W Europie coraz łatwiej zabić swoje dzieci

To nie są najostrzejsze słowa, które po niedzielnej śmierci 17-latki popłynęły z Watykanu.
- Śmierć tej dziewczyny, zaledwie 17-latki, to dramatyczne wydarzenie wraz z całą jej osobistą historią, naznaczoną gorzko przez wykorzystywanie, anoreksję, depresję - mówił w Vatican News arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. - Problem nie polega na tym, by szukać winy tego czy drugiego. W społeczeństwie europejskim już jest mało młodych ludzi, a tę garstkę jeszcze ono traci. Choć nie trafia to do mediów, dramatyczny jest fakt, że drugą przyczyną śmierci młodzieży w Europie jest samobójstwo. Dlatego proszę o zryw odpowiedzialności wszystkich, nie wyłączając nikogo. Trzeba postawić sobie radykalne pytanie: czy budujemy Europę, która wręcz wyklucza młodzież ze swego horyzontu? To nie jest po prostu kwestia prawa; to przede wszystkim kwestia odnalezienia fundamentów społeczeństwa, które musi działać na rzecz tego, by budować życie, a nie wykonywać brudną robotę śmierci czy w niej pomagać.
Noa zmarła w domu, w obecności rodziców i najbliższych. I choć jest o niej głośno, nie była pierwszym dzieckiem w Europie umierającym na własne życzenie.
W ub. roku lekarze uśmiercili troje dzieci - w Belgii, niewiele ponad rok po zmianie prawa eutanazyjnego umożliwiającej zadawanie śmierci także dzieciom.
Zabite dzieci, jak informuje belgijska Federalna Komisja Monitorowania i Oceny Eutanazji, miały 9, 11 i 17 lat. CFCEE przekazała dziennikowi „The Washington Post”, który zapytał o ich śmierć, że najmłodsze z nich miało guza mózgu, starsze – mukowiscydozę, a najstarszew dystrofię mięśniową. Na razie to najmłodsze dzieci uśmiercone medycznie w powojennej Europie. – Widziałem cierpienie psychiczne i fizyczne tak przytłaczające, że uważałem, że zrobiliśmy coś dobrego – mówi Luc Proot, członek komisji eutanazyjnej. Zgodnie z belgijskim prawem, wcześniej dzieci zostały zbadane przez psychiatrów, sprawdzono ich poziom inteligencji, upewniono się, że na ich decyzję nie miały wpływu „osoby trzecie”. Rodzice również wyrazili pisemną zgodę na zabicie dzieci.
Decyzja Belgii o rozszerzeniu przepisów dotyczących eutanazji na wszystkich nieletnich wywołała oburzenie w kraju i za granicą. Belgijscy biskupi stwierdzili, że nowe prawo to krok za daleko. Przepisy skrytykowała też grupa 162 belgijskich pediatrów, którzy w oświadczeniu stwierdzili, że w obecnych czasach medycyna może doskonale kontrolować fizyczny ból lub niepokój przed zbliżającą się śmiercią.
Zgodnie z prawem (o którego przeniesieniu na własny grunt mówią również politycy holenderscy) rolą lekarza ma być sprawdzenie, czy choremu dziecku nie podsunęło pomysłu któreś z rodziców. W Belgii, która jest drugim w Unii Europejskiej krajem zezwalającym na eutanazję, w ostatnich latach zabito troje dzieci – w ciągu ostatnich trzech lat uśmiercono ponad sześć tysięcy osób w różnym wieku.
P