Szok! Gdyby decydowali pracodawcy, płaca minimalna wynosiłaby dzisiaj 1409 zł brutto!

Tymczasem minimalny wzrost ustawowy to wzrost o 70 proc. powyżej inflacji. Jeśli inflacja wynosi np. 1 proc. to minimalna musi wzrosnąć nie mniej niż 1,7 proc. I tak jeśli liczyć od 2000 roku, gdy minimalne wynagrodzenie wynosiło 700 zł i trzymając się jedynie postulatów i argumentacji pracodawców w 2019 roku jej wysokość wyniosłaby 1409 zł.
Komentarz zbędny. Ale warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element. Gdy od kilku ostatnich lat minimalna rośnie nieco szybciej, eksperci mocno podkreślają, że wzrost płac musi być powiązany z produktywnością i wydajnością. Problem w tym, że gdy rosły one w tempie rekordowym, a wzrost wynagrodzeń pozostawał daleko w tyle, wtedy jakoś te zasady ekonomii nie były przywoływane. A to tak samo źle i ma taki sam negatywny wpływ na gospodarkę jak zbyt szybki wzrost. Pisaliśmy o tym m.in. w raporcie „Praca Polska 2010”. Polecam.
Gdyby wzrost płacy minimalnej powiązany był ze wzrostem wydajności i produktywności, 3000 zł mielibyśmy już dawno. Ta różnica - to skala zapaści polskich wynagrodzeń.
A na koniec cytat z Adama Smitha, teoretyka kapitalizmu: „najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarabiać co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie, aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci” i „Człowiek musi zawsze żyć ze swojej pracy; jego płaca robocza musi mu co najmniej wystarczać na utrzymanie. W większości wypadków musi ona być nawet nieco wyższa w przeciwnym razie nie mógłby on stworzyć rodziny, a ród tych robotników wymarłby w pierwszym pokoleniu”. Ale ten wątek jakoś nie jest eksponowany.
Marek Lewandowski