Ryszard Czarnecki: Polityczna „Seksmisja”

Jedna uwaga: stwierdziłem, że Niemka i Francuzka weszły na te polityczne szczyty – to prawda w sensie politycznym, choć formalnie obejmą te stanowiska od 1 listopada. Piszę wszak te słowa dzień po głosowaniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odnośnie stanowiska prezesa EBC, gdzie madame Lagarde uzyskała wyraźną większość (choć daleko było do jednomyślności
: wygrała przewagą stu parudziesięciu głosów, przeciwko niej głosowała zapewne lewica i Zieloni - zapewne, bo głosowanie było tajne). Skądinąd pani Krystyna Lagarde, która przeniesie się z Waszyngtonu do Frankfurtu nad Menem przechodzi do historii, bo po raz drugi jest „pierwszą”. Oto bowiem w 2011 roku została pierwszą w 74-letniej już historii International Monetary Fund (IMF) kobieta-prezydentem. Charakterystyczne, że w tej sztafecie po ośmiu latach kadencji Francuzki pałeczkę w IMF przejmuje… tez kobieta Bułgarka Kristalina Georgieva. Ta moja dobra znajoma - była wcześniej bułgarskim komisarzem i partnerem mojej Komisji Kontroli Budżetu w europarlamencie - kandydowała na Sekretarza Generalnego ONZ. Nieskutecznie, bo wygrał Portugalczyk Antonio Guterres. No, właśnie. Tego szczytu jeszcze kobiety nie zdobyły. Nigdy w historii ONZ od 1945 roku Sekretarzem Generalnym nie była dama.
A teraz weźmy proponowany skład Komisji Europejskiej, która ma rozpocząć prace za nieco ponad miesiąc (oczywiście, o ile kandydaci na komisarzy przejdą krzyżowy ogień pytań w Parlamencie Europejskim). I tutaj mamy rekordową liczbę kobiet w składzie KE. Dotychczas najwięcej ich było w kadencji poprzedniej, w latach 2014-2019 – wtedy w 28-osobowym składzie Komisji było osiem dam. Teraz w składzie nieco mniejszym, bo bez komisarza brytyjskiego, a więc 27-osobowym, jest ich aż dwanaście. Rekord został więc pobity aż o cztery! W Komisji mogą znaleźć się kobiety-komisarze z Francji, Portugalii, Malty, Cypru, Szwecji, Finlandii, Danii, Estonii oraz Czech ,Chorwacji ,Bułgarii i Rumunii. Oczywiście, ten coraz bardziej sfeminizowany skład Komisji, podobnie jak funkcja szefa tejże KE i prezesa EBC będzie lub była przegłosowana przez europarlament, gdzie wciąż mężczyźni - nieboraki stanowią większość….
PS: Tytuł felietonu nawiązuje oczywiście do kultowego filmu „Seksmisja”. Tylko finał może będzie inny...
*felieton ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (25.09.2019)