Związek Banków Polskich reaguje na orzeczenie TSUE ws. kredytów we frankach szwajcarskich
Jak informuje Związek Banków Polskich zdaniem prawników ZBP wyrok TSUE nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości, z którymi boryka się polskie orzecznictwo. Podobna sytuacja miała miejsce na Węgrzech, gdzie kolejne orzeczenia prowadziły do konieczności zadawania do TSUE następnych pytań. Sprawy ostatecznie nie wyjaśniły kolejne wyroki TSUE – począwszy od wyroku z dnia 20 kwietnia 2014 r. w sprawie C-260/13 A. Kasler, następnie wyrok z dnia 3 grudnia 2015 r. w sprawie C-312/14 M. Lantos, dalej - wyrok z dnia 20 września 2018 r. w sprawie C-51/17 E. Kiss oraz najnowszy - wyrok z dnia 15 listopada 2018 r. w sprawie C-118/17 Z. Dunai.
- Ostateczne rozstrzyganie ewentualnych sporów pomiędzy bankami, a klientami dotyczące umów kredytów frankowych będzie należało do krajowych sądów – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP. - Należy wierzyć w to, że w tych rozstrzygnięciach sądy będą uwzględniały to, że klienci potwierdzali pisemnie swoją wiedzę na temat ryzyka walutowego. Wierzę, że w wyniku tych orzeczeń nie będzie dochodziło do absurdalnego uprzywilejowania osób, które i tak sumarycznie płacą mniej za kredyty niż kredytobiorcy złotowi. Spodziewam się, że sądy będą uwzględniały wyjątkowość sytuacji w jakiej znaleźli się klienci banków, jak i same banki.
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekając dzisiaj na korzyść klientów banków, którzy brali kredyty we frankach szwajcarskich, sceptycznie odniósł się do możliwości przekształcenia kredytów walutowych w kredyty złotowe z pozostawieniem stawki LIBOR. Trybunał konsekwentnie wskazuje na możliwość uzupełnienia umowy normą dyspozytywną w sytuacji gdy nieważność umowy jest niekorzystna dla konsumenta.
Jak uważa ZBP, upadek umowy prowadziłby do niekorzystnych skutków dla obu stron umowy. Bankowi przysługiwałoby nie tylko roszczenie o zwrot wypłaconego kapitału. Świadczenie spełnione przez bank w umowie kredytu ma dwojaki charakter – z jednej strony bank ma obowiązek udostępnienia kredytobiorcy określonej kwoty środków pieniężnych, z drugiej natomiast – spełnia świadczenie polegające na zaniechaniu żądania zwrotu kwoty kredytu przed nadejściem terminu ustalonego w umowie. Przez ten czas kredytobiorca może korzystać z oddanego mu kapitału. Drugie świadczenie, zdaniem bankowców, również ma swoją wartość, które bank może domagać się zwrotu na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu. W przypadku unieważnienia umowy roszczenie banku – wbrew oczekiwaniom konsumentów – mogłoby istotnie przewyższyć stan zobowiązań, który istniałby przy utrzymaniu umowy w mocy. Dodatkową dolegliwością dla konsumenta w takim przypadku byłby znaczny stan niepewność prawnej i pozostawania w sporze sądowym przez kolejne miesiące i lata.
- Należy oczekiwać, że sądy będą postępowały tak, by znaleźć mądre, racjonalne rozwiązanie ale jednocześnie dla dobra publicznego utrzymujące stabilność polskiej gospodarki i systemu finansowego oraz że będą uwzględniać podstawowe zasady porządku prawnego w tym zasady proporcjonalności i pewności prawa – uważają bankowcy z ZBP.