Zofia Kossak: Śląsk niezwykły, Śląsk nieznany

Nieznany kraj
Wraz z lekturą kolejnych opowiadań poznajemy księży, społeczników, dziennikarzy i literatów, którzy swoja mrówczą pracą i desperackim wysiłkiem krzewili polskość w śląskim ludzie, pisząc książki i wydając gazety. Karol Miarka, ksiądz Józef Londzin, Paweł Stalmach – to niektórzy z nich. Co ciekawe, droga takich ludzi do polskości bywała zawiła, poprzez awans ze śląskiego ludu do warstwy inteligenckiej, co równało się germanizacji, aż do odkrycia swoich polskich korzeni i fascynacji polską kulturą i językiem.
Autorka zdaje pytanie o niezwykłą siłę przywiązania do ojczystego języka i obyczajów tego prostego ludu, która pozwoliła Ślązakom, zupełnie oderwanym od reszty Polski, przetrwać samodzielnie coraz silniejsze w kolejnych wiekach procesy germanizacyjne. Zofia Kossak wskazuje na wielką duchową potrzebę wyrażania siebie w rodzinnym języku, która pchała Ślązaków do polskości, oraz na siłę narodowej tożsamości, dla której kluczowym oparciem była katolicka wiara. Autorka oddaje jednak sprawiedliwość także wyznaniu ewangelickiemu Śląska Cieszyńskiego, które było oparciem wielu tamtejszych Polaków. Zofia Kossak ukazuje również złożoną tożsamość tego regionu: nieznajomość Polski a nawet niechęć do niej (pod wpływem niemieckiej propagandy) części Ślązaków mówiących po polsku, czy radykalne odcięcie się części młodego pokolenia okresu międzywojennego od rodzinnych korzeni i wybór niemieckości (w tym tej spod znaku swastyki).
Autorka skupia się głównie na Górnym Śląsku (będącym we władaniu Prus a następnie II Rzeszy) oraz Śląsku Cieszyńskim, który pozostał pod panowaniem austriackich Habsburgów aż do roku 1918. Jedynie pierwsze opowieści dotyczą walk Chrobrego z Henrykiem II na terenie kraju Ślężan oraz piastowskiego księcia Henryka Probusa z Wrocławia, dążącego do zjednoczenia Polski. Większość opowiadań to czasy nowożytne, a szczególnie XIX i XX wiek. Klamrą dzieła są walki Chrobrego z Niemcami nad Odrą w 1017 roku oraz spychanie Niemców przez powstańców śląskich za Odrę w roku 1921, co ma ukazywać trwałość sporu polsko-niemieckiego na przestrzeni setek lat.
Aż trudno uwierzyć jak wiele tematów zawarła autorka w tak niewielkiej książce. Opór polskich mniszek przed germanizacją klasztoru w XVI wieku i sytuacja Polaków na Śląsku Opolskim w 1931 roku, będącego wówczas w granicach Niemiec. Majestatyczny opis podziemnej pracy kopalni, gigantycznej machiny Królewskiej Huty i fabryki azotu w Chorzowie, sąsiadujący z panoramą dziejów Beskidów na Śląsku Cieszyńskim. Zofia Kossak potrafi z takim samym talentem opisać wizytę w podziemiach kopalni węgla jaki zachwyt górskim krajobrazem. A nad wszystkimi opowiadaniami i reportażami góruje próba zgłębienia śląskiej duszy w jej zawiłej drodze do polskości. Rzeka Odra, Góra św. Anny, Piekary śląskie, Beskidy, zbieg trzech granic zaborczych państw koło Mysłowic, który szczęśliwie odszedł do historii. To kilka kluczowych punktów w śląskiej przestrzeni, które wyznacza autorka.
Niestety, trzeba wskazać na duże zaniedbanie wydawnictwa PAX, które nie zdecydowało się na wydanie pierwotnej wersji „Nieznanego kraju” z roku 1932. Aktualne wydanie jest tą samą wersją, którą wydawano w okresie PRL, a więc pozbawioną kilku opowieści: „Przywódcy” o Wojciechu Korfantym i Michale Grażyńskim oraz „Wilia w Nawisu”, „Doczekali” i „Za Olzą” będącymi relacjami ze Śląska Cieszyńskiego. Zachowano nawet wstęp (autorstwa Zygmunta Szadkowskiego – drugiego męża pisarki) i zakończenie (jej autorstwa) z okresu PRL a więc z pewnymi kompromisami na rzecz cenzury. Jak wspomniała Krystyna Heska-Kwaśniewicz w posłowiu do aktualnego wydania „Nieznanego kraju”: „może jednak nadejdzie czas, że czytelnik pozna pełną wersję „Nieznanego kraju” i dopiero wówczas zachwyci się pięknem i celowością każdego zdania oraz mądrością kompozycyjną tej niezwykłej książki o Śląsku”.
Legnickie pole
„Legnickie pole” to jednak nie tylko intrygująca opowieść o ważnym wydarzeniu w historii Polski (bitwa pod Legnicą w 1241 roku), ale przede wszystkim refleksja o wartości chrześcijaństwa w konfrontacji do najróżniejszych religii Dalekiego Wschodu, czy do wciąż żywej pogańskiej mentalności tamtych czasów. Symbolem tej konfrontacji jest kreślony przez autorkę obraz tępej twarzy pogańskiego bożka Światowida czy cynicznego uśmiechu i obojętności posagu Buddy. To także pytanie o potrzebę budowy silnego materialnie Kościoła czy pesymizm ówczesnego spojrzenia na świat, widzącego niemal samo zło w człowieku, okrucieństwo i przemoc.
Mamy tu też wątki sensacyjne, wskazujące na mechanizmy penetracji mongolskiej: sprawna działalność wywiadowcza, świetnie działający system pocztowy i komunikacyjny czy wreszcie zmyślna machina wojenna. W ciekawym opisie życia dworskiego i miejskiego we Wrocławiu, odnaleźć można znane z wielu innych dzieł obrazy beztroskiej zabawy, pozbawionej jakiejkolwiek refleksji o nadchodzącym śmiertelnym zagrożeniu.
„Legnickie pole”, opisując mechanizmy stopniowej germanizacji Śląska i konflikty z tym związane, być może umieszcza zjawiska znane w tej skali dopiero z kolejnych wieków. Jednakże ukazanie drogi szybszego rozwoju gospodarczego kraju kosztem własnej ludności, posiada zadziwiającą aktualność w naszej współczesności – gdy wybór modernizacji połączonej z „wartościami” europejskimi (niestety już nie chrześcijańskimi jak w średniowieczu) staje się drogą „elit” wielkomiejskich w Polsce. W ciekawie zarysowanej postaci św. Jadwigi Śląskiej z Bawarii, żony Henryka Brodatego, Zofia Kossak przedstawia też inny rys świętości, nieznany polskiej tradycji. Jadwiga, zdziwiona postawą starszego syna Konrada, niechętnego napływowi Niemców, dziwi się i twierdzi, że nie ma to znaczenia jakim językiem będą mówić poddani, którzy mogą mówić po niemiecku, byle byli dobrymi chrześcijanami. Wreszcie sam Konrad, w opozycji do rozmodlonego młodszego brata Henryka, zapatrzonego w Niemcy, szuka oparcia między innymi w dawnej tradycji pogańskich wierzeń. Jest wiec tym samym w książce jakaś zagubienie wielu bohaterów, poszukujących własnej drogi, szukających po omacku, jak napisze sama autorka: do osiągnięcia wyższego człowieczeństwa. To zagubienie ma też wymiar społeczny: jest próbą odnalezienia własnej drogi dla tej części dzielnicowej Polski. Ważne słowa padają w powieści, co ciekawe, z ust sekretarza chińskiego mandaryna: biada narodowi, który pozwala innemu narzucać sobie język i obyczaj, sprzeczny z obyczajem ojców jego. W powieści pobrzmiewa też idea obronny chrześcijańskiego Zachodu jako echo wypraw krzyżowych.
Autorka kreśli w powieści uniwersalny obraz demoralizującej się cywilizacji, niezdolnej do obrony wobec dzikiego i bezwzględnego przeciwnika. Książka kończy się mocnym akcentem – wstrząsającym opisem skrajnie różnych zachowań mieszkańców Wrocławia wobec nadciągającej hordy mongolskiej oraz bitwy toczonej w realiach osamotnienia przez polskiego księcia, który wobec wewnętrznego skłócenia świata chrześcijańskiego i powszechnej obojętności, przyjmuje na siebie misję przedmurza broniącego chrześcijaństwa. – Za Chrystusa! Za Krzyż Święty! – krzyczy w czasie bitwy książę Henryk Pobożny. Kolejne dzieło Zofii Kossak zaskakująco aktualne w swojej wymowie.
Jakaż szkoda, że tak ambitnie zarysowany epicki horyzont – od mongolskiego Karakorum po Śląsk, nie został bardziej wypełniony treścią, by stworzyć naprawdę wielkie dzieło. Stąd czytelnik może odczuwać pewien niedosyt. Tym niemniej ten postulat wypełniła autorka i to z naddatkiem już niedługo – osiągając szczyt swego talentu dziełem „Krzyżowcy”.