towarzystwa Polskiego”. W 1958 roku pisał: Myśli lecą na wschód słońca. Ze smutkiem jednak spostrzegam, że tęsknotę za moją Smolarnią wypalił już czas. Dziś już więcej tęsknię do Berisso, gdzie przeżyłem 32 lata i do Buenos Aires, gdzie mam wielu szczerych przyjaciół. Ale tam daleko. Z końcem lat 50. zaczęła odwiedzać Czarnyszewiczów Janina Surynowa-Wyczółkowska, emigracyjna pisarka przebywająca w Argentynie.  

W 1962 roku w listach kierowanych do Marii Czapskiej Czarnyszewicz sygnalizował coraz większe problemy zdrowotne. Rozwijała się astma, depresja i dolegliwości serca. Pomimo to nadal troszczył się o pielęgnowanie patriotyzmu w młodym pokoleniu emigracji (artykuł Elita gorących serc). W roku 1963 światło dzienne ujrzała czwarta i ostatnia jego powieść – Chłopcy z Nowoszyszek. Dalsze plany pisarskie przerwało pogorszenie stanu zdrowia.

Florian Czarnyszewicz zmarł 18 sierpnia 1964 roku w swoim domu na zawał serca. Został pochowany na miejscowym cmentarzu. Tam też pochowano jego żonę Stanisławę, która zmarła w 1984 roku oraz córkę Władysławę, która zmarła bezpotomnie w 2000 roku.   
     
Na twórczość Czarnyszewicza składają się cztery powieści, stanowiące powiązaną ze sobą całość, stąd określane mianem tetralogii: Nadberezyńcy (1942), Wicik Żywica (1953), Losy pasierbów (1958) oraz Chłopcy z Nowoszyszek (1963).  Wszystkie pisane w nurcie klasycznej, jeszcze XIX wiecznej koncepcji powieści realistycznej, wolne są od wszelkich modnych w czasie ich tworzenia eksperymentów literackich. Józef Czapski pisał: Czytając Czarnyszewicza w zamęcie pojęć, zawsze względnych, gdzie tak wygodnie się rozrasta za nic nieodpowiedzialny nihilizm, książki Czarnyszewicza dają ten czysty diament przeżyć pełnych, zazębionych o sprawy wieczne, gdzie za każde tak i za każde nie człowiek się nie waha oddać życie, bo w nie wierzy, i taki właśnie stosunek do świata wśród najgorszych klęsk stwarza istnienie, które można uczcić i pokochać.

Czarnyszewicz, określał siebie skromnie jako „wieśniaka ze wschodniej Białorusi” oraz jako literacką „samosiejkę”. Ujmował otoczenie swoją skromnością i delikatnością: był wysokim, ale raczej szczupłym mężczyzną. Sprawiał wrażenie nieśmiałego, odzywał się i przemawiał cichym głosem. Spokojny i opanowany, wypowiadał się rzeczowo, konkretnie, odważnie, krytycznie a nawet bezkompromisowo. Bronił swoich przekonań. Zaangażowany społecznie, nie zadbał o siebie, rujnując sobie zdrowie ciężką pracą w przemysłowej chłodni. Skromny, miły i sympatyczny. Nie gonił za pieniądzem. Nie nadużywał, a może i wcale nie pił alkoholu. Nie grał w karty. Na emeryturze lubił prace w ogródku, sadzenie i pielęgnację roślin. Religijny i patriotyczny. Józefa Radzymińska wspominała Czarnyszewicza pisząc: cichutki, nieśmiały, nadmiernie szczupły, wysoki, schorowany, blady, lecz jakże sympatyczny, bliski.

Czarnyszewicz był przez lata pisarzem niemal zupełnie nieznanym szerszej publiczności na emigracji. Wpłynęło na to zapewne miejsce zamieszkania – znaczna odległość od centrów polonijnego życia w Europie czy w USA. Z powodów oczywistych, twórczość Czarnyszewicza, jako głęboko antykomunistyczna, chrześcijańska i patriotyczna, objęta była całkowitą cenzurą w PRL. Pierwsze krajowe omówienia Nadberezyńców pojawiły się w Polsce w latach 80. Dopiero jednak wydanie w 2010 roku tej najwybitniejszej jego powieści w Wydawnictwie Arcana spowodowała powolny proces popularyzacji jego twórczości. W kolejnych latach Wydawnictwo LTW wydało trzy pozostałe jego powieści.

(KRP)
 
Opracowano m. in. na podstawie: tekstów prof. Macieja Urbanowskiego (posłowia) do powieści F. Czarnyszewicza:
Florian Czarnyszewicz, Chłopcy z Nowoszyszek. Powieść, opracowanie, przypisy i posłowie M. Urbanowski, wyd. II, LTW, Łomianki 2014, B. Bajków, Florian Czarnyszewicz: przyczynek do biografii, „Arcana” 2017, nr 6, D. Maksimiuk, „Społecznik” z Argentyny, „Arcana” 2017, nr 6, D. Maksimiuk, Listy „pisarza robotnika” do „inżyniera poety”, „Arcana” 2017, nr 6.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe