Rosemann: Pół miliona Brutusów (w obronie Mateusza Kijowskiego)

Różni działacze różnych szczebli ruchu walczącego w obronie demokracji nagle na wyścigi przerzucają się wspomnieniami na temat swoich fatalnych przeszłych doświadczeń z Mateuszem Kijowskim i jego małżonką. Jeden wspomina (i powołuje się na posiadaną korespondencję), że Kijowski przyznał mu się kiedyś, że ataki na stronę KOD to byłą mistyfikacja. Inny przypomniał sobie, że podczas pobytu we Francji Kijowski i jego żona byli obrzucani drogimi prezentami, jakimiś kosmetykami, jakąś kosztowną odzieżą, kupowaną oczywiście za pieniądze zebrane na potrzeby walki z demokracją.
 Rosemann: Pół miliona Brutusów (w obronie Mateusza Kijowskiego)
/ screen YouTube
Ja wiem, że obiektywnie  w zasadzie Mateusza Kijowskiego chyba nic nie broni. Napisałem „chyba” bo niektóre oskarżenia pod jego adresem, jak choćby to, że „strona KOD nigdy nie została zhakowana” pojawiły się na razie bardziej na zasadzie „wieści gminnej” i warto poczekać na twarde dowody.

Nie bez powodu zaznaczyłem, że Kijowskiego nic nie broni obiektywnie.

Rzecz w tym, że po pierwszych, oscylujących między oburzeniem i kpiną, reakcjach na wieści, że społeczny lider KOD niemało sobie za swoje społecznikostwo liczył, główny ciężar grzania sprawy wzięli na siebie różni „rozczarowani” z wewnątrz KOD-u. Ci, którzy obiektywni wobec Kijowskiego od dawna nie byli.

I te emocjonalne reakcje są a w zasadzie byłyby zrozumiałe. Byłyby zrozumiałe bo tam w KOD-zie niektórzy muszą i w dodatku mają prawo się czuć wyjątkowo sponiewierani, oszukani, wykorzystani. Czemu zatem piszę „byłoby zrozumiałe”?

Byłoby to zrozumiałe gdyby nie pewien dość wstydliwy, wspólny dla znacznej części wysuwanych zarzutów element. Oto różni działacze różnych szczebli ruchu walczącego w obronie demokracji nagle na wyścigi przerzucają się wspomnieniami na temat swoich fatalnych przeszłych doświadczeń z Mateuszem Kijowskim i jego małżonką.

Jeden wspomina (i powołuje się na posiadaną korespondencję), że Kijowski przyznał mu się kiedyś, że ataki na stronę KOD to byłą mistyfikacja. Inny przypomniał sobie, że podczas pobytu we Francji Kijowski i jego żona byli obrzucani drogimi prezentami, jakimiś kosmetykami, jakąś kosztowną odzieżą, kupowaną oczywiście za pieniądze zebrane na potrzeby walki z demokracją.

No i oczywiście zarzuty o pobieranie przez Kijowskiego zawyżonych wynagrodzeń za usługi, z których część wykonywał ktoś zupełnie inny i w dodatku za darmo.

Bez wątpienia wszystko to wygląda słabo i brzydko.

Tyle, że sam Kijowski tego nie robił a ci dzisiaj oburzeni, niemal jeden w drugiego, bez żadnej refleksji przyznają, że „od dawna wiedzieli”.
I tu się nam mocno zapętla skutek z przyczyną.

Kiedyś mój serdeczny przyjaciel powiedział, że wszystko zaczyna się od pierwszej „darmowej kawy” i dalej to już leci. Nie wiem kiedy i od kogo Mateusz Kijowski dostał swoją „pierwszą kawę” i przy której kolejnej uznał, że to normalne i oczywiste, że musi być „darmowa”. Istotne jest, że ktoś dał i też zaakceptował.

To, co jest dziś przyczyną kłopotów KOD, czyli upadek Mateusza Kijowskiego jest skutkiem tego, że Kijowskiemu pozwolono robić to, na czym się pośliznął.

To dzisiejsze wyciąganie przez różnych „społeczników demokracji” „kiszonych” od miesięcy faktur i paragonów, które już w dniu wystawienia mogły i powinny zakończyć niespodziewany lot „nowej nadziei polityki i demokracji” Mateusza Kijowskiego ma w sobie coś z zachowań mafijnych, ubeckich a w zasadzie charakterystycznych dla działań za tymi najbardziej niedostępnymi kulisami polityki.

Kto, gdyby nie czuł, że może to się jeszcze kiedyś przydać, trzyma paragony pozostałe po ugoszczeniu któregoś ze swoich idoli? Kto w naturalnym dziś nawale chcianej i nie chcianej poczty elektronicznej pamięta i potrafi znaleźć mail, w którym jego niegdysiejszy idol, gdy jeszcze tym idolem był, powiedział nieco za dużo?

Wygląda na to, że Mateusz Kijowski ginie, oczywiście w sensie politycznym, z ręki swoich Brutusów. Tych, których w liczbie pół miliona zamierzał kiedyś wyprowadzić na ulicę. To oni powydobywali wszystkie kompromaty, jakimi od dawna dysponowali, wyciągnęli inne brudy na swego lidera, o których od dawna wiedzieli.

Od dawna wiedzieli, od dawna dysponowali.

Przecież nawet te faktury, które różne „Szumełdy” pierwsze widzą, ktoś akceptował, ktoś księgował i ktoś przelewał. I to miesiącami. I jakoś się mimo to kręciło wszystko kręciło. Zadowolony była Mateusz, zadowolona jego żona, zadowoleni koordynatorzy, zadowolone masy KOD-owskie.
I nagle po prostu ktoś pierwszy postanowił utopić Mateusza Kijowskiego. A dalej już poszło. Taka specyficzna „sztafeta życzliwych”.

W tej mojej słabej obronie Kijowskiego wspomnę jeszcze jedno. Ja tam jakimś szczególnym znawcą ludzkiej natury nie jestem. Ale nawet jako dyletant widziałem, że Mateusz Kijowski jakąś szczególną osobowością nie jest. Kwestią czasu było kiedy entuzjazm tłumów, godziny spędzane w telewizji, dziesiątki wywiadów sprawią, że poziom „sodówki” stanie się dla niego zabójczy. I to przewidzieć mogli i powinni jego pretorianie. Skoro przynajmniej do pewnego momentu i pewnego stopnia „Mateusz był KOD-em” dziś nie da się go przewrócić nie poszczerbiwszy reszty konstrukcji. Sami jesteście więc sobie winni tych win, które teraz próbujecie zrzucić szanowni „demokraci” na swojego wodza.

Nie tylko doświadczeni kierowcy wiedzą, że niebezpieczeństwo zaczyna się gdy puszczają hamulce.

Tytułowe „pół miliona” Brutusów, których kiedyś brakło na ulicach, właśnie broni demokracji przed swym kieszonkowym dyktatorkiem, który chyba miał problemy z hamulcami. Nie wiem czy widzą, że on jeszcze trzyma kierownicę…
 

 

POLECANE
Protesty w Los Angeles po zatrzymaniu imigrantów. Biały Dom wysyła Gwardię Narodową Wiadomości
Protesty w Los Angeles po zatrzymaniu imigrantów. Biały Dom wysyła Gwardię Narodową

W Los Angeles drugi dzień z rzędu doszło do gwałtownych zamieszek, które wybuchły po przeprowadzeniu operacji przez służby migracyjne ICE. Federalni zatrzymali kilkudziesięciu nielegalnych imigrantów, głównie w hurtowniach i magazynach w dzielnicy przemysłowej. Interwencja wywołała reakcję środowisk lewicowych i proimigracyjnych aktywistów.

Nożownik w berlińskim supermarkecie. To już seria brutalnych napaści pilne
Nożownik w berlińskim supermarkecie. To już seria brutalnych napaści

W sobotnią noc, 7 czerwca 2025 r., w jednym z supermarketów Berlina doszło do dramatycznego incydentu – mężczyzna w wieku około 40 lat zaatakował klienta ostrym narzędziem, raniąc go ciężko. Napastnik miał ze sobą nóż i nożyczki, które wcześniej zakupił w sklepie.

Zamach w Kolumbii. Kandydat na prezydenta postrzelony na oczach tłumu walczy o życie z ostatniej chwili
Zamach w Kolumbii. Kandydat na prezydenta postrzelony na oczach tłumu walczy o życie

W sobotę, 7 czerwca 2025 r., w dzielnicy Fontibón (Modelia) w Bogocie doszło do dramatycznego zamachu podczas wiecu wyborczego senatora Miguela Uribe Turbaya, kandydata prawicowej partii Demokratycznego Centrum (Centro Democrático) w wyborach prezydenckich zaplanowanych na maj 2026 r

Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami Wiadomości
Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami

Do godz. 19 strażacy odebrali ponad 700 zgłoszeń związanych z usuwaniem skutków gwałtownych zjawisk atmosferycznych - poinformował w sobotę rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data Wiadomości
Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data

- Trwają przygotowania do spotkania prezydentów obu krajów, które ma się odbyć podczas szczytu G7 w Kanadzie – powiedział w Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy.

Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani Wiadomości
Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani

Policjanci z Płońska ujęli pięciu obywateli Rumunii podejrzanych o włamanie do jednego z tamtejszych supermarketów. Sprawcy staranowali autem drzwi ewakuacyjne, zniszczyli stoisko z elektroniką i ukradli m.in. ponad 50 telefonów komórkowych. Wobec wszystkich sąd zastosował areszt.

Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko Wiadomości
Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko

- Wicepremier Chin He Lifeng złoży wizytę w Wielkiej Brytanii w dniach 8-13 czerwca na zaproszenie rządu brytyjskiego, gdzie odbędzie się pierwsze spotkanie mechanizmu konsultacji gospodarczych i handlowych z USA - przekazało w sobotę chińskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek Wiadomości
Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek

Szwajcarski producent paneli słonecznych Meyer Burger ogłasza upadłość swoich niemieckich spółek zależnych. Producent zmaga się z konkurencją z Chin.

Szansa na przekroczenie prędkości światła gorące
Szansa na przekroczenie prędkości światła

Prof. Nikodem Popławski to potężny umysł, choć słowa tego należy używać zawsze z wielką pokorą. Jego koncepcja o tym, że czarne dziury tworzą nowe wszechświaty, została uznana przez "National Geographic" i czasopismo "Science" za jedną z dziesięciu najważniejszych w roku. To o nim Morgan Freeman w swoim słynnym cyklu programów „Curiosity” powiedział, że jest drugim Kopernikiem. Jego badaniom poświęcił cały odcinek. Przeprowadziliśmy w Nowym Jorku wywiad, który dziś pod linkiem poniżej ma swoją premierę.

Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie z ostatniej chwili
Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie

Fizycy z brytyjskiego Uniwersytetu Loughborough zbudowali "najmniejsze skrzypce świata", które można obejrzeć tylko pod mikroskopem. Instrument ma wymiary 13x35 mikronów.

REKLAMA

Rosemann: Pół miliona Brutusów (w obronie Mateusza Kijowskiego)

Różni działacze różnych szczebli ruchu walczącego w obronie demokracji nagle na wyścigi przerzucają się wspomnieniami na temat swoich fatalnych przeszłych doświadczeń z Mateuszem Kijowskim i jego małżonką. Jeden wspomina (i powołuje się na posiadaną korespondencję), że Kijowski przyznał mu się kiedyś, że ataki na stronę KOD to byłą mistyfikacja. Inny przypomniał sobie, że podczas pobytu we Francji Kijowski i jego żona byli obrzucani drogimi prezentami, jakimiś kosmetykami, jakąś kosztowną odzieżą, kupowaną oczywiście za pieniądze zebrane na potrzeby walki z demokracją.
 Rosemann: Pół miliona Brutusów (w obronie Mateusza Kijowskiego)
/ screen YouTube
Ja wiem, że obiektywnie  w zasadzie Mateusza Kijowskiego chyba nic nie broni. Napisałem „chyba” bo niektóre oskarżenia pod jego adresem, jak choćby to, że „strona KOD nigdy nie została zhakowana” pojawiły się na razie bardziej na zasadzie „wieści gminnej” i warto poczekać na twarde dowody.

Nie bez powodu zaznaczyłem, że Kijowskiego nic nie broni obiektywnie.

Rzecz w tym, że po pierwszych, oscylujących między oburzeniem i kpiną, reakcjach na wieści, że społeczny lider KOD niemało sobie za swoje społecznikostwo liczył, główny ciężar grzania sprawy wzięli na siebie różni „rozczarowani” z wewnątrz KOD-u. Ci, którzy obiektywni wobec Kijowskiego od dawna nie byli.

I te emocjonalne reakcje są a w zasadzie byłyby zrozumiałe. Byłyby zrozumiałe bo tam w KOD-zie niektórzy muszą i w dodatku mają prawo się czuć wyjątkowo sponiewierani, oszukani, wykorzystani. Czemu zatem piszę „byłoby zrozumiałe”?

Byłoby to zrozumiałe gdyby nie pewien dość wstydliwy, wspólny dla znacznej części wysuwanych zarzutów element. Oto różni działacze różnych szczebli ruchu walczącego w obronie demokracji nagle na wyścigi przerzucają się wspomnieniami na temat swoich fatalnych przeszłych doświadczeń z Mateuszem Kijowskim i jego małżonką.

Jeden wspomina (i powołuje się na posiadaną korespondencję), że Kijowski przyznał mu się kiedyś, że ataki na stronę KOD to byłą mistyfikacja. Inny przypomniał sobie, że podczas pobytu we Francji Kijowski i jego żona byli obrzucani drogimi prezentami, jakimiś kosmetykami, jakąś kosztowną odzieżą, kupowaną oczywiście za pieniądze zebrane na potrzeby walki z demokracją.

No i oczywiście zarzuty o pobieranie przez Kijowskiego zawyżonych wynagrodzeń za usługi, z których część wykonywał ktoś zupełnie inny i w dodatku za darmo.

Bez wątpienia wszystko to wygląda słabo i brzydko.

Tyle, że sam Kijowski tego nie robił a ci dzisiaj oburzeni, niemal jeden w drugiego, bez żadnej refleksji przyznają, że „od dawna wiedzieli”.
I tu się nam mocno zapętla skutek z przyczyną.

Kiedyś mój serdeczny przyjaciel powiedział, że wszystko zaczyna się od pierwszej „darmowej kawy” i dalej to już leci. Nie wiem kiedy i od kogo Mateusz Kijowski dostał swoją „pierwszą kawę” i przy której kolejnej uznał, że to normalne i oczywiste, że musi być „darmowa”. Istotne jest, że ktoś dał i też zaakceptował.

To, co jest dziś przyczyną kłopotów KOD, czyli upadek Mateusza Kijowskiego jest skutkiem tego, że Kijowskiemu pozwolono robić to, na czym się pośliznął.

To dzisiejsze wyciąganie przez różnych „społeczników demokracji” „kiszonych” od miesięcy faktur i paragonów, które już w dniu wystawienia mogły i powinny zakończyć niespodziewany lot „nowej nadziei polityki i demokracji” Mateusza Kijowskiego ma w sobie coś z zachowań mafijnych, ubeckich a w zasadzie charakterystycznych dla działań za tymi najbardziej niedostępnymi kulisami polityki.

Kto, gdyby nie czuł, że może to się jeszcze kiedyś przydać, trzyma paragony pozostałe po ugoszczeniu któregoś ze swoich idoli? Kto w naturalnym dziś nawale chcianej i nie chcianej poczty elektronicznej pamięta i potrafi znaleźć mail, w którym jego niegdysiejszy idol, gdy jeszcze tym idolem był, powiedział nieco za dużo?

Wygląda na to, że Mateusz Kijowski ginie, oczywiście w sensie politycznym, z ręki swoich Brutusów. Tych, których w liczbie pół miliona zamierzał kiedyś wyprowadzić na ulicę. To oni powydobywali wszystkie kompromaty, jakimi od dawna dysponowali, wyciągnęli inne brudy na swego lidera, o których od dawna wiedzieli.

Od dawna wiedzieli, od dawna dysponowali.

Przecież nawet te faktury, które różne „Szumełdy” pierwsze widzą, ktoś akceptował, ktoś księgował i ktoś przelewał. I to miesiącami. I jakoś się mimo to kręciło wszystko kręciło. Zadowolony była Mateusz, zadowolona jego żona, zadowoleni koordynatorzy, zadowolone masy KOD-owskie.
I nagle po prostu ktoś pierwszy postanowił utopić Mateusza Kijowskiego. A dalej już poszło. Taka specyficzna „sztafeta życzliwych”.

W tej mojej słabej obronie Kijowskiego wspomnę jeszcze jedno. Ja tam jakimś szczególnym znawcą ludzkiej natury nie jestem. Ale nawet jako dyletant widziałem, że Mateusz Kijowski jakąś szczególną osobowością nie jest. Kwestią czasu było kiedy entuzjazm tłumów, godziny spędzane w telewizji, dziesiątki wywiadów sprawią, że poziom „sodówki” stanie się dla niego zabójczy. I to przewidzieć mogli i powinni jego pretorianie. Skoro przynajmniej do pewnego momentu i pewnego stopnia „Mateusz był KOD-em” dziś nie da się go przewrócić nie poszczerbiwszy reszty konstrukcji. Sami jesteście więc sobie winni tych win, które teraz próbujecie zrzucić szanowni „demokraci” na swojego wodza.

Nie tylko doświadczeni kierowcy wiedzą, że niebezpieczeństwo zaczyna się gdy puszczają hamulce.

Tytułowe „pół miliona” Brutusów, których kiedyś brakło na ulicach, właśnie broni demokracji przed swym kieszonkowym dyktatorkiem, który chyba miał problemy z hamulcami. Nie wiem czy widzą, że on jeszcze trzyma kierownicę…
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe