[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Mark Paul idzie jak burza

Mój przyjaciel (z kanadyjskim stopniem doktora) Mark Paul jest świetny. Jak cokolwiek posieję, to on to zawsze potrafi znaleźć. Ma dokładnie wszystko u siebie zarchiwizowane. Jego specjalizacja to materiały opublikowane w formie „sztywnej” papierowej oraz internetowej (dokumenty, monografie, pamiętniki, dzienniki, fotografie, itd., etc.). Badacz ten właściwie wszystko potrafi znaleźć. Grzebie po bibliotekach, sprowadza niemal z zaświatów białe kruki. W kilkunastu językach. Penetruje archiwa. Wydłubuje przeróżne zasoby historii pisanej, mówionej i obrazkowej. Jak nie jest w stanie wygrzebać, to czasami prosi o pomoc. Pomagam w miarę możliwości.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Mark Paul idzie jak burza
/ pixabay.com
Aby zachować dyskrecję oraz uniknąć retorsji szkoły neostalinowskiej, Mark Paul publikuje pod pseudonimem. Kilka dzieł opublikował w formie twardej, w tym w prowadzonej przez mnie Leopolis Press. Ale przede wszystkim prace jego znajdują się na Internecie. Głównie pisze dla Kongresu Polsko-Kanadyjskiego (http://www.kpk-toronto.org), czasami dla Glaukopisa (http://glaukopis.pl). Jest to powszechnie praktykowany zwyczaj akademicki. Rozprawy naukowe na najwyższym poziomie coraz częściej trafiają do sieci w najbardziej prestiżowych uczelniach (https://library.columbia.edu/find/eresources.html, https://guides.library.harvard.edu/c.php?g=310915&p=2073118). 

Pewnie Mark Paul zdenerwuje się, że to piszę, ale z jego odkryć czerpią garściami całe rzesze ludzi. Ja zawsze dziękuję, większość nie. Przychodzi mi na myśl, e.g., praca pewnego niemieckiego badacza okupacji III Rzeszy na Ukrainie, który wyzyskał cały kontener wiedzy z zasobów Marka Paula, ale nie pofatygował się podziękować. Jest takich więcej, także w Polsce. No, cóż, plagiat jest najwyższą formą pochlebstwa. Jakże świetnie brylować, epatując rzekomo własnym dorobkiem, kiedy prawdziwy gigant pozostaje anonimowy. I w związku z tym nie upomni się o uznanie. 

Ale Mark Paul cieszy się, gdy podziękuje mu się za pomoc. Jednak przyzwyczaił się do ceny anonimowości i w większości macha na to ręką. Czasami wręcz widzę, że docenia dyskrecję. Proszę na przykład prześledzić jego monumentalne dzieło dotyczące ratującego Żydów kleru, księży, mnichów i zakonnic. Mówiono mi, że niektórzy w Kościele byli za to bardzo wdzięczni. Materiał ten jest przetwarzany teraz na wiele sposobów. Tak jak z innymi odkryciami Marka Paula.

Jego dzieła znajdują się w powszechnie uznawanych bazach danych, a w tym nawet i biblioteka United States Holocaust Memorial Museum (USHMM) (http://catalog.ushmm.org/vwebv/holdingsInfo?searchId=186&recCount=50&recPointer=1&bibId=134788). Podobnie wyskakuje w Virtual Shtetl Muzeum Historii Polskich Żydów POLIN. Trafił Mark Paul również do East European Jewish Affairs, nr. 2, vol. 29 (1998). Alicja Jarkowska-Natkaniec z Wydziału Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w pracy „Wymuszona współpraca czy zdrada?: Wokół przypadków kolaboracji Żydów w okupowanym Krakowie” (Kraków: Universitas, 2018), s. 33-34, wręcz wymienia Marka Paula obok takich badaczy jak Israel Gutman, Gabriel Finder czy Lars Jockheck.

Naukowcy i publicyści zachodni – a nie tylko ja czy John Radziłowski w czołowym anglojęzycznym piśmie poświęconym dziejom Żydów w Polsce: Radziłowski John, „Ejszyszki Revisted, 1939–1945” [w:] „Polin: Studies in Polish Jewry”, vol. 15 (2002): s. 453-468 (tutaj: s. 455 n. 8) – powołują się otwarcie na Marka Paula w swoich pracach. Kilku krajowych też. Nieprawdę więc pisze Jan Grabowski, że „powoływanie się na antysemickie broszury w recenzji naukowej pracy poświęconej historii Zagłady nie wystawia ani jemu, ani zatrudniającej go instytucji najlepszego świadectwa”.

Oto niepełna lista powołujących się na Marka Paula naukowców: Tilar J. Mazzeo (Irena’s Children), Marek Wierzbicki („Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim”), Bogdan Musial („Sowjetische Partisanen: Mythos und Wirklichkeit”; „Sowjetische Partisanen in Weissrusland”), Eike Lossin („Katholische Geistliche in nationalsozialistischen Konzentrationslagern”), Peter Stachura („Poland, 1918-1945: An Interpretive and Documentary History of the Second Republic”), Marek Jan Chodakiewicz („Between Nazis and Soviets: Occupation Politics in Poland, 1939-1947”; „After the Holocaust: Polish-Jewish Conflict in the Wake of World War II”; „Ejszyszki: Pogrom, którego nie było”; „Intermarium: The Land between the Baltic and Black Seas”), Mieczysław B. Biskupski („Rethinking Poles and Jews: Troubled Past, Brighter Future”), Myrna Goldenberg („Before All Memory Is Lost: Women’s Voices from the Holocaust”), Caryn Mirriam-Goldberg („Needle in the Bone: How a Holocaust Survivor and a Polish Resistance Fighter Beat the Odds and Found Each Other”), Tadeusz Piotrowski („The Polish Deportees of World War II: Recollections of Removal to the Soviet Union and Dispersal Throughout the World”), Jan M. Piskorski („Die Verjagten: Flucht und Vertreibung im Europa des 20. Jahrhunderts”), Mariusz Bechta („Pogrom czy odwet?”) oraz Frank Salter („On Genetic Interests: Family, Ethnicity and Humanity in an Age of Mass Migration”). 

Dalej znajdujemy odnoszenie się do badań Marka Paula w pracach popularnych:  Philip Bialowitz („A Promise at Sobibor”), Robert Z. Cohen („Jewish Resistance Against the Holocaust”), M.B. Szonert & Maria Szonert-Binienda („World War II Through Polish Eyes: In the Nazi-Soviet Grip”).

Jak widać, wielu zachodnich i innych naukowców docenia badania Marka Paula. Ale dla szkoły neostalinowskiej jego dzieła to „antysemickie broszury”, jak twierdzi „Gazeta Wyborcza” (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24530706,naukowcy-odpowiadaja-na-recenzje-pracownika-ipn-powoluje-sie.html#a=66&c=154&s=BoxNewsImg2). Gadanie, że to, co on pisze, jest antysemickie, oraz inne próby dezawuowania tego badacza to są manewry gry pozorów. OK. Nie podobają się jego interpretacje? To jest uprawnione. Ale żaden z jego krytyków nie udowodnił, że Mark Paul fałszuje źródła, na które się powołuje. Ani nawet, że nadinterpretuje czy też nagina je do z góry stworzonej tezy. Bowiem nic takiego nie robi. Natomiast jego krytycy często dokładnie tak czynią.

Pamiętajmy, że strategicznym celem operacji dezinformacyjnej szkoły neostalinowskiej jest propagacja tezy o współodpowiedzialności Polaków za Holocaust. A badania naszego Kanadyjczyka stoją temu na przeszkodzie. Najbardziej boli, gdy badacz ten udowadnia brak kompetencji i miałkość intelektualną swym przeciwnikom.

Na przykład, Jan Grabowski się wścieka tak naprawdę nie z powodu rzekomego antysemityzmu opracowań Marka Paula, lecz dlatego, że ten badacz kanadyjski go skompromitował doszczętnie w opracowaniu pt. „Polish-Jewish Relations in Dąbrowa Tarnowska County: A Much Needed Corrective to Jan Grabowski’s Hunt for the Jews” (zob. http://www.kpk-toronto.org/obrona-dobrego-imienia/). Wśród całego mnóstwa fałszów, przekłamań, felerów czy pomyłek skupmy się na jednej manipulacji Grabowskiego. Według tego wiodącego epigona szkoły neostalinowskiej: „Polscy policjanci nie tylko brali udział w głodzeniu gett, w rabowaniu Żydów, lecz także uczestniczyli w praktycznie wszystkich akcjach likwidacyjnych na terenie GG, a po ich zakończeniu byli jednymi z najbardziej «wydajnych» morderców tropiących Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie. Ludzie ci mieli na sumieniu – jak pisał Emanuel Ringelblum – «śmierć setek tysięcy polskich Żydów»” (http://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=555&strona=556). Szkopuł w tym, że pisząc o „the uniformed police” (policja mundurowa), Ringelblum miał na myśli przede wszystkim żydowską policję gettową (OD), a nie jedynie polską. Zob. Emanuel Ringelblum, „Polish-Jewish Relations During the Second World War” (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 1992), s. 135. A dlaczego Grabowski nie zauważył, że twórca studiów nad Holocaustem Raul Hilberg zaprzeczył, że policja grantowa brała w tej rzezi udział instytucjonalny? Mark Paul szybko mu to wytknął. 

Podobnie jest z wygibasami Andrzeja Żbikowskiego z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Mark Paul („The Story of Two Shtetls; Neighbours on the Eve of the Holocaust”) udowodnił mu usunięcie z raportu Jana Karskiego z 1940 r. cytatu dotyczącego kolaboracji przedstawicieli społeczności żydowskiej z Sowietami. Ponadto Żbikowski pomija świadectwo Karskiego złożone w 1943 o powszechnym polskim przerażeniu i potępieniu masowych mordów na Żydach. Wszystko musi bowiem wychodzić na rzekomą polską „odpowiedzialność” za Holocaust. Zob. Andrzej Żbikowski’s „Jewish Reaction to the Soviet Arrival in the Kresy in September 1939”, [w:] „Polin: Studies in Polish Jewry”, vol. 13 (2000): s. 62-72; Andrzej Żbikowski (red.), „Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945: Studia i materiały” (Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2006), s. 156 (a bezpodstawne ataki na Marka Paula na s. 429 n. 1).

Również bezpodstawne są zarzuty Joanny Michlic oraz Joanny Tokarskiej-Bakir. Wytykają Kanadyjczykowi propagowanie mitu niewdzięcznego Żyda. Ależ takiej opinii nie znajdziemy w jego dziełach. Natomiast Mark Paul odnalazł („Wartime Rescue of Jews by the Polish Catholic Clergy: The Testimony of Survivors and Rescuers”) zeznania ocalonych Żydów. Niektórzy wyrażali wdzięczność, a pewna liczba odwrotnie. Ponadto Mark Paul naraził się neostalinistom, bowiem czytuje badaczy żydowskich, takich jak Michael Checinski, Shimon Redlich oraz Eva Hoffman, którzy odnotowali z niewdzięcznością niektórych uratowanych. Mark Paul przedstawia więc całą gamę postaw, nie ukrywając spraw wstydliwych i drażliwych. Na tym właśnie polega badanie historii.

A teraz nadwiślańscy akolici szkoły neostalinowskiej – którym tacy jak Tomasz Domański czy Piotr Gontarczyk wytknęli niesolidność, dezinformacje, fałszerstwa – starają się odwrócić uwagę od win własnych i dezawuują Marka Paula, bowiem badacz ten woli pozostać anonimowy. Miejmy nadzieję, że Instytut Pamięci Narodowej oraz inne instytucje nie poddadzą się szantażowi. Niech neostaliniści odpowiedzą na zarzuty fałszowania, a nie wrzeszczą stale o nieistniejącym antysemityzmie jako alibi do produkcji chłamu pseudonaukowego.

Dobrze byłoby, aby instytucje do tego powołane, szczególnie w kraju, żyjące z pieniędzy podatnika czy z datków, pokazały 10 proc. pracowitości, oddania oraz zapału, które Mark Paul wkłada w pracę społeczną. Albo może zlikwidować te instytucje czy też zredukować do minimum? Wysłać fundusze do Marka Paula, który porobi wszystko co trzeba, a rezultaty pośle do nadwiślańskich biurokratów. I wtedy oni będą mogli się chwalić wielkimi osiągnięciami. Przecież on tyle robi bez subsydiów z pewnego ministerstwa, które szczodrze wspiera Jana Grabowskiego oraz Barbarę Engelking-Boni.

A tymczasem – niesubsydiowany – Mark Paul idzie jak burza.

Quod erat demonstrandum.

Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 15 marca 2019
www.iwp.edu
Intel z DC

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Financial Times ujawnia: Tak Korea Północna pomaga Rosji z ostatniej chwili
"Financial Times" ujawnia: Tak Korea Północna pomaga Rosji

Korea Północna dostarcza Rosji systemy artyleryjskie dalekiego zasięgu, które są wysyłane do obwodu kurskiego – napisał w sobotę brytyjski dziennik „Financial Times”, powołując się na informacje ukraińskiego wywiadu.

Wszystko w życiu się kończy. Szczere wyznanie znanej prezenterki z ostatniej chwili
"Wszystko w życiu się kończy". Szczere wyznanie znanej prezenterki

Media obiegła informacja o przełomowym kroku w życiu osobistym Mai Sablewskiej. Celebrytka zdecydowała się na rozstanie z wieloletnim partnerem.

Atak nożownika w Chinach. Są ofiary śmiertelne i ranni z ostatniej chwili
Atak nożownika w Chinach. Są ofiary śmiertelne i ranni

Osiem osób zginęło, a 17 zostało rannych w wyniku ataku nożownika na uniwersytecie w mieście Yixing pod Wuxi w prowincji Jiangsu na wschodzie Chin – poinformowała w sobotę chińska policja.

Skandal w Hollywood. Nagranie ze znanym scenarzystą obiegło sieć z ostatniej chwili
Skandal w Hollywood. Nagranie ze znanym scenarzystą obiegło sieć

Znany hollywoodzki scenarzysta i reżyser C. Jay Cox, znalazł się w centrum skandalu po szokującym ujawnieniu jego domniemanych działań wobec osoby nieletniej.

Teraz albo nigdy. Niepokojące doniesienia ws. Lewandowskiego z ostatniej chwili
"Teraz albo nigdy". Niepokojące doniesienia ws. Lewandowskiego

Hiszpańskie media donoszą, że FC Barcelona rozważa sprowadzenie nowego napastnika, który miałby wzmocnić skład na kolejne sezony. Na radarze katalońskiego klubu znalazł się Szwed Viktor Gyoekeres, obecnie występujący w Sporting CP. Decyzja o jego transferze zależy jednak od dyspozycji Roberta Lewandowskiego, który nadal jest niekwestionowanym liderem w klubie.

Niebezpieczne zdarzenie w Opolu. Ewakuowano kilkadziesiąt osób z ostatniej chwili
Niebezpieczne zdarzenie w Opolu. Ewakuowano kilkadziesiąt osób

W sobotę w Opolu miało miejsce niebezpieczne zdarzenie. Chodzi o osuwisko, w okolicach ulicy Źródlanej, gdzie prowadzone są prace budowlane.

To jeszcze nie koniec? Probierz zabrał głos po przegranym meczu Polaków z ostatniej chwili
To jeszcze nie koniec? Probierz zabrał głos po przegranym meczu Polaków

Trener reprezentacji Polski Michał Probierz nie ukrywał rozgoryczenia po porażce 1:5 z Portugalią w Porto w Lidze Narodów. "Trzeba to przyjąć, nie zwieszać głów i umieć podnieść się po takim meczu" - zaznaczył. Zapowiedział powołanie dodatkowych piłkarzy przed spotkaniem ze Szkocją.

Fani martwią się o zdrowie Roksany Węgiel. Nowe informacje z ostatniej chwili
Fani martwią się o zdrowie Roksany Węgiel. Nowe informacje

Roksana Węgiel jedna z najbardziej rozpoznawalnych młodych gwiazd polskiej sceny muzycznej, podzieliła się z fanami osobistym wyznaniem na temat swojego zdrowia. Wokalistka, która znana jest ze swojego pracowitego trybu życia, musiała ostatnio zwolnić tempo. Przy okazji Światowego Dnia Cukrzycy, obchodzonego 14 listopada, opublikowała nagranie, w którym otwarcie opowiedziała o swojej chorobie.

Negocjacje pokojowe z Rosją? Prezydent Zełenski podał warunek z ostatniej chwili
Negocjacje pokojowe z Rosją? Prezydent Zełenski podał warunek

Powinniśmy zrobić wszystko, żeby w przyszłym roku wojna się skończyła na drodze dyplomatycznej - oświadczył w sobotę Wołodymyr Zełenski. Zaznaczył, że rozmowy z Rosją są możliwe "pod warunkiem, że Ukraina nie będzie osamotniona i będzie silna".

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

– W kolejnych dniach nadal może silnie wiać, głównie w północnej Polsce i na krańcach południowych, natomiast w drugiej części tygodnia pojawi się zimowa aura – poinformowała PAP synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Mark Paul idzie jak burza

Mój przyjaciel (z kanadyjskim stopniem doktora) Mark Paul jest świetny. Jak cokolwiek posieję, to on to zawsze potrafi znaleźć. Ma dokładnie wszystko u siebie zarchiwizowane. Jego specjalizacja to materiały opublikowane w formie „sztywnej” papierowej oraz internetowej (dokumenty, monografie, pamiętniki, dzienniki, fotografie, itd., etc.). Badacz ten właściwie wszystko potrafi znaleźć. Grzebie po bibliotekach, sprowadza niemal z zaświatów białe kruki. W kilkunastu językach. Penetruje archiwa. Wydłubuje przeróżne zasoby historii pisanej, mówionej i obrazkowej. Jak nie jest w stanie wygrzebać, to czasami prosi o pomoc. Pomagam w miarę możliwości.
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Mark Paul idzie jak burza
/ pixabay.com
Aby zachować dyskrecję oraz uniknąć retorsji szkoły neostalinowskiej, Mark Paul publikuje pod pseudonimem. Kilka dzieł opublikował w formie twardej, w tym w prowadzonej przez mnie Leopolis Press. Ale przede wszystkim prace jego znajdują się na Internecie. Głównie pisze dla Kongresu Polsko-Kanadyjskiego (http://www.kpk-toronto.org), czasami dla Glaukopisa (http://glaukopis.pl). Jest to powszechnie praktykowany zwyczaj akademicki. Rozprawy naukowe na najwyższym poziomie coraz częściej trafiają do sieci w najbardziej prestiżowych uczelniach (https://library.columbia.edu/find/eresources.html, https://guides.library.harvard.edu/c.php?g=310915&p=2073118). 

Pewnie Mark Paul zdenerwuje się, że to piszę, ale z jego odkryć czerpią garściami całe rzesze ludzi. Ja zawsze dziękuję, większość nie. Przychodzi mi na myśl, e.g., praca pewnego niemieckiego badacza okupacji III Rzeszy na Ukrainie, który wyzyskał cały kontener wiedzy z zasobów Marka Paula, ale nie pofatygował się podziękować. Jest takich więcej, także w Polsce. No, cóż, plagiat jest najwyższą formą pochlebstwa. Jakże świetnie brylować, epatując rzekomo własnym dorobkiem, kiedy prawdziwy gigant pozostaje anonimowy. I w związku z tym nie upomni się o uznanie. 

Ale Mark Paul cieszy się, gdy podziękuje mu się za pomoc. Jednak przyzwyczaił się do ceny anonimowości i w większości macha na to ręką. Czasami wręcz widzę, że docenia dyskrecję. Proszę na przykład prześledzić jego monumentalne dzieło dotyczące ratującego Żydów kleru, księży, mnichów i zakonnic. Mówiono mi, że niektórzy w Kościele byli za to bardzo wdzięczni. Materiał ten jest przetwarzany teraz na wiele sposobów. Tak jak z innymi odkryciami Marka Paula.

Jego dzieła znajdują się w powszechnie uznawanych bazach danych, a w tym nawet i biblioteka United States Holocaust Memorial Museum (USHMM) (http://catalog.ushmm.org/vwebv/holdingsInfo?searchId=186&recCount=50&recPointer=1&bibId=134788). Podobnie wyskakuje w Virtual Shtetl Muzeum Historii Polskich Żydów POLIN. Trafił Mark Paul również do East European Jewish Affairs, nr. 2, vol. 29 (1998). Alicja Jarkowska-Natkaniec z Wydziału Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w pracy „Wymuszona współpraca czy zdrada?: Wokół przypadków kolaboracji Żydów w okupowanym Krakowie” (Kraków: Universitas, 2018), s. 33-34, wręcz wymienia Marka Paula obok takich badaczy jak Israel Gutman, Gabriel Finder czy Lars Jockheck.

Naukowcy i publicyści zachodni – a nie tylko ja czy John Radziłowski w czołowym anglojęzycznym piśmie poświęconym dziejom Żydów w Polsce: Radziłowski John, „Ejszyszki Revisted, 1939–1945” [w:] „Polin: Studies in Polish Jewry”, vol. 15 (2002): s. 453-468 (tutaj: s. 455 n. 8) – powołują się otwarcie na Marka Paula w swoich pracach. Kilku krajowych też. Nieprawdę więc pisze Jan Grabowski, że „powoływanie się na antysemickie broszury w recenzji naukowej pracy poświęconej historii Zagłady nie wystawia ani jemu, ani zatrudniającej go instytucji najlepszego świadectwa”.

Oto niepełna lista powołujących się na Marka Paula naukowców: Tilar J. Mazzeo (Irena’s Children), Marek Wierzbicki („Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim”), Bogdan Musial („Sowjetische Partisanen: Mythos und Wirklichkeit”; „Sowjetische Partisanen in Weissrusland”), Eike Lossin („Katholische Geistliche in nationalsozialistischen Konzentrationslagern”), Peter Stachura („Poland, 1918-1945: An Interpretive and Documentary History of the Second Republic”), Marek Jan Chodakiewicz („Between Nazis and Soviets: Occupation Politics in Poland, 1939-1947”; „After the Holocaust: Polish-Jewish Conflict in the Wake of World War II”; „Ejszyszki: Pogrom, którego nie było”; „Intermarium: The Land between the Baltic and Black Seas”), Mieczysław B. Biskupski („Rethinking Poles and Jews: Troubled Past, Brighter Future”), Myrna Goldenberg („Before All Memory Is Lost: Women’s Voices from the Holocaust”), Caryn Mirriam-Goldberg („Needle in the Bone: How a Holocaust Survivor and a Polish Resistance Fighter Beat the Odds and Found Each Other”), Tadeusz Piotrowski („The Polish Deportees of World War II: Recollections of Removal to the Soviet Union and Dispersal Throughout the World”), Jan M. Piskorski („Die Verjagten: Flucht und Vertreibung im Europa des 20. Jahrhunderts”), Mariusz Bechta („Pogrom czy odwet?”) oraz Frank Salter („On Genetic Interests: Family, Ethnicity and Humanity in an Age of Mass Migration”). 

Dalej znajdujemy odnoszenie się do badań Marka Paula w pracach popularnych:  Philip Bialowitz („A Promise at Sobibor”), Robert Z. Cohen („Jewish Resistance Against the Holocaust”), M.B. Szonert & Maria Szonert-Binienda („World War II Through Polish Eyes: In the Nazi-Soviet Grip”).

Jak widać, wielu zachodnich i innych naukowców docenia badania Marka Paula. Ale dla szkoły neostalinowskiej jego dzieła to „antysemickie broszury”, jak twierdzi „Gazeta Wyborcza” (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24530706,naukowcy-odpowiadaja-na-recenzje-pracownika-ipn-powoluje-sie.html#a=66&c=154&s=BoxNewsImg2). Gadanie, że to, co on pisze, jest antysemickie, oraz inne próby dezawuowania tego badacza to są manewry gry pozorów. OK. Nie podobają się jego interpretacje? To jest uprawnione. Ale żaden z jego krytyków nie udowodnił, że Mark Paul fałszuje źródła, na które się powołuje. Ani nawet, że nadinterpretuje czy też nagina je do z góry stworzonej tezy. Bowiem nic takiego nie robi. Natomiast jego krytycy często dokładnie tak czynią.

Pamiętajmy, że strategicznym celem operacji dezinformacyjnej szkoły neostalinowskiej jest propagacja tezy o współodpowiedzialności Polaków za Holocaust. A badania naszego Kanadyjczyka stoją temu na przeszkodzie. Najbardziej boli, gdy badacz ten udowadnia brak kompetencji i miałkość intelektualną swym przeciwnikom.

Na przykład, Jan Grabowski się wścieka tak naprawdę nie z powodu rzekomego antysemityzmu opracowań Marka Paula, lecz dlatego, że ten badacz kanadyjski go skompromitował doszczętnie w opracowaniu pt. „Polish-Jewish Relations in Dąbrowa Tarnowska County: A Much Needed Corrective to Jan Grabowski’s Hunt for the Jews” (zob. http://www.kpk-toronto.org/obrona-dobrego-imienia/). Wśród całego mnóstwa fałszów, przekłamań, felerów czy pomyłek skupmy się na jednej manipulacji Grabowskiego. Według tego wiodącego epigona szkoły neostalinowskiej: „Polscy policjanci nie tylko brali udział w głodzeniu gett, w rabowaniu Żydów, lecz także uczestniczyli w praktycznie wszystkich akcjach likwidacyjnych na terenie GG, a po ich zakończeniu byli jednymi z najbardziej «wydajnych» morderców tropiących Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie. Ludzie ci mieli na sumieniu – jak pisał Emanuel Ringelblum – «śmierć setek tysięcy polskich Żydów»” (http://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=555&strona=556). Szkopuł w tym, że pisząc o „the uniformed police” (policja mundurowa), Ringelblum miał na myśli przede wszystkim żydowską policję gettową (OD), a nie jedynie polską. Zob. Emanuel Ringelblum, „Polish-Jewish Relations During the Second World War” (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 1992), s. 135. A dlaczego Grabowski nie zauważył, że twórca studiów nad Holocaustem Raul Hilberg zaprzeczył, że policja grantowa brała w tej rzezi udział instytucjonalny? Mark Paul szybko mu to wytknął. 

Podobnie jest z wygibasami Andrzeja Żbikowskiego z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Mark Paul („The Story of Two Shtetls; Neighbours on the Eve of the Holocaust”) udowodnił mu usunięcie z raportu Jana Karskiego z 1940 r. cytatu dotyczącego kolaboracji przedstawicieli społeczności żydowskiej z Sowietami. Ponadto Żbikowski pomija świadectwo Karskiego złożone w 1943 o powszechnym polskim przerażeniu i potępieniu masowych mordów na Żydach. Wszystko musi bowiem wychodzić na rzekomą polską „odpowiedzialność” za Holocaust. Zob. Andrzej Żbikowski’s „Jewish Reaction to the Soviet Arrival in the Kresy in September 1939”, [w:] „Polin: Studies in Polish Jewry”, vol. 13 (2000): s. 62-72; Andrzej Żbikowski (red.), „Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945: Studia i materiały” (Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2006), s. 156 (a bezpodstawne ataki na Marka Paula na s. 429 n. 1).

Również bezpodstawne są zarzuty Joanny Michlic oraz Joanny Tokarskiej-Bakir. Wytykają Kanadyjczykowi propagowanie mitu niewdzięcznego Żyda. Ależ takiej opinii nie znajdziemy w jego dziełach. Natomiast Mark Paul odnalazł („Wartime Rescue of Jews by the Polish Catholic Clergy: The Testimony of Survivors and Rescuers”) zeznania ocalonych Żydów. Niektórzy wyrażali wdzięczność, a pewna liczba odwrotnie. Ponadto Mark Paul naraził się neostalinistom, bowiem czytuje badaczy żydowskich, takich jak Michael Checinski, Shimon Redlich oraz Eva Hoffman, którzy odnotowali z niewdzięcznością niektórych uratowanych. Mark Paul przedstawia więc całą gamę postaw, nie ukrywając spraw wstydliwych i drażliwych. Na tym właśnie polega badanie historii.

A teraz nadwiślańscy akolici szkoły neostalinowskiej – którym tacy jak Tomasz Domański czy Piotr Gontarczyk wytknęli niesolidność, dezinformacje, fałszerstwa – starają się odwrócić uwagę od win własnych i dezawuują Marka Paula, bowiem badacz ten woli pozostać anonimowy. Miejmy nadzieję, że Instytut Pamięci Narodowej oraz inne instytucje nie poddadzą się szantażowi. Niech neostaliniści odpowiedzą na zarzuty fałszowania, a nie wrzeszczą stale o nieistniejącym antysemityzmie jako alibi do produkcji chłamu pseudonaukowego.

Dobrze byłoby, aby instytucje do tego powołane, szczególnie w kraju, żyjące z pieniędzy podatnika czy z datków, pokazały 10 proc. pracowitości, oddania oraz zapału, które Mark Paul wkłada w pracę społeczną. Albo może zlikwidować te instytucje czy też zredukować do minimum? Wysłać fundusze do Marka Paula, który porobi wszystko co trzeba, a rezultaty pośle do nadwiślańskich biurokratów. I wtedy oni będą mogli się chwalić wielkimi osiągnięciami. Przecież on tyle robi bez subsydiów z pewnego ministerstwa, które szczodrze wspiera Jana Grabowskiego oraz Barbarę Engelking-Boni.

A tymczasem – niesubsydiowany – Mark Paul idzie jak burza.

Quod erat demonstrandum.

Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 15 marca 2019
www.iwp.edu
Intel z DC

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe