Niemcy namawiają Polaków żeby "zostawili Jankesów"

Co musisz wiedzieć?
- Obywatelski kandydat, popierany przez PiS i Solidarność, Karol Nawrocki, wygrał wybory prezydenckie w Polsce
- Wcześniej wybory prezydenckie w USA wygrał Donald Trump
- Niemcy znaleźli się w niesprzyjającej sytuacji geopolitycznej
- Friedrich Merz spotykając się z Donaldem Trumpem usiłuje podtrzymać dobre relacje z USA
- Za to niemieckie ośrodki analityczne wysyłają sygnały aby "Polacy porzucili Jankesów"
Stwierdził on, że teraz w stosunkach między naszymi państwami będzie więcej dyskusji o historii, i między innymi właśnie dlatego „…pole manewru Tuska…” w dwustronnych kontaktach będzie mocno ograniczone. Polityk FDP (młody europarlamentarzysta) Moritz Koerner, ponaglając rząd Tuska, zagroził Polsce wszelkimi możliwymi sankcjami, jeśli nie zdemokratyzuje, w końcu, swojego systemu sądowniczo prawnego, a „Handelsblatt”, w jednym z ostatnich numerów, doniosła o niemiecko francuskim pomyśle (do którego może być doproszona Polska Tuska i Wielka Brytania, co ma zagwarantować „…europejską suwerenność…”) przyspieszenia europejskich procesów integracyjnych co miało wynikać z obawy przed „nową” prezydenturą w Polsce. Z kolei „Frankfurter Allgemeine Zeitung” określiła prezydenta elekta mianem „narodowo szowinistycznego historyka”. To tyle na start.
Antyamerykański raport
Teraz uwaga, nie bądźcie Państwo rozczarowani, przedstawiany zainteresowanemu czytelnikowi tekst nie będzie dotyczył wyborów prezydenckich w Polsce, ten już pojawił się na „stronach TYSOLA” (15.06.25). Teraz zajmiemy się kwestiami bezpieczeństwa, z którymi wspomniany nieprzypadkowo wyżej Lang ma wiele wspólnego i na końcu sięgniemy raz jeszcze króciutko do naszej wspólnej polsko – niemieckiej historii.
Zacznijmy, jednak, od wątku związanego z NATO. Otóż w dniu, w którym było już wiadomo kto zostanie nowym Prezydentem RP „Instytut Badań nad Pokojem i Konfliktami im. Leibniza” ogłosił raport (pisany z innym tego typu jednostkami badawczymi) dotyczący spraw bezpieczeństwa w Europie. Wynika z niego prosto, że stabilność i pokój na naszym kontynencie są zagrożone. USA rządzone przez Trumpa zamieniają się w „...autorytarny reżim...”, któremu nie można ufać, bo, jak to zwykle bywa, zdradzi oddanych walce o demokrację Europejczyków. W sferze ideologicznej analogiczne do amerykańskich tendencje dostrzegamy też w Europie, gdzie kwestionuje się wolności akademickie, ingeruje się w działania autonomicznych podmiotów działających na scenie społecznej (tu wymienia się na przykład „kościoły”, a mnie od razu staje przed oczyma wypowiedź o „opiłowywaniu katolików” i nie tylko ona zresztą). Na podstawie powyższych twierdzeń wysnuwa się wniosek, że zapewniające Europie bezpieczeństwo transatlantyckie partnerstwo i wiarygodność NATO chylą się ku upadkowi bo zniknęły „…wspólne wartości…”. Jest to potężne zagrożenie dla Niemiec (!!!) i Europy. O Polsce znajdującej się „na rosyjskiej linii strzału” ani słowa. Teraz już jednak bezpośrednio do rzeczy.
"Wiodąca rola" Niemiec
Z przedstawionymi wyżej tezami koresponduje doskonale tekst (wzbudzający w Polsce spore emocje) Kaia Olafa Langa (stąd, między innymi, powyższe przywołanie Jego opinii związanych z „polskimi wyborami”) „Polens Sicherheitspolitik: amerikanische Ungewissheit und europaisches Moment”. Analityk zauważa , że „… Bezpieczeństwo Niemiec jest bezpośrednio związane z bezpieczeństwem Polski…", a Polska słaba (uwikłana w niepewny sojusz z USA, w którym jest „junior partnerem”) to zdecydowane zagrożenie dla wschodniej flanki NATO, a tym samym Niemiec. Z tego też powodu są one zainteresowane bezpieczną i zdolną do obrony Polską będącą "…producentem bezpieczeństwa…” dla tej części kontynentu. Patrząc na sprawy z tego punktu widzenia ekspert dodaje, że Polska i Niemcy widzą podobnie kwestie wojny na Ukrainie (tu generalnie chodzi o pivotalność amerykańskiego poparcia i polityki dla Kijowa, a także rozchwianie stosunku Waszyngtonu do Rosji), przy czym Bundesrepublik aktywnie działa na rzecz podniesienia strefy bezpieczeństwa na „flance wschodniej”. Oba kraje są mocno zaangażowane we wzmocnienie możliwości operacyjnych i sprawności NATO przywiązując równocześnie mocno wagę do budowania siły odstraszającej i zwiększania roli UE w interesujących nas kwestiach.
Lang przy okazji (niby mimochodem) zaznacza, że Niemcy są przeciwne „…instrumentalizowaniu…” naszego kraju przez Waszyngton i czyniena z Polski specjalnej amerykańskiej strefy bezpieczeństwa:
„... W sposób oczywisty Niemcy mają swój interes w tym, by Polska ze swoimi zafiksowaniem na USA w kwestiach bezpieczeństwa (także i politycznego P.Ł.)nie btyła instrumentalizowana przez Waszyngton w sferze zewnętrznej jak i wewnątrzeuropejskiej (...) idzie tu też i o to, by poprzez to (szczególną kooperację Ameryki z Polską – P.Ł.) właśnie w Europie nie powstawały różne strefy bezpieczeństwa…”.
Zaznacza przy tym, pewnym sensie asekurując się i tworząc dla Tuska pewnego rodzaju alibi, że nie ma pełnej wspólnoty interesów między Niemcami i Polską, a powinna być „…tożsamość…” tychże. Efektem tego powinien być stworzony (szybko o ile to możliwe) „…wzorzec podziału zadań…” między naszymi krajami. Polska ma się troszczyć o samą siebie (we współpracy z USA, jeśli Amerykanie pozostaną w Europie), Republika Federalna natomiast będzie gwarantem „…wiodąca rola…” bezpieczeństwa państw bałtyckich:
„…wtedy Polska powinna – o ile nie dojdzie do dalszych zakłóceń (jak rozumiem współpracy z USA – P.Ł.) – w kwestiach bezpieczeństwa kierować się, utrzymując swoje stosunki z USA, ku Europie, a szczególnie Wielkiej Brytanii, Francji i państw północnych części basenu Morza Bałtyckiego... Polska poprzez infrastrukturę, swoje możliwości, konsultacje, podział zadań (wśród państw europejskich – P.Ł.), model tego podziału … i ścisłą współpracę z USA będzie troszczyła się o swoje bezpieczeństwo sama, Niemcy zaś przejmą wiodącą rolę (Füh¬rungsrolle) w zabezpieczeniu państwa bałtyckich…”.
W przypadku przewidywanego przez niemieckie ośrodki analityczne możliwej absencji amerykańskiej w sferze europejskiego bezpieczeństwa (patrz wyżej) powinna być nawiązana ścisła współpraca wojskowa między RP, a RFN. Oba kraje powinny powołać do życia „Polsko Niemiecką Radę Bezpieczeństwa”. Koniecznością też powinno być też wspólne rozwijanie przemysłowych projektów zbrojeniowych z istotnym udziałem Ukrainy, by nie uzależniać się zbytnio od amerykańskiego sprzętu (Autor wymienia liczne polskie zakupy, „Abramsy”, „Apacze”, „Himarsy”, „F-35”) i dać szansę europejskiemu przemysłowi zbrojeniowemu.
Tarcza Wschód
Pojawia się też krótka wzmianka o „Tarczy Wschód” mająca budować wrażenie, że polski Premier panuje nad sytuacją na wschodnich rubieżach Europy, oczywiście Autor nie wspomina o tym, że faktycznie „tam” nic się nie dzieje, a szef rządu podczas wizyty na granicy nie bardzo wiedział, gdzie ta granica faktycznie się znajduje. Jest też mowa o odnowieniu traktatu z 1991 roku i umieszczeniu w „nowej” jego wersji kwestii związanych z bezpieczeństwem (o ile nie naruszałoby to europejskich regulacji prawnych).Lang widząc zmiany w polskiej polityce zagranicznej (w tym polityce bezpieczeństwa) następujące po październiku 2023 (de facto po 13.12.2023) zaznacza, że widzi wzrastającą bliskość Warszawy do Londynu i Paryża (który w 2023 roku był jednym z większych importerów rosyjskiego skroplonego gazu !!!) i pewien dystans do Berlina. Tyle ogólnego streszczenia tekstu napisanego przez Langa.
Podsumowanie: "zostawcie sojusz z Jankesami"
Reasumując pozwolę sobie na kilka uwag wobec, przedstawionej w skrócie, analizy K. O. Langa. W sposób wyraźny widać w tekście „antyamerykanizm” (można to od biedy definiować jako „zimny realizm”) charakterystyczny, od zawsze, dla niemieckiej (i Francuskiej) polityki zagranicznej W uproszczeniu możemy to określić jako „wypychanie USA z Europy”. Łączy się to ze słabo zakamuflowanymi sugestiami wobec Polski „zostawcie sojusz z tymi Jankesami”, bo tylko Europa zapewni Wam bezpieczeństwo, a oni i tak Was zdradzą.
Patrząc na te sugestie z dystansu widzimy, że trafiają one w Warszawie na podatny grunt. Rzeczpospolita jest dla Langa czymś na wzór „tarczy ochronnej / bufora stategicznego” dla Niemiec, a kwestie bezpieczeństwa naszego są kraju elementem wtórnym wobec bezpieczeństwa tego kraju. Z niemieckiej perspektywy można tę postawę doskonale zrozumieć, z polskiej jest nie do przyjęcia tym bardziej jeśli popatrzymy na rzeczywisty stan przygotowania i uzbrojenia Budeswehry. Biorąc ten ostatni pod uwagę (a także faktyczny poziom gotowości większości państw europejskich do możliwego konfliktu) jako brednie należy traktować opowieści o wspólnej obronie przed rozpędzoną machiną wojenną Kremla.
Jeśli słyszymy propozycje wspólnego uruchamiania przemysłu zbrojeniowego to musimy pamiętać także o wykluczeniu Polski ze wspólnych prac nad „europejskim czołgiem”. Nie wolno też zapominać o sugestiach mających odepchnąć nasz kraj od inwestycji w „Patrioty” mających źródło w propozycjach udziału w budowie „europejskiej tarczy antyrakietowej”, która de facto nie istnieje do dzisiaj w takim wymiarze w jakim byłaby potrzebna i w jakim Nam ją proponowano. O mocach produkcyjnych „europejskiego przemysłu” obronnego nie będę wspominał – kilkadziesiąt czołgów produkowanych rocznie w Niemczech (i nie wiem czy nie przesadziłem) wobec setek (jeśli nie więcej) opuszczających fabryki w Rosji. Przy okazji nie zapominajmy że, to uwaga niejako na marginesie, dziś rzecznikiem niemieckiego rządu jest Stefan Kornelius, który w 2016 roku podczas szczytu NATO w Warszawie wypisywał niestworzone banialuki na temat wkładu, obecności i roli Polski w „Pakcie Północnoatlantyckim”.
W narracji Langa charakterystyczne jest kompletne wymazanie z „pamięci podręcznej” postawy Niemiec w pierwszych dniach , tygodniach i miesiącach konfliktu na Ukrainie. Wtedy, faktycznie, jedynie Polska, rządzona przez „katolicko-narodowy reżim” stanęła na wysokości zadania przyjmując uchodźców i oddając swoje postsowieckie uzbrojenie, a niemieckie hełmy budowlane czekające na dostarczenie do walczącego Kijowa pozostaną symbolem postawy Berlina. Ciekawe też, że w tekście Langa nie ma ani słowa o inicjatywie „Trójmorza” (zainicjowanej przez ŚP Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego) mogącej być, dla państw regionu, rzeczywistą polityczną i militarną formą ochrony przed agresywną Moskwą. Są za to ciągłe wzmianki o obecności i mecenacie Niemiec w krajach bałtyckich. To, w sposób oczywisty, obniża rolę i znaczenie Polski czyniąc z RP przedmiot i pewnego rodzaju zakładnika niemieckiej polityki zmierzającej w sposób wyraźny do odtworzenia projektu „Mitteleuropy” będącego kontrą wobec wspomnianych wyżej planów „Trójmorza”, których realizacja byłaby dla Niemiec niebezpieczna bo lewarowałaby pozycję Polski na rzeczywistego lidera regionu. Przed laty, gdy pojawiła wspomniana wyżej się idea tworzenia bloku państw „Trójmorskich” pisałem w jednym z periodyków poświęconym polityce zagranicznej, że Niemcy będą starały się przyłączyć do projektu, by go najpierw rozwodnić, a potem jeśli to możliwe „zaorać” i w jego miejsce wejść z projektem „Mitteleuropy”. Teraz mamy do czynienia z praktyczną realizacją tego pomysłu, która odbywa się przy całkowitej bierności obecnie rządzących. Ba wręcz przy ich przyzwoleniu, nie jest to sytuacja dobra dla naszego kraju, niby to oczywiste ale trzeba przypominać o tym co dla Nas ważne.
A w związku z tym co „dla Nas ważne” teraz jeszcze krótko na temat tego co działo się w Berlinie 16.06.25 – otóż właśnie tego dnia „odsłonięto” w stolicy Niemiec kamień poświęcony pamięci polskich ofiar niemieckiej okupacji 1939 – 1945. Miał stanąć na początku maja, nie stanął, pojawił się akurat teraz. Nawet niemieckie media zauważyły, że zbyt późno. Czy cokolwiek zmieni, czy poprawi kontakty i postrzeganie historii Polski w Niemczech i przez Niemców ? Niestety śmiem wątpić.
Do pesymizmu skłania też polska reprezentacja odziana w trampki i nie będąca w stanie (w szerokim tego słowa znaczeniu) wydusić z siebie oczywistych oczekiwań Polaków wobec spadkobierców sprawców Naszych cierpień. Zacznijmy może od tego, że bez szacunku dla samych siebie nie oczekujmy tego, że inni będą Nas szanowali. To tyle o pojednaniu „…odwadze spojrzenia w przeszłość …pamięci o wspólnych ofiarach…” realizowaniu narodowych interesów i odkupieniu niemieckich przewin przy pomocy 30 tonowego kamienia nazwanego przez niemieckich komentatorów „…erzacem zamrożonego projektu upamiętnienia…” i de facto wstydem dla rządzących. Niemców stać na takie opinie, Nas stać na minister odzianą we wspomniane obuwie sportowe i pojękiwania specjalistów od historii pisanej na nowo (a może pod dyktando), którzy potrafili oklaskiwać opowiadającą brednie panią Niewierę, a nie potrafili wyartykułować naszych potrzeb i oczekiwań.
Będziemy się teraz z dużym zainteresowaniem przyglądać jak się sytuacja rozwinie, myślę też że wraz z upływem czasu pojawią się jeszcze kolejne refleksje dotyczące tekstu Langa i naszych kontaktów z zaprzyjaźnionym sąsiadami z zachodu, choćby w kontekście „kamienia pamięci” – podzielę się nimi z Państwem. Na naszych oczach spełnia się teraz stare chińskie powiedzenie „…obyś żył w ciekawych czasach…”, no właśnie żyjemy !