Michał Ossowski, red. naczelny "TS": Ofiara

A co będzie, jeśli zaczniemy seksualizować dzieci praktycznie od niemowlęctwa? Gdzie podzieje się ich dzieciństwo? W krajach Europy Zachodniej realizacja w praktyce radykalnej wersji edukacji seksualnej nie doprowadziła do eliminacji patologii, przeciwnie, liczba młodocianych ciąż wzrosła, a wiek inicjacji seksualnej uległ obniżeniu, co – nawiasem mówiąc – każdemu średnio inteligentnemu wydaje się oczywiste. „Seksedukacja ma dzieci chronić” – bronią się seksedukatorzy. Jeśli jednak planują uczyć dwunastolatki „negocjacji przyjemnego seksu”, to przed czym tak naprawdę chcą je chronić? Przed „nieprzyjemnym” seksem?
Mając powyższe wątpliwości, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia nie z chęcią ochrony dzieci, ale raczej planem zburzenia więzi społecznych, począwszy od tradycyjnej rodziny, a skończywszy na systemach moralnych, ze szczególnym uwzględnieniem chrześcijaństwa.
Niedawno jedna z lewicowych niemieckich pań polityków powiedziała, że nie da się uczynić środowisku niczego gorszego ponad spłodzenie dziecka. Być może ktoś więc uznał, że na tej wojnie ofiara dzieci jest ofiarą akceptowalną.
Michał Ossowski
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (12/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.