Marcin Królik: Bartosz Węglarczyk rozkręca newsletter z dobrymi wiadomościami

Pomysł Węglarczyka opiera się na dość w gruncie rzeczy słusznym założeniu, że kształt rzeczywistości w znacznej mierze zależy od tego, jak ją postrzegamy. Czy jego newsletter to właściwy krok w tym kierunku?
/ screen YouTube
Informacja o tym projekcie przemknęła mi gdzieś zupełnym przypadkiem. Ogólnie nie przepadam za newsletterami. Kiedyś kilka abonowałem, ale przeważnie zalegały mi na poczcie nieotwarte, mimo iż w chwili, gdy się do nich zapisywałem, wydawały mi się niesamowicie atrakcyjne. W końcu albo sam się z nich wymiksowałem, albo powyrzucali mnie ich autorzy, kiedy okazywało się, że jestem martwą komórką. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, czy dzieje się to z automatu, czy musieli robić to ręcznie. Z onetowym newsletterem pewnie będzie podobnie. No ale jednak postanowiłem sprawdzić, o co tu biega.

Zwłaszcza że pomysł Węglarczyka wydał mi się cokolwiek… bo ja wiem, utopijny? Zgoda, że o samym redaktorze Węglarczyku krążą różne opinie i są one dość mocno uzależnione od tego, kto do którego obozu się poczuwa. Sam swego czasu zarobiłem u niego bana na Twitterze, o co oczywiście nie mam żalu, gdyż faktycznie wykazałem się wtedy wyjątkową bucowatością. No ale powiedzmy, że ostatnio usilnie pracuję nad uniezależnieniem się od wszechobecnej obozowej logiki, a do tego staram się… no cóż, lubić ludzi. A możecie mi wierzyć, że z moim depresyjno-cholerycznym charakterkiem bynajmniej nie jest to łatwe. Tak czy siak, postanowiłem podejść do tematu z otwartym sercem.

Znalazłem więc na Onecie stosowną podstronę, wypełniłem wymagane pola i potwierdziłem w mailu zwrotnym chęć subskrypcji. Przeczytałem także o głównych założeniach projektu. A przedstawiają się one mniej więcej tak, że każdego dnia jesteśmy bombardowani mnóstwem złych i smutnych newsów, Co skądinąd jest prawdą, Węglarczyk natomiast pragnąłby przełamać ów ciemny trend, dzieląc się co tydzień subiektywnym wyborem ważnych lub mniej ważnych, lecz zawsze pozytywnych wiadomości. No i gitara. Czekam.

Niestety chyba czegoś nie dopatrzyłem. Albo po prostu nie jestem obznajomiony w newsletterowej polityce dużych portali. Zanim bowiem wreszcie otrzymałem od redaktora Węglarczyka naładowaną pozytywną energią tygodniówkę, dostałem sporo listów od innych dziennikarzy i publicystów Onetu o treściach nastrajających - co tu kryć - raczej minorowo. Aczkolwiek na plus wypada im policzyć, że na końcu każdego z nich znalazła się zajawka tego pozytywnego z linkiem do formularza, który wcześniej wypełniłem. No nic - pomyślałem - może w ten sposób budują mi napięcie. Może dzięki temu bardziej docenię optymistyczny przegląd, który przygotowuje dla mnie redaktor Węglarczyk, i w konsekwencji uwierzę, że świat jednak jest dobry.

I wreszcie przyszedł! Aż mi ciśnienie podskoczyło z tej euforii, kiedy puknąłem palcem wskazującym w wiadomość. A tam? O proboszczu z… Gnojna (?), który zamiast prosić parafian o datki na niezbędne inwestycje, postanowił sam na nie zarobić, sprzedając lody kręcone wedle własnej receptury. Było też o pięknych, integrujących ludzi obiadach, o krowie, która wpadła do piwnicy i uratowali ją druhowie z OSP, najstarszym aktywnym lekarzu we Francji, sprzątaniu Tatr i wakacyjnym kopaniu piłki z Messim, którego to zaszczytu dostąpiła pewna brytyjska rodzina.

I co? Słyszycie już uszami wyobraźni, jak ze świstem ulatuje ze mnie powietrze? No nie, aż tak źle nie było. Choć rzeczywiście poczułem lekki zawód. Myślałem, że będzie coś o najnowszych odkryciach w medycynie, o eksploracji kosmosu… w sumie sam nie wiem, czego się spodziewałem. Te newsy jakoś tak sprawiały wrażenie dobranych na siłę, tak jakby autor za wszelką cenę starał się podciągnąć je do tezy, że życie bywa wspaniałe i że tej wspaniałości należy szukać w drobiazgach. Lecz z drugiej strony może tak naprawdę problem leżał we mnie? Bo może - jak większość konsumentów mediów - nie za bardzo ufam pozytywnym przekazom, instynktownie podejrzewając w nich szwindel.

W końcu nie od dziś wiadomo, że dobro się nie sprzedaje. A my, nawet jeżeli zarzekamy się, że mamy już najserdeczniej dosyć wylewającej się ze wszystkich przekaźników rzeźni, kręcimy nosem, gdy ktoś nam owo dobro pod niego podsuwa. Cholera, rzeczywiście tkwi w tym jakiś paradoks. Sam w sobie go wyczuwam. Bo ja przecież też od pewnego czasu staram się zaprowadzać w swoim otoczeniu większą higienę informacyjną i wyciszać treści, które mnie denerwują. A tymczasem tutaj doszukuję się dziury w całym. Wstydź się, Kłółiku!

Pomysł Węglarczyka opiera się na dość w gruncie rzeczy słusznym założeniu, że kształt rzeczywistości w znacznej mierze zależy od tego, jak ją postrzegamy. Ale również od tego, co dla niej robimy. Bo jeśli kumulujemy złe emocje - na przykład szerując w społecznościówkach negatywne przekazy - mnożymy to zło, sprawiamy, że jest go więcej, niż mogłoby być. Sam do tej mądrości jakiś czas temu doszedłem i przekonałem się, że naprawdę działa. I nie, nie chodzi o to, aby zła nie dostrzegać, jak niekiedy robią dzieci, gdy zaciskają powieki i zatykają uszy, wierząc, że w ten sposób unicestwią potwory.

Zła nie da się ignorować, lecz można starać się je we własnym zakresie neutralizować. Czy newsletter Węglarczyka to właściwy krok w tym kierunku? Mam wątpliwości. Za dużo w nim jakiejś takiej… bo ja wiem? desperacji? życzeniowości? A niektórzy pewnie nawet dopatrzą się podtekstu politycznego. Ja nie. Tyle przynajmniej mogę zrobić. Wierzę, że Węglarczyk chce dobrze - na swój specyficzny sposób. Na początek wystarczy i to.

A jego newsletter będę śledził. Nie obiecuję stuprocentowej regularności, ale postaram się zaglądać. W każdym razie dopóki nie zacznę zbyt często zapominać i jakiś bezduszny bot uzna mnie za martwą komórkę. Chyba że wcześniej z redaktora Węglarczyka wywietrzeje entuzjazm.

Marcin Królik

 

POLECANE
Poseł CDU: To była ignorancja i pycha wobec Polski z ostatniej chwili
Poseł CDU: To była ignorancja i pycha wobec Polski

W poniedziałek 1 grudnia w Berlinie odbędą się polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe - pierwsze na tak wysokim szczeblu od wielu lat. Na czele polskiej delegacji stanie premier Donald Tusk, niemiecką poprowadzi kanclerz Friedrich Merz. W spotkaniu wezmą udział również ministrowie spraw zagranicznych, obrony, finansów, energii, infrastruktury i kultury. To najszerszy format rozmów od czasu objęcia władzy przez nowy rząd w Berlinie i sygnał, że oba kraje chcą na poważnie odbudować zaufanie.

Nadchodzi serial pełen mrocznych tajemnic. Premiera budzi emocje Wiadomości
Nadchodzi serial pełen mrocznych tajemnic. Premiera budzi emocje

Platforma Prime Video oficjalnie ogłosiła datę jednej ze swoich największych premier kryminalnych. Serial „Scarpetta” trafi do widzów 11 marca 2026 roku i będzie dostępny od razu w ponad 240 krajach. Książki o słynnej patolog sądowej Kay Scarpettcie sprzedały się na świecie w ponad 120 milionach egzemplarzy, dlatego ekranizacja od lat budzi ogromne zainteresowanie.

Grafzero: Stos Heraklesa Jan M. Długosz - rozmowa z autorem z ostatniej chwili
Grafzero: "Stos Heraklesa" Jan M. Długosz - rozmowa z autorem

Grafzero vlog literacki o pierwszej książce z Wydawnictwa Centryfuga - "Stos Heraklesa" Jana M. Długosza i rozmowa z autorem o mitologii, o pisaniu książek, o Heraklesie i tym podobnych przyjemnościach.

Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie Wiadomości
Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie

Lotnisko w Wilnie, stolicy Litwy, wstrzymało w niedzielę działalność z powodu podejrzenia obecności balonów w pobliżu portu. To kolejny taki przypadek, określany przez władze Litwy jako „atak hybrydowy” ze strony Białorusi.

Belgia sparaliżowana. Największe protesty od lat 90. przeciwko reformie emerytalnej tylko u nas
Belgia sparaliżowana. Największe protesty od lat 90. przeciwko reformie emerytalnej

Belgia po raz trzeci w tym roku stanęła w miejscu. Pociągi, szkoły i lotniska zostały sparaliżowane, a dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice w największym od dekad strajku przeciwko reformie emerytalnej. Pracownicy ostrzegają, że rząd „koalicji arizońskiej” uderza w prawa socjalne, a kraj znalazł się na krawędzi społecznego wybuchu.

Wrocławskie zoo wydało komunikat. Rusza wyjątkowa świąteczna akcja Wiadomości
Wrocławskie zoo wydało komunikat. Rusza wyjątkowa świąteczna akcja

Wrocławskie ZOO już od 1 grudnia ponownie zaprosi internautów do udziału w swojej charytatywnej akcji „Dzikie Bombki”. To coroczna inicjatywa, w której pracownicy ogrodu - także ci opiekujący się zwierzętami - własnoręcznie tworzą świąteczne ozdoby, a następnie wystawiają je na licytacje.

Polska pokonuje Tunezję i awansuje do drugiej fazy MŚ Wiadomości
Polska pokonuje Tunezję i awansuje do drugiej fazy MŚ

Polska wygrała w holenderskim 's-Hertogenbosch z Tunezją 29:26 (13:13) w swoim drugim meczu podczas mistrzostw świata piłkarek ręcznych. Biało-czerwone zapewniły sobie awans do drugiej fazy. W innym spotkaniu grupy F rundy wstępnej broniąca tytułu Francja zagra wieczorem z Chinami.

Tragedia pod Paryżem. Nie żyje 27-letni polski strażak Wiadomości
Tragedia pod Paryżem. Nie żyje 27-letni polski strażak

W miejscowości Feucherolles pod Paryżem doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 27-letni Polak. Mężczyzna został potrącony przez samochód na drodze D307. Mimo szybkiego dojazdu służb ratunkowych życia poszkodowanego nie udało się uratować.

Ukraina negocjuje plan pokojowy w USA z ostatniej chwili
Ukraina negocjuje plan pokojowy w USA

Delegacja Ukrainy rozpoczęła w USA rozmowy na temat planu pokojowego w celu zakończenia wojny, którą prowadzi przeciwko Ukrainie Rosja – powiadomił w niedzielę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) oraz przewodniczący delegacji Rustem Umierow. „W Stanach Zjednoczonych rozpoczęło się już spotkanie ukraińskiej delegacji ze stroną amerykańską w sprawie kroków na rzecz osiągnięcia godnego pokoju” – napisał w sieciach społecznościowych.

Rosyjskie samoloty na Bałtykiem. Komunikat DORSZ z ostatniej chwili
Rosyjskie samoloty na Bałtykiem. Komunikat DORSZ

Polskie myśliwce F-16 i MiG-29 w ostatnich dniach wielokrotnie startowały nad Bałtyk, aby przechwycić rosyjskie samoloty lecące bez planów lotu i z wyłączonymi transponderami. Dowództwo Operacyjne RSZ uspokaja: procedury NATO zadziałały wzorowo, a polska przestrzeń powietrzna pozostała nienaruszona.

REKLAMA

Marcin Królik: Bartosz Węglarczyk rozkręca newsletter z dobrymi wiadomościami

Pomysł Węglarczyka opiera się na dość w gruncie rzeczy słusznym założeniu, że kształt rzeczywistości w znacznej mierze zależy od tego, jak ją postrzegamy. Czy jego newsletter to właściwy krok w tym kierunku?
/ screen YouTube
Informacja o tym projekcie przemknęła mi gdzieś zupełnym przypadkiem. Ogólnie nie przepadam za newsletterami. Kiedyś kilka abonowałem, ale przeważnie zalegały mi na poczcie nieotwarte, mimo iż w chwili, gdy się do nich zapisywałem, wydawały mi się niesamowicie atrakcyjne. W końcu albo sam się z nich wymiksowałem, albo powyrzucali mnie ich autorzy, kiedy okazywało się, że jestem martwą komórką. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, czy dzieje się to z automatu, czy musieli robić to ręcznie. Z onetowym newsletterem pewnie będzie podobnie. No ale jednak postanowiłem sprawdzić, o co tu biega.

Zwłaszcza że pomysł Węglarczyka wydał mi się cokolwiek… bo ja wiem, utopijny? Zgoda, że o samym redaktorze Węglarczyku krążą różne opinie i są one dość mocno uzależnione od tego, kto do którego obozu się poczuwa. Sam swego czasu zarobiłem u niego bana na Twitterze, o co oczywiście nie mam żalu, gdyż faktycznie wykazałem się wtedy wyjątkową bucowatością. No ale powiedzmy, że ostatnio usilnie pracuję nad uniezależnieniem się od wszechobecnej obozowej logiki, a do tego staram się… no cóż, lubić ludzi. A możecie mi wierzyć, że z moim depresyjno-cholerycznym charakterkiem bynajmniej nie jest to łatwe. Tak czy siak, postanowiłem podejść do tematu z otwartym sercem.

Znalazłem więc na Onecie stosowną podstronę, wypełniłem wymagane pola i potwierdziłem w mailu zwrotnym chęć subskrypcji. Przeczytałem także o głównych założeniach projektu. A przedstawiają się one mniej więcej tak, że każdego dnia jesteśmy bombardowani mnóstwem złych i smutnych newsów, Co skądinąd jest prawdą, Węglarczyk natomiast pragnąłby przełamać ów ciemny trend, dzieląc się co tydzień subiektywnym wyborem ważnych lub mniej ważnych, lecz zawsze pozytywnych wiadomości. No i gitara. Czekam.

Niestety chyba czegoś nie dopatrzyłem. Albo po prostu nie jestem obznajomiony w newsletterowej polityce dużych portali. Zanim bowiem wreszcie otrzymałem od redaktora Węglarczyka naładowaną pozytywną energią tygodniówkę, dostałem sporo listów od innych dziennikarzy i publicystów Onetu o treściach nastrajających - co tu kryć - raczej minorowo. Aczkolwiek na plus wypada im policzyć, że na końcu każdego z nich znalazła się zajawka tego pozytywnego z linkiem do formularza, który wcześniej wypełniłem. No nic - pomyślałem - może w ten sposób budują mi napięcie. Może dzięki temu bardziej docenię optymistyczny przegląd, który przygotowuje dla mnie redaktor Węglarczyk, i w konsekwencji uwierzę, że świat jednak jest dobry.

I wreszcie przyszedł! Aż mi ciśnienie podskoczyło z tej euforii, kiedy puknąłem palcem wskazującym w wiadomość. A tam? O proboszczu z… Gnojna (?), który zamiast prosić parafian o datki na niezbędne inwestycje, postanowił sam na nie zarobić, sprzedając lody kręcone wedle własnej receptury. Było też o pięknych, integrujących ludzi obiadach, o krowie, która wpadła do piwnicy i uratowali ją druhowie z OSP, najstarszym aktywnym lekarzu we Francji, sprzątaniu Tatr i wakacyjnym kopaniu piłki z Messim, którego to zaszczytu dostąpiła pewna brytyjska rodzina.

I co? Słyszycie już uszami wyobraźni, jak ze świstem ulatuje ze mnie powietrze? No nie, aż tak źle nie było. Choć rzeczywiście poczułem lekki zawód. Myślałem, że będzie coś o najnowszych odkryciach w medycynie, o eksploracji kosmosu… w sumie sam nie wiem, czego się spodziewałem. Te newsy jakoś tak sprawiały wrażenie dobranych na siłę, tak jakby autor za wszelką cenę starał się podciągnąć je do tezy, że życie bywa wspaniałe i że tej wspaniałości należy szukać w drobiazgach. Lecz z drugiej strony może tak naprawdę problem leżał we mnie? Bo może - jak większość konsumentów mediów - nie za bardzo ufam pozytywnym przekazom, instynktownie podejrzewając w nich szwindel.

W końcu nie od dziś wiadomo, że dobro się nie sprzedaje. A my, nawet jeżeli zarzekamy się, że mamy już najserdeczniej dosyć wylewającej się ze wszystkich przekaźników rzeźni, kręcimy nosem, gdy ktoś nam owo dobro pod niego podsuwa. Cholera, rzeczywiście tkwi w tym jakiś paradoks. Sam w sobie go wyczuwam. Bo ja przecież też od pewnego czasu staram się zaprowadzać w swoim otoczeniu większą higienę informacyjną i wyciszać treści, które mnie denerwują. A tymczasem tutaj doszukuję się dziury w całym. Wstydź się, Kłółiku!

Pomysł Węglarczyka opiera się na dość w gruncie rzeczy słusznym założeniu, że kształt rzeczywistości w znacznej mierze zależy od tego, jak ją postrzegamy. Ale również od tego, co dla niej robimy. Bo jeśli kumulujemy złe emocje - na przykład szerując w społecznościówkach negatywne przekazy - mnożymy to zło, sprawiamy, że jest go więcej, niż mogłoby być. Sam do tej mądrości jakiś czas temu doszedłem i przekonałem się, że naprawdę działa. I nie, nie chodzi o to, aby zła nie dostrzegać, jak niekiedy robią dzieci, gdy zaciskają powieki i zatykają uszy, wierząc, że w ten sposób unicestwią potwory.

Zła nie da się ignorować, lecz można starać się je we własnym zakresie neutralizować. Czy newsletter Węglarczyka to właściwy krok w tym kierunku? Mam wątpliwości. Za dużo w nim jakiejś takiej… bo ja wiem? desperacji? życzeniowości? A niektórzy pewnie nawet dopatrzą się podtekstu politycznego. Ja nie. Tyle przynajmniej mogę zrobić. Wierzę, że Węglarczyk chce dobrze - na swój specyficzny sposób. Na początek wystarczy i to.

A jego newsletter będę śledził. Nie obiecuję stuprocentowej regularności, ale postaram się zaglądać. W każdym razie dopóki nie zacznę zbyt często zapominać i jakiś bezduszny bot uzna mnie za martwą komórkę. Chyba że wcześniej z redaktora Węglarczyka wywietrzeje entuzjazm.

Marcin Królik


 

Polecane