Listonosz nie może wejść do mieszkania bez zgody lokatora
Przyczyną jest spore zamieszanie wokół abonamentu radiowo-telewizyjnego. Najpierw poprzedni rząd mówił, że nie trzeba będzie jej płacić. Potem, że trzeba. Jednak coraz więcej ludzi, szczególnie młodych ogląda cokolwiek jedynie w Internecie. Są tacy, którzy w ogóle nie mają telewizora – nawet, można powiedzieć, to taka trochę moda.
Ale wracając do prawa, to tzw. opłata audiowizualna, która miała zastąpić abonament RTV, nie została wprowadzona.
A to właśnie tam była mowa, że pracownicy poczty mają sprawdzać telewizory i radioodbiorniki w domach.
Same pomysły, jak ustalić opłatę były różne Najpierw miała być ona naliczana od odbiornika, ale to mogłoby być nieskuteczne. Dlatego potem, opłata miała być powiązana z licznikami elektrycznymi: każdy ma licznik na prąd, każdy płaci.
Jednak tu pojawił się problem z tymi, który faktycznie telewizora nie mają, mają liczniki np. w domkach letniskowych, a tam telewizora nie ma, mają kilka mieszkań, a przecież faktycznie żyją tylko w jednym. A z drugiej strony są ludzie, którzy wynajmują mieszkania, mają telewizory, ale licznik do nich nie należy. Są też obcokrajowcy, i pewnie jeszcze gama innych osób.
Ostatecznie sprawą ciekawskich listonoszy zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich, który stwierdził, że art. 50 Konstytucji mówi o nienaruszalności mieszkania, a art. 47 Konstytucji o ochronie życie prywatnego. Tak więc – nawet po wylegitymowaniu – listonosz zaglądać do pomieszczeń w naszym mieszkaniu czy domu nie może. Nie ma do tego żadnej podstawy prawnej.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że gdy ktoś nie płaci abonamentu, grozi mu kara w wysokości 30-okrotności opłaty abonamentowej, czyli prawie 700 zł.
AG