Krętacz, a nie mąż stanu

Wałęsie najwyraźniej wydawało się, że odejście wiedzącego o nim wszystko komunistycznego oberpolicjanta w zaświaty położy definitywny kres upublicznianiu wstydliwych kart z jego życiorysu.
         Ujawnianie kolejnych, nieznanych do tej pory faktów z biografii Lecha Wałęsy nikogo już nie dziwi, podobnie jak to, że nie są one - delikatnie rzecz ujmując - korzystne dla jego wizerunku, ponieważ dotyczą głównie poufnych kontaktów przewodniczącego „Solidarności” z władzami PRL i wysokimi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa.
       Jeżeli byłemu Prezydentowi RP wydaje się, że ten strumień informacji o jego przeszłości kiedyś wyschnie, to jest w błędzie. Okazuje się bowiem, że - jak w „Mistrzu i Małgorzacie” Michała Bułhakowa - „rękopisy nie płoną” i potrafią sprawić wiele kłopotów jeszcze po wielu latach.
Właśnie mamy do czynienia z kolejnym zasileniem owego strumienia, który systematycznie przybiera na sile, zwłaszcza po śmierci peerelowskiego ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka. Wałęsie najwyraźniej wydawało się, że odejście wiedzącego o nim wszystko komunistycznego oberpolicjanta w zaświaty położy definitywny kres upublicznianiu wstydliwych kart z jego życiorysu. Teraz widzi, jak bardzo się mylił.
        Gdyby laureat pokojowej nagrody Nobla zachował się na początku lat 90. tak, jak doradzali mu polityczni przyjaciele, czyli wyrzucił z siebie całą, choćby nawet najbardziej haniebną prawdę o swoich błędach z okresu PRL, Polacy z pewnością wybaczyliby mu, bo jesteśmy narodem umiejącym zrozumieć różne uwikłania ludzi walczących ze stosującymi perfidne metody wrogami, a chrześcijańskie miłosierdzie nakazuje wielkoduszność. Warunkiem przebaczenia musi być jednak publiczne dokonanie uczciwego rachunku sumienia przez każdego, kto rości sobie pretensje do bycia rządcą polskich dusz.
      Pójście w zaparte, tchórzostwo, naiwna wiara w to, że rękopisy spłonęły dyskwalifikują każdego kandydata na męża stanu, sprowadzając go do roli niegodnego szacunku krętacza. Szkoda, że odgrywa ją człowiek będący dla całego świata symbolem obalenia komunizmu w Europie środkowej.
 
 

 

POLECANE
Lewandowski inwestuje w Warszawie. Chodzi o 96 milionów złotych Wiadomości
Lewandowski inwestuje w Warszawie. Chodzi o 96 milionów złotych

Robert Lewandowski, choć być może zbliża się do końca swojej piłkarskiej kariery w Barcelonie, nie zwalnia tempa - zwłaszcza w świecie biznesu. Jego firma Monting Development zainwestowała aż 96 milionów złotych w projekt, który ma całkowicie odmienić fragment warszawskiej Woli.

Sankcje przeciwko nielegalnej migracji. Pierwszy kraj podejmuje zdecydowane kroki z ostatniej chwili
Sankcje przeciwko nielegalnej migracji. Pierwszy kraj podejmuje zdecydowane kroki

Wielka Brytania jako pierwszy kraj na świecie wprowadza sankcje wymierzone w gangi przemytników ludzi. Londyn chce w ten sposób ograniczyć nielegalną migrację przez kanał La Manche i rozbić międzynarodowe siatki przestępcze.

TVN24: Adam Bodnar odchodzi z rządu z ostatniej chwili
TVN24: Adam Bodnar odchodzi z rządu

Adam Bodnar straci stanowisko ministra sprawiedliwości – ustaliła we wtorek dziennikarka TVN24 Agata Adamek.

Ludobójstwo w Strefie Gazy. Pozwana Belgia z ostatniej chwili
"Ludobójstwo" w Strefie Gazy. Pozwana Belgia

Belgia została pozwana przez koalicję organizacji społecznych i prawników przed brukselski sąd w związku z zarzucanym jej niewywiązywaniem się z międzynarodowych zobowiązań wynikających z Konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa. Pozew dotyczy „ludobójstwa” w Strefie Gazy.

Sławomir Nitras traci stanowisko ministra z ostatniej chwili
Sławomir Nitras traci stanowisko ministra

Sławomir Nitras nie będzie dłużej ministrem sportu i turystyki. O tym, że odchodzi z rządu poinformował sam we wtorek za pośrednictwem platformy X.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

Wielu studentów dorabia w wakacje, również na umowie o pracę. Rodzice powinni wtedy pamiętać, że dziecko zyskuje własny tytuł do ubezpieczenia zdrowotnego – informuje ZUS.

Teatr w Toruniu w żałobie. Nie żyje wyjątkowy aktor Wiadomości
Teatr w Toruniu w żałobie. Nie żyje wyjątkowy aktor

W wieku 76 lat zmarł Janusz Kwasowski, aktor związany z Teatrem im. Wilama Horzycy w Toruniu, który swoją pasją do sztuki zarażał zarówno na scenie, jak i przed kamerą.

Kolumbijczyk zaatakował nożem w Radomiu. Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Kolumbijczyk zaatakował nożem w Radomiu. Jest decyzja sądu

Sąd zdecydował o tymczasowym areszcie dla 46-letniego Kolumbijczyka, który w nocy z soboty na niedzielę, podczas awantury przed hostelem w Radomiu, zamachnął się nożem na mieszkańca tego miasta. Prokuratura postawiła mu zarzuty. Podejrzany nie przyznał się do winy. Zaprzeczył, że był agresywny, choć przyznał, że kilkukrotnie zamachnął się nożem w kierunku radomianina, zaznaczając, że nie miał zamiaru go skrzywdzić.

Ten serial nie przetrwał próby czasu. Wystarczył jeden sezon Wiadomości
Ten serial nie przetrwał próby czasu. Wystarczył jeden sezon

Serial „Uśmiechnięta buźka: seryjny morderca”, który można było oglądać na SkyShowtime, został skasowany po pierwszym sezonie. Choć opowiadał prawdziwą i mocną historię, nie zdobył wystarczającej popularności.

Czarne chmury nad Bodnarem. Padło nazwisko możliwego następcy z ostatniej chwili
Czarne chmury nad Bodnarem. Padło nazwisko możliwego następcy

Premier Donald Tusk rozważa odwołanie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara – donosi Wirtualna Polska i podaje, że sędzia Waldemar Żurek typowany jest jako jego potencjalny następca.

REKLAMA

Krętacz, a nie mąż stanu

Wałęsie najwyraźniej wydawało się, że odejście wiedzącego o nim wszystko komunistycznego oberpolicjanta w zaświaty położy definitywny kres upublicznianiu wstydliwych kart z jego życiorysu.
         Ujawnianie kolejnych, nieznanych do tej pory faktów z biografii Lecha Wałęsy nikogo już nie dziwi, podobnie jak to, że nie są one - delikatnie rzecz ujmując - korzystne dla jego wizerunku, ponieważ dotyczą głównie poufnych kontaktów przewodniczącego „Solidarności” z władzami PRL i wysokimi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa.
       Jeżeli byłemu Prezydentowi RP wydaje się, że ten strumień informacji o jego przeszłości kiedyś wyschnie, to jest w błędzie. Okazuje się bowiem, że - jak w „Mistrzu i Małgorzacie” Michała Bułhakowa - „rękopisy nie płoną” i potrafią sprawić wiele kłopotów jeszcze po wielu latach.
Właśnie mamy do czynienia z kolejnym zasileniem owego strumienia, który systematycznie przybiera na sile, zwłaszcza po śmierci peerelowskiego ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka. Wałęsie najwyraźniej wydawało się, że odejście wiedzącego o nim wszystko komunistycznego oberpolicjanta w zaświaty położy definitywny kres upublicznianiu wstydliwych kart z jego życiorysu. Teraz widzi, jak bardzo się mylił.
        Gdyby laureat pokojowej nagrody Nobla zachował się na początku lat 90. tak, jak doradzali mu polityczni przyjaciele, czyli wyrzucił z siebie całą, choćby nawet najbardziej haniebną prawdę o swoich błędach z okresu PRL, Polacy z pewnością wybaczyliby mu, bo jesteśmy narodem umiejącym zrozumieć różne uwikłania ludzi walczących ze stosującymi perfidne metody wrogami, a chrześcijańskie miłosierdzie nakazuje wielkoduszność. Warunkiem przebaczenia musi być jednak publiczne dokonanie uczciwego rachunku sumienia przez każdego, kto rości sobie pretensje do bycia rządcą polskich dusz.
      Pójście w zaparte, tchórzostwo, naiwna wiara w to, że rękopisy spłonęły dyskwalifikują każdego kandydata na męża stanu, sprowadzając go do roli niegodnego szacunku krętacza. Szkoda, że odgrywa ją człowiek będący dla całego świata symbolem obalenia komunizmu w Europie środkowej.
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe