Płużański: Uratował tysiące Żydów i Polaków. Wszyscy znają "Listę Schindlera". O Łazowskim mało kto wie

Polacy współpracowali z Niemcami w Holocauście? A może przeciwnie. Ratowali. Z pewnością wielu Żydów i Polaków ocalił jeden człowiek - Eugeniusz Łazowski. Tysiące istnień ludzkich uniknęło wywózki i śmierci dzięki jednemu zastrzykowi. Niemcy omijali okoliczne wsie i miasteczka w obawie przed zarazą…
 Płużański: Uratował tysiące Żydów i Polaków. Wszyscy znają "Listę Schindlera". O Łazowskim mało kto wie
/ zdjęcie archiwalne
Po 60 latach przyjechał z USA – gdzie zamieszkał wraz z rodziną - do Rozwadowa razem z amerykańską ekipą filmową, która kręciła film o jego niebywałych wyczynach w czasie wojny. Na uprzątniętym specjalnie z okazji jego wizyty rynku podszedł do niego człowiek i dziękował za cudowne wyleczenie: – Jak pan to zrobił, że kuracja trwała tylko cztery dni?

– Miał pan szczęście. Przebieg choroby był wyjątkowo łagodny – odpowiedział z kamienną twarzą Łazowski.


W wojennej historii Rozwadowa, Stalowej Woli i okolic jest mowa o wielu przypadkach tyfusu.

– To była epidemia – potwierdzał Łazowski.


Przez trzy lata swojej prywatnej wojny kilka razy śniło mu się, że Niemcy odkryli tajemnicę tyfusu: – Do mózgu wbijali mi metalowy pręt zakończony gałką. Wiercili nim i pytali, kto mi w tej akcji pomaga.


Lata Dwudzieste
Lata Trzydzieste


Zdjęcie cudem przetrwało wojenną i powojenną zawieruchę. Widać na nim najbliższych kolegów Łazowskiego z liceum im. Adama Mickiewicza w Warszawie: Zdzisława Jeziorańskiego (późniejszego Jana Nowaka – kuriera z Warszawy i dyrektora polskiej sekcji Radia Wolna Europa), Jana Kotta i Ryszarda Matuszewskiego (znanych krytyków literackich) oraz syna wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego – Jana Kwiatkowskiego (w pierwszych dniach wojny wracał do swojej jednostki na zdobycznym motorze niemieckim i dostał kulę prosto w serce). W 3. Warszawskiej Drużynie Harcerskiej Łazowski spotkał też Stanisława Broniewskiego „Orszę” i Stanisława Sosabowskiego „Stasinka”.

Eugeniusz Łazowski, wnuk powstańca styczniowego zesłanego na Sybir, syn Peowiaka, ochotnika 1920 r., chciał połączyć dwa swoje zamiłowania – wojsko i medycynę. W 1933 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Sanitarnych (SPS), która mieściła się w Zamku Ujazdowskim.
 

W oddziale Ojca Jana


We wrześniu 1939 r. Łazowski dostał swój pierwszy lekarski przydział – do szpitala w Brześciu nad Bugiem. Stamtąd razem z rannymi pojechał pociągiem sanitarnym nr 95 do Baranowicz, a potem na południe, do Równego. Przeżył wszystkie niemieckie naloty.

W Radoszczynie kapitulował przed Sowietami. Potem trzy razy udało mu się uciec: z idącego na Wschód sowieckiego transportu (w 1943 r. na liście katyńskiej odnalazł nazwiska towarzyszy podróży), a po przekroczeniu Bugu z kontrolowanego przez Niemców szpitala w Chełmie i z obozu jenieckiego w Lublinie. Po długiej tułaczce wrócił do okupowanej Warszawy, gdzie zdał dwa brakujące egzaminy lekarskie. A potem do Rozwadowa. Tam został żołnierzem Narodowej Organizacji Wojskowej, która weszła następnie w skład Armii Krajowej. Partyzantów ze stacjonującego w okolicznych lasach oddziału Franciszka Przysiężniaka (ze względu na swój ojcowski stosunek do miejscowej ludności był nazywany „Ojcem Janem”)  zaopatrywał w lekarstwa i opatrunki, a „spalonym” pomagał w znalezieniu bezpiecznej kryjówki. Jego poczekalnia stała się miejscem spotkań łączników podziemia i kolporterów tajnej prasy.

W 1946 r. Franciszek Przysiężniak został skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie, na wolność wyszedł w 1956 r. Jego żonę zastrzelili ubecy, gdy była w siódmym miesiącu ciąży.

Zaszczepieni

Ratowanie ludzi było możliwe dzięki światowemu odkryciu dr Stanisława Matulewicza. Na czym polegało?

– Stasiek mieszkał w niewielkim drewnianym domku w Zbydniowie. W komórce za mieszkaniem opracował metodę badania krwi na odczyn Weila-Feliksa, co pozwalało ustalić, czy pacjent jest chory na tyfus plamisty. Zaproponowałem, aby nastraszyć Niemców i wywołać u zdrowych ludzi sztuczną epidemię tyfusu - opowiadał mi 89-letni Eugeniusz Łazowski podczas swojej wizyty w Polsce kilkanaście lat temu.


Jakie były wyniki?

– Po zastrzyku nie tylko nie było żadnego zakażenia, ale nawet zaczerwienienia w miejscu wstrzyknięcia. Jeszcze przez kilka dni odczyn Weila-Feliksa był dodatni. Pobieraliśmy krew i wysyłaliśmy ją do badania w laboratorium w Tarnobrzegu. Podstawową zasadą było milczenie, nawet pacjenci nie wiedzieli, że zostali „zaszczepieni”.


O odczynniki do reakcji Weila-Feliksa nie było łatwo. Kiedy skończyły się możliwości zdobycia ich w okolicy, Łazowski jeździł po nie do Warszawy. Zdarzały się też prawdziwe zachorowania na tyfus.

– Ponieważ zbyt duża liczba zachorowań na tę samą chorobę u jednego lekarza mogła wzbudzać podejrzenia, podrzuciłem kilka przypadków innemu lekarzowi. Zimą 1942/43 „zaszczepiliśmy” więcej ludzi niż poprzednio.


„Achtung, Fleckfieber!”

Sztuczna epidemia zaburzyła niemiecki porządek. Kilka okolicznych gmin niemieckie władze uznały za obszar objęty epidemią tyfusu. Na domach „chorych” pojawiły się napisy: „Achtung, Fleckfieber!” („Uwaga, tyfus plamisty!”), a na granicy gmin i wsi: „Achtung, Seuchengebiet!” („Uwaga, obszar zajęty zarazą!”).

– Kiedy w celu dokonania jakichś formalności poproszono mnie na posterunek Bahnschutzu, w środku zobaczyłem wycelowany prosto w drzwi karabin maszynowy. Pomyślałem: boją się nas.


Bał się również Oberleiter Fuldner. Któregoś dnia wezwał dr. Łazowskiego do swojego chorego syna.

– Kiedy gorączka syna opadła, Fuldner spytał mnie o tyfus. Potwierdziłem, że mamy do czynienia z epidemią, ale razem z dr. Matulewiczem robimy wszystko, aby opanować sytuację. Radziłem jednak, żeby omijać miejscowości objęte zarazą.


Martin Fuldner został potem zastrzelony z wyroku Sądu Podziemnego RP za wydanie rozkazu wymordowania mieszkańców dworu Horodyńskich w pobliskim Zbydniowie. Immunologiczna dywersja dr. Eugeniusza Łazowskiego trwała z powodzeniem przez ponad dwa lata. Dopiero latem 1944 r. Niemcy odkryli tajemnicę tyfusu. Po wybawcę wielu Polaków i Żydów przyjechało Gestapo. Musiał uciec i się ukrywać.

Tadeusz Płużański

 

POLECANE
LGB kontra T. Lesbijka pójdzie do więzienia na transfobię? tylko u nas
LGB kontra T. Lesbijka pójdzie do więzienia na "transfobię"?

Ideologia gender nie może istnieć bez cenzury i karania za biologiczne fakty. Dlatego w Brazylii działaczka walcząca o prawa kobiet musi liczyć się teraz z więzieniem, ponieważ zamieściła w Internecie komentarz o jednym pradawnym szkielecie. Jej opinia nie spodobała się jednak aktywistom gender!

Zełenski mianował nowego dowódcę wojsk lądowych Ukrainy Wiadomości
Zełenski mianował nowego dowódcę wojsk lądowych Ukrainy

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mianował Hennadija Szapowałowa dowódcą Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy - dekret został opublikowany w czwartek na stronie Kancelarii Prezydenta. Wcześniej to stanowisko zajmował Mychajło Drapaty, który podał się do dymisji po rosyjskim ataku na poligon wojskowy.

Pod Waszyngtonem wylądował samolot zagłady, latający punkt dowodzenia na wypadek wojny nuklearnej z ostatniej chwili
Pod Waszyngtonem wylądował "samolot zagłady", latający punkt dowodzenia na wypadek wojny nuklearnej

We wtorek wieczorem na bazie lotniczej Andrews w stanie Maryland wylądował amerykański „samolot zagłady” - E-4B Nightwatch. Jego pojawienie się w pobliżu stolicy USA wywołało falę spekulacji na temat możliwego zaostrzenia działań militarnych wobec Iranu.

Sąd odebrał Polce dziecko, bo porusza się na wózku gorące
Sąd odebrał Polce dziecko, bo porusza się na wózku

Sprawę dramatycznego odebrania nowo narodzonego dziecka poruszyła m.in. redakcja wpolsce24.tv, powołując się na relację posła Nowej Lewicy, Łukasza Litewki. Według jego doniesień, w jednym z polskich szpitali noworodek został rozdzielony z rodzicami już dobę po porodzie. Powodem miała być niepełnosprawność ruchowa matki - pani Patrycji.

Poznań: Bójka przy dworcu PKP zakończona atakiem nożem Wiadomości
Poznań: Bójka przy dworcu PKP zakończona atakiem nożem

Do groźnej sytuacji doszło w czwartek około godziny 12:35 przy ul. Dworcowej w Poznaniu, tuż obok głównego dworca PKP. Policja otrzymała zgłoszenie o bójce z udziałem trzech mężczyzn, w której trakcie użyto noża. Dwóch uczestników starcia zostało rannych i trafiło do szpitala.

Zaginęła 13-letnia Nadia. Komunikat policji Wiadomości
Zaginęła 13-letnia Nadia. Komunikat policji

Funkcjonariusze z Komisariatu Policji Wrocław-Rakowiec prowadzą poszukiwania 13-letniej Nadii Fehr, która 18 czerwca około godziny 10:00 wyszła z domu i do tej pory nie wróciła. Rodzina nastolatki nie ma z nią kontaktu, a dziewczynka nie posiada przy sobie telefonu komórkowego.

Niemcy namawiają Polaków żeby zostawili Jankesów tylko u nas
Niemcy namawiają Polaków żeby "zostawili Jankesów"

Kilkanaście dni temu Polscy dokonali wyboru nowego Prezydenta kraju – wiemy, został nim Karol Nawrocki. Wywołało to natychmiastowe i liczne reakcje w Niemczech. Jednym z wypowiadających się na temat konsekwencji „polskiego wyboru” był analityk Kai Olaf Lang przedstawiciel SWP (Stiftung Wissenschaft Und Politik - Fundacja Nauka i Polityka) będącej trustem mózgów pracującym dla rządu federalnego

Niepokojące wieści z Realu Madryt. Legendarny piłkarz hospitalizowany Wiadomości
Niepokojące wieści z Realu Madryt. Legendarny piłkarz hospitalizowany

Piłkarz Realu Madryt Kylian Mbappe, który uczestniczy w klubowych mistrzostwach świata w USA, trafił do szpitala z powodu problemów z układem pokarmowym. Francuz nie zagrał w pierwszym meczu "Królewskich" w tym turnieju, w środę z Al-Hilal (1:1).

Nie żyje znany piosenkarz. Pożegnanie legendy pop lat 60. Wiadomości
Nie żyje znany piosenkarz. Pożegnanie legendy pop lat 60.

Lou Christie, amerykański wokalista i autor tekstów, zmarł w środę w wieku 82 lat po krótkiej chorobie - poinformowała jego żona Francesca w rozmowie z The Hollywood Reporter. Artysta odszedł w swoim domu w Pittsburghu, skąd pochodził.

Problemy na niemieckiej kolei. Deutsche Bahn zmienia plany Wiadomości
Problemy na niemieckiej kolei. Deutsche Bahn zmienia plany

Planowana przez Deutsche Bahn (DB) modernizacja 42 kluczowych tras kolejowych w Niemczech nie zostanie ukończona do 2030 roku, jak wcześniej zakładano. Według najnowszych informacji prace mogą potrwać nawet do 2035 roku. Powodem są ograniczenia w możliwościach budowlanych oraz potrzeba dostosowania harmonogramu do realiów branży kolejowej i budowlanej.

REKLAMA

Płużański: Uratował tysiące Żydów i Polaków. Wszyscy znają "Listę Schindlera". O Łazowskim mało kto wie

Polacy współpracowali z Niemcami w Holocauście? A może przeciwnie. Ratowali. Z pewnością wielu Żydów i Polaków ocalił jeden człowiek - Eugeniusz Łazowski. Tysiące istnień ludzkich uniknęło wywózki i śmierci dzięki jednemu zastrzykowi. Niemcy omijali okoliczne wsie i miasteczka w obawie przed zarazą…
 Płużański: Uratował tysiące Żydów i Polaków. Wszyscy znają "Listę Schindlera". O Łazowskim mało kto wie
/ zdjęcie archiwalne
Po 60 latach przyjechał z USA – gdzie zamieszkał wraz z rodziną - do Rozwadowa razem z amerykańską ekipą filmową, która kręciła film o jego niebywałych wyczynach w czasie wojny. Na uprzątniętym specjalnie z okazji jego wizyty rynku podszedł do niego człowiek i dziękował za cudowne wyleczenie: – Jak pan to zrobił, że kuracja trwała tylko cztery dni?

– Miał pan szczęście. Przebieg choroby był wyjątkowo łagodny – odpowiedział z kamienną twarzą Łazowski.


W wojennej historii Rozwadowa, Stalowej Woli i okolic jest mowa o wielu przypadkach tyfusu.

– To była epidemia – potwierdzał Łazowski.


Przez trzy lata swojej prywatnej wojny kilka razy śniło mu się, że Niemcy odkryli tajemnicę tyfusu: – Do mózgu wbijali mi metalowy pręt zakończony gałką. Wiercili nim i pytali, kto mi w tej akcji pomaga.


Lata Dwudzieste
Lata Trzydzieste


Zdjęcie cudem przetrwało wojenną i powojenną zawieruchę. Widać na nim najbliższych kolegów Łazowskiego z liceum im. Adama Mickiewicza w Warszawie: Zdzisława Jeziorańskiego (późniejszego Jana Nowaka – kuriera z Warszawy i dyrektora polskiej sekcji Radia Wolna Europa), Jana Kotta i Ryszarda Matuszewskiego (znanych krytyków literackich) oraz syna wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego – Jana Kwiatkowskiego (w pierwszych dniach wojny wracał do swojej jednostki na zdobycznym motorze niemieckim i dostał kulę prosto w serce). W 3. Warszawskiej Drużynie Harcerskiej Łazowski spotkał też Stanisława Broniewskiego „Orszę” i Stanisława Sosabowskiego „Stasinka”.

Eugeniusz Łazowski, wnuk powstańca styczniowego zesłanego na Sybir, syn Peowiaka, ochotnika 1920 r., chciał połączyć dwa swoje zamiłowania – wojsko i medycynę. W 1933 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Sanitarnych (SPS), która mieściła się w Zamku Ujazdowskim.
 

W oddziale Ojca Jana


We wrześniu 1939 r. Łazowski dostał swój pierwszy lekarski przydział – do szpitala w Brześciu nad Bugiem. Stamtąd razem z rannymi pojechał pociągiem sanitarnym nr 95 do Baranowicz, a potem na południe, do Równego. Przeżył wszystkie niemieckie naloty.

W Radoszczynie kapitulował przed Sowietami. Potem trzy razy udało mu się uciec: z idącego na Wschód sowieckiego transportu (w 1943 r. na liście katyńskiej odnalazł nazwiska towarzyszy podróży), a po przekroczeniu Bugu z kontrolowanego przez Niemców szpitala w Chełmie i z obozu jenieckiego w Lublinie. Po długiej tułaczce wrócił do okupowanej Warszawy, gdzie zdał dwa brakujące egzaminy lekarskie. A potem do Rozwadowa. Tam został żołnierzem Narodowej Organizacji Wojskowej, która weszła następnie w skład Armii Krajowej. Partyzantów ze stacjonującego w okolicznych lasach oddziału Franciszka Przysiężniaka (ze względu na swój ojcowski stosunek do miejscowej ludności był nazywany „Ojcem Janem”)  zaopatrywał w lekarstwa i opatrunki, a „spalonym” pomagał w znalezieniu bezpiecznej kryjówki. Jego poczekalnia stała się miejscem spotkań łączników podziemia i kolporterów tajnej prasy.

W 1946 r. Franciszek Przysiężniak został skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie, na wolność wyszedł w 1956 r. Jego żonę zastrzelili ubecy, gdy była w siódmym miesiącu ciąży.

Zaszczepieni

Ratowanie ludzi było możliwe dzięki światowemu odkryciu dr Stanisława Matulewicza. Na czym polegało?

– Stasiek mieszkał w niewielkim drewnianym domku w Zbydniowie. W komórce za mieszkaniem opracował metodę badania krwi na odczyn Weila-Feliksa, co pozwalało ustalić, czy pacjent jest chory na tyfus plamisty. Zaproponowałem, aby nastraszyć Niemców i wywołać u zdrowych ludzi sztuczną epidemię tyfusu - opowiadał mi 89-letni Eugeniusz Łazowski podczas swojej wizyty w Polsce kilkanaście lat temu.


Jakie były wyniki?

– Po zastrzyku nie tylko nie było żadnego zakażenia, ale nawet zaczerwienienia w miejscu wstrzyknięcia. Jeszcze przez kilka dni odczyn Weila-Feliksa był dodatni. Pobieraliśmy krew i wysyłaliśmy ją do badania w laboratorium w Tarnobrzegu. Podstawową zasadą było milczenie, nawet pacjenci nie wiedzieli, że zostali „zaszczepieni”.


O odczynniki do reakcji Weila-Feliksa nie było łatwo. Kiedy skończyły się możliwości zdobycia ich w okolicy, Łazowski jeździł po nie do Warszawy. Zdarzały się też prawdziwe zachorowania na tyfus.

– Ponieważ zbyt duża liczba zachorowań na tę samą chorobę u jednego lekarza mogła wzbudzać podejrzenia, podrzuciłem kilka przypadków innemu lekarzowi. Zimą 1942/43 „zaszczepiliśmy” więcej ludzi niż poprzednio.


„Achtung, Fleckfieber!”

Sztuczna epidemia zaburzyła niemiecki porządek. Kilka okolicznych gmin niemieckie władze uznały za obszar objęty epidemią tyfusu. Na domach „chorych” pojawiły się napisy: „Achtung, Fleckfieber!” („Uwaga, tyfus plamisty!”), a na granicy gmin i wsi: „Achtung, Seuchengebiet!” („Uwaga, obszar zajęty zarazą!”).

– Kiedy w celu dokonania jakichś formalności poproszono mnie na posterunek Bahnschutzu, w środku zobaczyłem wycelowany prosto w drzwi karabin maszynowy. Pomyślałem: boją się nas.


Bał się również Oberleiter Fuldner. Któregoś dnia wezwał dr. Łazowskiego do swojego chorego syna.

– Kiedy gorączka syna opadła, Fuldner spytał mnie o tyfus. Potwierdziłem, że mamy do czynienia z epidemią, ale razem z dr. Matulewiczem robimy wszystko, aby opanować sytuację. Radziłem jednak, żeby omijać miejscowości objęte zarazą.


Martin Fuldner został potem zastrzelony z wyroku Sądu Podziemnego RP za wydanie rozkazu wymordowania mieszkańców dworu Horodyńskich w pobliskim Zbydniowie. Immunologiczna dywersja dr. Eugeniusza Łazowskiego trwała z powodzeniem przez ponad dwa lata. Dopiero latem 1944 r. Niemcy odkryli tajemnicę tyfusu. Po wybawcę wielu Polaków i Żydów przyjechało Gestapo. Musiał uciec i się ukrywać.

Tadeusz Płużański


 

Polecane
Emerytury
Stażowe