[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Twórca Milicji Obywatelskiej i jego partnerka – prokurator Wolińska

7 października 1944 r. To data zapisana na kartach powojennej historii Polski represjami i krwią. Dekretem okupacyjnego PKWN powstała wówczas Milicja Obywatelska. Mało kto pamięta, że jej twórcą i pierwszym komendantem – do marca 1949 r. – był Franciszek Jóźwiak, który pełnił też „zaszczytną” funkcję wiceministra bezpieki.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Twórca Milicji Obywatelskiej i jego partnerka – prokurator Wolińska
/ Zbiory Tadeusza Płużańskiego
Franciszek Jóźwiak zajmuje zaszczytne miejsce w historiografii, oczywiście tej zakłamanej, sprzed 1989 r. Dziś uznawany za jednego z głównych utrwalaczy komunizmu, człowieka bierutowskiej wierchuszki. To człowiek odpowiedzialny za zło stalinizmu. W pewnym sensie był postacią wybitną (półanalfabeta na szczytach komunistycznej władzy).

Więzień Berezy

Stanowiska i „zasługi” Jóźwiaka zajęłyby wiele miejsca. Wymieńmy te najważniejsze. Przed wojną członek WKP(b) i KPP, w czasie wojny - z ramienia Moskwy - szef sztabu komunistycznej partyzantki: Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Potem jeden z wpływowych działaczy PPR i PZPR (członek Biura Politycznego, przewodniczący Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej, wiceprezes Rady Ministrów, poseł na Sejm). Przez ręce „Witolda” - bo taki miał pseudonim w GL i AL - przechodziło wiele spraw, istotnych dla kształtowania się nowego ustroju - zabójstwo pierwszego przywódcy PPR Marcelego Nowotki, współpraca z Gestapo, walka z niepodległościowym podziemiem, procesy polityczne, zwalczanie Władysława Gomułki.

Mało kto wie jednak, że Jóźwiak służył najpierw w PPS, POW i Legionach. Nie przeszkadzało mu to później zwalczać tych, których marzeniem była niepodległa Polska. Wcześnie zaczął komunizować - w 1921 r. wstąpił do KPRP (Komunistyczna Partia Robotników Polskich), a potem do KPP. Za działalność komunistyczną późniejszy „Witold” był więziony, m.in. w Berezie Kartuskiej. Po wojnie „ludowa” władza nazywała Berezę polskim obozem koncentracyjnym.

U boku Wolińskiej

W 1928 r. Jóźwiak pojechał na przeszkolenie do Moskwy. We wrześniu 1939 r. ponownie znalazł się na Wschodzie, tym razem w Kowlu. Tam, w następnym roku, wziął ślub z młodą komunistką - Fridą Szpringer. Potem, przez Kijów, przedostał się do Lublina, a następnie do Warszawy. Tak przynajmniej głosi jego oficjalny życiorys.

Do dziś historycy spierają się, kiedy sowieccy mocodawcy zrzucili go do Polski. Na pewno stało się to przed kwietniem 1942 r., bo wtedy został szefem Sztabu Głównego GL. Z żoną nigdy więcej się nie zobaczył.

Więcej wiemy o jego partnerce życiowej. A była nią… Helena Wolińska (Fajga Mindla Danielak), ps. „Lena”. Do dziś na Lubelszczyźnie, szczególnie w Lubartowie, mieszkańcy pamiętają, jak kazał się obwozić czarną wołgą, razem z obstawą i Wolińską. Początkowo „Lena” była jego podwładną w sztabie GL-AL, potem zawdzięczała mu wysokie stanowiska w stalinowskim aparacie władzy - milicji i Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Jako prokurator, w randze pułkownika, w latach 1950-1953 pozbawiała wolności polskich patriotów. Jednym z nich był szef „Kedywu” Armii Krajowej gen. August Emil Fieldorf „Nil”, który po ciężkim śledztwie został skazany i zamordowany. Wolińska swoje decyzje o tymczasowym aresztowaniu wydawała w ścisłej współpracy z bezpieką, łamiąc nawet stalinowskie prawo.

Wiosną 1944 r. Franciszek Jóźwiak i Helena Wolińska przenieśli się do Świdrów Wielkich koło Otwocka. Czekali na „wyzwolicielską” Armię Czerwoną. Za sąsiadów mieli Władysława Gomułkę (którego potem - w ramach komunistycznych porachunków - „Witold” i „Lena” będą zwalczać). Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, razem z innymi PPR-owcami, przedostali się do zajętego przez Sowietów Lublina. Do ruin Warszawy wrócili po styczniowej ofensywie. Zamieszkali w ocalałej kamienicy przy ul. Jaworzyńskiej 7 m. 10.

Najgorszy dzień w życiu

W 1956 r. Franciszek Jóźwiak został wyrzucony z partii i odsunięty od najwyższych stanowisk (karierę kończył jako prezes Najwyższej Izby Kontroli). Wcześniej Wolińska zostawiła go dla swojego męża - Włodzimierza Brusa (właściwie Beniamina Zylberberga), z którym ślub wzięła jeszcze w 1940 r., ale potem rozdzieliła ich wojna (razem z Brusem - najpierw oficerem polityczno-wychowawczym LWP, potem profesorem marksistowskiej ekonomii, a w końcu rewizjonistą - wyjechała po 1968 r. do Oksfordu, gdzie Brus wykładał na kilku uczelniach).

„Witold”, który według zgodnych relacji, był pod pantoflem „Leny” (potrafiła wyzywać go od najgorszych, a on przyjmował to z pokorą i nazywał ją „laleczką”), ciężko przeżył „kosza”. Kiedy w 1953 r. Wolińska aresztowała AK-owca Juliusza Sobolewskiego, którego bezpieka skazała na śmierć, jego żona Krystyna uzyskała audiencję u „pani prokurator”: „Pytałam, jak to możliwe, że bohater, patriota ginie niewinnie. Wolińskiej nie wzruszyły moje słowa, nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Wyrzuciła mnie z gabinetu, twierdząc, że to najgorszy dzień w jej życiu, bo umarł Stalin”.

Sobolewska poszła następnie do szefa NIK Franciszka Jóźwiaka: „Nic go nie obchodziło, dopóki przypadkiem nie powiedziałam, że oskarżająca męża prokurator Lena Wolińska to nie kobieta, lecz potwór w mundurze pułkownika”. Jóźwiak spowodował złagodzenie wyroku i Juliusz Sobolewski, po dwóch latach więzienia, odzyskał wolność.

Janusz Kozłowski, podkomendny Sobolewskiego, tak mi o tym opowiadał: „Nie była to łaskawość czy obudzenie się sumienia generała. Po prostu chciał zrobić na złość kobiecie, która zrobiła dzięki niemu karierę, a w końcu go zostawiła”. Wkrótce Juliusz Sobolewski zmarł. Rentgenowskie prześwietlenia płuc, jakim go poddano go w więzieniu na Rakowieckiej, były w praktyce wielokrotnymi naświetleniami.

Tadeusz Płużański


 

POLECANE
Budapeszt: Uszkodzone lotnisko, loty odwołane. Pilny komunikat z ostatniej chwili
Budapeszt: Uszkodzone lotnisko, loty odwołane. Pilny komunikat

Największe międzynarodowe lotnisko Węgier, port lotniczy im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, zostało uszkodzone przez przechodzącą przez kraj burzę, co zmusiło władze portu do wstrzymania wszystkich połączeń – poinformował w poniedziałek portal Index, cytując komunikat zarządu lotniska.

7 lipca – liturgiczne wspomnienie błogosławionej Rodziny Ulmów z ostatniej chwili
7 lipca – liturgiczne wspomnienie błogosławionej Rodziny Ulmów

7 lipca Kościół wspomina błogosławioną Rodzinę Ulmów, zamordowaną przez Niemców w 1944 r. za ukrywanie ośmiorga Żydów.

Wojska Obrony Terytorialnej wydały pilny komunikat z ostatniej chwili
Wojska Obrony Terytorialnej wydały pilny komunikat

Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) ogłosiły ALERT GOTOWOŚCI w związku z prognozowanymi gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Żołnierze mogą zostać wezwani do natychmiastowej pomocy lokalnym społecznościom w przypadku skutków burz i upałów.

Grozi nam kolejna powódź? Wody Polskie wydały komunikat z ostatniej chwili
Grozi nam kolejna powódź? Wody Polskie wydały komunikat

Intensywne opady i niż genueński mogą spowodować zagrożenie tzw. powodziami błyskawicznymi w południowej i centralnej Polsce. "Sytuacja na zbiornikach przeciwpowodziowych na dzień 7 lipca 2025 roku jest stabilna i na bieżąco monitorowana" – poinformowały Wody Polskie.

Wprowadzenie kontroli na granicy. Jest komentarz KE z ostatniej chwili
Wprowadzenie kontroli na granicy. Jest komentarz KE

Komisja Europejska poinformowała w poniedziałek, że otrzymała od Polski powiadomienie o przywróceniu na 30 dni tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami i Litwą. Podkreśliła, że takie kontrole wymagają ścisłej koordynacji na szczeblu UE.

Michał Kamiński straci stanowisko? Zaskakujące ustalenia z ostatniej chwili
Michał Kamiński straci stanowisko? Zaskakujące ustalenia

Michał Kamiński może stracić funkcję wicemarszałka Senatu po nocnym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim i Szymonem Hołownią – informuje w poniedziałek Onet.

Donald Tusk uderza w Ruch Obrony Granic i ogłasza przejścia graniczne infrastrukturą krytyczną z ostatniej chwili
Donald Tusk uderza w Ruch Obrony Granic i ogłasza przejścia graniczne "infrastrukturą krytyczną"

– Na granicy z Niemcami wszystkie przejścia graniczne stały się obiektami infrastruktury krytycznej. To znaczy, że te miejsca podlegają szczególnej ochronie – przekazał w poniedziałek premier Donald Tusk.

To dziś uczynię. Marszałek Hołownia złożył deklarację pilne
"To dziś uczynię". Marszałek Hołownia złożył deklarację

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że w poniedziałek podpisze postanowienie o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego. Wyraził nadzieję, że zostanie ono opublikowane jeszcze tego dnia

Poseł PO miała wraz z żoną gangstera szukać kobiet, które byłyby gotowe oskarżyć Nawrockiego o sutenerstwo z ostatniej chwili
Poseł PO miała wraz z żoną gangstera szukać kobiet, które byłyby gotowe oskarżyć Nawrockiego o sutenerstwo

Szokujące informacje nt. brudnych kulisów kampanii prezydenckiej zdradził w poniedziałek tygodnik "Wprost".

Co to za chory pomysł. Burza po programie TVN gorące
"Co to za chory pomysł". Burza po programie TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Twórca Milicji Obywatelskiej i jego partnerka – prokurator Wolińska

7 października 1944 r. To data zapisana na kartach powojennej historii Polski represjami i krwią. Dekretem okupacyjnego PKWN powstała wówczas Milicja Obywatelska. Mało kto pamięta, że jej twórcą i pierwszym komendantem – do marca 1949 r. – był Franciszek Jóźwiak, który pełnił też „zaszczytną” funkcję wiceministra bezpieki.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Twórca Milicji Obywatelskiej i jego partnerka – prokurator Wolińska
/ Zbiory Tadeusza Płużańskiego
Franciszek Jóźwiak zajmuje zaszczytne miejsce w historiografii, oczywiście tej zakłamanej, sprzed 1989 r. Dziś uznawany za jednego z głównych utrwalaczy komunizmu, człowieka bierutowskiej wierchuszki. To człowiek odpowiedzialny za zło stalinizmu. W pewnym sensie był postacią wybitną (półanalfabeta na szczytach komunistycznej władzy).

Więzień Berezy

Stanowiska i „zasługi” Jóźwiaka zajęłyby wiele miejsca. Wymieńmy te najważniejsze. Przed wojną członek WKP(b) i KPP, w czasie wojny - z ramienia Moskwy - szef sztabu komunistycznej partyzantki: Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Potem jeden z wpływowych działaczy PPR i PZPR (członek Biura Politycznego, przewodniczący Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej, wiceprezes Rady Ministrów, poseł na Sejm). Przez ręce „Witolda” - bo taki miał pseudonim w GL i AL - przechodziło wiele spraw, istotnych dla kształtowania się nowego ustroju - zabójstwo pierwszego przywódcy PPR Marcelego Nowotki, współpraca z Gestapo, walka z niepodległościowym podziemiem, procesy polityczne, zwalczanie Władysława Gomułki.

Mało kto wie jednak, że Jóźwiak służył najpierw w PPS, POW i Legionach. Nie przeszkadzało mu to później zwalczać tych, których marzeniem była niepodległa Polska. Wcześnie zaczął komunizować - w 1921 r. wstąpił do KPRP (Komunistyczna Partia Robotników Polskich), a potem do KPP. Za działalność komunistyczną późniejszy „Witold” był więziony, m.in. w Berezie Kartuskiej. Po wojnie „ludowa” władza nazywała Berezę polskim obozem koncentracyjnym.

U boku Wolińskiej

W 1928 r. Jóźwiak pojechał na przeszkolenie do Moskwy. We wrześniu 1939 r. ponownie znalazł się na Wschodzie, tym razem w Kowlu. Tam, w następnym roku, wziął ślub z młodą komunistką - Fridą Szpringer. Potem, przez Kijów, przedostał się do Lublina, a następnie do Warszawy. Tak przynajmniej głosi jego oficjalny życiorys.

Do dziś historycy spierają się, kiedy sowieccy mocodawcy zrzucili go do Polski. Na pewno stało się to przed kwietniem 1942 r., bo wtedy został szefem Sztabu Głównego GL. Z żoną nigdy więcej się nie zobaczył.

Więcej wiemy o jego partnerce życiowej. A była nią… Helena Wolińska (Fajga Mindla Danielak), ps. „Lena”. Do dziś na Lubelszczyźnie, szczególnie w Lubartowie, mieszkańcy pamiętają, jak kazał się obwozić czarną wołgą, razem z obstawą i Wolińską. Początkowo „Lena” była jego podwładną w sztabie GL-AL, potem zawdzięczała mu wysokie stanowiska w stalinowskim aparacie władzy - milicji i Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Jako prokurator, w randze pułkownika, w latach 1950-1953 pozbawiała wolności polskich patriotów. Jednym z nich był szef „Kedywu” Armii Krajowej gen. August Emil Fieldorf „Nil”, który po ciężkim śledztwie został skazany i zamordowany. Wolińska swoje decyzje o tymczasowym aresztowaniu wydawała w ścisłej współpracy z bezpieką, łamiąc nawet stalinowskie prawo.

Wiosną 1944 r. Franciszek Jóźwiak i Helena Wolińska przenieśli się do Świdrów Wielkich koło Otwocka. Czekali na „wyzwolicielską” Armię Czerwoną. Za sąsiadów mieli Władysława Gomułkę (którego potem - w ramach komunistycznych porachunków - „Witold” i „Lena” będą zwalczać). Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, razem z innymi PPR-owcami, przedostali się do zajętego przez Sowietów Lublina. Do ruin Warszawy wrócili po styczniowej ofensywie. Zamieszkali w ocalałej kamienicy przy ul. Jaworzyńskiej 7 m. 10.

Najgorszy dzień w życiu

W 1956 r. Franciszek Jóźwiak został wyrzucony z partii i odsunięty od najwyższych stanowisk (karierę kończył jako prezes Najwyższej Izby Kontroli). Wcześniej Wolińska zostawiła go dla swojego męża - Włodzimierza Brusa (właściwie Beniamina Zylberberga), z którym ślub wzięła jeszcze w 1940 r., ale potem rozdzieliła ich wojna (razem z Brusem - najpierw oficerem polityczno-wychowawczym LWP, potem profesorem marksistowskiej ekonomii, a w końcu rewizjonistą - wyjechała po 1968 r. do Oksfordu, gdzie Brus wykładał na kilku uczelniach).

„Witold”, który według zgodnych relacji, był pod pantoflem „Leny” (potrafiła wyzywać go od najgorszych, a on przyjmował to z pokorą i nazywał ją „laleczką”), ciężko przeżył „kosza”. Kiedy w 1953 r. Wolińska aresztowała AK-owca Juliusza Sobolewskiego, którego bezpieka skazała na śmierć, jego żona Krystyna uzyskała audiencję u „pani prokurator”: „Pytałam, jak to możliwe, że bohater, patriota ginie niewinnie. Wolińskiej nie wzruszyły moje słowa, nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Wyrzuciła mnie z gabinetu, twierdząc, że to najgorszy dzień w jej życiu, bo umarł Stalin”.

Sobolewska poszła następnie do szefa NIK Franciszka Jóźwiaka: „Nic go nie obchodziło, dopóki przypadkiem nie powiedziałam, że oskarżająca męża prokurator Lena Wolińska to nie kobieta, lecz potwór w mundurze pułkownika”. Jóźwiak spowodował złagodzenie wyroku i Juliusz Sobolewski, po dwóch latach więzienia, odzyskał wolność.

Janusz Kozłowski, podkomendny Sobolewskiego, tak mi o tym opowiadał: „Nie była to łaskawość czy obudzenie się sumienia generała. Po prostu chciał zrobić na złość kobiecie, która zrobiła dzięki niemu karierę, a w końcu go zostawiła”. Wkrótce Juliusz Sobolewski zmarł. Rentgenowskie prześwietlenia płuc, jakim go poddano go w więzieniu na Rakowieckiej, były w praktyce wielokrotnymi naświetleniami.

Tadeusz Płużański



 

Polecane
Emerytury
Stażowe